anitroche pisze: ↑30 wrz 2022, 10:04
Na kanał wjechała rozgrywka w cyfrową wersję Na Skrzydłach. Tak jak mega fanką gry nie jestem i nie potrzebuje mieć tego pudła na półce, tak po wyhaczeniu tej gry w promocji na Steam cieszę się, że mam ją w wersji cyfrowej i czasem sobie ją odpalę, bo głos Krystyny Czubówny jest naprawdę fajnym dodatkiem do rozgrywki
. Dla zainteresowanych, jak wygląda ta gra na kompie/komórce zapraszam na film z rozgrywką:
Na Skrzydłach - zasady i rozgrywka solo na komputerze
Dla mnie to jest inny produkt. Gra planszowa i gra komputerowa, która jest adaptacją tej gry to nie to samo. Rozumiem, że można ocenić mechaniki, szczególnie w wersji solo. Jednak, hiperbolizując, mechaniki można też ocenić po przeczytaniu instrukcji. Gra planszowa to znacznie więcej i nie ma "tego czegoś" w wersji elektronicznej. Nie twierdzę, że wersje elektroniczne są gorsze. To jest w dużej mierze osobista preferencja, ja niektóre gry wolę w wersji elektronicznej (6. bierze na BGA), większość wolę na żywo, a są takie, które lubię tu i tu, ale są dla mnie zupełnie inną rozrywką (TTA na Steam).
Steamowe Na Skrzydłach kupiłem około premiery, odpaliłem, zagrałem jedną rozgrywkę i pomyślałem "Po co ja to kupowałem? Zupełnie mi to niepotrzebne, mimo, że implementacja jest znakomita."
Co do fizycznego Na Skrzydłach, to ostatnio wróciłem do gry bez Oceanii. Jak początkowo oceniałem ten dodatek umiarkowania, chcąc być (sam przed sobą) obiektywny, tak po zagraniu z powrotem bez niego doszedłem do wniosku, że Ocenia to dla mnie dodatek pogarszający grę. Wiadomo, szkoda nowych ptaków, celów i bonusów, ale nektar dla mnie nie działa. Początkowo podobały mi się nowe planszetki, ale po kilku rozgrywkach i powrocie do starych, jednak wolę oryginalne. Oczywiście "game breakerem" jest dla mnie nektar, który nawet po zastosowaniu home rule'a (nektar nie jest jokerem) mnie denerwował.
Tak sobie jeszcze myślę o "strategii na jaja", która w wielu wątkach jest uznawana za mocną, nudną i psującą grę. Na planszetce z podstawki zaczynamy w sytuacji, w której nie opłaca się na początku grać ptaków na łąkę, ponieważ uznając, że pożywienie=karta=jajo=1PZ (co jest dobrym proxy), to grając dwie karty zyskujemy jedynie +50% dochodu (3 jaja zamiast 2), w lesie i wodzie jest to 100%. Dlatego wydaje się priorytetem zagranie 2 ptaków do lasu, żeby zwiększyć dochód żarcia +100% i co najmniej jednego ptaka na wodę, żeby dostać coś w rodzaju +50% (bo za akcje łąki i wody dostaję netto jajo i 2 karty). Także zaczynając z 3 kartami (2 leśne, 1 wodny) o sumie kosztu max. 4, możemy w 5 ruchach zrobić sobie niezły silniczek na samych boostach z planszetki, nie licząc brązowych zdolności. Ptak do lasu -> 2 jaja -> ptak do lasu -> dwie karmy -> ptak do wody i teraz prawdopodobnie zagramy akcję wodną wydając ostatnie jajo, żeby dobrać dwie karty. Oczywiście ten początek może się trochę różnić, bo może zostawimy sobie 2 ptaki i 3 żarcia na początku, żeby w pierwszej akcji dobrać 3-ciego ptaka, może będziemy musieli wziąć jedno pożywienie przed zagraniem dwóch ptaków w lesie. Tak czy inaczej raczej celowałbym w to, żeby po pierwszej rundzie albo na samym początku drugiej (cel końca pierwszej rundy może trochę zmienić priorytety) mieć co najmniej 2 ptaki w lesie i jednego w wodzie. Teraz jedną z opcji jest przełożenie dźwigni i granie ptaków polnych na potęgę, ale mając już początki silniczka w lesie i w wodzie może to nie być jedyna opcja.
Ogólnie mam wrażenie, że to taki typowy planszówkowy trade-off, albo idę w silnik dający mi zasoby, albo w punkty. I tutaj łąka to punkty, las to zasoby, woda trochę mix. Nawet zdolności ptaków są takie, że ciężko uzbierać punkty na brązowych leśnych zdolnościach, ale na polnych i wodnych już się da.