GRY-PLANSZOWE.pl

palladinus pisze:Wydanie planowane jest na przełomie sierpnia i września - tuż przed Essen.

Premiera gry „Imperializm: Droga ku dominacji” coraz bliżej

dobra wiadomość Styknie premier na razie, portfel nie wyrabia
Mam tylko nadzieję, że w Essen gry nie będzie prezentował dla BGG ten Pan z G3 co ostatnio

palladinus pisze:Wydanie planowane jest na przełomie sierpnia i września - tuż przed Essen.

Premiera gry „Imperializm: Droga ku dominacji” coraz bliżej

Dla zainteresowanych - nowy konkurs z G3, można wygrać grę "Imperializm".

https://www.facebook.com/G3Poland/photo ... =1&theater

Targi w Essen tuż tuż, więc powoli trzeba wpisywać Imperializm na wishlisty
G3 jak ostatnio ma mieć bardzo pokaźne stoisko, a już grą zaczęli interesować się zagraniczni gracze.

I przypominam o konkursie G3 na FB

odpowiedź z dzisiaj
"Panie Sławomirze, premiera gry Imperializm. Droga ku dominacji będzie miała miejsce podczas tegorocznych targów w Essen, które odbędą się w połowie października."

Ruszył preorder m.in. na Imperializm

Preorder Imperializmu

A w złociszach nie da się zamówić? To polska wersja językowa?

adalbert pisze:A w złociszach nie da się zamówić? To polska wersja językowa?

podejrzewam, że angielska bo tylko taka ma być w Essen.

Polska premiera odbędzie się po targach w Essen, więc jak ktoś nie chce albo nie może tam się wybrać, to może odwiedzić Poznań tydzień później.

Polska oficjalna premiera gry „Imperializm: Droga ku dominacji”

jest przedsprzedaż w trzech trollach

Na jutrzejszej premierze będzie możliwość wygrania egzemplarza gry, jeśli ktoś ma miejscu na BGG doda ocenę i komentarz.

Organizatorem jest Fundacja Zagrajmy.

Graliśmy na Essen w 3 osoby. Wygląda na fajny civbuilding oparty na kartach i torach postępu militarnych i handlowych. Jest spora ilość cywilizacji startowych, kolonii i odkryć, więc będzie dobre replayability. Negatywna interakcja dostępna od początku w postaci wojen i kart akcji, ale żeby naprawdę zrobić kuku trzeba najpierw mocno się militarnie rozwinąć więc nie będzie masakrujących ataków z zaskoczenia bo ktoś dostał kartę na rękę.

Finalnie gierka trafia na wishliste, ale na Essen nie kupowaliśmy - wygrały inne tytuły (np Historia), które można było kupić tylko tam - Imperializm na pewno w sklepach będzie więc może poczekać na kolejną wypłatę.

Swoją drogą G3 miało bardzo duże stoisko obok BGG w samym centrum, gdzie mieli dużo stołów z demo - dobry ruch z ich strony - gra średnio znana więc zagrali tak by jak najwięcej ludzi zagrało/zobaczyło i zrobiło buzz.

A cena polska juz znana?

Don Simon pisze:A cena polska juz znana?

110 w 3 trollach. już jest dostępna.

Ja miałem odebrac dziś alecze do wtorku na reszte zamowienia

Czekam na recenzje wasze.

Zakupiłem grę podczas premiery na targach Hobby. Nie miałem jeszcze okazji zagrać, ale stwierdzić mogę jedno. Gra ląduje na wysokiej pozycji pod względem zawartości powietrza w pudełku. 128 kart, parę drewienek ... trochę żetonów i takie wielkie pudło? Dodatkowo pod względem wizualnym gra idealnie wpasowuje się w klimat gier cywilizacyjnych pokroju TTA czy Nations. Całe szczęście ilustracje na kartach trochę ratują sytuację.

Jak tylko uda mi się zagrać to podzielę się wrażeniami.

