Strona 4 z 49

: 29 maja 2006, 13:13
autor: draco
Całkowicie zgadzam się z Pancho w sprawie miejsc, gdzie gramy. Dla przypomnienia napiszę, że zaletą Smolnej są ciasteczka, które Leo rozdaje i brak dymu tytoniowego, który wielu przeszkadza.

Wracając do wczorajszego spotkania. Trzy wady Sieny, o których nie napisali ja_n i pancho - niska jakość kart powoduje, że trzeba je zafoliować, co zwiększa cenę gry. Może istnieć zwycięska strategia (byle szybiej zostać kupcem i nie spieszyć się do miasta). Poza tym od mojej decyzji w ostatniej kolejce zależało, kto wygra. Generalnie gra osobliwa i godna polecenia. Tor dookoła służy nie tylko do podliczenia punktów prestiżu na koniec, ale także do liczenia pieniędzy - florenów.

Mykerinos oceniam bardzo dobrze. Prosta strategiczno-logiczno-taktyczna gra doskonale łacząca się z przedstawionym tłem. Wygrałem parię, bo chyba jako jedyny przyjąłem na początku i konsekwentnie realizowałem swoją strategię. Do tego wyszły mi zagrania taktyczne.

O Senatorze nie wspomnę, bo niewarto.

: 29 maja 2006, 13:36
autor: ja_n
draco pisze:Trzy wady Sieny, o których nie napisali ja_n i pancho - niska jakość kart powoduje, że trzeba je zafoliować, co zwiększa cenę gry. Może istnieć zwycięska strategia (byle szybiej zostać kupcem i nie spieszyć się do miasta). Poza tym od mojej decyzji w ostatniej kolejce zależało, kto wygra.
Co do pierwszej wady - to całkowita prawda. Karty w dotyku sprawiają wrażenie jak wydrukowane na bloku technicznym i ładnie wycięte. Design graficzny jest moim zdaniem świetny, rewersy są utrzymane w czarno białej tonacji - to właśnie barwy Sieny, w takich kolorach jest też utrzymana przepiękna sieneńska katedra. Do kart pasują koszulki Yu-Gi-Oh, a więc te drogie (w grze jest dokładnie 100 kart).

Co do drugiej - zapewne nawet najwięksi eksperci planszówkowi nie podjęli by się stwierdzić, że strategia wygrywająca istnieje lub nie istnieje już po pierwszej rozgrywce w tak skomplikowaną grę. Zresztą nawet nasza rozgrywka zaprzecza tej tezie - Pancho został kupcem dosyć późno o ile pamiętam, a do miasta wcale nie wchodził jako ostatni. Najszybciej kupcem została Paulina i ostatnia została bankierem. Nie wygrała gry. Tak więc rzeczywiście może istnieć strategia wygrywająca, ale nie wiadomo czy istnieje (taki wniosek można wyciągnąć po pierwszej rozgrywce w dowolną niemal grę). Wiadomo za to, że w grze jest sporo istotnych decyzji, które muszą podjąć gracze i ich decyzje wzajemnie wpływają na ich wyniki.

Trzeci "zarzut" - oczywiście od decyzji draco zależało zwycięstwo. Draco mógł przed zakończeniem gry jeszcze nasłać żebraka na wszystkich graczy. Wtedy Pancho skończyłby grę jako najbiedniejszy. Najbiedniejszy dostaje dwa punkty prestiżu mniej niż pozostali (najbogatszy dostaje dwa więcej). Draco tego nie zrobił i w efekcie to on był najbiedniejszy. Tak więc Pancho miałby dwa punkty mniej w stosunku do Pauliny niż miał w rzeczywistości. Sęk jednak w tym, że draco nie mógł mieć pojęcia, że taki będzie skutek tej akcji. Punkty zwycięstwa są w większości ukryte i nikt nie wie kto ile zebrał. Nie jest to więc "kingmaker syndrom". Draco opłacało się ruszyć żebrakiem, bo wtedy zamieniłby się z Panchem na pozycji ukaranego dwupunktową karą za bycie najbiedniejszym. (na końcu gry zwycięzcy mieli ponad 20 punktów, więc ta kara jest bardzo mała). I tylko tyle można było ocenić przed tym ruchem - jak to wpłynie na kolejność okazało się dopiero po grze. Napisanie, że wadą gry jest to, że nasze decyzje wpływają na wynik innych graczy jest nonsensem - tak jest w każdej dobrej grze i to jest raczej zaleta.

