Zgadzam się ze wszystkim w 100%.Yavi pisze:W takim przypadku olewam tę osobę, niech sobie buduje swoje barykady, póki nie zagraża kolonii. W momencie, w którym ktoś postawiłby ultimatum byłbym za wygnaniem go z kolonii.
W sumie ta dyskusja jest trochę bez sensu, bo to zależy od graczy, a nikt nie broni wprowadzić home-rule, dzięki któremu można mówić o celach, czy chociażby dawać do zrozumienia czego się potrzebuje (tak, jak opisuje to kwiatosz). Dla mnie to trochę nieklimatyczne - nie będąc zdrajcą mimo wszystko chce się sukcesu kolonii, działanie typu "pomóżcie, albo was udupię" jest raczej w stylu zdrajcy - ale wolność Tomku w swoim domku . No i w końcu gra ma w sobie mechanizm wygnania, który jest dość potężną bronią. Najważniejsze chyba, żeby wszyscy współgracze akceptowali takie podejście - jeśli nie mają nic przeciwko temu, to nie ma problemu .
Dead of Winter: A Crossroads Game / Martwa Zima: Gra rozdroży (Jonathan Gilmour, Isaac Vega)
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
- citmod
- Posty: 715
- Rejestracja: 11 gru 2014, 15:50
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 103 times
- Been thanked: 103 times
Re: Dead of Winter: A Crossroads Game
Re: Dead of Winter: A Crossroads Game
No cóż wszystko kwestią gracza acz mając taki cel wybrałbym postać mającą wysokie wartości przeszukiwania i ataku ( wtedy mówisz sorry za słabe rzuty i z kostek nic sensownego nie zrobię, więc postawie barykadę ). Jest postać wrzucająca barykadę co turę to też dobry patent ( owszem trzeba na nią trafić ) Dodatkowo mając ten cel warto się wystarać o książkę 1,2,3 barykad ( czy jak ona się tam nazywa ) dzięki niej wpada Ci kolejna barykada bez kostki... No i kłódka trzymana gdzieś na ręcę w oczekiwaniu na koniec gry Są sposoby na spełnienie tego celu i to wcale bez szantażu innych czy nazbyt oczywistego dawania znać o własnych intencjachkwiatosz pisze:Jest to logiczne działanie niezależnie od sytuacji w grze, natomiast budowa barykad bez zagrożenia jest zupełnie nielogiczna. No ale dobrze - powiedzmy, że widzisz kogoś stawiającego kolejną barykadę bez zagrożenia. Udajesz że nie wiesz jaki ma cel? Specjalnie psujesz mu te barykady? Pomagasz mu je budować?
Spoiler:
Re: Dead of Winter: A Crossroads Game
Też bym tak zrobiłYavi pisze:W takim przypadku olewam tę osobę, niech sobie buduje swoje barykady, póki nie zagraża kolonii. W momencie, w którym ktoś postawiłby ultimatum byłbym za wygnaniem go z kolonii.
O nie, tu się nie zgodzę, przymilne granie dla cudzego zwycięstwa to fatalna rzecz. Nie lubię, gdy ktoś bawi się w uśmiechniętego podkładacza, który w tracie rozgrywki dochodzi do wniosku, że przestaje walczyć o swoje i zaczyna grac na cudze konto. Nie posuwałbym się do storpedowania kolonii, ale pomaganie im w takiej sytuacji jest słabe i tylko pogrąża graczy z bardziej wymagającym celem, podkopuje ich wolę walki, bo grupa jest zachęcana do wypinania się w przyszłości na potrzeby poszczególnych członków kolonii. Granie w ten sposób to takie oszukiwanie się na zasadzie "trochę jakby wygram, jeśli im pomogę".citmod pisze:Jeżeli natomiast ta osoba wie, że nie może wymagać takiej rzeczy od innych graczy (bo wyjawiła by otwarcie swój cel), to zastanowi się nad tym czy jednak nie woli aby chociaż reszta wygrała. Akurat w tej grze, czuł bym pewną satysfakcję mimo mojej przegranej, że dzięki mnie reszta wygrała.
Z identycznym problemem spotkałem się w BSG, podczas rozgrywki z wariantem wprowadzającym żetony traumy - gdy ktoś uzbiera za dużo niewłaściwych żetonów, odpada pod koniec gry. Trafiali się gracze, którzy w pewnym momencie dochodzili do wniosku, że mają za dużo niewłaściwych żetonów, ale szansa pozbycia się ich jest zbyt mała i zbyt ryzykowna, więc się "poświęcą" i nie będą próbować, a zamiast tego pomogą tej ze stron, z którą akurat czuli się bardziej związani. Naprawdę wątpliwa przyjemność, kiedy we współgraczu nie ma kompletnie woli walki.
