![Shocked :shock:](./images/smilies/icon_eek.gif)
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
A tak na marginesie to grałem pierwszy raz
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
No tak ale w takim razie stawiałoby to pod znakiem zapytania wybór przez Prusy opcji ofensywnej chyba ,że tak jak w szachach groźba( w tym przypadku -napadów na Austrię ) jest silniejsza niż jej wykonanie.Lord Voldemort pisze:
Moim zdaniem ofensywa na Austrie to miraz. Taka ofensywa moze sie udac tylko przy kiepskiej i niezbyt zgranej koalicji.
V.
Jak pierwszy raz zobaczyłem w necie Fryderyka , też miałem wątpliwości co do tych sektorów . To jest dziwne rozwiązanie, samo w sobie bardzo sztuczne, zasługujące pewnie na miano nieprzekonywującego gdyby nie to ,że dopiero (wraz z kartami taktycznymi - a właściwie z ich względną mocą) z kartami losu a także przemyślaną komplikacją układu dróg na planszy tworzy niespodziewanie klimat pasujący do strategicznych zmagań wojny siedmioletniej .Prusy słabną w trakcie gry , jeśli wygrają to z reguły resztkami malejących sił ... Równiez kolacja przeżywa "zaprogramowane" stresy . Każde z mocarstw po bitwie z reguły musi odbudować swoją potegę czekając na dopływ zbawczych kart taktycznych .Wsytepuje też czasami niemożność zadania decydujacego ciosu po wygranej bitwie oraz niechęć koalicjanta do dobicia Prus- mimo ,że mamy ochotę sprawdzić Prusaków dwa razy w te trefelki - bo na tym może skorzystać ktoś trzeci. Mamy tu symulacje wyczerpania i braku synchronizacji działań sojuszników . Te konsekwencje wynikaja właśnie miedyz innymi z podziału mapy na sektory. Hudsonie popatrz na te oryginalne rozwiazanie jako skuteczny środek prowadzacy jednak do ważnego celu "symulacyjnego " Ja się najbardziej bawię tą sytuacją wymuszonego pośpiechu rywalizujących kolalicjantów , której towarzyszy dreszczyk emocji w oczekiwaniu na karty losu.Hudson pisze:
Jak na gre strategiczna jest w nim zby duzo abstrakcji - przynajmniej moim zdaniem. Uzycie kart w walce to bardzo fajny patent, tylko jeszcze nie przekonalem sie do tych kwadratow.
dasilwa pisze:Miraż to za duże słowo. Na pewno jest cięzko Prusom zdobyć Austrię ale nie jest to niemożliwe. Francja wygrała szczęśliwie w kartach. Cały czas myślałem że wygram Prusami juz w nastepnej rundzie, ponieważ Hanower miał bardzo dobre karty w walce z Francją (wyłożyłem ok. 45pkt w kartach) lecz niestety przegrałem bo nie spodziewałem się ze Francja ma lepsze kartyi musiałem wycofać się o dwa pola gdybym wycofał się o jedno dalej bym kontrolował punkt strategiczny dla Francji. Natomiast w następnej rundzie zwycięstwo byłoby niemal pewne gdyż w ostatnim starciu prawie zmiotłem z powierzchni Austrie która musiała wycofać się o 12 pół i ponieść tyleż samo strat.
Brakowało więc bardzo mało do zajęcia Austrii. Jedna runda więcej i wynik mogłby być inny. A swoją drogą karty wydarzeń nie sprzyjały mi gdyz żaden z krajów nie odłączył się od wojny. Nie uważam więc, że zajęcie Austrii graniczy z cudem.
A tak na marginesie to grałem pierwszy razi żadnej karty gry na oczy nie widziałem.
Karta Gry - pewnie Pedrak z Komendantem nie wydrukowalistrategos Formion pisze: No tak ale w takim razie stawiałoby to pod znakiem zapytania wybór przez Prusy opcji ofensywnej chyba ,że tak jak w szachach groźba( w tym przypadku -napadów na Austrię) jest silniejsza niż jej wykonanie.
Czy chodzi o talię kart losu. Jesli tak to widziałeś je tylko ja wyciągałem i czytałem Wam co się wydarzyło. A karta z rozpiską armii i etc. również leżała na stole. Następnym razem wszytko jeszcze raz obejrzymy.dasilwa pisze: A tak na marginesie to grałem pierwszy razi żadnej karty gry na oczy nie widziałem.
Lord Voldemort pisze:Jak widac, koledzy nie czytali wskazowek taktycznych zamieszczonych na karcie gry
Gratulujemy udanego zakupu!jax pisze:No to pochwalę się, że Friedrich juz do mnie dotarł (uff..ale jest ciężki - wagowono i pudło nigdzie mi się nie mieści
). Ładnie diablosi tam wszystko po polsku podrukowali (chyba tylko małej erratki nie przetłumaczyli). Nie wiem jeszcze jak się w to gra, ale łapki już świerzbią i dziś wieczorem sobie poćwiczę.