: 29 maja 2006, 13:43
autor: Don Simon
draco pisze:Całkowicie zgadzam się z Pancho w sprawie miejsc, gdzie gramy. Dla przypomnienia napiszę, że zaletą Smolnej są ciasteczka, które Leo rozdaje i brak dymu tytoniowego, który wielu przeszkadza.
A ja tutaj Cię poprawię, że Leo nie rozdaje ciasteczek, ale jest na tyle miły, że je nam kupuje za nasze składkowe pieniądze. Czyżbyć ostatnim razem się nie składał :-P?

W kwestii dymu pełna zgoda.

Smolna tez mi się podoba :-).

Pozdrawiam
Szymon

: 29 maja 2006, 13:54
autor: jax
Tez sie zdecydowanie sklaniam do wariantu:
- piatek - Smolna (niemal idealne miejsce - tylko ten absolutnie koszmarny(!) dojazd w zakorkowanej Warszawie)
- niedziela - Alibi, czasem Paradox (Chlodna w zasadzie ma tylko jedna przewage nad nimi: wygodne kanapy i fotele (oj, brakuje mi tego w Alibi))

===

Dorzuce 3 grosze na temat ostatnich spotkan w Alibi:

PIATEK (kapitalny raport Pancho w serwisie, tak trzymac :) )

Swietna frekwencja - 15 zidentyfikowanych osob + kilka nierozpoznanych

* Land Unter - potwierdzil klase - bardzo przyjemna i wesola gra; kombinowac tym niemniej nalezy mocno; wykorzystywanie psychologii tez sie przydaje (nieco Cytadele w tym przypomina)

* Warrior Knights - dobra a moze nawet bardzo dobra a moze nawet znakomita gra. Jedyne zastrzezenie ktore widze, to ze sytuacja na planszy byla mocno statyczna, krolestwa nie zmienialy granic, nie upadaly, bitew bylo malo. Mam nadzieje ze to tylko dlatego ze wszyscy grali pierwszy raz i dlatego mocno zachowawczo i konserwatywnie.
NA SZCZESCIE czas gry nie przeraza. Poza tym MOCNO daje do myslenia fakt ze wiekszosc osob uwaza ze jest WK jest znacznie lepsze od tak chwalonego GoTa (sa wyjatki, np. Orzech).
Zdaje sie ze zrobilismy pare bledow w grze: m.in. papiez blogoslawil ekspedycje za darmo; gdy wygralem z pedrakiem, to niepotrzebnie jego armia zeszla z planszy (odnioslem male zwyciestwo wiec powinno byc tylko wycofanie sie i sprawdzenie dezerterow) a gdy odparlem atak Grzegorza to z kolei chyba wtedy nie zrobilismy sprawdzenia na dezerterow z uciekajacej armii itd. Ale wiadomo, pierwsza gra w tak zlozony tytul zawsze jest to rozpoznanie bojem i bledy sa.

* Modern Art - jeszcze nie mam zdania co do tej gry. Moi rywale mocno przeplacali za obrazy wiec udalo mi sie wygrac grajac spokojnie.

