Szkodliwość gier planszowych.

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Awatar użytkownika
koksik111
Posty: 192
Rejestracja: 03 gru 2007, 20:51
Lokalizacja: Jaworzno

Szkodliwość gier planszowych.

Post autor: koksik111 »

Dzięki za skasowanie rzeczywiście mnie poniosło.
Ale temat jednak chciałbym poruszyć.
Czy nasze hobby może się przerodzić w nałóg i to w szkodliwym tego słowa znaczeniu?
Czy może prowadzić do uzależnienia? wywoływać obsesyjne myśli o grach, powodować przedkładanie gier nad inne sprawy? bo nieuzasadnione wydatki to chyba norma :D
Kolejarz
Posty: 588
Rejestracja: 12 gru 2011, 21:01

Re: Szkodliwość gier planszowych.

Post autor: Kolejarz »

Przedkładanie nad inne sprawy najlepiej widoczne jest właśnie w wydatkach. Planszówki to stosunkowo tanie hobby, ponieważ nie trzeba regularnie i często inwestować w coś nowego, a i tak maniacy to robią. Nie każdy jednak pisze na forum, posiada wiele gier w swojej kolekcji, ale też może być graczem i regularnie grać w ulubiony tytuł z rodziną, a ze znajomymi w ich gry, bo sam dużo się nie dorobił. Nieuzasadnione wydatki to zawsze jakaś oznaka uzależnienia. Tu dochodzi też kwestia posiadania. Słysząc o ciekawym, nowym tytule myślimy o tym, że chcemy w niego zagrać, czy chcemy go po prostu mieć?
Awatar użytkownika
mig
Posty: 4046
Rejestracja: 24 lip 2010, 16:41
Lokalizacja: Konin
Been thanked: 4 times

Re: Szkodliwość gier planszowych.

Post autor: mig »

Jak najbardziej może to być nałóg. I w poszukiwaniu nowości i w podbijaniu statystyk i wreszcie chyba najgorszy (najkosztowniejszy) nałóg kolekcjonerski.
Oby się to nie przerodziło w spotkanie anonimowych planszoholików ale się zwierzę :)
Ja powoli chyba zakupy stopuję (trochę z czynników obiektywnych. Ale w ciągu ostatniego roku (a dokładnie 14 miesięcy) na planszówki wydałem ok 15.000zł (ok 120 gier i dodatków), co mój budżet postawiło na duuużej krawędzi (kluczem do sukcesu było w pierwszej kolejności składanie zamowienia w sklepie a dopiero później kombinowanie jak za resztę przeżyć;). Nie lubię sprzedawać (i póki co nie sprzedaję). Moja wishlista liczy obecnie około 70 pozycji z tego jakieś 20 do kupienia z miejsca (tzn jak kasa przyjdzie). I pewnie trudno będzie mi się powstrzymać przed nowymi zakupami. Choć ostatnio nieco się udaje przystopować ale głównie dzięki temu, że ruszyły się polskie wydawnictwa i wydają wersje PL zachodnich hitów, więc część zakupów odkładam (czasem na zawsze - patrz Memoir 44 :mrgreen: ) czekając aż wyjdzie wersja polska.
Planszostrefa - 11%, 3 Trolle - 5%
Mam / Chcę mieć / Sprzedam
Rudolph
Posty: 99
Rejestracja: 13 maja 2011, 19:56
Lokalizacja: Rybnik/Zabrze

Re: Szkodliwość gier planszowych.

Post autor: Rudolph »

mig pisze: Ale w ciągu ostatniego roku (a dokładnie 14 miesięcy) na planszówki wydałem ok 15.000zł (ok 120 gier i dodatków)
Czyli licząc 14 miesięcy to około 425 dni. Dzieląc to przez 120 wychodzi na to, posiadałeś średnio co 3,5 dnia nową grę :shock: .
Tak się zastanawiam czy ile razy grasz w każdą z zakupionych gier?
Awatar użytkownika
mig
Posty: 4046
Rejestracja: 24 lip 2010, 16:41
Lokalizacja: Konin
Been thanked: 4 times

Re: Szkodliwość gier planszowych.

Post autor: mig »

Rudolph pisze:
mig pisze: Ale w ciągu ostatniego roku (a dokładnie 14 miesięcy) na planszówki wydałem ok 15.000zł (ok 120 gier i dodatków)
Czyli licząc 14 miesięcy to około 425 dni. Dzieląc to przez 120 wychodzi na to, posiadałeś średnio co 3,5 dnia nową grę :shock: .
Tak się zastanawiam czy ile razy grasz w każdą z zakupionych gier?

