Vallejo Game Color (nowe)
1. Super buteleczki, bardzo miękkie, farba wylatuje po lekkim naciśnięciu. Świetna kontrola ile ma wyjść, po kropelce można.
2. Farby są rzadkie, mocno płynne. Na mokrej palecie w zasadzie nie muszę już rozcieńczać wodą.
3. Bardzo dobre krycie.
4. Matowy finish
5. Paleta barw ok. Kolorów nie ma za dużo. Jednocześnie wystarczy.
6. Nie mam problemów z rozwarstwianiem. Lekkie mieszanie i farba wychodzi jak trzeba.
7. łatwo zrobić glaze'a
Warpaints
1. Butelki twarde, trzeba mocniej nacisnąć. Trzeba uważać, żeby nie wypuściły za mocno.
2. Farby są gęste. Trzeba dodatkowo rozcieńczyć.
3. Bardzo dobre krycie.
4. Finish mniej matowy niż Vallejo.
5. Paleta barw bardzo bogata, zadowoli większość malarzy, choć pojawiają się głosy, że brakuje ciemnych kolorów.
6. Nie mam problemów z rozwarstwianiem. Lekkie mieszanie i farba wychodzi jak trzeba.
7. Bardzo pomocny podział na triady. Nie trzeba się zastanawiać nad doborem koloru do cieniowania/rozjaśniania. Wszystko podane na tacy.
Obie marki są u mnie w ciągłym użyciu obecnie. Nie jestem zwolennikiem ograniczania się do jednej firmy tylko. Obecnie powoli wymieniam starsze farby na game color i warpaintsy, bez jakiegoś konkretnego klucza. Game Color pracuje się super fajnie, szybko, bez problemów. Przy warpaintach trzeba pilnować konsystencji (to nie jest wada). Uczyłem się ostatnio robienia broni z przejściami kolorów. Poniżej zdjęcia:
1. Stormcasty - broń robiona tylko Vallejo metodą nakładania bardzo cienkich glazów i powolnego budowania koloru.
2. Sylvaneth (leśny ludek) - broń robiona tylko całą triadą warpaintów - nakładania grubszych warstw i mieszanie na mokro i tak kilka razy do uzyskania zamierzonego +/- efektu. Paleta kolorów w zasadzie podobna, z tym że Vallejo miałem 3 bazy plus mieszanie, a warpaintsy 6 kolorów triady, które w zasadzie wyczerpywały spektrum.