===

NIEDZIELA

* Siena - moi przedmowcy napisali wszystko. Polecam w te gre zagrac, bo ma potencjal i warto, ale niekoniecznie kupowac. Poza tym skomplikowalnosc (czy raczej ilosc) przepisow jest faktycznie duza, ale bardzo szybko wchodza one w krew i tury przebiegaja bardzo szybko. Po kilku turach w kazdej roli (kupca, chlopa, bankiera) mozna czuc sie z przepiosami zupelnie komfortowo. Tak wiec nie ma co sie bac :)

* Mykerinos - no wreszcie cos co mnie przekonalo w pelni; kwintesencja german-style: elegancka mechanika, niezbyt trudne reguly, mocne kombinowanie. W stosunku do Caylusa z tej samej firmy jest to co najmniej o 2-3 klasy prostsze. Trzeba o tym pamietac rozwazajac zakup tej gry. Gra jest szybka, przyjemna i bardzo udanie laczy lekkosc z koniecznoscia planowania i taktycznego myslenia.

* Senator - w jednym zdaniu: gra niewykorzystanych mozliwosci. Tam sie nie daje nic zrobic, ta gra sie po prostu dusi. Co z tego ze mamy szereg typow agend, veto i znaczniki przechodzenia agend, BARDZO fajna mechanike i potencjalne mozliwosci, jak na koniec gry kazdy ma 2-3 zdobyte agendy i to wszystko. Wszystko paralizuja zabojcy ktorzy tlamsza te gre. Oczywiscie absolutnie powinni oni byc, natomiast najprostszym sposobem uzdrowieniem tej gry (pomysl draco) byloby ZWIEKSZENIE ILOSCI GLOSOW, ktore kazdy ma do dyspozycji (teraz kazdy ma 13). Wtedy zabojca nie bylby tak karcacy (ale wciaz grozny!), mozna by zdobywac czesciej agendy, brac je, dawac, przenosic je, cos planowac krotko, dlugoterminowo, cos by zaczelo sie dziac, ta gra nabralaby po prostu rozmachu. Szkoda ze taki pomysl na gre sie marnuje. Gdybym mial swoj egzemplarz Senatora takiego home rula z wieksza iloscia glosow na garcza z pewnoscia bym wprowadzil.

: 29 maja 2006, 13:56
autor: Pancho
ja_n pisze:Zresztą nawet nasza rozgrywka zaprzecza tej tezie - Pancho został kupcem dosyć późno o ile pamiętam, a do miasta wcale nie wchodził jako ostatni. Najszybciej kupcem została Paulina i ostatnia została bankierem. Nie wygrała gry.

No właśnie ja_nie nie do końca zaprzecza tej tezie. Paulina była pierwsza kupcem, a ja niedługo po niej. Oboje zarobiliśmy dużo cennych kart zwycięstwa, choć Paulina więcej. Bankierem zostałem jako trzeci, a Paulina ostatnia. Różnice jaka była w punktacji między mną a Pauliną nadrobiłem tym, że kupiłem prawie najdroższego artystę i jednocześnie zbiedniałem. Stając się przy okazji pierwszym graczem do wyboru kart. Co pozwoliło mi wybierać tak fajne karty jak antydziwki i tańsza budowa wieży. Dzięki temu nadrobiłem punktacje. I na koniec gry okazało się, że ja i Paulina mieliśmy najwięcej punktów. Ty natomiast sprawdziłeś scenariusz, że byłeś najdłużej chłopem i zarobiłeś na tym niezły majątek. Ale nie dało ci to punktów zwycięstwa. Stąd wydaje mi się dość oczywiste, że bardzo szybko warto zostać kupcem. Sprzedawać towary lub wybierać się na wyprawy i zgarniać karty zwycięstwa. Później już może być różnie.
ja_n pisze:Sęk jednak w tym, że draco nie mógł mieć pojęcia, że taki będzie skutek tej akcji
Dokładnie.