Część z nich to dodatki ;)
Bywa różnie. Część jeszcze leży i czeka na swoją kolej. Cześć była zagrana raz... i czeka na inny skład do grania ;) ale są tytuły (i to dość solidne) w które udaje się po kilkadziesiąt partyjek zagrać. Ale oczywiście zawsze by się chciało więcej ;)

No widzisz...? Mówilem, że nałóg... ;)
Planszostrefa - 11%, 3 Trolle - 5%
Mam / Chcę mieć / Sprzedam
Awatar użytkownika
maciejo
Posty: 3370
Rejestracja: 01 lut 2009, 14:20
Lokalizacja: Gliwice-Bielefeld
Has thanked: 126 times
Been thanked: 131 times

Re: Szkodliwość gier planszowych.

Post autor: maciejo »

Kolejarz pisze:Przedkładanie nad inne sprawy najlepiej widoczne jest właśnie w wydatkach. Planszówki to stosunkowo tanie hobby, ponieważ nie trzeba regularnie i często inwestować w coś nowego, a i tak maniacy to robią. Nie każdy jednak pisze na forum, posiada wiele gier w swojej kolekcji, ale też może być graczem i regularnie grać w ulubiony tytuł z rodziną, a ze znajomymi w ich gry, bo sam dużo się nie dorobił. Nieuzasadnione wydatki to zawsze jakaś oznaka uzależnienia. Tu dochodzi też kwestia posiadania. Słysząc o ciekawym, nowym tytule myślimy o tym, że chcemy w niego zagrać, czy chcemy go po prostu mieć?
Trafiłeś w sedno tarczy :!: :? W około 20-30 procent moich gier jeszcze nie grałem a niektóre mają po kilka lat :(
Planszówkowym skrytożercom mówię stanowcze NIE !!!
Awatar użytkownika
koksik111
Posty: 192
Rejestracja: 03 gru 2007, 20:51
Lokalizacja: Jaworzno

Re: Szkodliwość gier planszowych.

Post autor: koksik111 »

mig zazdroszczę ci nie tyle ilości gier co współgraczy, bo rozumiem że jednak dużo grywasz. U mnie z racji wieku i związanych z nim obowiązkami (rodzina, praca) ciężko znaleźć dogodny termin na partyjkę. Żona niechęć do gier tłumaczy zmęczeniem, jako że to księgowa to rozumiem że w domu już jej się liczyć nie chce a jeszcze nauka z córką, więc jej odpuszczam. Z córką lepiej ale ze względu na poziom nie jest to w pełni satysfakcjonujące granie. Pożaliłem się jak na grupie wsparcia, ale skoro o nałogu to już kilkukrotnie zamieniałem się w pracy z kolegami aby dopasować termin do współgraczy, oczywiście pod dziwnym pretekstem.
Co do zakupów to już nie mam tego problemu ale przyznaję że z początku budżet odczuwał moje nowe hobby i to często były zakupy z góry skazane na porażkę (tematyka która nie mogła zaskoczyć, ilość graczy których niegdy nie zbiorę :D , i tak zagramy w Puerto Rico ).
Awatar użytkownika
Atamán
Posty: 1349
Rejestracja: 13 kwie 2010, 12:42
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 565 times
Been thanked: 284 times

Re: Szkodliwość gier planszowych.

Post autor: Atamán »

Ja lubię grać, ale nie lubię kupować/posiadać. Na początku wkręcenia w planszówki kupowałem 1 na miesiąc, później 2 na miesiąc, ale co druga z tego szła potem na sprzedaż. Teraz tempo zakupów jest takie samo jak tempo sprzedaży (szafa się zapchała), jedyna tendencja jaką można zauważyć to wymiana gier tańszych na coraz droższe, ale liczbowo oscyluję w okolicach 30-40, co jak stałego forumowicza / bywalcę planszówkowych spotkań nie jest chyba liczbą dużą. Nigdy nie kupiłem gry, gdy miałem w szafie jakąś niezagraną.

Ale gram dosyć często, zazwyczaj 2-3 razy w tygodniu.

