GRY-PLANSZOWE.pl

No właśnie takie to przywiązanie do wydawnictwa - Lang wydaje gdzie mu pasuje i na wydawnictwo w zasadzie nikt nie patrzy. Jakby Felda nagle zaczął wydawać Lookout, a nie Alea (czy widać tu, że nie wiem kto wydaje Felda?) to ktokolwiek straciłby zainteresowanie? Albo zyskał? Czy miłośnik Felda odpuściłby jego grę tylko dlatego, że wydaje ją Portal? Albo czy kogoś obeszło przy kupowaniu Dixita, że teraz wydaje to Rebel, a nie ten, kto to wydawał wcześniej? Takich autorów wzbudzających zainteresowanie jest raptem kilku, natomiast pewnie z 98% gier sprzedaje się tylko na podstawie informacji o nich samych, nie o wydawnictwie czy autorze.

@romeck
A zdajesz sobie sprawę, że większość kupujących swoją wiedzę na temat gier planszowych czerpie z lokalnych sklepów? Większość nabywców, nie sprawdza najpierw w internecie opinii o produkcie, nie ogląda filmików -> tak robi świadomy nabywca, a takich u nas w Polsce jest jeszcze bardzo mało. Wystarczy spojrzeć na oglądalność najpopularniejszych kanałów youtuberskich, ile tam jest odsłon mimo, że kontent bardzo dobry i pomocny przy wyborze gry. Ludzie oczami kupują, a nie głową - niestety.

Ludzie jak kupują telewizor za 3000+, nie sprawdzają w internecie danych na jego temat tylko idą do media markt i kupują, a gdzie będą marnować czas na przeszukiwanie forum w celu zdobycia informacji na temat gry planszowej za około 100zł. Jestem w stanie to zrozumieć, ludzie nie mają czasu na takie rzeczy. Wolny czas wolą poświęcać na coś innego niż research.

Ja? Czy kto? Jakieś cytaty poproszę, bo się gubię...

kwiatosz pisze:Czy miłośnik Felda odpuściłby jego grę tylko dlatego, że wydaje ją Portal?

To byłaby ciekawa próba charakteru dla Kuby Polkowskiego.

Już edit zrobiony, z Toba się zgadzam w 100% kwiatosz.

Hazegiant pisze:Geecy stanowią mały procent wśród osób kupujących gry planszowe.

edit: autor jak najbardziej, wiem, że na przykład taki Lang,którego gry u mnie w głównej grupie nie siadły (mimo, że dwie mi się podobają - BR i Dice Masters), sprawia, że podchodzę z dużym dystansem do wszystkiego co ma nazwisko tego autora na pudełku.

Wydaje mi się, że w przypadku gier, które kosztują tryzaliony dolarów i są odpalane przez KS (jak duża część gier CMON) wsparcie geeków stanowi dużą część tego co zarobi gra <teoria bez statystyk, tzw. mój widzimiś oparty na przesłance, że wspierasz takie gry gdy a) masz mnóstwo hajsu lub b) planszówki są bardzo wysoko Twojej w hierarchii zakupowej>

Ale w przypadku pozostałych tytułów zapewne masz rację, dlatego pisałem o powiedzmy 100 klientach którzy odpadają Portalowi, a nie kilku tysiącach.

@Kwiatosz
Nadal są wydawnictwa, które swoją charakterystyką przyciągają lub zniechęcają kolejnych klientów np. FFG, Games Workshop, dawniej Days of Wonders w dziedzinie eurasów (piękne tytuły, które miłośnicy gier familijnych brali w ciemno).

Nigdzie nie padło, że jeśli jesteś niesłownym wydawcą, którego gry często mają braki naprawiane (albo nie) dopiero w kolejnych edycjach i Twój PR mocno odstaje (negatywnie) od tego co robi konkurencja, to od razu splajtujesz. Takie wydawnictwa istnieją i mają się dobrze. Ale prawdopodobnie mogłyby mieć się lepiej. I obie strony byłyby szczęśliwsze. Przyjmijmy, że mogłyby podbić swoją sprzedaż o 4%, dzięki odzyskaniu zaufania klientów, którzy w przeszłości się zniechęcili. Ręka w górę, kto prowadzi przedsiębiorstwo i nie chciałby mieć 4% zysku więcej...

Deem pisze:@Kwiatosz
Nadal są wydawnictwa, które swoją charakterystyką przyciągają lub zniechęcają kolejnych klientów np. FFG, Games Workshop, dawniej Days of Wonders w dziedzinie eurasów (piękne tytuły, które miłośnicy gier familijnych brali w ciemno)

Pełna zgoda. Ja np. bardzo lubię politykę wydawniczą Lacerty, zawsze zaskoczą jakimś ciekawym tytułem, pomimo relatywnie skromniejszej listy planowanych pozycji do wydania. Przywiązanie do wydawnictwa? Nie wiem, ale na pewno jest coś takiego jak dobra marka.