: 29 maja 2006, 14:07
autor: ja_n
Pancho pisze:Różnice jaka była w punktacji między mną a Pauliną nadrobiłem tym, że kupiłem prawie najdroższego artystę i jednocześnie zbiedniałem.
Tak, jednak dzięki temu, że stałeś się bankierem wcześniej miałeś licytację artysty ułatwioną - Paulina musiała każdą ofertę przebijać o 3 floreny jako kupiec i w ogóle do licytacji nie weszła (chociaż wiadomo było, że licytujemy coś bardzo dobrego). W ogóle mało artystów licytowaliśmy w tej grze. A oni przecież przynoszą dużo puktów. Licytacja artystów to może być sposób na zneutralizowanie zatwardziałych kupców.

: 29 maja 2006, 14:18
autor: Pancho
Nawet jakby mogła o jeden przebijać i podejrzeć kartę to jak dobrze pamiętam, w tamtym momencie nie miała bardzo dużych funduszy. Jedyną osobą, która miała więcej kasy odemnie byłeś ty. Ale ty w końcu wymiękłeś w licytacji :D

Na dzień dzisiejszy widzę taką taktykę:
1. Szybko kupiec
2. Zabawa kupcem aż zostanie tylko parę kart zwycięstwa i już nie opłaca ich się brać, bo są same jedynki.
3. Zostanie bankierem i to niezbyt bogatym (najlepiej w okolicach 20-30 florenów). I dobierać najlepsze karty.

Oczywiście gra jest na tyle rozbudowana, że może się okazać, że przy pewnych sytuacjach powyższa taktyka to kula w płot.

: 29 maja 2006, 14:23
autor: Don Simon
jax pisze:Tez sie zdecydowanie sklaniam do wariantu:
- piatek - Smolna (niemal idealne miejsce - tylko ten absolutnie koszmarny(!) dojazd w zakorkowanej Warszawie)
- niedziela - Alibi, czasem Paradox (Chlodna w zasadzie ma tylko jedna przewage nad nimi: wygodne kanapy i fotele (oj, brakuje mi tego w Alibi))
Jacek, a skąd jedziesz?? Bylebyś się dostał jakoś do lini tramwajowej to już zawsze można potem tramwajem dojechać...

Alibi mi się spodobało, choć rzeczywiście troszkę za ciemno było.

A mój opis będzie krótki:
- graliśmy w Power grida i gra bardzo mi się spodobała, choć problemem był początek i ustalenie wszystkich zasad. Sam grałem w to tylko raz i musiałem ciągle prosić o jakieś wyjaśnienie dodatkowych zasad przeszkadzając Dasilwie (czyżby w Taj Mahal?) i wprowadzając niepotrzebny zamęt. Ale instrukcja była po niemiecku, wszyscy już grali i tak wyszło. Ale grunt, że udało się ustalić wszystkie zasady, choc graliśmy prawie 3 godziny - zdecydowanie za długo. Mimo, iż byłem ostatni grę zaliczam do bardzo udanych (koneicznie trzeba łapać elektrownie "6" i "7", gdy tylko sie pojawią, bo później może już nie być czasu na ich zakup), mam nadzieję, że współgraczom się spodobała (w tym koledze, którego zaprosiłem - Sławkowi aka "Mort"). Sam się utwierdziłem w przekonaniu, że to bardzo dobra gra i chciałbym ją mieć w swojej kolekcji...
- potem zagraliśmy w Bohnanze, choć nie do końca, bo Dasilwa musiał lecieć - fasolki, jak fasolki - fajne, ale zaczynają mnie nudzić...

A potem nie mogłem się zdecydować, czy jechać, czy zostać - chłopaki ciągle męczyli WK, a drugi stół kończył Tikala. W końcu poszedłem do domu i ostatnim tramwajem dojechałem do domu (w 10 minut - kolejna zaleta Alibi :-) ).

Ogólnie było bardzo miło, fajnie było sobie pogadać o pierdołach, grach itp. Tutaj przewaga lekko luźniejszych gier - i tego brakuje mi w janowym wariancie Taj Mahal - rozumiem Twój argument o większym skupieniu, ale lepiej trochę się powygłupiać, pośmiać zamiast powtarzać w myślach ile kto ma słoni :wink: .