Najbardziej jestem chyba jednak uzależniony od czytania instrukcji do gier. Praktycznie codziennie sobie jakiegoś pdf-a z instrukcją ściągnę i przeczytam, czasem dwa. Mam nawet specjalny folder na dysku na instrukcje do planszówek i ma on już ponad 1GB :shock:
Awatar użytkownika
mig
Posty: 4046
Rejestracja: 24 lip 2010, 16:41
Lokalizacja: Konin
Been thanked: 4 times

Re: Szkodliwość gier planszowych.

Post autor: mig »

koksik111 pisze:mig zazdroszczę ci nie tyle ilości gier co współgraczy, bo rozumiem że jednak dużo grywasz. U mnie z racji wieku i związanych z nim obowiązkami (rodzina, praca) ciężko znaleźć dogodny termin na partyjkę.
Mam 35 lat, żonę, dwójkę dzieci, działalność gospodarczą... Nie jest łatwo znaleźć czas, ale w tym właśnie nałóg się objawia, że czasem zawala się inne rzeczy, żeby jednak w GoTa pyknąć ;)
Planszostrefa - 11%, 3 Trolle - 5%
Mam / Chcę mieć / Sprzedam
Vincent
Posty: 397
Rejestracja: 27 lip 2011, 13:23
Been thanked: 1 time

Re: Szkodliwość gier planszowych.

Post autor: Vincent »

Mnie to dziwi skąd ludzie biorą czas na grę, jak piszą że "ten miesiąc był słaby, rozegrałem tylko około 30 partii" :| Ja gram jeden wieczór w tygodniu a i tak czasem są z tym problemy, częściej raczej nie dałbym radę. W trakcie takie wieczoru rozegramy 1-2, max 3 partię w jeden lub dwa tytuły.

Ale to jest chyba największy problem z grami planszowymi, że chciałoby się mieć je wszystkie..... :twisted:

Kilka gier z tych które kupiłem nigdy nie zawędrowało na stół, na szczęście nie mam manii zbieractwa. Moja kolekcja liczy tylko ~10 tytułów i regularnie sprzedaje gry, w które gram najrzadziej i kupuje w ich miejsce nowe tytuły, więc i dzięki temu budżetu nie nadszarpuje. Jednak niekiedy te gry sprzedaję z bólem serca, ale zdając sobie sprawę że zagrałem w nią tylko raz w przeciągu ostatniego roku.. to jakoś godzę się z tym :D
Palmer
Posty: 1270
Rejestracja: 13 mar 2010, 15:24
Lokalizacja: Chorzów
Has thanked: 120 times
Been thanked: 193 times

Re: Szkodliwość gier planszowych.

Post autor: Palmer »

Atamán pisze:
Najbardziej jestem chyba jednak uzależniony od czytania instrukcji do gier. Praktycznie codziennie sobie jakiegoś pdf-a z instrukcją ściągnę i przeczytam, czasem dwa. Mam nawet specjalny folder na dysku na instrukcje do planszówek i ma on już ponad 1GB :shock:
Nie jesteś sam :mrgreen:
Mój folder Planszówki zawiera 4,5GB, w tym 1,5GB instrukcji 8)
Awatar użytkownika
berni
Posty: 647
Rejestracja: 29 lis 2010, 15:35
Been thanked: 1 time

Re: Szkodliwość gier planszowych.

Post autor: berni »

Palmer pisze:Nie jesteś sam :mrgreen:
Mój folder Planszówki zawiera 4,5GB, w tym 1,5GB instrukcji 8)
Właśnie dlatego się z Tobą koleguję. Nie muszę niczego czytać, zobaczę nazwę gry, rzucę "Palmer opowiedz mi o XYZ" i wiem już wszystko. Jesteś najlepszym przesiewcą informacji ;-)
Awatar użytkownika
maciejo
Posty: 3370
Rejestracja: 01 lut 2009, 14:20
Lokalizacja: Gliwice-Bielefeld
Has thanked: 126 times
Been thanked: 131 times

Re: Szkodliwość gier planszowych.

Post autor: maciejo »

Palmer pisze:
Atamán pisze:
Najbardziej jestem chyba jednak uzależniony od czytania instrukcji do gier. Praktycznie codziennie sobie jakiegoś pdf-a z instrukcją ściągnę i przeczytam, czasem dwa. Mam nawet specjalny folder na dysku na instrukcje do planszówek i ma on już ponad 1GB :shock:
Nie jesteś sam :mrgreen:
Mój folder Planszówki zawiera 4,5GB, w tym 1,5GB instrukcji 8)

Mój Folder "Gry Planszowe" 12,8 GB
9,16 GB - tylko instrukcje :wink:
Pozostałe kilka GB to (Gry do druku,Rebel Times i ok. 200 Scenariuszy do Battlelore zassanych zanim DoW sprzedał ją FFG)
Ostatnio zmieniony 24 paź 2012, 21:26 przez maciejo, łącznie zmieniany 4 razy.
Planszówkowym skrytożercom mówię stanowcze NIE !!!
Awatar użytkownika
pan_satyros
Posty: 6133
Rejestracja: 18 maja 2010, 15:29
Lokalizacja: Siemianowice
Has thanked: 652 times
Been thanked: 513 times
Kontakt:

Re: Szkodliwość gier planszowych.