- citmod
- Posty: 715
- Rejestracja: 11 gru 2014, 15:50
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 103 times
- Been thanked: 103 times
Re: Dead of Winter: A Crossroads Game
Ale ja mówiłem o sytuacji, gdzie pewne jest, że nie dam rady wypełnić swojego celu, czyli tak naprawdę w ostatniej rundzie. Nie mówię o sytuacji kiedy oceniam swoje szanse na bardzo niskie, bo wtedy jeszcze oczywiście do końca gram żeby wygrać, bo może jednak uda mi się jeszcze jakimś dziwnym trafem.
Co do przykładu BSG to jest to jednak inna sytuacja, bo tutaj ewidentnie ktoś kto nie jest zdrajcą, należy do kolonii, i jego celem od początku było również spełnienie celu głównego (obok celu indywidualnego), co sprawia że nadal w jego intencji jest pomaganie w spełnieniu celu głównego. Choć nie mam nic przeciwko jak ktoś jest z obozu "jak-ja-nie-wygram-to-wy-też-nie".
Co do przykładu BSG to jest to jednak inna sytuacja, bo tutaj ewidentnie ktoś kto nie jest zdrajcą, należy do kolonii, i jego celem od początku było również spełnienie celu głównego (obok celu indywidualnego), co sprawia że nadal w jego intencji jest pomaganie w spełnieniu celu głównego. Choć nie mam nic przeciwko jak ktoś jest z obozu "jak-ja-nie-wygram-to-wy-też-nie".
- Kurczu
- Posty: 373
- Rejestracja: 16 mar 2010, 18:46
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 349 times
- Been thanked: 83 times
Re: Dead of Winter: A Crossroads Game
W zasadzie zgadzam się z Sirafinem z wyjątkiem użycia słowa, że to jest oszukiwaniesirafin pisze:Też bym tak zrobiłYavi pisze:W takim przypadku olewam tę osobę, niech sobie buduje swoje barykady, póki nie zagraża kolonii. W momencie, w którym ktoś postawiłby ultimatum byłbym za wygnaniem go z kolonii.O nie, tu się nie zgodzę, przymilne granie dla cudzego zwycięstwa to fatalna rzecz. Nie lubię, gdy ktoś bawi się w uśmiechniętego podkładacza, który w tracie rozgrywki dochodzi do wniosku, że przestaje walczyć o swoje i zaczyna grac na cudze konto. Nie posuwałbym się do storpedowania kolonii, ale pomaganie im w takiej sytuacji jest słabe i tylko pogrąża graczy z bardziej wymagającym celem, podkopuje ich wolę walki, bo grupa jest zachęcana do wypinania się w przyszłości na potrzeby poszczególnych członków kolonii. Granie w ten sposób to takie oszukiwanie się na zasadzie "trochę jakby wygram, jeśli im pomogę".citmod pisze:Jeżeli natomiast ta osoba wie, że nie może wymagać takiej rzeczy od innych graczy (bo wyjawiła by otwarcie swój cel), to zastanowi się nad tym czy jednak nie woli aby chociaż reszta wygrała. Akurat w tej grze, czuł bym pewną satysfakcję mimo mojej przegranej, że dzięki mnie reszta wygrała.
Z identycznym problemem spotkałem się w BSG, podczas rozgrywki z wariantem wprowadzającym żetony traumy - gdy ktoś uzbiera za dużo niewłaściwych żetonów, odpada pod koniec gry. Trafiali się gracze, którzy w pewnym momencie dochodzili do wniosku, że mają za dużo niewłaściwych żetonów, ale szansa pozbycia się ich jest zbyt mała i zbyt ryzykowna, więc się "poświęcą" i nie będą próbować, a zamiast tego pomogą tej ze stron, z którą akurat czuli się bardziej związani. Naprawdę wątpliwa przyjemność, kiedy we współgraczu nie ma kompletnie woli walki.
