Jak wszyscy, to i ja się podzielę swoimi przemyśleniami nt. Wiedźmina

Będzie kilka punktów, które nie widziałem, by powtórzyły się wcześniej u innych.
Intro: Jestem szczęśliwym posiadaczem wersji Deluxe + KS + Legendarne Łowy + Monety + Eredin na koniu - uznałem, że więcej mi do szczęścia (chyba) nie potrzeba. Dlaczego? Wyjaśniam poniżej w plusach, plusominusach i minusach.
Spoiler: gra bardzo mi się podoba, solidne 8/10 z perspektywą nawet na 9/10 przy drobnych homerulach.
Plusy:
+
Klimat! Pierwsza walka z potworem i naprawdę czułem tę adrenalinę, były emocje. Został mi ostatni potwór I poziomu, rywale wytłukli pozostałe, a i tak naprawdę czułem ekscytację jak współgracz wyciągał karty potwora. Do tego piękna mapa i znane lokalizacje, świetne figurki (nie mogę się doczekać, aż je pomaluję), metalowe monety i klimatyczne rysunki na kartach. Naprawdę czułem tutaj klimat Wiedźmina i nawet osadzenie tego w Starym Świecie nie psuje wcale immersji.
+
Wykonanie gry. Figurki są świetne, zwłaszcza jak na stole pojawią się Legendarne Łowy (ale i Gryf z podstawki robi wrażenie). Karty są dobrej jakości, aczkolwiek profilaktycznie już zakoszulkowałem wszystko, no i mają niestandardowy, trochę przyduży rozmiar. Standardowa mapa mam wrażenie jest odrobinę czytelniejsza od nadruków na macie, jak chociażby symbole na obszarze Skellige - na macie są dość ciężko widoczne. Pudełko z Ciri na okładce będzie ozdobą mojej kolekcji

Wykonanie jest naprawdę dobre.
+
Regrywalność. Karty przygód - z dodatkami z KSa jest ich pierdyliard, nie wiem ile partii musiałbym rozegrać by zaczęły się powtarzać. Protip dla tych, którzy jeszcze nie grali - faktycznie nie odczytujcie drugiego rozwiązania oraz po jednokrotnym przetasowaniu polecam odkładać kartę na spód stosu. W ten sposób zanim przemielimy całą talię, to na pewno zdążymy zapomnieć co było na tych pierwszych kartach (mówię tutaj o zestawie rozszerzonym o karty z dodatku z KSa). Przygody są naprawdę ciekawe i sprawiają, że chciałoby się do tej gry wracać i odkrywać kolejne smaczki.
+
Humor. Aż jestem zaskoczony, że nikt tego wcześniej nie wrzucał, może nikomu się nie trafiła akurat ta karta przygody i kompana, jakiego można pozyskać, ale ja uśmiałem się mocno jak ją przeczytałem. Wrzucam w spoiler:
+
Tłumaczenie. To nie jedyny taki przypadek, że aż chciałbym zobaczyć jak wygląda karta w wersji anglojęzycznej. Rozmaitych wieloznacznych tłumaczeń jest cała masa, jak na przykład klimatyczne wstawki na kartach trofeum po pokonaniu innego Wiedźmina:

#mniesmieszy

Te karty są dostępne cały czas, zatem żadnego ukrywania tutaj nie potrzeba. Naprawdę chylę czoła przed autorami tłumaczenia (bo z tego co pamiętam, oryginalnie gra powstała w języku angielskim).
+
Kombosy, przedłużanie kombinacji, analiza którą kartę teraz kupić, by mozliwie pasowałaby do kart, które już teraz mamy w talii, przy jednoczesnym zachowaniu kryterium, że liczba kart = liczba HP. Miodzio. Swoją drogą, mocno się zdziwiłem w pewnym momencie jak się zorientowałem, że Wiedźmini mają różne talie startowe - byłem pewny że wszyscy zaczynają z taką samą talią, a tu psikus.
Plusominusy:
+/-
Monety - osobiście nie wyobrażam sobie rozgrywki bez metalowych monet. Tekturowe żetony nie umywają się nawet do ich cięższych odpowiedników. Stwierdzam, że 60zł w kampanii to było jak za darmo, tym bardziej że tak jak wspominałem wcześniej dostaliśmy ich bonusowo kilka więcej (tyle samo ile jest tekturowych żetonów) i nie zdarzyło nam się jeszcze, by się skończyły w trakcie gry (ale raz było na styk). A minus, bo jednak wydać teraz na nie 120-140zł to trochę przegięcie (a i tak się wszystkie wyprzedały, wow).
+/-
Plastikowe wypraski - z jednej strony super, że mieszczą wszystko, figurki nie są na wcisk, a karty mieszczą się nawet w grubych Paladinach. Ale z drugiej strony momentami irytują pewne rozwiązania. Widziałem big boxa kolegi - pytał się mnie, czy nie znam kogoś, kto nie chciałby się zamienić na zestawy pudełek. Bigbox wygląda fajnie, ale jeśli chodzi o transport (zwłaszcza jak się chce zagrać tylko w sama podstawkę), to jest to mocno niepraktyczne. Świetna sprawa to umieszczenie liczb na spodzie figurki i na wyprasce, ale już minus za brak rozpiski jaki potwór gdzie jest w tejże wyprasce, np. gdzie szukać takiego nekkera czy utopca. Tak samo mogło być lepiej jeśli chodzi o przechowanie kart w tych wypraskach - po zakoszulkowaniu wszystkiego we wspomniane Paladiny, wszystkie karty wchodzą naprawdę na styk, a o jakimś ich sensownym uporządkowaniu raczej można zapomnieć, i tak trzeba będzie wyjmować wszystko z pudełek z podstawką i dodatkami z KSa. Nie widziałem jak wyglądają w środku osobne pudełka do Magów i Skellige, natomiast plastikowa wypraska do Legendarnych Łowów to jest kpina - z niewiadomych mi powodów miejsce na te standardowe karty 65x100 jest tak płytkie, że jakiekolwiek zakoszulkowanie tych kart sprawi, że wieko pudełka będzie się odginać do góry... a kart jest zaledwie 32 sztuki, plus pod nimi jest masa miejsce, spokojnie można było zrobić to miejsce w wyprasce głębszym. Tak samo wieczko od pojemnika na karty na spodzie pudła od podstawki - czemu jest wklęsłe na środku? Karty już teraz mam na wcisk, a możnaby tam spokojnie zmieścić jeszcze kilkadziesiąt kart... ale się nie da, bo w tym miejscu plastikowe wieczko jest wklęsłe zamiast tak samo jak po bokach wypukłe. Takie małe rzeczy, a potrafią zirytować (zwłaszcza, jak chce się szybko spakować grę).
+/-
Mata - z jednej strony super się na niej gra, jest bardzo przyjemna, ale część nadruków mogła by być wyraźniejsza. Do tego jest za duża - gdyby powstała mata identyczna jak podstawowa mapa z podstawki, to brałbym w ciemno. Bez tych dodatków... Wygląda ładnie, ale z tymi miejscami na w/w dodatki zajmuje już trochę za dużo miejsca, a nie zawsze będziemy chcieli grać z Magami i Skellige.
+/-
Rozmiar kart - trochę nie rozumiem decyzji o takim niestandardowym rozmiarze. Rozumiem, że większe karty = większa grafika, więcej informacji na kartach, ale czy te karty aż tak źle by wyglądały, gdyby były w standardzie CCG? Ewentualnie większe karty tam, gdzie jest naprawdę dużo tekstu, typu karty potworów, ale i czy to by aż tak źle wyglądało? Kart jest kilkaset (licząc podstawkę + KS), ile więcej miejsca by było w pudle, gdyby karty były mniejsze. Nie wspominając o tym, że zakoszulkowanie wszystkiego i sensowne poukładanie w pudełkach zajęło mi pół nocy