Post autor: pan_satyros »

Palmer pisze:
Atamán pisze:
Najbardziej jestem chyba jednak uzależniony od czytania instrukcji do gier. Praktycznie codziennie sobie jakiegoś pdf-a z instrukcją ściągnę i przeczytam, czasem dwa. Mam nawet specjalny folder na dysku na instrukcje do planszówek i ma on już ponad 1GB :shock:
Nie jesteś sam :mrgreen:
Mój folder Planszówki zawiera 4,5GB, w tym 1,5GB instrukcji 8)
hehe u mnie 2,6 gb pdfów i również z lubością się w nich rozczytuję :D
Awatar użytkownika
Atamán
Posty: 1349
Rejestracja: 13 kwie 2010, 12:42
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 565 times
Been thanked: 284 times

Re: Szkodliwość gier planszowych.

Post autor: Atamán »

ufff, jestem normalny :D
Awatar użytkownika
Lothrain
Posty: 3415
Rejestracja: 18 sty 2011, 12:45
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 142 times
Been thanked: 300 times

Re: Szkodliwość gier planszowych.

Post autor: Lothrain »

Atamán pisze:ufff, jestem normalny :D
To samo chciałem napisać :) Choć jestem typem chomika i gier nie lubię sprzedawać. Bo jak przyjdzie ochota w coś zagrać, to przynajmniej prosić się nie trzeba, tylko ekipę zmontować. A że rodzina i obowiązki, to czasu na wypady do klubów nie ma za wiele. Tak mam wszystko co chcę (no prawie) na miejscu. Choć w odróżnieniu od większości moje gry trzymam w łóżku :mrgreen:
Awatar użytkownika
Pierzasty
Posty: 2719
Rejestracja: 25 wrz 2011, 11:58
Lokalizacja: Otwock
Has thanked: 3 times
Been thanked: 20 times

Re: Szkodliwość gier planszowych.

Post autor: Pierzasty »

4.2 GB planszówek :roll:

Z ciekawości, jak postrzegacie impulsywne kupowanie planszówek (często na zasadzie "o jakie to zajebiste, kupuję")? Ma w tym jakiś udział specyfika towaru, czy to jest to samo co kupowanie ciuchów/gadżetów/innych rzeczy?
Vincent
Posty: 397
Rejestracja: 27 lip 2011, 13:23
Been thanked: 1 time

Re: Szkodliwość gier planszowych.

Post autor: Vincent »

To samo co kupowanie ciuchów.

Kobieta krzyczy (wybaczcie mi taki przykład :D) "o jaka fajna bluzka, muszę ją mieć!". Kupi i dopiero później się zastanowi kiedy ją założy i czy w ogóle ją założy.

Z grami jest tak "o, jaka zaj****, super temat, kupuje" a potem, "kurde, przecież nie mam z kim siedzieć 4h przy stole żeby rozegrać partie".
Awatar użytkownika
Coen
Posty: 2496
Rejestracja: 14 wrz 2011, 11:38
Lokalizacja: Warszawa, Sulejówek
Has thanked: 437 times
Been thanked: 126 times

Re: Szkodliwość gier planszowych.

Post autor: Coen »

Vincent pisze:To samo co kupowanie ciuchów.

Kobieta krzyczy (wybaczcie mi taki przykład :D) "o jaka fajna bluzka, muszę ją mieć!". Kupi i dopiero później się zastanowi kiedy ją założy i czy w ogóle ją założy.

