Kasę płacisz tylko, gdy przybywasz w miarę regularnie i otrzymujesz niewidzialną legitymację Towarzysza Partyjnego. Stawki są różne w zależności od wieku, więc powinieneś być w stanie pomóc.
Co do zasad - jeśli będziesz chciał grać w mózgotrzepa na dziesięć godzin, to znajdziesz skromną liczbę chętnych do tłumaczenia. Nie mówiąc o tym, że zwyczajnie będzie ciężko grać, tobie i innym. Jeśli coś krótszego - to ci sam chętnie wszystko wyjaśnię. Albo inna, stojąca obok osoba.
Generalnie nie mamy nic przeciw nowym, o ile nie porywają się z motyką na słońce. W takim wypadku delikatnie odradzamy samobójcze manewry.
No i zapraszamy.
PS2: I mnie bezduszny reakcjonista ubiegł. Ysz ty!
A oto i relacyja z dnia dwunastego marca anno domini 2010. Dnia, którym niczym konkretnym i wyjątkowym się nie wyróżnił. No, prawie.
Jak się okazało przybyły na miejsce Soulless, standardowo pierwszy, nie mógł otworzyć drzwi Zamku zwanego Poterną. Z bardzo prostego powodu - nie posiadał kluczy. Znaczy posiadał, ale dziwnym trafem je potem utracił, nie wnikajmy w szczegóły. Skończyło się na zadekowaniu w samochodzie i oczekiwaniu na pierwszego z brzegu klucznika w czasie rozmowy o wszystkim i niczym. Plus moja skromna osoba przeszkadzała w korzystaniu z dobrodziejstw telefonii komórkowej.
Powstał mały dylemat - czy grać w coś szybkiego, czy czekać na kolejnych zapaleńców do Runewars'a, którzy mieli przybyć? Spokojnie zebrałoby się czwórkę i jazda, ale do ich pojawienia się brakowało jeszcze parunastu minut.
"Ghost Stories!" - zakrzyknęli niektórzy, co by szybką rozgrywką czasu nadmiaru się pozbyć. Bezduszny jeno głową z dezaprobatą pokręcił. Zostało tylko na ścianę płaczu patrzeć i udawać zastanowienie, z nadzieją, że zaraz ktoś do drzwi zacznie się dobijać.
I oto są! Czterej śmiałkowie, by z duchami się zmierzyć. Nie czekając ruszyli więc w bój.
A samotny Soulless, niczym ta dziewoja, której mąż na wojnę wyjechał, czekał.
Gdy jego czekanie skończyło się i przybyli ostatni lordowie, w sali środkowej pogromcy duchów wpadli na iście szaloną myśl. Wziąwszy ciężkie pudło z Twilight Imperium 3 zapragnęli jego zawartość rozłożyć, wcześniej podbierając z sali dolnej blat. Szaleńcy... Ale jacy radośni.
Niestety, udało im się.
Przed Ścianą Płaczu prowadzili ciche rozmowy, poza uszami postronnych. Tak wygląda dyplomacja w wersji nieoficjalnej.
Na górze panowie dwaj, którzy Imperiów budować nie chcą a do Wojny o Runy też nie mieli jak się przyłączyć, zagrali w nowy produkt sygnowany słowem Funkenszlag, czyli Zostań Managerem (tak? Dobrze piszę? Na pewno?). Żadnych nerwów i pośpiechu, spokojnie i powoli do przodu.
Konkurs! Nad czym pochyla się (poza naszymi problemami) i co chce zakląć I Sekretarz? Odpowiedzi można udzielać w tym temacie, dla zwycięzcy nagroda - niespodzianka.
Rozłożny RuneWars i siedzący przy stole władcy różnych ras. Pełne skupienie i knucie włączone.
Nie przedłużając niepotrzebnie - walka o runy zakończona zwycięstwem szlachetnych elfów (co to przez całą planszę przeszły, by dostać się na ziemie Nieumarłych), więc można zagrać w noś nowego. Pomimo tego, że za ścianą kosmiczna wojna trwała w najlepsze.
"I wtedy to Bezduszny pudełko z czeluści Ściany Płaczu wyciągnął. I wiedział on, że to było dobre."
![Obrazek](http://i427.photobucket.com/albums/pp352/Salantor/AL15.jpg)
Ale znaleźli się tacy, dla których jedna partyjka w Runewars'a na dzień to za mało. I co? I rozpoczęli następną. Ale ja już tego nie mogłem obserwować i czem prędzej oddaliłem się do swej kwatery.
Bywajcie zatem do następnego razu.
Ostatnio zmieniony 20 mar 2010, 21:57 przez
Drache, łącznie zmieniany 1 raz.