Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Kolejarz
Posty: 588
Rejestracja: 12 gru 2011, 21:01

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

Post autor: Kolejarz »

U ludzi grających słowo "Sylwester" budzi inne skojarzenia? To też zabawa, tańce, alkohol. Każdy się lubi bawić na swój sposób. Jak idę na jakąś niewielką imprezę do dobrego znajomego, znam pozostałych gości, to wiem, jak to mniej więcej będzie wyglądać. Jeśli będą tam grający w planszówki, to pewnie ktoś będzie szukał okazji do zagrania, nawet w coś lekkiego. Zapraszając ich nikt nie oczekuje, że będą tańczyć. Nie róbmy z Sylwestra nie wiadomo czego, widać, że tutaj spotkała się ekipa stałych planszówkowych graczy i nawet wtedy nie chcieli sobie odpuścić, a tylko jedna osoba miała jakieś obiekcje i to nie przed, a w trakcie gry. Naprawdę zachowali się nie w porządku? Najwyżej dla kogoś to był gorszy sylwek, niż się spodziewał, skoro jednak większość się dobrze bawiła, to naprawdę trudno ich winić. Jeśli były różne oczekiwania co do jednej imprezy, to ktoś się musiał z nimi rozminąć.
Awatar użytkownika
Trolliszcze
Posty: 4784
Rejestracja: 25 wrz 2011, 18:25
Has thanked: 69 times
Been thanked: 1040 times

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

Post autor: Trolliszcze »

Ja się odnoszę do konkretnego zdania, które brzmiało mniej więcej: "Nawet jeśli nie było wiadomo, że to sylwester planszówkowy [...]". IMHO jeśli nie było wiadomo, to ktoś popełnił faux pas. Dlaczego tak sądzę, to już napisałem. Tyle w temacie :D
Kolejarz
Posty: 588
Rejestracja: 12 gru 2011, 21:01

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

Post autor: Kolejarz »

To wszystko dość absurdalne. Imprezy potrafią różnie wyglądać, część ludzi tańczy w jednym pokoju, część rozmawia w kuchni, część bawi się w alkobingo/ruletkę czy coś jeszcze innego, jedni piją piwo, inni coś mocniejszego, ktoś wychodzi na papierosa - tworzenie się grupek nie jest niemiłe, jest naturalne! Które aktywności są dozwolone, a które nie?
Jakoś nie widzę tego, żeby przez kilka/kilkanaście godzin unikać faux pax i robić tylko to, co się "powinno". Nie po to się chodzi na imprezy, a akurat rozłożenie planszówki gdzieś z boku przy zgodzie gospodarza nie wydaje się szczególnie zaczepne dla reszty.
Awatar użytkownika
romeck
Posty: 2875
Rejestracja: 20 sie 2009, 22:22
Lokalizacja: Warszawa / Łódź
Has thanked: 8 times
Been thanked: 5 times

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

Post autor: romeck »

Nie, nie, nie o to chodzi. To, co opisałeś, jest naturalne. Jedni jarają na balkonie, gdzieś tam ktoś flirtuje, ktoś dojada zimną pizzę, ktoś opowiada, dlaczego nowy film z Deppem jest do kitu. Ale gdy pada hasło "robimy coś" (czyli np. gramy) to uwzględniamy wszystkich, albo zmieniamy propozycję. Nikogo nie odsuwamy, nawet na godzinkę. Wyjątek: zjazdy w plenerze, kilkudniowe.
Ostatnio zmieniony 09 sty 2014, 19:59 przez romeck, łącznie zmieniany 2 razy.
Właśnie czytasz kompletnie bezużyteczne zdanie.
Awatar użytkownika
Trolliszcze
Posty: 4784
Rejestracja: 25 wrz 2011, 18:25
Has thanked: 69 times
Been thanked: 1040 times

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

Post autor: Trolliszcze »

Kolejarz pisze:akurat rozłożenie planszówki gdzieś z boku przy zgodzie gospodarza nie wydaje się szczególnie zaczepne dla reszty.
A jeśli ta "reszta" to jedna osoba, która nie lubi planszówek i nie została poinformowana, że tak będzie wyglądać ten sylwester? Jeśli oczywiście przyjąć hipotezę, że tak było. To wtedy też nie ma problemu? Wszystko zależy do kontekstu.
Kolejarz
Posty: 588
Rejestracja: 12 gru 2011, 21:01

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

Post autor: Kolejarz »