W przyszły piątek mam nadzieję, że przyjdę i popróbujem trochę więcej gier niż 1,5 :-).

Otwierając listę życzeń: chętnie zagram w Caylusa (wezmę go ze sobą), Power grida (jeszcze się nie nasyciłem), Niagare lub Manile lub Pirates's Cove (coś szybkiego, lekkiego i z wodą :-) ), Amun-Re (jeśli Jacek masz ochotę)... no i oczywiście War of the Ring, do którego nie mogę nikogo namówić :-).

Pozdrawiam
Szymon

: 29 maja 2006, 14:31
autor: ja_n
Pancho pisze:Nawet jakby mogła o jeden przebijać i podejrzeć kartę to jak dobrze pamiętam, w tamtym momencie nie miała bardzo dużych funduszy. Jedyną osobą, która miała więcej kasy odemnie byłeś ty. Ale ty w końcu wymiękłeś w licytacji :D
Tak, to był stanowczo błąd. Miałem w planie zarobienie punktów na budowie wieży i na innych aukcjach artystów (liczyłem, że pozostali bankierzy będą je uruchamiać). Generalnie bogatemu bankierowi opłaca się zajrzeć do gospody w nadzieji na spotkanie uzdolnionego artysty a biednemu bankierowi opłaca się budować wieżę lub łożyć na katedrę. Wygrać może i bogaty i biedny.

Właśnie cenną uwagę dorzuciła Paulina - gdyby będąc kupcem wygrała tego artystę za 7 punktów to musiałaby potem bardzo długo pracować na zostanie bankierem. Została samotnym, ostatnim kupcem i całą produkcję musiała napędzać tylko ona. Zostanie długo kupcem ma sporo wad.

Warto jeszcze dodać, że ja najdłużej byłem chłopem i najszybciej zostałem bankierem - a więc całkowita odwrotność "wygrywającej" strategii. Gdybym jednak wygrał licytację o artystę (miałem na to kasę) albo gdyby w ostatniej rundzie nie zabrakło mi jednego florena z 60 potrzebnych na zbudowanie ostatniego piętra wieży, byłbym w czołówce (choć może nie wygrałbym gry).

P.S. Gra, która wzbudza takie dyskusje jeszcze następnego dnia musi być dobra :D

: 29 maja 2006, 14:35
autor: ja_n
Don Simon pisze:no i oczywiście War of the Ring, do którego nie mogę nikogo namówić :-)
Ja chcę grać w WotR. Jeśli wyjaśnisz mi zasady, zagram bardzo chętnie. Nawet jeśli wtedy żadna inna gra już się w programie nie zmieści.

: 29 maja 2006, 14:36
autor: jax
Don Simon pisze:
jax pisze:Tez sie zdecydowanie sklaniam do wariantu:
- piatek - Smolna (niemal idealne miejsce - tylko ten absolutnie koszmarny(!) dojazd w zakorkowanej Warszawie)
- niedziela - Alibi, czasem Paradox (Chlodna w zasadzie ma tylko jedna przewage nad nimi: wygodne kanapy i fotele (oj, brakuje mi tego w Alibi))
Jacek, a skąd jedziesz?? Bylebyś się dostał jakoś do lini tramwajowej to już zawsze można potem tramwajem dojechać...
Jade z Ochoty, wiec moge tramwajem dojechac bez problemu, ale do pracy komunikacja miejska zdecydowanie mi sie juz nie oplaca. A skoro na Smolna jade bezposrednio po pracy, to musze juz samochodem. Chyba przerzuce sie na wariant rowerowy...
Don Simon pisze: Otwierając listę życzeń: chętnie zagram w Caylusa (wezmę go ze sobą), Power grida (jeszcze się nie nasyciłem), Niagare lub Manile lub Pirates's Cove (coś szybkiego, lekkiego i z wodą :-) ), Amun-Re (jeśli Jacek masz ochotę)... no i oczywiście War of the Ring, do którego nie mogę nikogo namówić :-).
Ja jeszcze nie mysle o piatku. Za duzo wrazen z ostatniego piatku i niedzieli :wink: Ale skoro juz Amun-Re wspomniales, to faktycznie wezme bo jestem nienasycony :)

