Znaczy się musimy ustalić czy chodzi o dni świąteczne czy też między świąteczne.
Jeśli chodzi o pierwszy czy drugi dzień świąt to kino może być zamknięte, nie wiem ale wiem na pewno, że ja spędzam święta rodzinnie i na 100% nie przyjadę do Kęta na planszówki.
Za to wszystko inaczej wygląda jeśli chodzi o dni pomiędzy świętami. A więc w dni od poniedziałku to bodajże piątku.
By było śmieszniej to wtorek wypadałoby spotkanie tak więc proponowałbym właśnie WTOREK na nasze świąteczne spotkanie.
Kwestia dogadania godziny naszego spotkania - proponowałbym wcześniejszą. No i wszystkiego dogrania w kinie, albo przynajmniej upewnienia się, że będzie otwarte.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Sorki na byki itd. Nie mam czasu tego czytać. Miłej lektury
Z innej beczki. Dziś byłem na Pionku (dla nie wtajemniczonych, najstarszy konwent planszówkowy w Polsce, odbywający się w Gliwicach). Krótko bo krótko ale byłem. Rodzynek z naszej okolicy. Zbyt wiele nie pograłem ale zagrałem w:
- 7 cudów świata
- Dixit
- Havana
- Snake Lake
- Ingenious
- Samurai
Dwie ostatnie znacie i nie ma sensu o nich pisać (Ci co nie znają to muszą to nadrobić).
Co do
Snake Lake to powiem tylko tyle, że jest to Snake albo jak kto woli Wąż z telefonów czy PC. Zbiera się jabłka (punkty na plus) i unika się muchomorów (minusy). Grałem w nią pierwszy i najprawdopodobniej ostatni raz.
Havana - mi się ogólnie podobała. Moim współgraczom a było ich trzech już nie. Nie, że w ogóle im się nie podobała, po prostu był to dla nich średniak. Nie graliby w tą grę zbyt wiele razy. Zresztą i ja uznałem, że po 10 rozgrywkach mogłaby się nieźle kurzyć. Sama rozgrywka nie jest skomplikowana ale trochę czasu trzeba do zapoznania się z kartami. Gra niby ma coś w sobie ale widać, czuć, że brakuje jej tego czegoś. Nie mówię już o tym, że bardzo szybko się kończy. Na pewno chciałbym w to jeszcze zagrać ale czy od razu kupowałbym ją ... tego już pewien nie jestem.
Dixit - tak, tak. Jeszcze nie grałem w Dixit'a. Bo był mój pierwszy raz. Reguł/zasad właściwie nie ma. No regułą jest tylko to jak się punktuje. Ogólnie kiedyś byłem negatywnie nastawiony do tej gry. Spróbowałem i powiem, że nie jest aż tak źle. Ba, powiem nawet, że mi się podobało. Nawet bardzo podobało. Skojarzenia graczy są czasami tak dziwne, że tylko się bać. Np. na moje hasło "krzyżacy" jeden z graczy rzucił kartę małego chłopca obróconego tyłem do dużego, większego od niego brązowego misia. Misiek chyba też był namalowany plecami do dziecka. Niby nic takiego. Najgorsze było to, że jeden z graczy zaznaczył właśnie tą kartę mając do wyboru inne mniej
odjechane i bardziej pasujące. Aaaa zapomniałem. Ogólnie gracze dostają chyba po 6-7 kart z obrazkami. Jeden z graczy wykłada kartę - zakrytą - i mówi jakieś hasło, które opisuje mniej lub bardziej dokładnie tą kartę. Następnie pozostali gracze dokładają po jednej karcie chcąc dopasować swoją tak by zmyliła pozostałych. Gracz bierze te karty, tasuje i wykłada odkryte. Pozostali gracze żetonami z numerami starają się zgadnąć, która karta została opisana przez gracza. O punktowaniu nie piszę bo byłoby tego za dużo. Polecam tą pozycję. Wada - cena. Za tych kilkadziesiąt kart ponad 100zł to stanowczo za dużo.