Citmod może za mało się fabularnie wczuwasz w grę skoro napisałeś, że czułbyś satysfakcję ze zwycięstwa kolonii, ale nie swojego. Weźmy na przykład kartę Droga do domu (masz co najmniej 2 karty paliwa, 1 kartę żywności oraz 1 kartę broni w ręce), grasz scenariusz z próbkami, czyli w sytuacji, którą opisaliśmy to nie uda Ci się dotrzeć do domu, gdzie czeka Twoja rodzina lub może już zginęła, ale jakaś nadzieja zawsze jest, za to udało Ci się zebrać jakieś próbki, któryc pewnie nikt by nie zbierał w takiej perspektywie To taki dylemat większego dobra ze swoim prywatnym. Oczywiście wszyscy jesteśmy altruistami ale jakby zombie pojawiło się na horyzoncie to pewnie by to mocno nas zweryfikowało :]
- citmod
- Posty: 715
- Rejestracja: 11 gru 2014, 15:50
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 103 times
- Been thanked: 103 times
Re: Dead of Winter: A Crossroads Game
Weźmy na przykład taką sytuację. Wyruszyłeś z inną osobą szukać jedzenia dla kolonii, wracając skacząc z dachu łamiesz sobie obie nogi (whatever xD ), zombie nadchodzą ze wszystkich stron i wiesz, że druga osoba nie da rady ciebie zanieść w bezpieczne miejsce. Wydaje mi się że w sytuacji kiedy czeka mnie pewna śmierć w ciągu najbliższych 5 min (tak jak pisałem: sytuacja w której nie masz już żadnej szansy spełnić swój osobisty cel), oddałbym mój plecak pełen jedzenia tej drugiej osobie, aby chociaż kolonia miała z tego jakiś pożytek (spełnienie celu kolonii), no bo na co mi to jedzenie? Także wydaję mi się że właśnie to jest wczuwanie się w klimat, aczkolwiek na 100% nie wiem jako że jeszcze nie doznałem apokalipsy zombie.
-
- Posty: 1898
- Rejestracja: 25 cze 2013, 12:45
- Lokalizacja: Gdynia/Warszawa
- Been thanked: 5 times
Re: Dead of Winter: A Crossroads Game
Bo będę go zjadłcitmod pisze:...no bo na co mi to jedzenie?
Moja kolekcja
Moje rabaty, których chętnie użyczę: Planszostrefa 11%, Huble 5%, Rebel 4%, AlePlanszówki 3%
Moje rabaty, których chętnie użyczę: Planszostrefa 11%, Huble 5%, Rebel 4%, AlePlanszówki 3%
Re: Dead of Winter: A Crossroads Game
Nie oszukiwanie, tylko oszukiwanie samego siebie Chodziło mi właśnie o ten "altruizm". Dopomaganie komuś w zwycięstwie, żeby osłodzić własną porażkę. Wolę, żeby gry w utrzymane w takich realiach nie zatracały swego surowego klimatu. Nie mam problemu z przegrywaniem, taka bezwzględność postapokalipsy to dla mnie część otoczki, ckliwe gesty mnie nie cieszą, wręcz kradną część radości z wygranej i nie chcę zachęcać współgraczy do takich zachowań. Taki to juź urok gier z klimatem, można się nimi bawić na tysiąc sposobówKurczu pisze:W zasadzie zgadzam się z Sirafinem z wyjątkiem użycia słowa, że to jest oszukiwanie
Re: Dead of Winter: A Crossroads Game
No i tu ja się z kolei nie zgodzę. Bo gdy widzisz, że nie uda Ci się wyjechać, to przecież lepiej przeżyć, spróbować przerwać rządy zombie, by móc spróbować zebrać potrzebne na drogę zapasy za jakiś czasKurczu pisze:W zasadzie zgadzam się z Sirafinem z wyjątkiem użycia słowa, że to jest oszukiwanie
Citmod może za mało się fabularnie wczuwasz w grę skoro napisałeś, że czułbyś satysfakcję ze zwycięstwa kolonii, ale nie swojego. Weźmy na przykład kartę Droga do domu (masz co najmniej 2 karty paliwa, 1 kartę żywności oraz 1 kartę broni w ręce), grasz scenariusz z próbkami, czyli w sytuacji, którą opisaliśmy to nie uda Ci się dotrzeć do domu, gdzie czeka Twoja rodzina lub może już zginęła, ale jakaś nadzieja zawsze jest, za to udało Ci się zebrać jakieś próbki, któryc pewnie nikt by nie zbierał w takiej perspektywie To taki dylemat większego dobra ze swoim prywatnym. Oczywiście wszyscy jesteśmy altruistami ale jakby zombie pojawiło się na horyzoncie to pewnie by to mocno nas zweryfikowało :]
Wiele nie grałem, więc nie mam za dużo do gadania, ale wydaje mi się, że w momencie, gdy wiesz, że Ci się nie uda (a walczy się o swój cel i tak dopóki się tylko da), to ostatecznie wolisz przeżyć niż upupić całą kolonię. Ale pamiętajmy, socjopaci są wśród nas
- kwiatosz
- Posty: 7874
- Rejestracja: 30 sty 2006, 23:27
- Lokalizacja: Romford/Londyn
- Has thanked: 132 times
- Been thanked: 417 times
- Kontakt:
Re: Dead of Winter: A Crossroads Game
To jest wręcz przeciwieństwo socjopatii - nie chcę być sam (po stronie przegranych), wolę mieć towarzystwo Taki jest niestety problem z grami, w których ktoś jeden, nie mający szans na zwycięstwo, może pozbawić zwycięstwa resztę. Zdrajca ma swój cel, do którego dąży, jest cel kolonii. Jeżeli jest to trudny wybór między oddaniem tego jednego leku i szukaniem go później, albo jednak zachomikowaniem z nadzieją, że jakoś to w kolonii będzie, to gra jest super. Tutaj jest to w 95% przypadków dobrze rozwiązane i do końca gra się jak trzeba - nawet jak się ma cel z chomikowaniem czegoś to nie ma jak wymusić na innych oddawania nam tego. Ale ten cel z barykadami nie daje mi spokoju, jest naprawdę słaby - jest nienaturalny w części sytuacji, może być spełniony za nas, jest oczywisty (jak ktoś zbiera karty to oczywiste nie jest jakie, wiadomo że każdy coś zbiera). Chyba faktycznie wolę go wywalić niż grać z dylematem ultimatum. Bo ja nie potrafię zmienić myślenia z "gram dla wygranej drużynowej/swojej" na "a niech se chłopaki chociaż wygrają" - brakuje mi dla tego celu jakiejś motywacji.