Jasne, ale to skrajny przykład i prawdopodobnie nie mający wiele wspólnego z rzeczywistością (wystarczy poczytać posty autora wątku, bez dopowiadania i szydery jak u artcha). Odtrącić jednej osoby zdecydowanie się nie powinno! Tak samo jeśli np. ktoś chciałby dołączyć do gry, to też w miarę możliwości należy mu to jakoś umożliwić. Nie chodzi o zupełne odcinanie się.
Z drugiej strony jeśli impreza to np. sześć osób, pięć chce grać, a jedna nie, to naprawdę nie wiem, co tam robi i czego się spodziewała. Trudno mi to sobie wyobrazić, tak samo jak trudno byłoby znaleźć jakieś rozwiązanie. Można nie grać, tylko imprezować, ale wtedy cała reszta być może się będzie źle bawić. Też bez sensu. Takiej sytuacji w ogóle nie brałem jednak w swoich postach, chodziło o więcej osób i odłączenie się grupy (ale nie z góry zdefiniowanej, tylko różnych potencjalnych chętnych), albo ewentualnie (przy bardziej planszówkowym towarzystwie, jak to przedstawił autor wątku) podział na kilka różnych gier. Często w takim wypadku ktoś powie, że nie chce grać, ale chętnie popatrzy. Jeśli nie gra, to nie oznacza od razu, że jest odtrącony. Najlepiej, jeśli wszelkie obiekcje zasygnalizuje odpowiednio wcześnie.
Dotyczy to różnych innych aktywności, nie tylko gier planszowych. Nie można wymagać, że na imprezie nie będzie alkoholu, bo przyszedł abstynent.
Awatar użytkownika
MichalStajszczak
Posty: 9483
Rejestracja: 31 sty 2005, 19:42
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 511 times
Been thanked: 1449 times
Kontakt:

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

Post autor: MichalStajszczak »

Czytając sam tytuł wątku można było spodziewać się czegoś gorszego - np. osoba nie grająca nadużyła sałatki owocowej i w efekcie plansza Gry o Tron przeistoczyła się w planszę gry Babelo :lol:
Na szczęście (?) sprawa nie dotyczy zniszczenia gry w sensie materialnym, a jedynie "zniszczenia" rozgrywki. Niestety znamy sytuację tylko z punktu widzenia jednej strony. Przede wszystkim nie wiemy, jak pozostali uczestnicy wyobrażali sobie przebieg imprezy: czy miało to być spotkanie planszówkowe pod pretekstem Sylwestra, czy też może impreza sylwestrowa, której jednym z elementów dla części osób mają być gry planszowe. Zresztą artch bardzo dobrze to wypunktował, zaznaczając słownie i emotikonem, że jest to tekst żartobliwy, więc nie wiem dlaczego Kolejarz ma mu za złe ten "prześmiewczy post"?
Awatar użytkownika
romeck
Posty: 2875
Rejestracja: 20 sie 2009, 22:22
Lokalizacja: Warszawa / Łódź
Has thanked: 8 times
Been thanked: 5 times

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

Post autor: romeck »

Oj to się bardzo zmieniło od tych "dawnych czasów" i to wcale nie ze względu na emotikonki lub ich brak. Kiedyś tekst ironiczny był odbierany jako humorystyczny. Dziś tekst ironiczny jest odbierany jako złośliwy, obelżywy, czepliwy, personalnie negatywnie ustosunkowany, o ile co drugie słowo nie walnie się emotikonki. Ludzie się zmienili. Kiedyś wiele rzeczy mówiło się wprost, od czasu do czasu przemycając coś ironicznego, albo złośliwego. Dziś sztuką jest wyłowić coś powiedzianego wprost z morza ironii, jajcarstwa, sarkazmu czy innego nowomodnego bełkotu. Nastawienie się zmieniło. A przez to i komunikacja, która wymaga obrazków do zobrazowania emocji. No, ale jak się nie widzi swojego rozmówcy, to można mieć problem z odbiorem. Ale znów powtórzę, że to kwestia nastawienia. Najpierw się odruchowo bronimy, a dopiero potem patrzymy, czy aby człowiek faktycznie chce nam dokopać.
MichalStajszczak pisze:Przeczytaj go jeszcze raz zasłaniając pierwszą linijkę.
Zasłonię czy nie, i tak odbieram tę wypowiedź jako humorystyczną i lekko ironiczną. Nie mam z tym najmniejszego problemu. Nastawienie.
Właśnie czytasz kompletnie bezużyteczne zdanie.
Awatar użytkownika
Benedetto XVII
Posty: 207
Rejestracja: 01 sie 2009, 18:39
Has thanked: 2 times
Been thanked: 12 times