Rozegraliśmy dzisiaj z żoną pierwszą partie na 2 osoby. Po lekturze instrukcji i komentarzy na BGG do gry podszedłem sceptycznie. Grę kupiłem w ciemno i myślałem, że to był błąd. Ale całe szczęście nie było aż tak źle.

Zdecydowanie jest to gra która "na sucho" po samej lekturze zasad nie zachwyca, nie widać w niej większej głębi. Wydaje się, że to zwykłe zbieranie odpowiednich surowców i wymiana ich na punkty zwycięstwa z kart osiągnięć. Jednak najmocniejszą stroną Imperializmu jest negatywna interakcja. Cały czas trzeba być skupionym na tym co robi przeciwnik, zagranie niektórych kart intryg czy wydarzeń w odpowiednim momencie zdecydowanie zwiększa nasze korzyści i spowalnia przeciwnika.

Świetnym mechanizmem jest tor prestiżu. Jeśli dobijemy do 10 punktów, to za każdym razem kiedy zdobędziemy kolejny punkt otrzymujemy w zamian 1 punkt chwały (czyli nasz punkt zwycięstwa). Jak łatwo się domyśleć, jeśli nie będziemy obniżać systematycznie prestiżu przeciwnika, będzie on punktował co rundę. Dlatego negatywna interakcja jest wręcz niezbędna, nie da się ciułać punktów i doglądać tylko swojego dobytku. Trzeba się pilnować z pieniędzmi które posiadamy, ponieważ za każdym razem kiedy przeciwnik je kradnie a my nie możemy mu zapłacić całości, tracimy owe punkty prestiżu.

Największym minusem jest system bitew, czyli walka na zasadzie "kto ma mocniejszą kartę i więcej punktów za flotę/armię wygrywa". Jeśli przeciwnik ma nad nami przewagę na torze floty/armii to praktycznie nie ma sensu go atakować, a sami możemy się jedynie obronić kartą która może anulować atak na nas (nie pamiętam dokładnie jej nazwy). Oczywiście są dodatkowe modyfikatory za postacie, ale nie wpływają one znacząco na wyniki bitew.

We wcześniejszym poście pisałem o zawartości powietrza w pudełku. Wydawało mi się, że kart jest mało i w samej grze będzie można to odczuć. Ale nic z tych rzeczy. Kart jest mało, ale talie są ciągle przetasowywane. Każda karta występuje o ile się nie mylę maksymalnie w 2 sztukach (może są wyjątki, ale nie odczułem tego). Widać, że był to celowy zabieg i się on sprawdził. Szkoda jednak, że wydawca nie pokusił się o ładniejsze "drewno" do tej gry. Te standardowe kostki psuja cały klimat i powodują, że plansza wygląda jak tabelki z excela Dodatkowo plansza jest zdecydowanie za duża. Jeśli ktoś siedzi daleko od kart osiągnięć, będzie musiał co chwile wstawać by sprawdzać malutkie ikony które są na nich nadrukowane. A w każdej swojej rundzie trzeba to zrobić, bo jeśli spełniamy warunki którejkolwiek z kart, musimy ją wziąć do swojej puli.

Pierwsza recenzja gry

a tutaj filmowy unboxing

Polecam sprawdzić moją analizę Imperializmu, dzięki której mam nadzieję dowiecie się, czego można spodziewać się po tej grze.
Nie jest to raczej tytuł dla niedzielnych graczy, a strategia pełną gębą.

Zagrałem w „Imperializm: Droga ku dominacji”

Po wstępnej lekturze przepisówy: czy plądrować może tylko zwycięzca wojny (oczywiście po zagraniu odpowiedniej karty)?
Dobra, juz znalazłem

Pierwsze wrażenia z gry czteroosobowej (mozna uznać, że sami debiutanci, choć ja z kolegą zagraliśmy kilka rundek w prototyp ponad pół roku temu):
Ogólnie jestem na tak. Sama mechanika jest w sumie bardzo prosta (choć nie ustrzegliśmy się paru drobnych błędów), ale - jeżeli chodzi o to, w jakim właściwie kierunku zdążamy - przez dobrych kilka rund jesteśmy jak dzieci we mgle. Graliśmy 3,5 h (łącznie z rozłożeniem i tłumaczeniem zasad). To długo, ale jestem pewny, że da się ten czas dość znacznie skrócić. Nie wiem jednak, czy da się zejść poniżej 2h.
Z oceną funkcjonowania poszczególnych mechanizmów na razie sie wstrzymam. Ogólnie jednak chyba wszystkim sie podobało, choć wątpliwośc dotyczy tego czasu rozgrywki.