Oczywiście mam rozwiązanie, wystarczy zagrać 3 partie dając punkty za realizację celu wspólnego i punkty za realizację celu własnego (a zdrajcy za sam cel własny, ale na przykład dwa razy więcej). Dokładne wartości są do przeliczenia, ale nie mam pomysłu jak zachęcić do grania pozytywnego w obliczu oczywistej indywidualnej porażki...
To nie RPG ani larp żeby historia była ważniejsza od indywidualnej postaci, tutaj własne cele powinny być tak zrobione, żeby sprzyjać działaniu gry.
Dobra, już nie mendzę o tych barykadach, po prostu jakoś łatwiej mi przyjąć porażkę w sytuacji, kiedy to zależało ode mnie niż przy tym jednym celu.
Oczywiście mam rozwiązanie, wystarczy zagrać 3 partie dając punkty za realizację celu wspólnego i punkty za realizację celu własnego (a zdrajcy za sam cel własny, ale na przykład dwa razy więcej). Dokładne wartości są do przeliczenia, ale nie mam pomysłu jak zachęcić do grania pozytywnego w obliczu oczywistej indywidualnej porażki...
To nie RPG ani larp żeby historia była ważniejsza od indywidualnej postaci, tutaj własne cele powinny być tak zrobione, żeby sprzyjać działaniu gry.
Dobra, już nie mendzę o tych barykadach, po prostu jakoś łatwiej mi przyjąć porażkę w sytuacji, kiedy to zależało ode mnie niż przy tym jednym celu.
Czy istnieje miejsce bardziej pełne chaosu niż Forum? Jednak nawet tam możesz żyć w spokoju, jeśli będzie taka potrzeba" - Seneka, Listy moralne do Lucyliusza , 28.5b
ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
Re: Dead of Winter: A Crossroads Game
Czy jest w stanie ktoś polecić jakieś idealne protektory? Szykuje się duuużo grania w MZ i trzeba chyba zawczasu działać przed nadmiernym zużyciem kart.
-
- Posty: 1898
- Rejestracja: 25 cze 2013, 12:45
- Lokalizacja: Gdynia/Warszawa
- Been thanked: 5 times
Re: Dead of Winter: A Crossroads Game
Ja użyłem opisanych wcześniej w tym temacie Arcane'ów, których wcześniej kompletnie nie znałem i mogę je polecić z czystym sumieniem. FFG są większe i za duże luzy jak dla mnie, Ultra Pro Fit są, IMHO, za wąskie, Mayday - nie ta liga.
Moja kolekcja
Moje rabaty, których chętnie użyczę: Planszostrefa 11%, Huble 5%, Rebel 4%, AlePlanszówki 3%
Moje rabaty, których chętnie użyczę: Planszostrefa 11%, Huble 5%, Rebel 4%, AlePlanszówki 3%
Re: Dead of Winter: A Crossroads Game
jest jakies tlumaczenie kart graficzne gdzies? mam angielska wersje ale dla znajomych bym chetnie uzyl polskiej
Re: Dead of Winter: A Crossroads Game
Obejrzałem i przeczytałem kilka recenzji, gra BARDZO mnie zainteresowała. Mam kilka pytań odnośnie gry:
- Czy jest już dostępna polska intrukcja?