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

Post autor: Benedetto XVII »

Ale śledztwo się zrobiło... Cóż, czasami tak bywa ze rozgrywka w towarzystwie nie "siądzie" i po prostu trzeba sie z tym pogodzić.
Ja jakiś czas temu zasiadłem do długo wyczekiwanej rozgrywki w Spartakusa. Grałem ja, dwóch doświadczonych juz graczy i jeden neofita. Jeden z "doświadczonych" graczy owinął sobie neofitę wokół małego paluszka, i zniszczył mnie zgodnie z prawidłami gry (spoko), drugi "doświadczony" nie był zainteresowany grą, więc dla sportu pilnował żebym nie mógł w grze zrobić absolutnie nic i nie był zainteresowany jakąkolwiek konfrontacją z liderem (tu dramat) , neofita podjął na koniec nierówną walkę przeciw liderowi i przegrał. Wróciłem do domu grubo wq@#&*ny (ciągnę karty, nie mogę żadnej zagrać, sprzedaję pociągnięte karty, ktoś kradnie mi cały uzyskany hajs, nastepna tura, dociagam karty, sprzedaje karty, ktos mnie znowu okrada i tak przez 4 godziny) - miałem poczucie totalnego zmarnowania czasu. Ale trudno, może następna rozgrywka będzie ok (wczesniej grywalismy w praktycznie tym samym składzie i było ok).
Cóż, planszówka (nawet z negatywną interakcją) to gra zespołowa, wszyscy muszą mieć odpowiednie nastawienie żeby się dorbze bawić. Jeżeli ktoś nie będzie zainteresowany grą to spotkanie będzie nieudane. Samo życie.

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
tomuch
Posty: 1933
Rejestracja: 21 gru 2012, 03:17
Lokalizacja: zza winkla
Has thanked: 154 times
Been thanked: 176 times

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

Post autor: tomuch »

romeck pisze:Dziś tekst ironiczny jest odbierany jako złośliwy, obelżywy, czepliwy, personalnie negatywnie ustosunkowany, o ile co drugie słowo nie walnie się emotikonki.
Kolega kiedyś robił test (do celów naukowych) - jego aktywność na pewnych forach ograniczała się tylko (aż?) do (nie)pisania na temat, ale bez użycia emotów. Nie były to nigdy wypowiedzi obraźliwe, obelżywe, ani w żaden inny sposób naruszające regulamin. Po pewnym czasie, z jednego forum został wywalony, na innym współpiścy ogłosili jego bojkot...
A inny kolega używał, zamiast standardowych emotikonek, opisy (tego, co tak naprawdę powinny przedstawiać emotikony), np.: <puszcza oko> lub <zły jak diabeł>, <wytrzeszczone oczy>. Reakcje też były dosyć skrajne

A żeby nie był wielki OT, to powiem, że współczuję sylwestra (niech każda strona "konfliktu" rozumie to tak, jak chce ;) )
kolekcja
rabaty: Planszostrefa 11%, Planszomania 7%, 3trolle 7%, Rebel 5%, Cdp 5%, Aleplanszowki 5%, Mepel 5%
Awatar użytkownika
romeck
Posty: 2875
Rejestracja: 20 sie 2009, 22:22
Lokalizacja: Warszawa / Łódź
Has thanked: 8 times
Been thanked: 5 times

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

Post autor: romeck »

tomuch pisze:Kolega kiedyś robił test (do celów naukowych) [...]
Bardzo ciekawe. Jest może dostęp do tych badań, tj. publikacja, albo w innej formie? Chętnie bym poczytał.
Właśnie czytasz kompletnie bezużyteczne zdanie.
ShinMe
Posty: 72
Rejestracja: 24 gru 2013, 21:23

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

Post autor: ShinMe »

RUNner pisze:
MichalStajszczak pisze:
RUNner pisze:tyranom mówię zdecydowane NIE. Jeśli organizuję wieczór planszówkowy, to zawsze większość decyduje w co zagramy. Mniejszość dostosowuje się albo zajmuje czymś innym.
Narzucanie mniejszości tego, czego chce większość, też jest formą tyranii.
Przecież ta zdominowana mniejszość może poszukać sobie innych zabawek czyż nie? Albo zmienić towarzystwo lub nawet zmienić hobby... Na tym właśnie polega wolność jednostki.
Jedno z największych zagrożeń systemu demokratycznego. Właściwie główne ale jest ich kilka.