+/-
Otwartość na customizację gry - z jednej strony chciałoby się, by nie trzeba było zmieniać żadnych zasad, ale z drugiej strony jak widać chociażby po tym wątku, to nie da się dogodzić wszystkim. W przypadku Wiedźmina: Stary Świat można zdecydowanie to zmienić i ta gra jest na tyle otwarta na drobne zmiany samych graczy, że nie ma się poczucia, że w jakiś sposób popsuje się balans gry (mówię oczywiście o drobnych zmianach typu warunki zwycięstwa czy uczynienie walki z potworami trudniejszą). Drobne zmiany, a mogą uczynić rozgrywkę w Wiedźmina: Stary Świat jeszcze przyjemniejszą.
Minusy:
-
Długość rozgrywki - pierwsza partia (trzyosobowa) zajęła nam 4,5h, przynam że byliśmy w szoku trochę. Najgorzej w tym wszystkim wygląda fakt, że ta gra się powoli rozkręca, ale jak już się odpowiednio rozkręci, to z klimatycznej przygodówki robi się...
-
Wyścig, i to taki, w którym nie liczą się za bardzo umiejętności, tylko kto pierwszy zdecyduje się przerwać to rozkoszne podróżowanie po mapie, ten najpewniej wygra. W moich rozgrywkach wyglądało to tak, że nagle jeden gracz robił medytację, wbijał trzeci punkt reputacji, i wiadome było, że w następnej rundzie wygra grę jeśli znajdzie jakiegoś potwora w zasięgu, więc inni gracze rzucali się na okoliczne potwory, by prowadzący wiedźmin nie mógł wygrać gry poprzez pokonanie potwora (a to było aż za łatwe w tym momencie gry). Ten efekt kuli śnieżnej jest bardzo zauważalny - już w drugiej partii jak dobieraliśmy karty zadań i okazywało się, że trzeba gdzieś pójść by rozpatrzyć efekt, to po prostu je olewaliśmy i nie realizowaliśmy ich (w większości), bo ich realizacja oznaczała nieraz utratę bezcennej tury, która w międzyczasie przybliży rywali do zwycięstwa. Tak samo żetony tropienia - na co to komu, nawet atakując drugim nie było problemów z pokonaniem potworów. To chyba mój największy zarzut - nagle z klimatycznej gry przygodowej robi się absurdalny efekt kuli śnieżnej. W dodatku efekt tak odczuwalny, że tak w zasadzie to nie opłaca ani bawić się w tropienie (mówię o grze podstawowej, nie o Legendarnych Łowach), ani zabawa w realizowanie zadań. Podczas moich trzech partii (+ kilka solo, ale tego nie liczę bo się nie spieszyłem i byłem faktycznie OP) żaden z nas nie przegrał walki z potworem. Mogłoby się wydawać, że za długo się przygotowaliśmy do finału, ale poza pierwszą partią naprawdę nie - walki z potworami były po prostu za łatwe (to kolejny minus). Finalnie odczucia były takie, że ciężko nazwać to grą przygodową (bo nie opłaca się poświęcać czasu na przygody), ani nie jest to typowy wyścig (bo jednak czy się chce czy nie, to jednak się odkrywa te karty przygód, ale pozostaje duży niedosyt).
-
Zbyt proste walki z potworami (wspomniane w akapicie powyżej), do shomerule'owania zdecydowanie.
-
Umiejscowienie toru reputacji na planszy/macie - w samym rogu planszy/maty, zdarzało się że jeden z graczy notorycznie przesuwał łokciem żetony reputacji i musieliśmy dochodzić po trofeach i medytacjach ile kto powinien mieć. Można było to umieścić w dużo bardziej sensownym miejscu, np. między krawędzią mapy a miejscem na karty potworów/karty przygód.
-
Żetony "deluxe" szkoły wiedźminów do umieszczenia na torze reputacji - chyba najgorzej wykonany element całej gry. Dramat, są tak brzydkie, że używamy tekturowych. Może po jakimś pomalowaniu będą wyglądały znośnie, ale te plastikowe są paskudne i nie opuszczają pudełka.
-
Dodatkowe kości - są naprawdę dużo mniej wyraźne od tych kości dołączonych po podstawki. Te czarne zostały u nas użyte raz i więcej już nikt ich nie wyciągał, zdecydowanie zbędny gadżet, przekazywanie sobie kości nie było problemem.
Sumarycznie, mimo wszystkich tych negatywnych aspektów, uwielbiam Wiedźmina: Stary Świat. Podobnie jak jeden z przedmówców mam wrażenie, że gdyby autorem był nie Łukasz Woźniak, a jakiś bardziej rozpoznawalny autor, to gra szturmowałaby już ranking BGG (co i tak szczerze Łukaszowi życzę, biorąc pod uwagę popularność gry). Zapewne z czasem jak ogram to co mam, to zdecyduję się na dokupienie Magów i Skellige

Podsumowując - nie żałuję ani złotówki wydanej na Wiedźmina: Stary Świat, a jeszcze czeka przede mną Dziki Gon i cała masa dodatkowej zawartości do ogrania...