Hmm, to ja chyba dziwny jestem, bo nie lubię czytać instrukcji (ale czasem muszę i później się okazuje, że przez ostatnie 5 lat nikt nie grał poprawnie w Kakerlakensalat, bo tę grę najpierw ktoś tłumaczył Trzewikowi, potem Trzewik Matiemu, potem Mati tłumaczył to całemu Lublinowi, a teraz ja to muszę odkręcać
![Mr. Green :mrgreen:](./images/smilies/icon_mrgreen.gif)
) i nie lubię rozpakowywać gier - irytująco dużo czasu zabiera wyciąganie z wyprasek, woreczkowanie, etc.
Natomiast gry kupuję przeważnie po jednej recenzji w zaufanym źródle, dopiero ostatnio włączył mi się pewien krytycyzm, np. że w praktycznie nic dłuższego niż 2h nie grałem więcej niż 5 razy, do tego nie trawię dwuosobówek (poza Twilight Struggle i być może Labyrinthem), więc Earth Reborn jest głupim pomysłem nawet za ultramegapromocyjne 140zł...
Mam też tak, że z góry wiem, że pewnie nie zagram w daną grę, ale jest ona jakoś tam uznana, więc staram się ją zdobyć w mathandlu.
Generalnie kiedyś robiłem tak, że kupowałem ryż i karkówkę na miesiąc, a resztę wydawałem na gry (och wesołe czasy studenckie) - dzisiaj mam tak, że w ogóle nie piję alkoholu i dość szybko obliczyłem ile oszczędzam na wyjściach do baru - więc te automatyczne oszczędności przeznaczam na gry
Natomiast kompulsywnie kupuję (bądź w ostatniej chwili się powstrzymuję) dodatki do dobrych gier - wpadłem np. na pomysł żeby skompletować dodatki do Dominiona. No ale jeszcze nie zagrałem w Intrygę nawet więcej niż 2 razy odkąd ją kupiłem (premiera). Więc może bez sensu. No ale z dodatkami na pewno zagram, są fajne. Ale w nic nie gram poza spotkaniami w klubie, a tam tylko x-wing chodzi teraz. No ale dodatki to zmienią. I tak dalej, zamówienie wisiało 3 dni zanim skasowałem...