- łamanie praw podstawowych w stosunku do mniejszości, dyktatura większości, brak tolerancji
- wykształcanie się elit rządzących tracących kontakt ze społeczeństwem
- bierność wyborców

To chyba główne z którymi powinno się walczyć. W wielu opracowaniach jest tego dużo. Teraz w liceum chyba tego już uczą, ja chyba miałem na zajęciach z filozofii czy jakimś innym przymusowym humanie.
Stałem się fanem Portal Games... bo Robinson, bo Tezeusz, bo Hex 3.0
Awatar użytkownika
kwiatosz
Posty: 7874
Rejestracja: 30 sty 2006, 23:27
Lokalizacja: Romford/Londyn
Has thanked: 132 times
Been thanked: 417 times
Kontakt:

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

Post autor: kwiatosz »

Z tego co pamiętam z Psychologii Internetu, to dołączenie emotikonki do wypowiedzi polepsza odbiór wiadomości, chyba że jest to post zaczepny - wtedy jest to traktowane jako bardziej zaczepne (nic tak nie wpienia jak ludzie, którzy piszą "jesteś głupi" i dorzucają do tego ;) - no lałbym w mordę).

Natomiast ironia, a nawet bardziej sarkazm, zaliczają się do humoru "przeciwko" - edukacja emocjonalna robi swoje i nie zaliczałbym tego do wad. Często wynika też z biernej agresji - zwłaszcza przy zakłopotaniu kontaktem z obcym człowiekiem. Bliski znajomy może bez problemu takiego humoru czasem użyć, ale jakiś stosunkowo obcy człowiek na forum moim zdaniem raczej nie. Jak kogoś nie znam, więc nie wykształciłem sobie lubienia go, to nie widzę powodu, żeby miał uprawiać humor moim kosztem.
Czy istnieje miejsce bardziej pełne chaosu niż Forum? Jednak nawet tam możesz żyć w spokoju, jeśli będzie taka potrzeba" - Seneka, Listy moralne do Lucyliusza , 28.5b

ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
Awatar użytkownika
romeck
Posty: 2875
Rejestracja: 20 sie 2009, 22:22
Lokalizacja: Warszawa / Łódź
Has thanked: 8 times
Been thanked: 5 times

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

Post autor: romeck »

kwiatosz pisze:Jak kogoś nie znam, więc nie wykształciłem sobie lubienia go, to nie widzę powodu, żeby miał uprawiać humor moim kosztem.
Zgadzam się z jednym wyjątkiem, będącym bronią obosieczną. Tym wyjątkiem jest wypowiadanie się w internecie przed nieznanymi odbiorcami (czy psychologia internetu o tym nie mówi? - pytam poważnie, bo nie wiem). Jeśli nie jesteś gotów na krytykę, a w szczególności ironię, żart, kpinę, to masz wybór - nie wypowiadaj się. Nie widzisz odbiorców. Nie znasz ich. I tu nie ma żadnego "moim kosztem". To wolny wybór. Ty mówisz to, co chcesz powiedzieć, a ktoś inny odpowiada tak, jak chce i potrafi.
Właśnie czytasz kompletnie bezużyteczne zdanie.
h0und
Posty: 1
Rejestracja: 08 sty 2014, 15:15

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

Post autor: h0und »

W odpowiedzi na post autora zapodam własną historyjkę. Kiedyś zostałem zaproszony na imprezę gdzie - jak się dopiero na miejscu okazało - towarzystwo zawzięcie grało bodajże w Ryzyko, w związku z czym dobrą godzinę siedzieliśmy z dziewczyną czekając aż tamci skończą, a byli tak zaangażowani w grę, że na jakąkolwiek próbę nawiązania kontaktu odpowiadali wyłącznie monosylabami ;) Wszystko sprowadza się do kultury obu stron - grającej i niegrającej :)
Kolejarz
Posty: 588
Rejestracja: 12 gru 2011, 21:01