- Czy do gry planowane są dodatki w postaci nowych kart itd. i czy ewentualne dodatki również będą lokalizowane przez Cube?
- Czy zapowiedziana gra w tematyce kosmicznej stanowi jedynie re-theme, ale mechanicznie otrzymujemy to samo, czy jednak gry będą się różnić?
- Yavi
- Posty: 3186
- Rejestracja: 08 lut 2013, 11:34
- Lokalizacja: Gdańsk
- Has thanked: 24 times
- Been thanked: 40 times
- Kontakt:
Re: Dead of Winter: A Crossroads Game
1. Moge Ci podeslac na maila, podeslij adres.
2. Na moim blogu niedlugo powinien pojawic sie wywiad z autorem Martwej zimy i m.in. o to go pytalem - czekam na jego odpowiedzi. Z tego co slyszalem maja byc jakies dodatki, a polski wydawca potwierdzil mi zainteresowanie dodatkami .
3. Tez ma to byc gra kooperacyjna z elementem zdrajcy.
Wysłane z mojego LG-P760 przy użyciu Tapatalka
2. Na moim blogu niedlugo powinien pojawic sie wywiad z autorem Martwej zimy i m.in. o to go pytalem - czekam na jego odpowiedzi. Z tego co slyszalem maja byc jakies dodatki, a polski wydawca potwierdzil mi zainteresowanie dodatkami .
3. Tez ma to byc gra kooperacyjna z elementem zdrajcy.
Wysłane z mojego LG-P760 przy użyciu Tapatalka
Planszówki we dwoje - blog o grach planszowych nie tylko dla dwojga!
Pytania o zasady - grupa na Facebooku
Pytania o zasady - grupa na Facebooku
- crsunik
- Posty: 2870
- Rejestracja: 03 sty 2014, 12:12
- Lokalizacja: Warszawa Wesoła
- Been thanked: 2 times
Re: Dead of Winter: A Crossroads Game
Ktoś się orientuje jak zdobyć dodatkową postać (promo) do Martwej Zimy?
Re: Dead of Winter: A Crossroads Game
Kontaktowałem się w tej sprawie z wydawnictwem i dostałem następującą odpowiedź:crsunik pisze:Ktoś się orientuje jak zdobyć dodatkową postać (promo) do Martwej Zimy?
Jeżeli nie wprowadzą do swojego sklepiku tej postaci jako promkę, to chyba się nie da.Niestety druk był cyfrowy konkretnej ilości.
- Michał M
- Posty: 800
- Rejestracja: 14 wrz 2014, 20:22
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Has thanked: 29 times
- Been thanked: 29 times
- Kontakt:
Re: Dead of Winter: A Crossroads Game
Dzisiaj pierwsze dwie gry na więcej niż dwie osoby. Najpierw nie skończyliśmy, a szkoda, bo byłem zdrajcą i prawie udało mi się zbudować cztery barykady, mając jednocześnie ocalałego z kartą wyposażenia i dwie karty paliwa na ręce. Przyszła czwarta osoba, więc postanowiliśmy przerwać i zagrać w większym gronie.
Nikomu nie ginęły żadne postacie, tylko mnie - padło chyba z pięć, z czego trzy z powodu wylosowania wiadomej ścianki na kości ryzyka. Dwa razy wyglądało to tak: przenoszenie ocalałego, rzut, ząb i śmierć (lokacja pozostała pusta, więc zaraza się nie rozprzestrzeniła). Sekundę później przeniesienie drugiego z moich ocalałych, rzut, ząb i śmierć.
Dwie osoby zachowywały się jak zdrajcy, ale w wyniku głosowania obie zostały w kolonii. Po turze, w której moja narzeczona (główna podejrzana) nie dorzuciła niczego do zagrożenia, a i tak mieliśmy tam niepożądaną kartę, przestałem uważać ją za zdrajcę.
W jednej z ostatnich tur dałem wyrzucić się z kolonii, licząc na to, że ułatwię reszcie zadanie (bo i tak nie mogłem osiągnąć ukrytego celu), a może mój nowy cel będzie łatwiejszy do zrealizowania. Nie udało się.
Wygrała moja narzeczona, która jednak była zdrajcą. Okazało się, że ktoś inny musiał dorzucić nieodpowiednią kartę przez przypadek. I każdy z pozostałej trójki twierdził, że to nie on...
Podsumowując, nie byłem do końca przekonany, ale teraz uważam, że gra jest świetna. Tylko już chyba nie zechcę wracać do grania na dwoje...
