
Pozdrawiam
Mały offtop, wybaczcie. Nawiązując do cytatu - "Gejsze" odbierałem w pracy, a fakturę odłożyłem na biurko. Jakoś tak z innymi fakturami (firmowymi) została zgarnięta i przekazana do księgowości. Do dziś lecą w moją stronę żartobliwe uwagi, że zamawiam sobie panie do towarzystwa. I to tak tanio!Skid_theDrifter pisze: (...)Prawdę mówiąc największy problem z tą grą miałem, niespodziewanie dla mnie samego, przez jej motyw. "Gejsze" kojarzą się niektórym z czymś nieprzyzwoitym (...).
ZŁOTOkmd7 pisze:Mały offtop, wybaczcie. Nawiązując do cytatu - "Gejsze" odbierałem w pracy, a fakturę odłożyłem na biurko. Jakoś tak z innymi fakturami (firmowymi) została zgarnięta i przekazana do księgowości. Do dziś lecą w moją stronę żartobliwe uwagi, że zamawiam sobie panie do towarzystwa. I to tak tanio!Skid_theDrifter pisze: (...)Prawdę mówiąc największy problem z tą grą miałem, niespodziewanie dla mnie samego, przez jej motyw. "Gejsze" kojarzą się niektórym z czymś nieprzyzwoitym (...)..
Cudowne!kmd7 pisze:
Mały offtop, wybaczcie. Nawiązując do cytatu - "Gejsze" odbierałem w pracy, a fakturę odłożyłem na biurko. Jakoś tak z innymi fakturami (firmowymi) została zgarnięta i przekazana do księgowości. Do dziś lecą w moją stronę żartobliwe uwagi, że zamawiam sobie panie do towarzystwa. I to tak tanio!.
Zgadzam się. Mnie również nazwa Gejsze podoba się bardziej, niż pierwotna.Pan_K pisze:Ma taki, na jaki sobie zasłużyło. W końcu to jest mimo wszystko bardzo ekskluzywna dama do towarzystwa. I nie zmienia tego nawet fakt, że może ona być super hiper ekskluzywna i znacznie bardziej wysmakowana w wysokiej sztuce i tradycyjnych rytuałach, niż można by to sobie wyobrazić w Europie.kali pisze:Ja bym zostawił oryginalny tytuł. W naszym pięknym kraju słowo gejsza ma niezbyt pozytywny odbiór.
Mimo to ja bym nie rezygnował z możliwość wskazania tego słowa w tytule. Z prostego powodu: wydaje mi się, że łamaniec językowy zainteresuje na półce znacznie mniej osób, niż jakiekolwiek wskazanie obszaru tematycznego gry.
No, oczywiście. Cudownie to pasuje do stereotypu Polaka-Głuptaka, co to lubi te piosenki, które zna, a na wakacje jeździ allinklusiw-do-szarmalszeik poleżeć na leżaku przy hotelowym basenie. Bo po co poszerzać horyzonty, się uczyć, dowiadywać. Że jest taka ulica w Kioto (Kyoto), z czego słynie, jak wygląda. Po co, na co? Ty, patrz jakie te piramidy? Na zdjęciu wyższe się wydawały. W ogóle lepiej to nazwać Alkochińczyk, bo to takie paradne, przaśne i swojskie. Każdemu się spodoba.Kin@a pisze:Zgadzam się. Mnie również nazwa Gejsze podoba się bardziej, niż pierwotna.Pan_K pisze:Ma taki, na jaki sobie zasłużyło. W końcu to jest mimo wszystko bardzo ekskluzywna dama do towarzystwa. I nie zmienia tego nawet fakt, że może ona być super hiper ekskluzywna i znacznie bardziej wysmakowana w wysokiej sztuce i tradycyjnych rytuałach, niż można by to sobie wyobrazić w Europie.kali pisze:Ja bym zostawił oryginalny tytuł. W naszym pięknym kraju słowo gejsza ma niezbyt pozytywny odbiór.