Deem pisze:Ręka w górę, kto prowadzi przedsiębiorstwo i nie chciałby mieć 4% zysku więcej...

Zależy ile te 4% kosztuje effortu i czy potrzebuję tych paru baniek

Jeśli chodzi o ks, to podejrzewam że tam jest dokładnie odwrotnie - 98% geeków robi preordery, ale biorąc pod uwagę, że mówimy tutaj o całym świecie, ta liczba to nadal jakiś nikły procent wszystkich nabywców. Na pewno gdyby nie geecy pewne tytuły nie ujrzałyby światła dziennego. Ja gram dużo, dużo kupuję, dużo czytam ale nie kupię nic w ciemno (no chyba, że widzę jak Tom Vassel wyciera ślinę z kamerki jak mówi o Cry Havocu ). Muszę obejrzeć kilka recenzji, gameplayów a ostatnio nawet zrobiłem się bardziej wybredny (dużo gier na półce) i muszę zagrać z moimi znajomymi w jakimś barze planszówkowym aby ocenić czy gra warta zakupu.

Hazegiant pisze:@romeck
A zdajesz sobie sprawę, że większość kupujących swoją wiedzę na temat gier planszowych czerpie z lokalnych sklepów?

Jakieś dokładne dane na ten temat? A ile jest takich sklepów z planszówkami? Owszem coraz więcej, ale jedynie w dużych miastach. Na tzw. prowincji jest pustynia. Mam całkowicie odwrotne spostrzeżenia co do planszówek. Ludzie szukają informacji w sieci (bo to proste), pytają znajomych, dopiero potem idą do sklepów.
Pozdrawiam

kamron6 pisze:To co z marsjanami ?

Prace nadal trwają. Na pewno nie będzie na Essen.

pkajak pisze:

kwiatosz pisze:Czy miłośnik Felda odpuściłby jego grę tylko dlatego, że wydaje ją Portal?

To byłaby ciekawa próba charakteru dla Kuby Polkowskiego.

Challenge accepted .
Dyskusja o tym co decyduje o zakupie gier danego wydawnictwa/autora na tyle ciekawa, że zasługuje na osobny wątek.

Deem pisze: @Kwiatosz
Nadal są wydawnictwa, które swoją charakterystyką przyciągają lub zniechęcają kolejnych klientów np. FFG, Games Workshop, dawniej Days of Wonders w dziedzinie eurasów (piękne tytuły, które miłośnicy gier familijnych brali w ciemno).

Słowo-klucz to "dawniej" - FFG to przecież zarówno solidne AT, jak i klaska euro w rodzaju Tygrys i Eufrat. Zupełnie różne gry dla zupełnie różnych ludzi. I w środek jeszcze Cytadela. Jeżeli postrzega się wydawnictwo w pewnym zawężonym zakresie (a ludzie lubią tak postrzegać potwierdzając własne poglądy), to można pewnie w to wierzyć - ale patrząc na całą ofertę trudno to utrzymać. Są wydawnictwa tożsame z autorami, ale robią jedną grę rocznie albo co dwa lata - natomiast w kategorii większych to przestaje działać wraz z rozwojem rynku.

@Marx - To właśnie wąskie postrzeganie wydawnictwa - przypominam że Lacerta ma za sobą chociażby koszmarki typu Krwiopijca, wydali Hooka, którego nie polubił chyba nikt, a także Zboże, które z recenzji wygląda na broken. Z drugiej strony mają najsłynniejsze suchary typu Agricola i Wysokie napięcie, które od dawna są uznane. Więc tu też bym powiedział działa autor - ich dobre gry zrobił Rosenberg, reszta to raczej loteria.

Hazegiant pisze:Osobiście, wydawnictwo jest dla mnie rzeczą nawet nie drugorzędną. Jeśli obadam sobię grę, poogladam/poczytam recenzje, zobacze gameplay i gra trafia w moje gusta, to totalnie mnie nie interesuje czy wydaje ją portal, lacerta czy Janek w garażu drukuje. Zakładam, że większość kupujących, patrzy czy gra im się podoba a na wydawnictwo nie zwracają uwagi.

W zasadzie mam tak samo. Jak trafi się pasujący tytuł to nie patrze kto go wydaje.

