Nie wytrzymałem i zamówiłem grę bezpośrednio od Wizkids jak tylko była dostępna. Czekałem bardzo długi miesiąc czasu na dostawę, ale przyszła idealnie na majóweczkę żeby móc się nią nacieszyć
Grałem solo (jako kadet, czyli biedatryb bez bota) dla zapoznania się z zasadami i 2 razy z żoną. Zaznaczę tylko, że grałem w Imperium 5 czy 6 razy (żona 2 razy) i bardzo mi się podobało (żonie niezbyt). Nie jestem też największym fanem Star Treka, choć trochę znam i lubię - oglądałem DS9, które bardzo mi się podobało, wybiórczo TOS i 1,5 sezonu TNG, z którym to chciałem zapoznać się po zamówieniu gry
Moje pierwsze wrażenia są takie, że jestem zachwycony, choć moja opinia jeszcze się do końca "nie skrystalizowała", jestem zresztą w trakcie 4 partii (Shran vs Koloth).
Co mi się podoba:
- łatwe do przyswojenia zasady przy znajomości Imperium i dobrze napisana instrukcja (przydałby się tylko indeks)
- usprawniony czas rozgrywki i tempo gry względem Imperium - bardzo lubię pierwowzór, ale po prostu się on dłużył. Tutaj gra idzie do przodu mega sprawnie i gracze mają na to wpływ zyskując dodatkowe PZy. Co więcej, przy pierwszej grze dwuosobowej wydawało nam się, że źle graliśmy, że gra skończyła się tak szybko (zdążyliśmy zdobyć po 1 karcie development), ale jednak zagraliśmy po prostu słabo

Sumarycznie zeszło nam się jakieś 2-3h (chyba max).
- misje kapitanów - może jeszcze się uczę gry/słabo gram, ale póki co są dla mnie na tyle trudne, że dodają świetnych emocji w grze. Uwielbiam taki wyścig z czasem, zwłaszcza u Shrana, który musi zdobyć 4 karty z tagiem Weapon, z czego 2 ma w talii, a pozostałe musi zdobyć z rynku (a jest ich tylko 5). U Picarda ostatnio udało mi się spełnić misję w ostatnim ruchu

- decyzje - karty mają czasem tyle efektów, że jest to właściwie odpowiednik 2, czasem 3 kart sklejonych w 1. Ale tematycznie raczej mają sens i dostarcza to niezłego móżdżenia
- statki i lokacje - świetne rozwinięcie względem pierwowzoru, w Imperium żółte/szare karty były mega nudne (może poza tą co pozwalała zignorować atak), tutaj walka o planety jest zawzięta, ciężko o away teamy, a statki nie dość, że pomagają nam zdobywać planety, to są bardzo użyteczne w przetrzymywaniu kart i jeszcze dają punkty
- różnorodne karty incydentów z pozytywnymi efektami rozpatrzenia ich
- uproszczone punktowanie względem Imperium - tam to jest jakiś koszmar, tutaj w końcu da się cokolwiek powiedzieć jak komu idzie patrząc po torach i czy wykonał misję, chociaż dalej trzeba by kojarzyć ile pktów kto kupił z samych kart
- wykonanie - gierka ładnie się prezentuje, może grafiki dyrektyw/cargo są takie sobie (chciałoby się trochę poziomu takiego Arkham LCG), komponenty są bardzo ładne, ale insert do wyrzucenia po zakoszulkowaniu
Co mi się nie podoba:
- downtime - kilka razy czekałem na swoją turę 20 minut, dosłownie. Graliśmy co prawda dopiero 2 razy, plus mamy małe dziecko i wkradało się zmęczenie, ale dalej było to mega tankowanie. Porównywalny byłby tu chyba tylko Mage Knight, ale tam jest trochę inaczej, bo można jakoś razem kombinować, tutaj opcji jest zbyt dużo i interakcja jest spora, więc głupio podpowiadać
Captain's Chair kupiłem z myślą raczej o solo i może zagraniem parę razy z kolegą, który jest fanem (i właścicielem egzemplarza) Imperium, ale byłem tak podekscytowany tą grą, że zaraziłem żonę, która zachciała od razu ze mną zagrać. Po pierwszej grze jednak jej odczucia były dosyć słabe i oceniła Star Treka niżej niż Imperium (w którym to głównie przeszkadzał jej czas gry oraz że nigdy nie wiadomo kto wygrywa, coś z czym trudno mi się nie zgodzić). Po drugiej partii, gdzie zasady i cele gry się trochę wyklaryfikowały jednak jej zdanie o STCC się polepszyło i wyraziła chęć grania ze mną w to od czasu do czasu. Teraz jesteśmy jednak w trakcie 3 partii i szykuje się dosyć zawzięta walka i ciekawy jestem jak to się skończy
Na ten moment polecam grę fanom Imperium, jest to moim zdaniem kilka kroków do przodu względem pierwowzoru, który zresztą bardzo lubiłem.