Odkopuję temat.
Z przyzwyczajenia. Kiedyś jak się grało , to się potem pisało
Nie wiem , chyba nikt tu nie gra , wychodziło by na to ...
Umówiliśmy się wczoraj na maraton grania , start 14:00 , koniec ... nocą ?
Miały pójść znane i lubiane giery , których tłumaczyć nie trzeba , wyciągamy i jedziemy z tym koksem.
Jak wyszło ?
Jak zawsze
Skład : salou , Ryu , Pako i wajwa.
Zaczynamy od Barrage z dodatkiem.
Świetna giera , świetna partia , świetny dodatek.
Z Barrage mam jak swego czasu z Brassem.
Strasznie mnie wnerwia i strasznie chcę grać wciąż kolejne partie.
O ile Brassa udało mi się opanować w sensie takim , że umiem zapanować nad tą grą , wiem kiedy i co trzeba zrobić , dostrzegam błędy , umiem je naprawić - o tyle z Barrage idzie mi jak po grudzie ...
Wciąż czegoś brakuje , a to akcji , a to pól produkcji
Zawsze jakiś dziad Cię uprzedzi z akcją , wbije nie tam gdzie trzeba etc.
Tym niemniej wciąż jest to satysfakcjonująca rozgrywka i jak dla mnie nigdy dość.
Kolejność 1. Ryu , 2. Pako , 3.salou , 4.wajwa
Na drugą nogę zamiast evergreenów

, nowość

z tłumaczeniem , a jakże ... Wildcatters.
Pomarudziłem w trakcie gry na ten tytuł , bardziej sfrustrowany chyba faktem , że straciliśmy kupę czasu na tłumaczenie , zamiast grać , ale na spokojnie po partii oceniam jednak pozytywnie ten tytuł.
Trochę to takie brassopodobne , no bo zagrywamy kartę z lokalizacją , która determinuje obszar naszych działań , budujemy przemysł (rafinerie) , połączenia (pociągi , statki) no i robimy wysyłkę
No Brass po prostu
Ok przewagi na koniec na poszczególnych kontynentach to coś czego w Brassie nie ma.
Mniej więcej w połowie partii obczaiłem o co kaman stąd po wcześniejszym marudzeniu ocena końcowa jest ok i satysfakcja z gry jakaś tam jest.
Przy czym jak wspomnniałem pewnie drugiego razu już nie będzie ...
Kolejność : 1.Ryu , 2.Pako , 3.wajwa , 4.salou
Co potem ?
A ... nie wspomnialem , że to już 22:00 się zrobiła

?
Pako zwinął się do domu , a my pyknęliśmy na szybko jeszcze W roku Smoka , przypominając sobie jaka to fajna giera.
Wygrał Ryu , ja drugi , trzeci salou.
I tak zakończył się nasz "maraton"
Ciekawostka , ażeby ostatecznie ustalić kto jest tym hamulcowym/zamulaczem zagraliśmy z zegarami , no i okazało się , że wcale nie ja
Dzięki za granie , chciało by się więcej , ale czasem lepiej mniej , a na poziomie

i tak właśnie wczoraj było ...
I uprzedzając: tak wiem gadu gadu , tak wiem wjechała pizza , tak wiem brat dzwonil
