Widzę w tym kryzysie szansę na częściowy reset tych najbardziej rakotwórczych zwyczajów z crowdfundingu - może nawet powrót do retailu na większą skalę.
Ceny rosną astronomicznie wszędzie, po stronie wydawcy zapewne tak samo, jak po stronie klienta końcowego. Ale ten drugi nie może przerzucić swoich problemów z płynnością finansową na wydawcę - to działa tylko w jedną stronę. I rozumiem pokusę wydawców, by pobierać na KS i GF pieniądze rok przed rozpoczęciem druku i sobie spokojnie dokańczać grę już opłaconą, ale to jest niesamowicie wyzyskowy system.
Ja z moim ADHD nie mogę we wspieraczki - mam za sobą kilka wspartych kampanii, bez traumatycznych przeżyć, ale to zawsze dla mnie frustrujące doświadczenie. Chcę dostać produkt, który kupiłem, od razu po zapłacie, a nie za rok plus minus przesunięcia

I już przeżyłbym te astronomiczne koszta wysyłki, ale ten czas oczekiwania... to jest dla mnie zabójcze. Pół roku na playmatę od Allplay, rok na planszówkę... komu na to życia starczy, by się tak czekaniem dręczyć
