No i bardzo emocjonująca rozgrywka za nami. Uważam, że haczyka żadnego nie ma jak niektóre osoby twierdziły w obserwowaniu takich zaciętych zmagań, szczególnie jeżeli zna się zasady i wie co się dzieje na planszy, wtedy to jest jak oglądanie dobrego meczu - porównanie w moim przypadku może trochę średnie, bo ja tam meczów żadnych nie oglądam, to nie dla mnie. Natomiast rozgrywkę w planszówkę jak najbardziej mogę zobaczyć i się przy tym dobrze bawić.
Hańcza wcielił się w rolę RFN, natomiast Jan budował socjalizm jako NRD. Presja zachodu okazała się niewystarczająca i NRD prężnie rozwinęło przemysł, a zamieszki były tłumione poprzez działaczy politycznych i aparat terroru, a w krytycznym momencie na ulicach pojawiły się czołgi. Także z jednej strony namiastka dobrobytu, a z drugiej wiszący nad głową bat okazały się wystarczające, żeby przekonać obywateli NRD, że nie warto ulegać zachodniej propagandzie i w kraju socjalistycznym wcale tak źle się nie żyje, a dla pewności gdyby mieli dalej wątpliwości został zbudowany mur, który wbrew wydarzeniom historycznym nie został nigdy zburzony. Pomimo podupadających fabryk NRD przetrwało, co okazało się wielkim sukcesem propagandowym, a co za tym idzie porażką RFN.
Co można było zrobić lepiej jako RFN? Nie jest to pytanie do końca jednoznaczne, to znaczy nie ma złotej magicznej zasady, która w łatwy sposób pozwoliłaby odwrócić sytuację, sądzę że zaważyła suma zagrań zarówno tych z początku rozgrywki jak i późniejszych, które stopniowo skumulowały się na wynik ostateczny. Warto zauważyć, że NRD bardzo prężnie rozwinęło przemysł, a jednocześnie było w stanie zaatakować zachód, poprzez kryzysy przemysłowe i wzniecanie zamieszek oraz utrzymać się na torach (prestiż, socjalizm, waluta - ta ostatnia na końcu mocno się skurczyła, ale rezerwa przemysłowa była zbyt znaczna, żeby doprowadzić do upadku). Wynika z tego, że gracz RFN mógł zagrać trochę więcej wydarzeń, żeby wzmocnić presję w tych obszarach i/lub wywołać też trochę zamieszek (to się wydarzyło w pierwszej dekadzie, ale wtedy NRD ma jeszcze awaryjnie do wykorzystania czołgi, natomiast potem gdzieś ta presja zmalała, a przecież później już NRD nie ma takiej karty specjalnej pozwalającej prosto wyjść z tarapatów).
Gra wymusza bardzo mocno reagowanie na zagrywki przeciwnika, czasami można wpaść w pewną spiralę niepowodzeń, to znaczy gdzieś jest np. protest, którego nie możemy łatwo usunąć to odpuszczamy tę prowincję, a potem się to za nami ciągnie, analogicznie można odpuścić, któryś z torów, no fakt faktem, wszystkiego się zrobić nie da, ale jednak jakoś to trzeba zrównoważyć i znaleźć odpowiedni sposób gdzie uderzyć przeciwnika, tak żeby go zabolało najmocniej.
Teoretycznie zgodziłbym się, że pierwsza rozgrywka dla RFN jest trochę trudniejsza, bo to gracz zachodu powinien nadać tempo i odpowiednią presję na wschód, a grając pierwszy raz może być to kłopotliwe, bo dopiero poznajemy grę. Jeżeli tej presji nie będzie i NRD wejdzie w późniejsze dekady nieosłabione dostatecznie, to wygrana może być ciężka. Z drugiej strony ja grałem 3 razy - 2 razy jako RFN (2 wygrane) i 1 raz jako NRD (przegrana). Więc, nie jest to z drugiej strony takie oczywiste. NRD z kolei musi dobrze balansować pomiędzy dobrobytem, a możliwością jego utrzymania, upadającymi fabrykami, a rezerwą walutową i przemysłową, niepokojem, a możliwością jego tłumienia (policja kosztuje) itd. - jak się to zsumuje to łatwo czegoś nie dopilnować i katastrofa gotowa, tylko RFN musi narzucić odpowiednią presję.