Mimo to ja bym nie rezygnował z możliwość wskazania tego słowa w tytule. Z prostego powodu: wydaje mi się, że łamaniec językowy zainteresuje na półce znacznie mniej osób, niż jakiekolwiek wskazanie obszaru tematycznego gry.
To pojechałeś po bandzie. Tu nie chodzi o stereotypy, a już w szczególności nie o leczenie kompleksów, tylko o zwykły mechanizm marketingowy.rattkin pisze: No, oczywiście. Cudownie to pasuje do stereotypu Polaka-Głuptaka, co to lubi te piosenki, które zna, a na wakacje jeździ allinklusiw-do-szarmalszeik poleżeć na leżaku przy hotelowym basenie. Bo po co poszerzać horyzonty, się uczyć, dowiadywać. Że jest taka ulica w Tokio, z czego słynie, jak wygląda. Po co, na co? Ty, patrz jakie te piramidy? Na zdjęciu wyższe się wydawały. W ogóle lepiej to nazwać Alkochińczyk, bo to takie paradne, przaśne i swojskie. Każdemu się spodoba.
Nie zawsze tłumaczą. Czasem oryginalny wydawca zabrania, żeby własnie bronić marki i unikać lokalnych tłumaczeniowych potworków lub cudownej inwencji.RunMan pisze:Po co wydawcy w ogóle tłumaczą angielskie tytuły?
Ała! Aż szkoda patrzeć.Andy pisze:W Kioto.rattkin pisze:Że jest taka ulica w Tokio
Tak, w Kyoto. Myślałem już o Tokaido i wyprzedziłem, poprawiam.Andy pisze:W Kioto.rattkin pisze:Że jest taka ulica w Tokio
Hanabi? Kolejna (nie)przetłumaczona graplayerator pisze:Tokaido to ładne, "okrągłe" słowo. Nadaje się. W przeciwieństwie do Hanacośtam.
Ano nic, zupełnie. Tylko tak jakoś mnie poirytował ten ogólny poklask dla zmiany nazwy. No ale cóż. Ja mam swoje Hanamikoji, Wy macie swoje Gejsze, wszyscy są szczęśliwi.playerator pisze:I co z tego że masz rację?
I kolejna, której nie mam.rattkin pisze:
Hanabi? Kolejna (nie)przetłumaczona gra
To jest tak średnio kwestia upodobań do języka, to problem typu "tłumaczenie vs lokalizacja". "Hanamikoji" do "Gejsze" są tym samym, czym "Wirujący sex" dla "Dirty dancing" (w sensie efektu, bo jak już wspomniano tutaj, Hanamikoji jest nazwą własną, więc nie musi być tłumaczona). Tu się nie ma co podobać za bardzo, bo nie dla upodobań ta zmiana. Zapraszam na filmweb, wklepać "Wirujący seks"; wyszukiwanie wykaże "Dirty dancing" z adnotacją, że wirujący seks to tytuł telewizyjny. Choć filmweb operuje po polsku przecież, tytuły filmów i seriali spolszczone tam gdzie to możliwe, tak tego jednego nie mogli przeboleć. A czemu? Bo to głupi tytuł był. Wracając zatem do Gejsz - mamy trochę śmiechu, ktoś tam z księgowości do dziś robi żarciki, ale dla mnie to dalej jest czymś, co tworzy problem przystępności. Bo zanim się siądzie do gry z kimś nowym, trzeba będzie najpierw wyjaśnić, że to nie "gra w prostytutki". Jak dla mnie to bariera, nie zachęta. A gra przecież przednia, więc po co coś takiego? Bo to nie jest Hanamicośtam (dodatkowo, jakoś na angielski tej nazwy nie tłumaczyli na ichnim rynku). To raptem pięć sylab. Mamy dłuższe i bardziej wymagające łamańce w języku rodzimym.Kin@a pisze:Kwestia upodobań do języka.
Może wydawca gry właśnie w ten sposób dobrał target audience, na podstawie upodobania do cukierków...? Do przemyślenia.Kin@a pisze:Mnie gra Gejsze kojarzy się z cukierkami Geisha Fazera (nawiasem mówiąc całkiem dobre)