No proszę - twardy koneser Bart poświęca sporo miejsca na opis estetyki gry
Dzięki za partię Inki - cóż, mam mieszane uczucia co do samej gry. O ile wcześniej uważałem, że zarzuty nie uwzględniają specyfiki, to teraz zgadzam się, że losowość jest za duża - kladąc komuś kartę nie wiemy, czy inni temu graczowi jednoczęsnie pomogą czy zaszkodzą, wybieramy też z bardzo małego zakresu.
Poza tym, nam samym karty albo nam podejdą, albo nie, a przy małej ilości mała jest też elastyczność.
W sumie jakiś gracz moze "niezasłużenie" ostać ogromną pomoc... lub kopa.
Z drugiej strony wiele mechanizmów mi się podoba (optymalizacja z interakcją, utrzymywanie równowagi).
Warto też zauważyć, że wyniki naszej partii nie były tak do końca niesprawiedliwe (S. Lothar 162, Keleno 146, Micelius 138, Jingowawa 135). Keleno grała dobrze; jej drogi dochodziły do bardzo wielu miejsc (mimo, iż wskutek długiego liderowania miała mało okazji do grania dobrych kart) i sporo budowała. Sir Lothar miał zdecydowanie najwięcej "dzikich dróg" (prawdziwy Polak

) oraz walił mnóstwo garnizonów. Ja dysponowałem miażdzącą przewagą w ludzikach, a potem też dużo tarasów - niestety, rozwinąłem się kosztem mniejszej na początku, niż u Keleno, sieci drogowej. Zakładałem, że potem mi dojdą dzikie drogi i nie będzie problemu - ale przez całą grę miałem tylko jedną

Jingowawa po prostu miał chyba mniejsze czucie jako debiutant. Gratulacje dla S. Lothara
Ważna uwaga - pamiętam, że w trakcie gry Sir Lothar i Jingowawa parokrotnie przesuwając figurki na punktacji mówili "cztery mista ze świątyniami, czyli 20 punktów". W rzeczywistości powinno być 16... Trudno do końca powiedzieć, kto zostal skrzywdzony - ale ja najbardziej pilnowałem punktacji długotrwałych liderów, czyli Keleno i swojej. Założywszy, że błędy dotyczyły dwócgh pozstałych osób i były po dwa, S. Lothar spadłby na 2 miejsce (biorąc pod uwagę dzikiego nomen omen farta z kartami, toc chyba i tak bardziej sprawiedliwe

)
Eh, pewnie teraz już reputacja tej gry będzie zbyt zszargana by się ktoś skusił - mnie jednak wciąż do niej ciągnie. A co powiedzielibyście na
mały tuning reguł do kart? Np. - że każdy gracz ma na ręce 5. I poza tym (to kluczowe), że każdy dostaje na początku jedną "dziką drogę" (a po jej zużyciu trzeba się zastanowić, czy nie należałoby jej usuwać z gry). To by rozwinęło ważność blokowania i zmniejszyło chaos.
Dziękuję też Jingowawie za wcześniejszą szybką Glory to Rome! Eh, wydawało mi się, że nieźle mi szło - 23 punkty w małej liczbie rund. Jednak Jingo pierwszy raz pokazał mi bezlitosną i nieprzypadkową taktykę zawodowca - osiągnąwszy przewagę błyskawicznie doprowadził do końca partii. Miło było być zmiażdzonym.
Jeszcze jedna rzecz kompletnie off-topic. Dowiedziałem się o
małym kundelku z przetrąconą łapką (ale poza tym raczej zdrowy, choć może wymagać odpchlenia). Bardzo przyjazny. Ja niestety zupełnie nie mogę go wziąć, ale może ktoś... W razie czego, piszcie na priwa, możliwie szybko, bo od tego może zależeć, czy trzeba go będzie puścić na poniewierkę, czy da się przygarnąć