Zagraliśmy wczoraj we dwójkę. Mam o grze złą (bardzo) opinię. jest to moja subiektywna opinia oczywiście.
gra jest bardzo losowa, gra się bardzo bardzo wolno - zbyt długa rozgrywka na to co gra oferuje. Fiddly game jak mawiają na BGG.
Dla mnie jest to wieloosobowy pasjans - mimo zagrywania kart na przeciwników i kart wojen. Na początku jest potencjalnie milion opcji potem wykonywaliśmy w kółko te same akcje - podbój, rozwój, czsem intryga, czasem wojna. Akcji podatek nikt nie użył przez całą grę.

Jak komuś podejdą karty wojen/intryg to może zmieść przeciwnika. Na więcej osób może tak być, że lider/liderzy będą strasznie klepać konkurencję, efekt kuli śnieżnej jak najbardziej obecny i odczuwalny.

U nas było tak, że żona miała mega przewagę militarną, ale nie dociągała kart wojen żeby mi pojechać. Jak już wyciągnęła to byłem strasznie bity - intryga/wojna/intryga i praktycznie co zarobiłem to oddawałem... Nie miałem kart do obrony, karty lidera(władzy) żeby coś wykombinować - dochodziły same kijowe karty.
Ja dociągałem potem fajne karty terytoriów i nadgoniłem, ale potem już mi zona odpuściła wojny bo gra nie miała by sensu. Na końcu każdy grał tylko swoje bo nie opłacało się wywoływać wojen ze względu na mizerne zyski. Żeby komuś dać 1-2 kasy, albo marne terytorium, nawet te zyski z plądrowania są słabe jak jest sytuacja wyrównana. A znowu jak ktoś ma mega przewagę militarną to jest kula śnieżna tak wielka, że zmiata wszystko - coś tu nie gra.

Ogólnie to gra trwała bardzo długo, na to co oferuje - trzeba oglądać karty terytoriów, odkryć, ogarniać te tabelki excellowskie. Niby jest trochę Nations/TtA, a tabelki jak z GOA - ale to nie jest gwarantem fajnej rozgrywki.
Niby można kogoś osłabiać akcją intryga, zmienić mu lidera, ale to nas nie prowadzi do celu. W następnej akcji przeciwnik robi nam to samo. Z wojnami podobnie - wojna za wojnę i gramy 4 godziny a wychodzimy praktycznie na remis. Hmm... zabieramy komuś punkt, potem on nam, zabrali mi punkt to zagram terytorium dostaję dwa punkty.

Potem graliśmy już totalnie pasjans bo gra by trwała 4 godziny, a tak trwała straszne 2,5h. Byliśmy zmęczeni, zniechęceni, w grze nie było dla nas nic zachęcającego i wciągającego. Dogranie do końca uważam za sukces.

Dla początkujących to będzie wielkie wyzwanie, dla zaawansowanych graczy to będzie ... ciekawe przeżycie.

Piton, a możesz jakoś porównać do Nations? Przy okazji zapytam, czy Nations ci się podoba?

Drogi Pitonie, czytam i nie wierzę. Chyba graliśmy w dwie różne gry. Proponuje abyś pozostał przy takich pozycjach jak Ticket to Ride albo Imperialni Osadniy. Nie wszystkie gry są dla każdego. Imperializm jest grą ciężką i wymagającą. Wojna nie jest tu kluczem do zwycięstwa, a raczej wyścig po osiągnięcia. Jeśli nie lubisz "mózgożerów" to do nich nie siadaj zaoszczędzisz sobie stresu.