Nikomu nie ginęły żadne postacie, tylko mnie - padło chyba z pięć, z czego trzy z powodu wylosowania wiadomej ścianki na kości ryzyka. Dwa razy wyglądało to tak: przenoszenie ocalałego, rzut, ząb i śmierć (lokacja pozostała pusta, więc zaraza się nie rozprzestrzeniła). Sekundę później przeniesienie drugiego z moich ocalałych, rzut, ząb i śmierć.
Dwie osoby zachowywały się jak zdrajcy, ale w wyniku głosowania obie zostały w kolonii. Po turze, w której moja narzeczona (główna podejrzana) nie dorzuciła niczego do zagrożenia, a i tak mieliśmy tam niepożądaną kartę, przestałem uważać ją za zdrajcę.
W jednej z ostatnich tur dałem wyrzucić się z kolonii, licząc na to, że ułatwię reszcie zadanie (bo i tak nie mogłem osiągnąć ukrytego celu), a może mój nowy cel będzie łatwiejszy do zrealizowania. Nie udało się.
Wygrała moja narzeczona, która jednak była zdrajcą. Okazało się, że ktoś inny musiał dorzucić nieodpowiednią kartę przez przypadek. I każdy z pozostałej trójki twierdził, że to nie on...
Podsumowując, nie byłem do końca przekonany, ale teraz uważam, że gra jest świetna. Tylko już chyba nie zechcę wracać do grania na dwoje...
- citmod
- Posty: 715
- Rejestracja: 11 gru 2014, 15:50
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 103 times
- Been thanked: 103 times
Re: Dead of Winter: A Crossroads Game
Hmm teraz jak widzę w pewnym sklepie internetowym Martwą Zimę za 147 PLN, to już jakoś mniej zadowolony jestem z "Super akcji przedsprzedażowej", żeby nie powiedzieć że czuję się lekko wydymany. Szczególnie jeśli patrzę na wpis promujący przedsprzedaż i tekst " ...Postanowiliśmy tym razem pójść tym tropem i obniżyć cenę do najniższego z możliwych poziomów...". Mam w głębokim poważaniu, że jest to różnica tylko 2 PLN. Chodzi o sam fakt. Moim zdaniem osoby które kupiły grę w przedsprzedaży (4 miesiące przed dostawą) powinny mieć zagwarantowane, że będzie to najniższa dostępna cena kilka miesięcy po rozpoczęciu sprzedaży (szczególnie po wypisywaniu tekstu o cenie z najniższego możliwego poziomu).
Ja w każdym bądź razie więcej nie wezmę udziału w przedsprzedaży CUBE, choć inne interesujący gry wypuszczane przez nich zapewne kupię bo co do jakości tłumaczenia itp. nie mam zastrzeżeń.
P.S. Żeby z góry odpisać tym co będą twierdzić "przecież dostałeś promkę" i "przecież otrzymałęś grę wcześniej". Na żadnej z tych rzeczy mi nie zależy (na tych 2 PLN również nie), chodzi mi zaledwie o samą zasadę podejścia do klienta który ufa wydawcy płacąc 4 miesiące z góry za produkt, który równie dobrze mógł być słabo przetłumaczony itp.
Ja w każdym bądź razie więcej nie wezmę udziału w przedsprzedaży CUBE, choć inne interesujący gry wypuszczane przez nich zapewne kupię bo co do jakości tłumaczenia itp. nie mam zastrzeżeń.
P.S. Żeby z góry odpisać tym co będą twierdzić "przecież dostałeś promkę" i "przecież otrzymałęś grę wcześniej". Na żadnej z tych rzeczy mi nie zależy (na tych 2 PLN również nie), chodzi mi zaledwie o samą zasadę podejścia do klienta który ufa wydawcy płacąc 4 miesiące z góry za produkt, który równie dobrze mógł być słabo przetłumaczony itp.
- rattkin
- Posty: 6518
- Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 382 times
- Been thanked: 930 times
Re: Dead of Winter: A Crossroads Game
Ale rozumiesz chyba, że każdy sklep ustala własne ceny? I że wydawnictwo nie ma mocy Magicznego Nakrzyczenia, które zmusi sklep do podniesienia marży? Czy jesli ja Ci sprzedam tę grę za 50 pln to też będziesz obrażony na Cube, że "oszukali Cię z promocją"?
Podejście Polaków do preorderów jest przedziwne i często jeszcze infantylne. Preorder nie oznacza, że jest taniej. Często jest drożej. Preorder oznacza, że w dzisiejszym świecie, gdzie popyt (szczególnie dóbr luksusowych, a takimi są gry planszowe) non stop przekracza podaż, masz gwarancję, że produkt otrzymasz. I to jeszcze jako jeden z pierwszych. Jeśli ktoś chce mieć tanio, niech zaczeka trzy lata i odkupi z trzeciej ręki za pół ceny. Na co to, po co to żalenie się w rodzaju "a on ma taniej" ? Dostałeś przecież najniższą możliwą cenę na dany moment czasu!