Sama gra, tak jak wspominałem jest świetnie zbalansowana, biorąc pod uwagę statystyki serwera z implementacją online (49,6% - 50,4%, to wynik niewiarygodnie dobry). Także, pozostaje dobrze ją poznać i wykorzystać silne strony poszczególnych stron i odpowiednio reagować na zagrania przeciwnika i wszystko jest do zrobienia.
Pozostałe rozgrywki zakończyły się następująco:
- ja (RFN) vs Paweł (NRD) - to była pierwsza moja rozgrywka, więc tutaj w trakcie tłumaczenia nie zwróciłem uwagi na asymetryczność dekad, bo sam ich jeszcze nie znałem. Zaowocowało to sytuacją, w której gracz NRD dość mocno zaniedbał tor socjalistów na początku gry, a w 4 dekadzie byłem w stanie doprowadzić do klęski socjalizmu, aczkolwiek nawet bez tego NRD by upadło z powodu 4 protestów, także zachód triumfował, niemniej tak jak mówię, ja również tutaj dopiero poznawałem grę w praktyce. Teraz jak tłumaczę zwracam uwagę na tę asymetryczność dekad chociażby jeżeli chodzi o socjalizm, bo bez tej wiedzy grając pierwszy raz można się wpakować w sytuację bez wyjścia.
- Marcin (RFN) vs Ela (NRD) - to taka rozgrywka, która pokazuje, że to dobra gra dla par

, przy czym serce Eli było tak zimne jak spojrzenie oficera Stasi i skrupulatnie wykorzystywała wszelkie możliwości, żeby pognębić swojego ukochanego, co najwyraźniej wyjątkowo ją cieszyło. Partia zakończona wygraną NRD (dotrwało do końca 4 dekady), mur nie został wybudowany.
- ja (RFN) vs Patryk (NRD) - ponownie wygrałem jako RFN, ale uważam, że całościowo zagrałem słabiej niż kolega, który był bardzo bliski zwycięstwa na torze socjalizmu, a kiedy rzutem na taśmę załatałem ten problem, postanowiłem zdławić maksymalnie tor waluty, co się udało i wystarczyło do upadku finansowanego NRD, ale gdyby nie to, to protestów nie byłbym wstanie 4 wzniecić i gra zakończyłaby się wygraną NRD, także było blisko i uratowało mnie to pognębienie NRD na walucie. Sądzę że przesadziłem z rozbudową i zaniedbałem parę ważnych wydarzeń. Mur nie został wybudowany, co również mogłoby w tej rozgrywce pomóc NRD, bo chociaż 2 dekada zakończyła się dobrze, to w 3 już ucieczek trochę było, a z kolei NRD miało i tak przewagę prestiżu.
- Paweł (RFN) vs ja (NRD) - pierwszy raz po stronie wschodu, no i nie wybroniłem socjalizmu, chociaż gospodarczo wiodło mi się bardzo dobrze (do tego stopnia, że żadna fabryka nie podupadła!),za to pognębiły mnie protesty, a w jednej prowincji miałem ich na koniec aż 2, poza tym po 1 w dwóch innych i porażka gotowa. Problemem była kumulacja niepokoju i w pewnym momencie wpadłem w taką sytuację bez wyjścia, że odpuściłem jedną prowincję, bo ciężko ją było wyciągnąć z protestów, a potem gracz RFN wykorzystał to rozbudowując w sąsiadujących prowincjach dobrobyt i zasypując tę biedną podupadłą prowincję jeszcze większymi falami protestów. Mur został wybudowany, jak również zburzony - chociaż kto wie, czy akurat tym razem właśnie brak jego budowy i okrągły stół by nie był lepszy, bo pozwoliłby na ściągnięcie protestu, aczkolwiek wtedy tego nie przewidziałem, no i też nie wiem czy rozgrywka by się nie potoczyła inaczej bez muru (ucieczki). Z drugiej strony źródłem problemu była ta nieszczęsna prowincja, o którą powinienem bardziej powalczyć, no i mogłem zbudować więcej dobrobytu, bo sytuacja w której żadna fabryka nie podupada w NRD jest właściwie strategicznie błędna i sugeruje, że była rezerwa do większej ilości dobrobytu, co z kolei by pomogło w tłumieniu protestów i otrzymaniu mniejszej ilości niepokoju na koniec dekady.
Podsumowując, jak widać jest potencjał w grze, nic tylko grać.