I jeszcze parę spostrzeżeń z mojej strony. W 6 godzin doszlismy, jak obliczyłem, do 11 etapu i triumfowała Rzesza (z kart wyłączających mocarstwa doszedł tylko 1-szy stopień wyłączenia Francji z gry). Dziwne że to tak dużo czasu nam zajęło bo w sumie poruszaliśmy wojskami dość sprawnie. Ale powiedzmy że w kolejnej rozgrywce i tak dałoby radę skrócić ten czas 2 razy.Pancho pisze: Ale w końcu skończyliśmy No tym razem udało się zagrać tylko w jedną grę. Fryderyk Wielki od początku do końca zajął nam sześć godzin Kupę czasu, ale było bardzo fajnie. Diabolosy reklamujący grę nie przesadzali specjalnie. Gra jest znakomita. Ładnie wykonana plansza, żetony i karty, świetna mechanika bitew. Ale po kolei:
Jax wziął na swoje barki rządzenie Prusami i Hanowerem, Franek prowadzenie Rosji, Francji i Szwecji, ja zagarnąłem Austrie i Rzesze. Początkowo na południu nic specjalnie się nie działo, ja się koncentrowałem w punktach gdzie miałem więcej siły w kartach. Pierwsze walki rozpoczęła Rosja z Prusami oraz Francja z Hanowerem. Dość szybko też zdławieni zostali Szwedzi i w całej grze nie odgrywali prawie żadnego znaczenia. Ja osobiście na początku gry prowadziłem strategię dość zachowawczą. Armią Rzeszy zacząłem delikatnie zajmować miasta-cele gry, a wojska austriackie okopały się na swoich pozycjach. Potężne siły Fryderyka wydawały się niebezpieczne. Jednak cały czas obserwowałem, które karty Fryderyk traci w walkach z Francuzami, Szwecją i przede wszystkim Rosją. Wreszcie pojawił się świetny moment i rzuciłem trzy armie na pruskie wojska. Jedna armia była dość słaba i jej zadaniem było tylko wyciągnięcie jak najwięcej kart przeciwnika o danym kolorze (rozpoznanie przez atak). Następnie zagrałem rezerwy tak, aby stracić tylko jeden regiment i się wycofałem. Ale wtedy uderzyły wspólnie dwie pozostałe armie. Armie, którymi dowodził sam Fryderyk Wielki zostały mocno przetrzebione i musiał się wycofywać aż o 8 pól. Uciekał przez pół Prus
Wtedy zauważyłem, że najlepszą taktyką będzie skupienie się na zwycięstwie Rzeszą. Niech Austria wykonuje czarną robotę i osłania małe wojska Rzeszy, a ta będzie się skupiać na zajmowaniu miast. Kolejny sukces to było ładnie rozdzielenie wojsk pruskich. Spora ich część została otoczona przez trzy moje armie i okopała się na fragmencie z Pikiem. A że miałem mało kart Pik zostawiłem ją w tym kotle i sam też się nie ruszałem. Dzięki temu udało się ją wyłączyć z gry, ona nie atakowała, ja nie atakowałem. Sojusznik mocno się denerwował tą moją bezczynnością, ale cierpliwość się opłacała. Pozostałe dwie moje armie ruszyły na zachód i osłaniały cały czas wojska Rzeszy. Nawet nagła pomoc Hanoweru nie zmieniła sytuacji na południu, a ich armia została całkowicie rozbita. Spore sukcesy odniosła też w tym czasie Francja i Rosja. Widać było, że Prusy czeka stopniowa agonia. Teraz było ważne kto będzie szybszy - Rzesza czy Rosja albo Francja. Zaryzykowałem, przeprowadziłem cztery bolesne ataki i udało się rozbić pozostałe na południu siły pruskie, uderzyłem też na kocioł na wschodzie, bo uzbierało się u mnie sporo kart Pik i była duża szansa zwycięstwa. I dzięki tym krokom Rzesza zdobyła ostatnie miasta cele i udało się wygrać
Generalnie świetna gra, trochę za długa, ale bardzo fajna zabawa. Mechanika bitew rządzi, pomysł z podziałem mapy na strefy względem koloru karty też znakomity. Gorąco polecam grę. Zresztą wkrótce pełna recenzja
To jest zasada-ideal. Odstepstwa od niej sa mozliwe, ale kiedy robi sie ich za duzo, to sie za to gorzko placi. Z tego co zrozumialem z relacji, to Prusy bily sie ochoczo i wszedzie (tj. w roznych sektorach). Austria gromadzila karty, a potem wykorzystala dobra pamiec - i pobila Prusy tam, gdzie liczba kart w danym kolorze juz spadla.Natomiast za zbyt restrykcyjną uważam radę z instrukcji aby z każdym państwem Prusy walczyły tylko jednym kolorem (zbyt nieelastyczne to jest)
Spokojnie. Aby w pełni oddać grę będę pewnie musiał zagrać każdą stroną (zresztą chcę zagrać każdą stroną), a już szczególnie Fryderykiem. To "wkrótce" to trochę uproszczenie, bo rozgrywka jest na tyle długa, że będę potrzebował jeszcze czasu na zapoznanie się z jej potencjałem i napisanie wartościowej recenzji. Nie mniej skrobać już można, bo znam fundamenty - mechanikę, cele gry, ogólny przebieg.Lord Voldemort pisze:P.S. Pancho, piszac recenzje Fryderyka musisz koniecznie choc raz zagrac Prusami (najlpiej przeciwko trzem wrogom). Tego sie nie da latwo opisac, to trzeba po prostu przezyc.