7 cudów świata - No i pierwsza gra tego dnia, do tego była to druga gra tego dnia i powiem iż dla mnie to była gra pionka. Fakt, że spośród niewielu gier jakie dzisiejszego dnia grałem ale poważnie jest to solidna pozycja. Wydaje mi się, że gra ta może sprawdzić się zarówno jako gra rodzinna jak i dla bardziej zaawansowanych graczy (jako solidny przerywnik, a może coś więcej). Patrząc na czas rozgrywki to pudełko nie kłamie. Jeśli ktoś myśli, że jest to gra cywilizacyjna to grubo się myli. Jest to bardziej karcianka nad którą trzeba trochę posiedzieć i podumać. Zanim się rzuci/wybierze kartę mózg musi przeanalizować kilka zmiennych z własnego obszaru gracza jak i zmienne z obszaru sąsiada bo to do niego za chwilę powędrują niewykorzystane karty. Nie powiem, że w grze nie ma namiastki cywilizacyjnej bo jest ale do cywilizacji jest jeszcze daleka droga. Gra trwa trzy epoki po jak mnie pamięć nie myli 6 rund. W każdej rundzie zagrywamy jedną kartę, realizujemy ją w taki czy inny sposób (można oddaj na środek stołu za 3 monety, zrobić jeden element cudu lub też wystawić przed siebie wcześniej za nią płacić) i przekazujemy pozostałe karty graczowi na lewo (w pierwszej i trzeciej rundzie, w drugiej na prawo). Na zakończenie każdej epoki dochodzi do konfliktów zbrojnych pomiędzy sąsiadami (sąsiadem jest gracz po lewej i gracz po prawej, z nimi walczymy ale również i handlujemy, 2 monety i możemy korzystać z jego surowców). Standardowo wygrywają silniejsi i dostają bonusy (I epoka 1PZ, II - 3PZ, III - 5PZ) a przegrani karę za każdym razem w wysokości -1PZ (minus 1 PZ), który dzięki odpowiednim kartom (nie pamiętam czy to technologia czy budynek) można zamienić na punkty zwycięstwa (ostatnia deska ratunku). Po rozegraniu trzech epok następuje podliczenie punktów za:
- punkty z walki
- monety (3 monety to 1PZ)
- piramidy także punktują
- niebieskie karty, które tylko punktują

- budowle cywilne typu posągi, ratusze, akwedukty, itd
- żółte/pomarańczowe karty silnie powiązane z bonusami typu "każdy element piramidy daje 3 PZ", albo "każda brązowa karta sąsiada daje 1PZ", "możesz kupować od sąsiada za 1 monetę takie a takie surowce" - to są budowle handlowe
- filetowe karty to gildie, i nie pamiętam co dawały
- zielone karty to budowle naukowe i one tworzyły swoisty rezerwuar punktów jeśli ktoś poważnie w nie zainwestował (nikt tego nie robił), karty miały znaczki, np. papirus i jeśli gracz miał 1 taką kartę to dostawał 1PZ, z dwoma liczba ta była podnoszona do kwadratu czyli 4PZ, z trzema papirusami dostawał 9PZ, można było do tego robić jeszcze kombinacje różnych znaków i wówczas każda taka trójka liczyła się jako 7PZ, dla utrudnienia liczenia oba te systemy liczenia przeplatały się i punktów szło zdobyć dużo więcej, trzeba było tylko w to wejść (tak jak pisałem, nikt tego nie robił)
Gra bardzo mi się podobała. Nie wiem jak by to było zagrać w nią 10 razy. Czy nadal by mi się podobała. Nie wiem. Na pewno jest wysoko na BGG - 61 pozycja. Na pewno jako gra rodzinna też jest wysoko bo 4 pozycja BGG. I jestem jeszcze jednego pewien. Za te sto kilkadziesiąt kart chcą ode mnie 150zł. Dodam, że karty muszą być wpakowane w koszulki bo są średnio-słabej jakości (wszystko zależy od graczy). Aaaa zapomniałem. Grę można grać wiele razy i ciągle możemy trafiać na odmienne konfiguracje startowe. Grę rozpoczynamy losując cud. By było ciekawiej to w zależności od tego jak karta cudu będzie położona zależy jaki wariant cudu robimy (każdy cud ma dwa warianty, A i B). Cudów oczywiście jest siedem

Koniec końców gra ta jest na mojej "wishlist" z BGG.