Pierzasty pisze:K. Zakładamy że jesteś w malowaniu kompletnym noobem, nie masz absolutnie nic co potrzeba, i chcesz malować planszówki. Lista zakupów:
- zestaw farb - ten z 2013 się nada z zapasem na przyszłość
- pędzelki - na razie masz 2 najpotrzebniejsze czyli zwykły i do szczegółów.
- podkład - sensowne opcje to albo aero albo spray. Aero to od razu kompresor i w praktyce wydatek absolutne minimum 300 zł, więc puszka. Tu się nie znam, popytaj ludzi w wątku. Jeśli chodzi o kolor to jest szkoła biała i szkoła czarna i jest większy podział niż w dawnym południu USA. Ja preferuję biały, ale ja się na tym uczyłem i mega niewygodnie mi się przestawiać na styl którego wymaga czarny.
- lakier - w zestawie masz Anti-Shine w buteleczce. Jedna zasada - jeżeli lakier Ci szroni (tzn. zostawia w szczelinach biały nalot) to wywalaj go od razu albo zostaw np. do makiet. Szron czasem da się usunąć malując go bardzo rozwodnionym (jak wash) lakierem błyszczącym, jak nie pomoże to trzeba zamalować. Anyway, lakier: ja używam kładzionego z aero (ale pędzlem też można) Vallejo: najpierw rozcieńczony przezroczysty bo lepiej chroni, potem matowy przełamany satyną (bo sam mat trochę za bardzo tłumi kolory jak dla mnie) w proporcji 3 matu : 1 satyny : 3 wody. W skrócie: albo kupujesz matowy w puszce (ale odradzam Citadel bo miałem z nim najwięcej problemów), albo malujesz tym co masz w zestawie (oczywiście rozcieńczając, jak zresztą wszystkie farbki), albo dokupujesz sobie buteleczkę glossa i bawisz się podwójną warstwą lub mieszaniem. Gloss i tak jest fajny na później, bo czasem masz efekty typu szkło czy błyszczący pancerz, które matowy lakier psuje (i można po posprayowaniu matem przeciągnąć same te detale błyszczącym)
- klej - ja używam Kropelki, i rzadkiej i żelowej, jakbyś miał wybierać jedną to rzadką. Ważne: kupować tam gdzie mają duży przerób czyli albo sklep z farbami itp. albo duży market. Superklej starzeje się również w tubce. A po otwarciu po 2 miesiącach wolę go wywalić niż chrzanić się ze słabszym łączeniem.
- nożyk modelarski - taki z wymiennymi trójkątnymi ostrzami. Do oskrobywania/ścinania linii podziału, bo inaczej to potem wychodzi przy malowaniu. Uwaga, nie przytrzymywać kciukiem po "nieostrej" stronie ostrza, bo wychodzą spod sztancy i czasem jest ostra

- ew. również pilniczki, ale z doświadczenia wiem że planszówki mają miękki plastik który pilniczków nie lubi.
- jeśli masz jakiegoś dungeon crawlera fantasy, to opcjonalnie piasek i trawka (ja używam Gale Force Nine, wzór zielono-żółta mieszanka, chyba najbardziej uniwersalny - ale na allegro ktoś sprzedawał różne posybki trawki itp. w próbkach, super sprawa jak się nie możesz zdecydować.
- do podstawek (piasek itp) używam kleju typu PVA, konkretnie nazywa się to "klej introligatorski CR" do nabycia w sklepach papierniczych/dla plastyków. Niektórzy polecają klej Magic, to coś podobnego tylko gęściejsze (można trochę rozcieńczyć wodą). To jest do piasku, detale typu trawka/kamienie przyklejam na supergluta.
- Glaze Medium! Dodajesz do farbki przy rozcieńczaniu, żeby zachowywała przyczepność a nie rozłaziła się po zakamarkach jak wash. Super sprawa. Świetne też do rozjaśnień, dodajesz więcej i masz półprzezroczystą warstwę co oznacza bardziej miękkie przejścia. Ogólnie działa to jak regulacja przezroczystości w Photoshopie ie jest równie pożyteczne.
- trzymadełka - buteleczki po lekarstwach/farbkach/itp, wielkości dużego korka - na wierzch przyklejasz kostkę Patafixu czy innej gumy do plakatów, do tego przyklejasz spód podstawki. Dużo wygodniej się maluje i nie tykasz figurki paluchami podczas malowania.
- aha, oczywiście figurki przed spodkładowaniem myjemy - detergent, ciepła woda i szczotka. Nie widać tego, ale jest na nich środek ułatwiający odklejanie od formy, który przy okazji pogarsza przyczepność farby. Jeśli masz "kolekcjonerskie" figurki z żywicy, to u nich jest to absolutna konieczność.
Dobra, jeszcze rady:
- myjemy pędzelek często - tzn. co 2-5 minut! Mocno wydłuża to życie pędzelka bo farba nie zasycha na włosiu.
- oczywiście nie dziabiemy pędzelkiem w dno kubeczka, nie stawiamy na włosiu itp. Szpic jest królem i ma tak zostać.
- jak farba dostanie się pod stalówkę to masakra, wtedy pędzelek zaczyna tracić szpic i nie ma przebacz. Więc do mieszania/przekładania farby używamy wykałaczki lub czegoś podobnego.
- pędzelki całkiem zaschnięte można oczyścić w acetonie (zmywacz do paznokci). Wiąże się to z utratą jakości takiego pędzelka, ale do drybrusha czy dużych modeli jeszcze się nada.
- rozcieńczamy farbki! Niektórzy mówią że do konsystencji chudego mleka, ja nigdy tak nie potrafiłem. Moja metoda: dodajemy stopniowo wody, sprawdzamy w którym momencie farbka zaczyna się zachowywać jak wash czyli rozłazić po szczegółach. Chcemy wycyrklować to chwilę wcześniej, żeby była cienka a się nie rozłaziła
- tak, oznacza to że czasem będziesz musiał położyć 2-3 warstwy żeby mieć dobre krycie. To normalne, za to będziesz miał równiejsze malowanie.