O właśnie, muszę skończyć przewodnik do HF3 wreszcie...
Nie zamierzam bronić LE, bo część argumentów jest słuszna. Nie jest to najlepsza gra na świecie, o czym zresztą wspominałem i oczym zapomniał (znowu)
Misioooo, pisząc, że "wreszcie negatyw..." Nie w mechanice jednak jest moc tej gry, ale w synergii między mechaniką a opowiadanym zagadnieniem. Takiego poziomu symulacji zachowującego dodatkowo złoty środek między realizmem, a grywalnością coraz trudniej doświadczyć w obecnych planszówkach. Pojawiła się bowiem tendencja do coraz większej abstrakcji, szczególnie, że wiele gier chce się przypodobać zarówno ameri-trashowcom, jak i euro-graczom, w rezultacie nie będąc żadnym z tych gatunków. Otrzymuje się więc tytuł może i poprawny mechanicznie i przez to ciekawy, ale kompletnie nie pasjonujący. Taki jest przykładowo
Scythe – bardzo mi się rozgrywka podobała, fajnie się kombinowało, ale klimatu nie ratują nawet ładne obrazki. Genialnym przykładem jest
Terraformacja Marsa, która całkiem słusznie zbiera (i jeszccze zbierze) trochę nagród, bo wspomniana synergia jest tam na niespotykanym poziomie.
Owszem,
Leaving Earth nie ma genialnej mechaniki, ale obiektywne stwierdzenie, że "jest słaba" jest ostrym przegięciem, bo znajdę wiele innych gier, które mają o wiele słabsze elementy, o których wspomniałeś (losowość, downtime), a tymaczasem z kompletnie niezrozumiałycch dla mnie powodów zarówno recenzenci, jak i gracze sikają w majty na ich widok. (Miałem wypisać tutaj te argumenty wraz z przykładowymi grami, ale stwierdziłem, że dam sobie spokój.) Jak zaznaczyłem na początku – w przypadku LE ma to pewne uzasadnienie, ale problem dotyczy wielu innych naprawdę dobrych gier, które są niesłusznie pomijane w mainstreamie. Strasznie mnie wkurza ta swego rodzaju niesprawiedliwość.
PS. Tak, wiem, że to tylko gry, wbrew pozorom aż tak bardzo się nie spinam, potraktujcie powyższe mniej jako gównoburzę, a bardziej jako felieton.
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)