Nie ma szans, żebym zgodził się z tym, że SC ma znacząco (o ile w ogóle) większą głębię gry. Ma więcej zasad, a to nie to samo.
Nie pamiętam czy discard przeciwnika można przeglądać, ale chyba nie, talii chyba też nie?. W takim razie zgadujemy albo robimy notatki i nie widzę w tym żadnej głębi strategicznej poza "podłożę się teraz, żeby później wygrać, o ile akurat nie kupił tego, ale znam grę, więc wiem, że kupił". Na dodatek samo rozwiązanie jest po prostu mdłe i nie wywołuje żadnych emocji. W FS strata każdej jednostki bolała bardziej, no i ciężej zazwyczaj było o sensowny transport na większą liczbę graczy, kombinuje się w samej walce, a nie liczy co tam komu na ręce zostało (albo notuje... XD). Ktoś może kogoś czymś zaskoczyć. Tak samo zresztą w FS bardziej boli strata miasta, bo nagle nie można tworzyć lepszych jednostek, więc trzeba kombinować co można utrzymać lub zdobyć.
Kości w FS też są tutaj niesamowicie demonizowane, zazwyczaj nie ma tam bezużytecznych rzutów i cała zabawa polega na tym, żeby zarządzić tym co wypadło, jakie jednostki się wzięło na walkę, co ma przeciwnik (zwłaszcza że talia jest jawna) i kontrowanie tego co ma. Ale tak, jest to bardziej losowe niż w SC, przy czym wcale nie mniej wymagające. Jak się nie uda, trzeba mieć plan B na samą walkę, jak i na ewentualną przegraną. W SC nie bardzo, przed walką wiesz czy wygrałeś, czy nie. Narzekanie na tę wielką losowość FS przypomina mi narzekanie na ogromną losowość w dociągu, w NS Hex, a kiedy przychodzi co do czego to pewnie z 80% partii wygrywa lepszy gracz.

A nawet 100%, jeśli jest o wiele lepszy.
Kompletowanie armii to też nie jest rocket science, żeby miało być "głębokie".
Większej głębi SC nadają cele indywidualne frakcji, czy własne warunki zwycięstwa, ale moim zdaniem nie wydają się one "równe". Tak samo jak zresztą ciekawy koncept "specjalizacji" nabywanych podczas gry. Zazwyczaj od razu widać co wziąć.
W SC grałem o wiele mniej niż w FS, ale po tych kilku partiach nie chce mi się wracać, nie widzę tej ogromnej głębi i myślę, że się nie dogadamy.