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

Post autor: Kolejarz »

romeck pisze:Zgadzam się z jednym wyjątkiem, będącym bronią obosieczną. Tym wyjątkiem jest wypowiadanie się w internecie przed nieznanymi odbiorcami (czy psychologia internetu o tym nie mówi? - pytam poważnie, bo nie wiem). Jeśli nie jesteś gotów na krytykę, a w szczególności ironię, żart, kpinę, to masz wybór - nie wypowiadaj się. Nie widzisz odbiorców. Nie znasz ich. I tu nie ma żadnego "moim kosztem". To wolny wybór. Ty mówisz to, co chcesz powiedzieć, a ktoś inny odpowiada tak, jak chce i potrafi.
To nie jest kwestia gotowości na krytykę albo żarty. Pisząc w internecie można się spodziewać różnych reakcji, ale co z tego? Internet to nie jest jakiś inny świat, w którym wszystko wolno i wszystko wypada. Nikt nie zabroni autorowi wątku rozkładać planszówek na imprezie, ale większość się zgadza, że zazwyczaj nie powinno się tego robić bez zgody wszystkich zainteresowanych. Tak samo insynuacje "podpuszczania ludzi w trąbę" i podobne, nawet z przymrużeniem oka, nie są szczytem etykiety - na forum można jednak pisać co się chce, jeśli tylko się nie łamie nieszczególnie restrykcyjnego regulaminu.
Warto też pamiętać o tym, że takie krytyczne posty będą najbardziej narażone na dalszą krytykę. Autor wątku pod wpływem ataków przyznał się do winy, ale do niczego to nie prowadzi - nadal znamy tylko ogólny obraz sytuacji i tylko z jego strony, jednocześnie jakiekolwiek domysły nie są do końca sprawiedliwe, więc nie ma co go oceniać i winić. Być może było tak jak to przedstawił, wszyscy wiedzieli, że to Sylwester z planszówkami, a i tak wyszło niesympatycznie. Rok pewnie nie jest stracony, bo w trakcie zwykłych planszówkowych spotkań będzie raczej trudniej o tego typu incydenty, a najwyżej następny koniec roku autor wątku będzie świętować na wszelki wypadek w bardziej mainstreamowy sposób.
Awatar użytkownika
romeck
Posty: 2875
Rejestracja: 20 sie 2009, 22:22
Lokalizacja: Warszawa / Łódź
Has thanked: 8 times
Been thanked: 5 times

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

Post autor: romeck »

Czytam i nie bardzo wiem z Twojej odpowiedzi na moją czy się ze mną zgadzasz, czy nie, czy potwierdzasz, czy zaprzeczasz. No normalnie nie wiem. :mrgreen: Ale nie jest mi ta wiedza jakoś szczególne niezbędna do szczęścia. Nie chcę tylko, żebyś pomyślał, że Cię zignorowałem. :)

Ale z jednym ja się nie zgodzę. Internet to jest inny świat. Nie wszystko w nim wolno i nie wszystko wypada. Ale to jest inny śwat. I dobrze o tym wiesz, bo nie siedzisz w nim od wczoraj.
Właśnie czytasz kompletnie bezużyteczne zdanie.
Kolejarz
Posty: 588
Rejestracja: 12 gru 2011, 21:01

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

Post autor: Kolejarz »

Piszą posty na forum internetowym trzeba być przygotowanym na krytykę i rozmaite inne reakcje ze strony nieznajomych nam osób, ale nie oznacza to, że powinno się w ten sposób zachowywać. Jeśli spaceruję samotnie późnym wieczorem w szemranej okolicy, to liczę się z napaścią, ale w żaden sposób nie tłumaczy to jej sprawców. Podobnie jeśli ktoś publikuje coś w internecie i spotyka się z "ironią i sarkazmem" to nie można wszystkiego zrzucić na psychologię internetu i stwierdzić, że sam się o to prosił.
Awatar użytkownika
romeck
Posty: 2875
Rejestracja: 20 sie 2009, 22:22
Lokalizacja: Warszawa / Łódź
Has thanked: 8 times
Been thanked: 5 times

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

Post autor: romeck »

Ależ nigdzie nie napisałem, że ktoś się o coś prosił. Sugeruję także nie operować skrajnymi przykładami, bo takie nie są dobre w dyskusji, a napaść na ulicy takim skrajnym przykładem jest. Ja w wypowiedzi MichalaStajszczaka, która wg kilku z Was wyśmiewa czy wykpiwa twórcę wątku, nic tak złego nie widzę, oprócz pewnej dawki humoru i ironii. I podkreślę raz jeszcze - to kwestia nastawienia, dystansu, a także samej specyfiki internetowych relacji, a nie tego, że ktoś się o coś prosił.
Właśnie czytasz kompletnie bezużyteczne zdanie.
Kolejarz
Posty: 588
Rejestracja: 12 gru 2011, 21:01

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

Post autor: Kolejarz »

Na wszelki wypadek: nie chodzi chyba nikomu o wypowiedzi Michała Stajszczaka, tylko artcha?