Ale druga strona medalu jest taka, że do tej pory gry Portalu do mnie trafiały. Co skłania mnie do śledzenia ich poczynań na rynku. Jak do tej pory nia niczym się nie sparzyłem (ONi, robinson got, 51ms i nh3.0). Nawet ta korekta działania kart w ONI nie jest dla mnie specjalnie uciążliwa (i nie uwiera mnie to że nie dodrukują). A wręcz przeciwnie. Przy przedwczesnym zamknięciu przedsprzedaży 51ms (byłem jednym z czekających do mońca możliwego terminu) udało się użądzić listę rezerwową. Co ważniejsze sprawnie zrealizowali to zamówienie.

Na moim przykładzie widać że tragedii nie ma. Ale to zawsze będzie względne i zaleźne od oczekiwań. Ja oczekuję przede wszystkim świetnej rozrywki i tego mi dostarczają

Hazegiant pisze:@romeck
A zdajesz sobie sprawę, że większość kupujących swoją wiedzę na temat gier planszowych czerpie z lokalnych sklepów? Większość nabywców, nie sprawdza najpierw w internecie opinii o produkcie, nie ogląda filmików -> tak robi świadomy nabywca, a takich u nas w Polsce jest jeszcze bardzo mało.

To jest nieprawda z prostego powodu, o którym już wspomniał Banan2: sklepy są tylko w dużych miastach.

Ja bym powiedział, że dla dużej części o zakupie decydują znajomi. Ktoś idzie do znajomych, tam odkryje planszówki i kupi to samo albo zapyta znajomego co kupić. Albo na konwencie zapyta nowych znajomych. W każdym razie - doceniłbym tutaj rolę polecanek.

FFG i Games Workshop oraz jak widać Portal to nie są dawne skojarzenia. Jest pewien trzon tytułów, które proponują i które stanowią główną część ich oferty. Patrzę na to jak ludzie jarają się np Mansions of Madness i jak mały przy tym jest buzz na eurosy wydawane przez FFG. Wrażenie umacnia również przejrzenie ich katalogu, który dorzucają do swoich gier. Tworzy to silne skojarzenie klienta (moje), że są firmą która stawia na określony typ gier, a reszta to peryferia (chociaż wciąż dobre).

Nie jestem specem od marketingu, ale mam wrażenie, że część wydawnictw nadal świadomie buduje skojarzenia z określonym typem gier lub z ich cechami.

Deem pisze:Nie jestem specem od marketingu, ale mam wrażenie, że część wydawnictw nadal świadomie buduje skojarzenia z określonym typem gier lub z ich cechami.

Oczywiście, że buduje, choć nie zawsze świadomie. Myślę, że często jest to po prostu gust właściciela.

kwiatosz pisze: @Marx - To właśnie wąskie postrzeganie wydawnictwa - przypominam że Lacerta ma za sobą chociażby koszmarki typu Krwiopijca, wydali Hooka, którego nie polubił chyba nikt, a także Zboże, które z recenzji wygląda na broken. Z drugiej strony mają najsłynniejsze suchary typu Agricola i Wysokie napięcie, które od dawna są uznane. Więc tu też bym powiedział działa autor - ich dobre gry zrobił Rosenberg, reszta to raczej loteria.

Widocznie każdemu wydawnictwu przydarzają się takie kwiatki, kwiatoszu. Ale Lacerta to także Alexander Pfister i gry od Z-Mana. W każdym razie nie zawiodłem się do tej pory. Mówię też o jakości wydania, unikaniu błędów

romeck pisze:

Hazegiant pisze:@romeck
A zdajesz sobie sprawę, że większość kupujących swoją wiedzę na temat gier planszowych czerpie z lokalnych sklepów? Większość nabywców, nie sprawdza najpierw w internecie opinii o produkcie, nie ogląda filmików -> tak robi świadomy nabywca, a takich u nas w Polsce jest jeszcze bardzo mało.

To jest nieprawda z prostego powodu, o którym już wspomniał Banan2: sklepy są tylko w dużych miastach.

Odkąd zacząłem się bawić w planszówki - będzie jakieś 3 lata - ani razu nie pozyskałem choć strzępka informacji w jakimkolwiek sklepie. Wszystko zawsze załatwiane było przez Internet - recenzje i opinie. Dlatego nie generalizowałbym, że sklepy budują świadomość na temat hobby - w jakimś zakresie pewnie tak, grupy planszówkowe/turnieje często się kręcą wokół sklepów/barów/kawiarenek, ale na przykład ja (jak i pewnie cała rzesza odbiorców tego hobby) nie ma zamiaru budować sobie mini klubów planszówkowych. 90% moich rozgrywek to granie z drugą połówką bo nas to po prostu kręci i odpręża, dodatkowo jak mam okazję to gram z rodziną czy też jakimiś znajomymi ale wiedzę na temat hobby pozyskuje sam.

A kolekcja wciąż rośnie i nie są to małe gierki do piwa po 25zł tak więc klient też istotny.