: 29 maja 2006, 14:39
autor: dasilwa
Don Simon pisze: Sam grałem w to tylko raz i musiałem ciągle prosić o jakieś wyjaśnienie dodatkowych zasad przeszkadzając Dasilwie (czyżby w Taj Mahal?) i wprowadzając niepotrzebny zamęt.
To już wiem dlaczego tak dramatycznie mi poszło w Taj Mahal :lol:

: 29 maja 2006, 15:16
autor: Don Simon
jax pisze: Jade z Ochoty, wiec moge tramwajem dojechac bez problemu, ale do pracy komunikacja miejska zdecydowanie mi sie juz nie oplaca. A skoro na Smolna jade bezposrednio po pracy, to musze juz samochodem. Chyba przerzuce sie na wariant rowerowy...
A zmieścisz na rowerze wszystkie gry :-)?
Może zostawiaj samochód gdzieś w centrum i potem po niego pojedziesz a na samą Smolną tramwajem :-).
Ja jeszcze nie mysle o piatku. Za duzo wrazen z ostatniego piatku i niedzieli :wink: Ale skoro juz Amun-Re wspomniales, to faktycznie wezme bo jestem nienasycony :)
O, nawet nie wiedziałem, że Ty też tę grę masz. Chodziło mi o drugiego Jacka, ale skoro tak to świetnie - rozumiem, że jesteśmy umówieni w piątek nad Nilem ;-).
A co do piątku - masz rację - dopiero poniedziałek, a ja już myślę o następnych grach... :-).

Dasilwa - tak sobie pomyślałem czytając Twoją dyskusję z Ja_nem, że te pytania o elektrownie pewnie Cię wybijały z rytmu...:twisted:

Pozdrawiam
Szymon

: 29 maja 2006, 15:18
autor: MacDante
REKLAMA:
-----------------------------
A więc jako że reklam dzwignią handlu kazano mi napisać :) :

Dół w Alibi to zwykly pub, natomiast specjalnie na tego typu spotkania jest przygotowywana góra, którą już co niektórzy widzieli w fazie roboczej :)
Będzei to pomieszcenie pozbawione dymu z innym oświetleniem, brakiem telewizora i automatów.
A dół zawsze będzie można sobie dokopotować przy wiekszej frekwencji grających jako dodatkowa sala :)
W ciepłe dni s tyłu także jet planowany ogródek, ale to jak narazie w Fazie planów, a z realizacją jak to z życiem zobaczymy co nam czas przyniesie ;]

NO to na tyle...
-----------------------------
KONIEC REKLAMY :twisted:

: 29 maja 2006, 15:45
autor: draco
MacDante pisze: brakiem telewizora
Z okazji zbliżających się mistrzostw świata w piłce noznej, to akurat może stać sie wadą. Na grach nie trzeba sie skupiać w 100% tak samo jak na meczu, wiec można grać i co kilka minut kontrolować wynik meczu.

: 29 maja 2006, 15:49
autor: ja_n
MacDante pisze:REKLAMA:
-----------------------------
(...)
-----------------------------
KONIEC REKLAMY :twisted:
Super. Po prostu super. Jeśli to się wszystko sprawdzi, to nareszcie będzie lokal witający planszówkowiczów z otwartymi rękami i mający do tego idealne warunki. Super.