Chyba nikt specjalnie nie lubi, jeśli nieoczekiwanie się z niego ironizuje, żartuje, kpi. Łatwo to odebrać personalnie, nawet w internecie. Jest to oczywiście bez porównania do napaści na ulicy, ale nie można tego tłumaczyć tylko brakiem dystansu! Oczywiście to się przydaje, z punktu widzenia jednostki łatwiej wyrobić własne mechanizmy obronne.
Awatar użytkownika
romeck
Posty: 2875
Rejestracja: 20 sie 2009, 22:22
Lokalizacja: Warszawa / Łódź
Has thanked: 8 times
Been thanked: 5 times

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

Post autor: romeck »

Kolejarz pisze:Na wszelki wypadek: nie chodzi chyba nikomu o wypowiedzi Michała Stajszczaka, tylko artcha?
Och, oczywiście. Przepraszam Michale za pomyłkę!
Kolejarz pisze:Chyba nikt specjalnie nie lubi, jeśli nieoczekiwanie się z niego ironizuje, żartuje, kpi.
Pewnie, że nikt nie lubi. Każdy by chciał się spotykać wyłącznie z poparciem własnych tez. Gdy się okazuje, jak to w życiu - nieoczekiwanie (!), że jest inaczej, to nagle wszelkie ironie stają się kpinami, a żarty obelgami. Tak to już jest. :)

Te mechanizmy obronne to dobra rzecz.
Właśnie czytasz kompletnie bezużyteczne zdanie.
Awatar użytkownika
Rocy7
Posty: 5456
Rejestracja: 05 maja 2013, 14:10
Lokalizacja: Warszawa / Kobyłka
Been thanked: 5 times

Re: Odp: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwest

Post autor: Rocy7 »

Tylko mamy lincz na autorze:P I domysly niczym nie podparte.
Jako iz nie lubie domyslow pogadalem z organizatorem Sylwestra I okazalo sie, ze zarazem mialem racje jak tez sie mylilem. Racje mialem, bo wszyscy goscie wiedzieli o planszowkach, mylilem sie bo zachowanie dziewczyny to byl klasyczny "foch" na faceta a planszowki dostaly rykoszetem:P

A post artcha idzie w kierunku ten zly autor watku nie tylko nikomu nie powiedzial ze bedzie gra w planszowki ale tez wprost wymusil na biednych gosciach Sylwestra by w nie grali:P.

Moim bledem bylo nie opisanie calej sytuacji w kwestii szczegolow (uznalem takie rzeczy jak wczesniejsze doswiadczenie w planszowki za mniej istotne dla kontekstu, co bylo bledem) juz w pierwszym poscie, ale to nie znaczy ze probuje sie wybielic dorzucajac fakty ktorych nie bylo, albo cos zmyslajac. Klamca akurat ze mnie zaden co dobrze widac chociazby w BSG.

A moje rzekome "przyznanie sie do winny" nie oznacza "tak artch mial racje w swoim poscie" oznacza dopowiadajcie, wymyslajcie sobie co chcecie do mojej historii, jesli dzieki temu poczujecie sie lepiej.

Fakt mam nauczke w tym temacie, moglem wczuc sie w sytuacje drugiej strony sprobowac zrozumiec zamiast sie wsciekac ze "zepsula" mi przyjemnosc z gry, ale z drugiej strony nie uznaje dyktatury mniejszosci.

Dygresja ogolna w kwestii forum, tu wygrywa ten glosniej / natarczywiej krzyczy, a nie ten kto ma racje, dlatego nie lubie wojny na slowa w necie.
Ostatnio zmieniony 13 sty 2014, 19:02 przez Rocy7, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
MichalStajszczak
Posty: 9483
Rejestracja: 31 sty 2005, 19:42
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 511 times
Been thanked: 1449 times
Kontakt:

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

Post autor: MichalStajszczak »

romeck pisze:
Kolejarz pisze:Na wszelki wypadek: nie chodzi chyba nikomu o wypowiedzi Michała Stajszczaka, tylko artcha?
Och, oczywiście. Przepraszam Michale za pomyłkę!
Nie musisz przepraszać - ja się z wypowiedzią artcha zgadzam :wink: :D
ODPOWIEDZ