Z grami jest tak "o, jaka zaj****, super temat, kupuje" a potem, "kurde, przecież nie mam z kim siedzieć 4h przy stole żeby rozegrać partie".
+1
Atamán pisze:ufff, jestem normalny :D
Normalny wśród planszoholików :)
Tutaj niczym szczególnym parę giga instrukcji i kilkadziesiąt gier na półce się nie wyróżnia, ale zapytajcie się co o takich osobnikach mówią na mieście ;)
Mam takie gry,
a zastanawiam się jeszcze nad tymi
ⓘ 𝗢𝗳𝗳𝗶𝗰𝗶𝗮𝗹 𝘀𝗼𝘂𝗿𝗰𝗲𝘀 𝘀𝘁𝗮𝘁𝗲𝗱 𝘁𝗵𝗮𝘁 𝘁𝗵𝗶𝘀 𝗶𝘀 𝗳𝗮𝗹𝘀𝗲 𝗮𝗻𝗱 𝗺𝗶𝘀𝗹𝗲𝗮𝗱𝗶𝗻𝗴
Awatar użytkownika
pan_satyros
Posty: 6133
Rejestracja: 18 maja 2010, 15:29
Lokalizacja: Siemianowice
Has thanked: 652 times
Been thanked: 513 times
Kontakt:

Re: Szkodliwość gier planszowych.

Post autor: pan_satyros »

Lothrain pisze:
Atamán pisze:ufff, jestem normalny :D
Choć w odróżnieniu od większości moje gry trzymam w łóżku :mrgreen:
To dopiero musi być ŁÓŻKO :D
Awatar użytkownika
Fruczak Gołąbek
Posty: 918
Rejestracja: 29 wrz 2009, 00:56
Lokalizacja: Warmińsko-mazurskie
Has thanked: 72 times
Been thanked: 39 times

Re: Szkodliwość gier planszowych.

Post autor: Fruczak Gołąbek »

U mnie to chyba nałóg. W ciągu miesiąca kupiłem 14 gier + 2 kickstartery + trochę sprzętu do samoróbek: gilotyna z trymerem i laminator + folia ( no i sporo koszulek i jakiś akcesoriów ). Z tego wszystkiego zagrałem w raptem 1 grę :? . Jest jeszcze parę tytułów na oku ale chyba muszę sobie dać spokój na razie. Najlepsze jest to że gier coraz więcej ... tak samo jak pracy :P. Jak już w coś zagram to raczej z żoną. Nie ma czasu wciągać kogoś nowego. Gierki świetne ( chyba :twisted: ) ale tak sobie myślę że mogłem wydać kasę na coś innego. Specjalnie jakoś nie gram na komputerze/konsoli ale chyba następnym razem zainwestuję własnie w konsolę ( łatwiejszy setup :P ) albo prezent dla żony :D. Chociaż jak patrzę ile ma torebek to robi dokładnie to samo co ja z planszówkami. Chodzi w jednej góra dwóch a ma ich całą szafę. Albo jak zobaczy jakiś ciuch to choruje na niego mimo że ma podobne, dużo, niektóre nawet nie używane.
Mam nadzieję że ipadowe planszówki będą się rozwijały w dobrym kierunku. Jak już pada kupi to gierki nie są drogie i łatwo odpalić. To nie to samo co prawdziwa planszówka ale łatwiej zagrać i może szał zakupowy da się ograniczyć.
Awatar użytkownika
kwiatosz
Posty: 7874
Rejestracja: 30 sty 2006, 23:27
Lokalizacja: Romford/Londyn
Has thanked: 132 times
Been thanked: 417 times
Kontakt:

Re: Szkodliwość gier planszowych.

Post autor: kwiatosz »

Hmm, to ja chyba dziwny jestem, bo nie lubię czytać instrukcji (ale czasem muszę i później się okazuje, że przez ostatnie 5 lat nikt nie grał poprawnie w Kakerlakensalat, bo tę grę najpierw ktoś tłumaczył Trzewikowi, potem Trzewik Matiemu, potem Mati tłumaczył to całemu Lublinowi, a teraz ja to muszę odkręcać :mrgreen: ) i nie lubię rozpakowywać gier - irytująco dużo czasu zabiera wyciąganie z wyprasek, woreczkowanie, etc.

Natomiast gry kupuję przeważnie po jednej recenzji w zaufanym źródle, dopiero ostatnio włączył mi się pewien krytycyzm, np. że w praktycznie nic dłuższego niż 2h nie grałem więcej niż 5 razy, do tego nie trawię dwuosobówek (poza Twilight Struggle i być może Labyrinthem), więc Earth Reborn jest głupim pomysłem nawet za ultramegapromocyjne 140zł...

Mam też tak, że z góry wiem, że pewnie nie zagram w daną grę, ale jest ona jakoś tam uznana, więc staram się ją zdobyć w mathandlu.

