Odnośnie moich narzekań powyżej to okazało się, że Aba, który mówi, że czytał instrukcję 4 razy, ja, który raz, polegliśmy na szczegółach w instrukcji
Na początku dzięki wszystkim wytrwałym za długie granie, szczególnie Michałowi i Abie bo na nich byłem skazany przez połowę grania
Udało się zagrać w 7 gier w tym 6 różnych, grania było prawie 11 godzin

chciałem sobie zagrać w AoE i bootleggersów, nie udało się. Cóż, następnym razem. Ale za to udało się zagrać w:
#Puerto Rico. Moja druga rozgrywka. Pamiętając, że budynki i kamieniołomy lubią znikać najpierw się rzuciłem na zbieranie kamieniołomów, potem przytułek kupiłem i już były jakieś podstawy w drodze do wygranej. Gra wywołuje u mnie miłe skojarzenia z R4tG przez co grało się jeszcze milej. Grę miałem już zamówioną przez tą rozgrywką, po niej utwierdziłem się w przekonaniu, że to dobry wybór był. Wyniki ciekawe bo pierwsza trójka miała różnice tylko 1 pkt. Jak dla mnie lepsza od agricoli indeed.
#Small world. Graliśmy podobno źle ale skoro wszyscy grali źle to nie jest aż tak źle. Gra z typu
nie wysuwaj się na sam przód bo cię pojadą i przejdź przez grę niezauważonym co mi się udało najlepiej zdobywając co turę dużo ale nie najwięcej. Wziąłem na początku ghouli, w drugiej turze wymyśliłem sobie, że zmienię na inną rasę- orków zbierając przy tym 5 pz bo nikt orków nie chciał i tak do końca operowałem dwiema rasami, zbierając po 12 punktów albo coś w tych okolicach. Nikt mnie nie wyciął konkretnie co poskutkowało wygraną.
Muszę zagrać raz jeszcze wg poprawnych zasad bo trochę pozmieniają i zdecydowanie w mniejszą ilość graczy, żeby mieć większą kontrolę nad tym co się robi. Anyway fajna gra.
#Battlestar galactica. Byłem człowiekiem, potem zmieniłem się w człowieka i nie miałem zabawy z przeszkadzaniu ludziom. Rozgrywka jakaś taka odrzucająca chociaż grało się przyjemnie. Odrzucająca, ponieważ gra pokazała swoje wady. Primo swoją losowość. Prezydent chyba z 6 razy rzucał na karty kworum, żadna nie weszła. Dodać należy, że przynajmniej połowę z modyfikatorem +2. Druga wada, która może nie jest regułą ale moje wrażenie takie, że cyloni mają łatwiej. Wszystko byłoby ok, że mają łatwiej ale oni mają DUŻO łatwiej. Jeden cylon grał nooo hmm jak człowiek. Dużą część gry. Grał tak dobrze, że musiałem się bronić przed oskarżeniami o bycie cylonem. W końcu i tak trafił do paki, ujawnił się bez bonusu więc generalnie ludzie mieli przewagę a i tak przegrali. Muszę jeszcze w to pograć i zobaczyć jak ludzie wygrywają (oby nie wtedy kiedy będę cylonem

)
Tutaj następuje podział na ekipę grającą w descenta 345 minut i drugą, która w tym czasie zagrała w 4 gry
#TtA. Próbowałem pójść w pz od początku. Wyszło dopiero od początku 2 ery ale wyszło. Szekspir ładnie mi zapunktował podwajając jedną bibliotekę i dodając bonus za parkę dzięki czemu dostawałem po 12 pz co rundę. Odskoczyłem trochę. Ale na końcu poległem. Brakło mi rundy do wybudowania hollywood chyba.. tego punktującego biblioteki i teatry i bym chyba wygrał. Aba sporo wyciągnął za eventy, ja byłem gorzej przygotowany i trzeba było zadowolić się tylko 2 miejscem. Rozgrywka fajna i przyjemna ale żeby tak codziennie? Raczej nie
#Race for the Galaxy x2. Najpierw strategia produkcyjno konsumpcyjna. Bez fajerwerków, bo karty nieciekawe dostawałem, chociaż starałem się z nich wyciągnąć ile się da. Chociaż 4 światy niebieskie plus connsumer markets dający za każdy wyprodukowany novelty kartę, konsumujący 3 novelty w sumie coś tam punktowały co dwie tury. Ale bez żadnych developów 6 i z samej konsumpcji też niewiele. Mało widowiskowa partia.
W drugiej grze jeszcze większa improwizacja i wyszło mi wszystkiego po trochu.. Tym razem miałem developa szóstkowego- galactic genome project (konsume za dwa geny dający 3vp) ale samych światów z genami tylko dwa na stole wyłożyłem. Pierwszy consume dał 6 vp, potem udało się wyłożyć galactic trendsetters (jeden towar na 2 vp) co już dało 10 vp. Jakieś tam pomocnicze developy, kilka celów zrealizowanych. Znowu mało widowiskowo ale przyjemnie się główkowało. W sumie dwie wygrane (tak, żeby pokazać, że nie liczy się tylko losowość

)
#zlot czarownic (koło godziny 3.30) i jak na tą godzinę całkiem dobrze nam szło. Nie potrafiłem pozbyć się długo klątwy więc musiałem radzić sobie bez bonusów, Aba nadrobił dużą przewagę, Michał wyprzedził mnie rzutem na taśmę. Głupia rozkładana plansza.
Tyle. Za tydzień koniecznie AoE bo się nastawiałem i nie wyszło.