P.S. Ja tę grę (EN) kupiłem z końcem tamtego roku za 250 pln, po paru miesiącach polowania (i walki z innymi chętnymi na tym forum, pozdrawiam Gambit ). I absolutnie nie mam żalu, że teraz ktoś może kupić tę grę za stówę mniej i mieć ją w rękach następnego dnia. Na zdrowie i miłej zabawy.
Podejście Polaków do preorderów jest przedziwne i często jeszcze infantylne. Preorder nie oznacza, że jest taniej. Często jest drożej. Preorder oznacza, że w dzisiejszym świecie, gdzie popyt (szczególnie dóbr luksusowych, a takimi są gry planszowe) non stop przekracza podaż, masz gwarancję, że produkt otrzymasz. I to jeszcze jako jeden z pierwszych. Jeśli ktoś chce mieć tanio, niech zaczeka trzy lata i odkupi z trzeciej ręki za pół ceny. Na co to, po co to żalenie się w rodzaju "a on ma taniej" ? Dostałeś przecież najniższą możliwą cenę na dany moment czasu!
P.S. Ja tę grę (EN) kupiłem z końcem tamtego roku za 250 pln, po paru miesiącach polowania (i walki z innymi chętnymi na tym forum, pozdrawiam Gambit ). I absolutnie nie mam żalu, że teraz ktoś może kupić tę grę za stówę mniej i mieć ją w rękach następnego dnia. Na zdrowie i miłej zabawy.
- citmod
- Posty: 715
- Rejestracja: 11 gru 2014, 15:50
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 103 times
- Been thanked: 103 times
Re: Dead of Winter: A Crossroads Game
Kwestia jest jeszcze taka, że ty sprzedając mi grę za 50 PLN nic na tym nie zarobisz (Nawet jak byś sprzedał mi za 150), a sklep internetowy sprzedając za 148 nadal będzie miał z tego zysk. Także twój przykład nie bardzo się nadaje.rattkin pisze:Ale rozumiesz chyba, że każdy sklep ustala własne ceny? I że wydawnictwo nie ma mocy Magicznego Nakrzyczenia, które zmusi sklep do podniesienia marży? Czy jesli ja Ci sprzedam tę grę za 50 pln to też będziesz obrażony na Cube, że "oszukali Cię z promocją"?
Podejście Polaków do preorderów jest przedziwne i często jeszcze infantylne. Preorder nie oznacza, że jest taniej. Często jest drożej. Preorder oznacza, że w dzisiejszym świecie, gdzie popyt (szczególnie dóbr luksusowych, a takimi są gry planszowe) non stop przekracza podaż, masz gwarancję, że produkt otrzymasz. I to jeszcze jako jeden z pierwszych. Jeśli ktoś chce mieć tanio, niech zaczeka trzy lata i odkupi z trzeciej ręki za pół ceny.
Co do kwestii dobra luksusowego, to zgodzę się, że gry planszowe takim dobrem są, aczkolwiek nie zgodzę się, że popyt jest większy niż podaż. Nieliczne gry (zważywszy na to ile gier co roku wychodzi) nie są w stanie pokryć popytu przez co najmniej kilka pierwszych tygodni sprzedaży. Przedsprzedaż to nie kickstarter, gdzie gry często nie są sprzedawane w zwykłych sklepach, tylko kończą na sprzedaży w necie. Także kwestia dobra luksusowego też nie bardzo się nadaje (już abstrahując od faktu, że z tym popytem i podażą na dobra luksusowe też cię trochę poniosło).
Edit: Z tym uogólnianiem Polaków też mogłeś sobie darować. Akurat wychowałem się zagranicą i właśnie dzięki temu wiem co to znaczy troska o klienta. Natomiast w naszym pięknym kraju w większości firm z klienta próbuje się robić frajera (i jak widać niektórym to nie przeszkadza). Niemniej jednak powtarzam: uogólnienia możesz zachować dla siebie, szczególnie te negatywnie nacechowane. Mam dość wysłuchiwania od co drugiej osoby, że Polak to to i Polak to tamto. Jakieś chore zaniżanie własnej wartości.
Ostatnio zmieniony 09 lip 2015, 23:56 przez citmod, łącznie zmieniany 1 raz.
- Michał M
- Posty: 800
- Rejestracja: 14 wrz 2014, 20:22
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Has thanked: 29 times
- Been thanked: 29 times
- Kontakt:
Re: Dead of Winter: A Crossroads Game
Wydawca sprzedaje grę za kwotę X w przedsprzedaży, potem dużo drożej.
