rattkin pisze: ↑29 lip 2020, 15:14
A przecież i tu i tu robi szkodę, tylko inaczej wyrażoną.
Nie rozumiem na czym ma polegać szkoda, gdy ktoś kupił grę za określoną cenę i sprzedał później za milion cebulionów. Serio, nie kumam gdzie tu
szkodzenie komukolwiek/czemukolwiek. Bo przecież rozmawiamy w tym topicu o grach planszowych, a nie o tym, że ktoś sprzedaje chleb powodzianom za 5 zł od sztuki, czy o maseczkach za pięć baniek od znajomego Szumowskiego. Bo to wykorzystywanie sytuacji kryzysowej w celach zarobkowych (czy tam korupcja w drugim przypadku, ale nie wnikam bo od badania tego są odpowiednie służby), a nie spekulacja.
Pamiętam jak kupowałem swój playset Tarmogoyfów do medżika. Kupowałem za 100 zł od sztuki. Przez sześć kolejnych lat Goyfy drożały lawinowo
, głównie przez pojawienie się wówczas nowego formatu Modern. Kiedy "kończyłem*" z medżikiem i sprzedawałem swój playsecik, Tarmogoyfy były po 500 zł od sztuki. Sprzedałem bez problemu za trochę taniej. Można powiedzieć, że "zarobiłem" na transakcji ponad 1,5k zł. Mam rozumieć, że to była moralnie naganna transakcja i powinienem teraz odbyć w ramach pokuty pielgrzymkę na kolanach do Częstochowy? Czy może "uczciwie" powinienem sprzedać za tyle samo co kupiłem?
*
Pamiętam, jak w czasach głębokiej komuny, w Szczecinie, w którym wówczas mieszkałem, był sobie mały, prywatny sklepik, w którym można było kupić pomarańcze i gumy Turbo. Z racji tego, że była to prywatna inicjatywa, a nie sklep państwowy, to lokalesi nazywali biednego właściciela "spekulantem i prywaciarzem". Po to chyba, żeby go napiętnować, że sprzedaje niedostępny szerzej towar i zarabia do własnej kieszeni. Zaiste godne pogardy zachowanie.
P.S. Gdyby nie spekulacje giełdowe - część rynku stałaby w miejscu. I gdzie tu można porównać obracanie milionami dolców, do zarobku kilku stówek na zafoliowanym egzemplarzu Zakazanych Gwiazd?
P.S. 2. Nie ma czegoś takiego jak "nadmierny zysk". Albo jest się sprawnym biznesmenem, dobrze zarządzającym firmą i to przynosi profity, albo nieumiejętnie zarządza się majątkiem, co przynosi straty. Nie wiem co gorsze. Sprawny biznes, czy np. nierentowna kopalnia. Zarabiający spekulant, czy nierentowne spółki skarbu państwa, do których dokładania zmuszeni są, chcąc, czy nie chcąc... Wszyscy.
P.S. 3. Tylko raz w życiu usłyszałem od znajomego zdanie "Zarabiam zdecydowanie za dużo jak za pracę, którą wykonuję".