: 29 maja 2006, 16:01
autor: MacDante
draco pisze:
MacDante pisze: brakiem telewizora
Z okazji zbliżających się mistrzostw świata w piłce noznej, to akurat może stać sie wadą. Na grach nie trzeba sie skupiać w 100% tak samo jak na meczu, wiec można grać i co kilka minut kontrolować wynik meczu.
Masz wtedy kilka wyjść:
1. umawiasz się na mecz a nie na grę :P
2. grasz na górze schodzisz na dół (a raczej spadasz podekscytowany reakcją widzów ( o ile inni zbiegający cię w międzyczasie nie staranują kiedy słyszysz głos komentatora.. "biegnie z piłką, biegnie, pole karne, biegnie.... i GOOOOOLLLL!!!!!!!!...... nie ma gola słupek " ;p
3. rozkładasz grzecznie grę w dolnej części klubu i se oglądasz meczyk podczas przesuwania pionków :)

: 29 maja 2006, 16:37
autor: Don Simon
ja_n pisze:
Don Simon pisze:no i oczywiście War of the Ring, do którego nie mogę nikogo namówić :-)
Ja chcę grać w WotR. Jeśli wyjaśnisz mi zasady, zagram bardzo chętnie. Nawet jeśli wtedy żadna inna gra już się w programie nie zmieści.
No, nareszcie :-).

Dobra, to ja się przygotuję - poczytam instrukcję, by móc Ci to szybko wyjaśnic i wezmę grę ze sobą. Jeszcze dopowiem pod koniec tygodnia co i jak, czy na pewno dam radę wziąć i czy się nie rozmyśliłeś :-)...

Pozdrawiam
Szymon

: 29 maja 2006, 16:40
autor: ja_n
Don Simon pisze:A co do piątku - masz rację - dopiero poniedziałek, a ja już myślę o następnych grach... :-).
No właśnie. Chęci są. Klęska urodzaju nawiedza nas regularnie przy każdym spotkaniu. Popyt na granie przewyższa podaż dostępnego czasu. Może coś z tym zrobimy? Co byście powiedzieli na spotkania w tygodniu w Alibi? Znaleźli by się chętni? My byśmy mogli pojawiać się we wtorki i czwartki ok. 18.30. Krótko bo krótko, ale zawsze te 4 godzinki można by pograć - 2 gierki się zmieszczą.... Będzie frekwencja?

: 29 maja 2006, 18:20
autor: Nataniel
Ech, dlaczego ja nie mieszkam w Warszawie :) I graczy duzo i lokal jak czytam fajny (a bedzie jeszcze lepszy), i gier nadmiar :).

: 29 maja 2006, 19:11
autor: Pancho
Nataniel pisze:Ech, dlaczego ja nie mieszkam w Warszawie :) I graczy duzo i lokal jak czytam fajny (a bedzie jeszcze lepszy), i gier nadmiar :).
Może czas na przeprowadzkę? Zapraszamy Nataniel, zapraszamy! :)

: 29 maja 2006, 21:13
autor: Geko
A i drugiego Rebela można by w Warszawie otworzyć... odpadłyby wtedy koszty przesyłki :wink:

: 29 maja 2006, 21:17
autor: bazik
hm mnie ukrywam ze troche PD-kow mam, ale ten 1PLN kosztow dostawy kurierem do raczek wlasnych, bez lazenia na poczte, nie jest jakims strasznie duzym obciazeniem :-)

: 29 maja 2006, 21:39
autor: draco
ja_n pisze:Co byście powiedzieli na spotkania w tygodniu w Alibi? Znaleźli by się chętni? My byśmy mogli pojawiać się we wtorki i czwartki ok. 18.30.
Mógłbym się znaleźć zarówno we wtorki jak i w czwartki.

: 29 maja 2006, 22:07
autor: Geko
bazik pisze:hm mnie ukrywam ze troche PD-kow mam, ale ten 1PLN kosztow dostawy kurierem do raczek wlasnych, bez lazenia na poczte, nie jest jakims strasznie duzym obciazeniem :-)
Wszystko zależy za ile kupujesz, ja raczej rzadko kupuję nowe gry i raczej te nienajdroższe a wtedy koszty przesyłki mają pewne znaczenie. Wszytko zależy tu od budżetu :?