Jakiś sklep kupuje więcej (tak przypuszczam) egzemplarzy gry (być może jeszcze w przedsprzedaży) i jest w stanie sprzedawać ją (w dodatku, o zgrozo, pewnie z zyskiem) za kwotę o parę złotych (tak, wiadomo, nie o te parę złotych tu chodzi...) mniejszą od kwoty X.
Ale nieuczciwy ten wydawca!
Jakiś sklep kupuje więcej (tak przypuszczam) egzemplarzy gry (być może jeszcze w przedsprzedaży) i jest w stanie sprzedawać ją (w dodatku, o zgrozo, pewnie z zyskiem) za kwotę o parę złotych (tak, wiadomo, nie o te parę złotych tu chodzi...) mniejszą od kwoty X.
Ale nieuczciwy ten wydawca!
- citmod
- Posty: 715
- Rejestracja: 11 gru 2014, 15:50
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 103 times
- Been thanked: 103 times
Re: Dead of Winter: A Crossroads Game
Tak, uważam że w przypadku kiedy klient okazuje zaufanie do wydawcy (ponosi pewne ryzyko), że wyda grę solidnie opracowaną (na dodatek twierdząc, że jest to najniższa możliwa cena), powinien on mieć pewność że dostanie lepsze warunki. Dla firmy, jest to klient idealny, ponieważ jeżeli będzie on zadowolony, będzie klientem lojalnym i firma nie musi za jego lojalność płacić. Firmy wydają duże pieniądze na zdobycie lojalnych klientów a tutaj jest możliwość zdobycia takiego klienta niemalże za free (po prostu zarobi kilka zł mniej). Nie będę tutaj jednak odgrywał roli doradcy, gdyż każdy prowadzi swoją firmę jak chcę. A jeśli chodzi o te 2zł to następnym razem będę wolał kupić tę grę nawet za 170-180 PLN w sklepie gdzie kupuję większość gier i dać zarobić osobom które dbają o klienta, niż zapłacić te 150 PLN + przesyłkę firmie przez którą czuję się potraktowany nie fair.Michał M pisze:Wydawca sprzedaje grę za kwotę X w przedsprzedaży, potem dużo drożej.
Jakiś sklep kupuje więcej (tak przypuszczam) egzemplarzy gry (być może jeszcze w przedsprzedaży) i jest w stanie sprzedawać ją (w dodatku, o zgrozo, pewnie z zyskiem) za kwotę o parę złotych (tak, wiadomo, nie o te parę złotych tu chodzi...) mniejszą od kwoty X.
Ale nieuczciwy ten wydawca!
Na dodatek wiadome było już podczas rozpoczęcia przedsprzedaży, że grę będzie można kupić po premierze w zbliżonej cenie w sklepach internetowych (z różnymi zniżkami lojalnościowymi). Niemniej jednak uznałem tą inicjatywę na tyle ciekawą, że postanowiłem wesprzeć bezpośrednio wydawcę.
- Michał M
- Posty: 800
- Rejestracja: 14 wrz 2014, 20:22
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Has thanked: 29 times
- Been thanked: 29 times
- Kontakt:
Re: Dead of Winter: A Crossroads Game
No dobrze, to się obraź o dwa złote i kupuj nawet za bańkę więcej. Przecież możesz. Ale naprawdę w informacjach o przedsprzedaży było napisane, że to będzie nie tylko najniższa możliwa cena u wydawcy, ale WSZĘDZIE, w każdym polskim sklepie z grami? Jak wydawca miałby spełnić taką obietnicę?
A jeśli kupisz jakąś inną grę w przedsprzedaży, gdzie obiecają Ci, że cena będzie najniższa, po czym taki na przykład ja będę miał kaprys założenia sklepu z grami, gdzie będę sprzedawał tę planszówkę za złotówkę mniej (mój sklep, moje warunki, może nawet moja strata finansowa - nikomu nic do tego, i jeszcze sobie napiszę, że to MOJA cena jest tą najniższą możliwą), to też obrazisz się na traktującego Cię nie fair wydawcę?
A jeśli kupisz jakąś inną grę w przedsprzedaży, gdzie obiecają Ci, że cena będzie najniższa, po czym taki na przykład ja będę miał kaprys założenia sklepu z grami, gdzie będę sprzedawał tę planszówkę za złotówkę mniej (mój sklep, moje warunki, może nawet moja strata finansowa - nikomu nic do tego, i jeszcze sobie napiszę, że to MOJA cena jest tą najniższą możliwą), to też obrazisz się na traktującego Cię nie fair wydawcę?