No i jestem po pierwszej partii - 3 osobowej.
Zajęło nam to równo 4 h (1,5 wyciąganie żetonów, przegląd elementów, setup i czytanie na głos instrukcji oraz 2,5 h rozgrywka, z ciągłym zaglądaniem do instrukcji).
Gra w miarę porządnie wydana - powietrza w pudle niedużo, tektura i drewno solidne, karty standard (ale mało się nimi gra i zazwyczaj leżą na stole, więc się nie zużyją chyba zbyt szybko), elementów sporo - jedyne zastrzeżenie mam do lekko wygiętej planszy (jakby od wilgoci - ale w sumie się czepiam).
Aha i kolorystyka - kolory pastelowe i ogólny efekt rozwodnionej akwareli z bardzo małym kontrastem jest bardzo ciekawy, ale może utrudniać rozróżnenie typów kart i czasem symboli, ale znowu się czepiam, bo nie ma tego rozróżniania znowu zbyt dużo, a za to klimacik jest przyjemny, a inni gracze nie narzekali.
Instrukcja jest wzorowa, bo po pierwszym czytaniu można było zagrać. Tylko nie mogliśmy znaleźć dokładnego opisu dystrybucji kosteczek technologii, ale to nie umniejsza wartości instrukcji.
Plansza - mi się układ kolisty bardzo podoba, niezależnie od miejsca siedzenia wszystko widać jak na dłoni. W narożnikach planszy są pola odpowiedzialne za działanie gry, które mają być obsługiwane przez siedzących koło nich graczy, więc każdy ma coś do roboty
Rozgrywka - pomimo spędzonych 4 godzin nie zmęczyła nas ta gra ani trochę. Do końca rozpracowywaliśmy mechanizmy i szukaliśmy zazębiających się ładnie trybików i z napięciem czekaliśmy na końcowe wyniki. Nad samymi mechanizmami rozgrywki nie chcę się rozwodzić - przedstawię tylko swoje odczucia.
W zasadzie to worker placement z dawką area control. Niewielka ilość akcji powoduje, że trzeba się dobrze zastanowić nad optymalnym ich wykorzystaniem. W pewnym momencie mnie troszkę przytłoczyła ilość kombinacji, ale szybko je ogarnąłem. Troszkę interakcji w podbieraniu sobie projektów powoduje, ze trzeba elastycznie planować. Spora ilość kombosów daje satysfakcję z ich odnalezienia i wprowadzenia w życie. Ciekawe jest to, że oprócz rywalizacji między sobą, trzeba też rywalizować z samą grą, która bardzo szybko doprowadza do wysokiego stężenia CO2 i od połowy gry balansujemy na krawędzi zagłady planety, a co jeszcze ciekawsze po osiągnięciu stężenia 500 ppm wszyscy przegrywamy natychmiast i nie liczymy zdobytych punktów!
Dodatkowym atutem jest możliwość grania od 1 do 5 osób. Oraz możliwość dostosowania trudności poprzez pewne ograniczenia puli trucicieli. (podobnie jak w Pandemic stosowało się więcej/mniej kart epidemii w stosie).
Jak na pierwszy raz to rozgrywka była płynna i po kilku rundach wszystko stało się intuicyjne i bardzo ładnie klimat zaczął wypływać (naprawdę poczułem, że moi naukowcy podróżują po świecie i zatrudniają się do projektów, a potem - po uruchomieniu projektu jadą na "szczyty klimatyczne, jak w Kioto" zapewniając mi dodatkową wiedzę z zakresu odnawialnych źródeł energii, dzięki czemu mogę wybudować odpowiednią ekologiczną elektrownię i odciążyć środowisko; w sytuacji gdy pewne regiony są mniej atrakcyjne inwestycyjnie i my, jako prezesi korporacji ociągamy się z zagospodarowaniem tych terenów, wcześniej czy później tereny te generują taki przyrost CO2, że trzeba je doinwestować, bo gra się skończy; jest tu pole do współpracy i rywalizacji, można się umawiać na wspólne partycypowanie w szczytach klimatycznych, ale też próbować blokować pewne działania przez bojkot szczytu i unieruchomienie debatujących naukowców przeciwników nawet na kilka kolejek). Klimat naprawdę tutaj ma znaczenie
Uważam CO2 za udaną i nieprzekombinowaną (jak słyszałem o Vinhos tegoż autora) grę.
Mogę się też mylić, ale Zamierzam zagrać jeszcze kilka razy zanim zweryfikuję swój pogląd.