Nawet w węższym zakresie patrząc. Oczywiście, że FFG wydaje klimatyczne gry. Tylko że do zaufania im to bardzo daleka droga. Mają w ofercie najwspanialszy Chaos, ale mają też koszmarny Talisman i Relic. Mają lubianego Descenta i świetnego Dooma, ale mają też Elder Sign. To jest na tyle szeroka oferta, że poza ogólnym "raczej klimat, ja jeśli nie, to przynajmniej poudajemy" trudno coś o ich grach tak naprawdę powiedzieć.

Marx pisze: Ale Lacerta to także Alexander Pfister i gry od Z-Mana. W każdym razie nie zawiodłem się do tej pory. Mówię też o jakości wydania, unikaniu błędów

Heh, też nie miałem dotąd uwag do Lacerty, ale właśnie wyszedł temat z kwiatkami przy tłumaczeniu Pandemic Cthulhu.

Źle się dzieje w świecie planszówek zatem

Dzieje się zawsze tak samo, tylko nie zawsze są ludzie gotowi siąść z dwiema instrukcjami albo znający angielską/niemiecką wersję żeby to zauważyć. Bo nie są przecież istotne fakty, tylko ich nagłośnienie. Chyba tylko w Dixicie nie było żadnych błędów tłumaczeń

romeck pisze:To jest nieprawda z prostego powodu, o którym już wspomniał Banan2: sklepy są tylko w dużych miastach.

To nie obala tezy, że większość nabywców czerpie informację o planszówkach ze sklepów. Myślę, że tutaj już konkretne dane odnośnie rynku planszówkowego byłyby potrzebne. Bo nie wiem czy statystyki z sektorów do których mam dostęp przekładają się 1-1 na ten rynek, ale schemat jest bardzo podobny w wielu branżach i pozwala wyciągnąć wniosek, że większość osób researchu nie robi przed zakupem, tylko jest to impuls.

Taki przykład, dla ilu osób pierwszą planszówką był monopol? Albo ile macie crapów na półkach? Bo ja do dzisiaj się zastanawiam, jak mogłem coś kupić Tylko, że ja złapałem wielkiego bakcyla na planszówki i zacząłem się edukować w tym kierunku, wielu znajomych którzy twierdzą, że grają w planszówki regularnie ogranicza się do dixita i monopolu ;D Nie wspomnę, że kupują gry które im się wizualnie podobają, albo "mają dużo fajnych kolorowych żetonów" <- true story.

@edit jeśli ktoś jest na tym forum, to jasne że nie czerpie informacji o grach ze sklepów, bo jest już świadomym nabywcą Ale to forum jest drobnym wycinkiem populacji graczy planszówkowych

Hazegiant pisze:

romeck pisze:To jest nieprawda z prostego powodu, o którym już wspomniał Banan2: sklepy są tylko w dużych miastach.

To nie obala tezy, że większość nabywców czerpie informację o planszówkach ze sklepów. Myślę, że tutaj już konkretne dane odnośnie rynku planszówkowego byłyby potrzebne. Bo nie wiem czy statystyki z sektorów do których mam dostęp przekładają się 1-1 na ten rynek, ale schemat jest bardzo podobny w wielu branżach i pozwala wyciągnąć wniosek, że większość osób researchu nie robi przed zakupem, tylko jest to impuls.

Jaaasne Wchodzi taka świeżynka do sklepu i kupuje Robonsona Cruzoe albo Agricolę za dwie stówki Sklepy w uświadamianiu IMHO są na ostatnim miejscu. Pierwszy przykład z brzegu. Mało który sprzedawca otworzy zafoliowane pudełko z grą. W sieci natomiast są unboxy, gameplaye, recenzje, itd. Rynek planszówek a np wspomniany przez Ciebie rynek TV to dwie zupełnie różne rzeczy. Nie sądzę by ludziska w przypływie impulsu rzucały się do zakupów planszówek (uwaga: korzystający z tego forum nie należą do zbioru "ludziska" ). Co innego nowa plazma czy inne 4K
Pzodrawiam

Hazegiant pisze:@edit jeśli ktoś jest na tym forum, to jasne że nie czerpie informacji o grach ze sklepów, bo jest już świadomym nabywcą Ale to forum jest drobnym wycinkiem populacji graczy planszówkowych

Moja pierwsza planszówka to był Robinson Crusoe od Portalu a na forum trafiłem przy okazji szukania odpowiedzi na pytanie 'Jaką planszówkę kupić?' gdy zaczynałem zabawę. Tak więc teza o tym, że na forum to jest jakiś marginalny wycinek jest trochę na wyrost - nie jest aż tak trudno tu się dostać