Generalnie kiedyś robiłem tak, że kupowałem ryż i karkówkę na miesiąc, a resztę wydawałem na gry (och wesołe czasy studenckie) - dzisiaj mam tak, że w ogóle nie piję alkoholu i dość szybko obliczyłem ile oszczędzam na wyjściach do baru - więc te automatyczne oszczędności przeznaczam na gry :D

Natomiast kompulsywnie kupuję (bądź w ostatniej chwili się powstrzymuję) dodatki do dobrych gier - wpadłem np. na pomysł żeby skompletować dodatki do Dominiona. No ale jeszcze nie zagrałem w Intrygę nawet więcej niż 2 razy odkąd ją kupiłem (premiera). Więc może bez sensu. No ale z dodatkami na pewno zagram, są fajne. Ale w nic nie gram poza spotkaniami w klubie, a tam tylko x-wing chodzi teraz. No ale dodatki to zmienią. I tak dalej, zamówienie wisiało 3 dni zanim skasowałem...
Czy istnieje miejsce bardziej pełne chaosu niż Forum? Jednak nawet tam możesz żyć w spokoju, jeśli będzie taka potrzeba" - Seneka, Listy moralne do Lucyliusza , 28.5b

ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
Awatar użytkownika
Geko
Posty: 6491
Rejestracja: 18 mar 2006, 22:29
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 1 time
Been thanked: 4 times

Re: Szkodliwość gier planszowych.

Post autor: Geko »

Vincent pisze:Mnie to dziwi skąd ludzie biorą czas na grę, jak piszą że "ten miesiąc był słaby, rozegrałem tylko około 30 partii" :| Ja gram jeden wieczór w tygodniu a i tak czasem są z tym problemy, częściej raczej nie dałbym radę. W trakcie takie wieczoru rozegramy 1-2, max 3 partię w jeden lub dwa tytuły
Właściwie mógłbym się pod tym podpisać.

Co do częstego kupowania gier, to nigdy mi to specjalnie nie groziło, ze względów praktycznych (posiadane środki finansowe, miejsce na gry, czas na granie - wszystko ograniczone). Bo w praktyce to wygląda tak, że wiele ludzi się napala na nową grę (bo jest nowa), potem jedna, dwie partyjki, gra leci na półkę, a ludzie napalają się na kolejną nowość. Raz na ileś gier trafi się naprawdę coś na tyle ciekawego, że warto to mieć w kolekcji i w co zagram z wielką przyjemnością raz na kilka miesięcy, jak już minie pierwszy zachwyt. I teraz zależy mi właśnie na wyłapywaniu takich perełek. W praktyce kupuję maksymalnie kilka gier w roku plus jakieś wymiany z mathandlu. Na półce mam ok. 20 tytułów i staram się trzymać w okolicach tej liczby. W miarę upływu czasu wiele gier po prostu sprzedałem lub wymieniłem, nawet jak były całkiem dobre, ale nie miałem czasu, możliwości, albo już chęci w nie grać.
Moje blogowanie na ZnadPlanszy.pl
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
Awatar użytkownika
Odi
Administrator
Posty: 6492
Rejestracja: 21 kwie 2007, 12:51
Lokalizacja: Gdynia
Has thanked: 617 times
Been thanked: 971 times

Re: Szkodliwość gier planszowych.

Post autor: Odi »

U mnie jest dziwnie.

Im mniej czasu miałem na granie, tym więcej gier kupowałem. Psychologicznie rzecz biorąc, pewnie była to jakaś kompensacja tego 'niegrania', forma trzymania kontaktu z hobby. Do dzisiaj zdarzają mi się zakupy impulsywne, ot po prostu - żeby rozpakowac coś nowego z folii, ale już coraz rzadziej. Zredukowałem swoją bibliotekę o połowę (z 60 do 30 tytułów) i zostały tylko te tytuły, w które gram regularnie. A że gram już cześciej, to i nie potrzebuję dokonywać tylu zakupów co kiedyś :)

Planszówki są o tyle niebezpieczne, że faktycznie wciąż wychodzi na rynku coś nowego, wciaż nowe produkcje kuszą pieknymi grafikami, interesującymi tematami (zwłaszcza to ostatnie silnie na mnie działa) i trudno się oprzeć, żeby nie kupić. Działa tu chyba jakiś mechanizm zbieractwa, może nawet nadzwyczaj silny mechanizm, ze względu na urok tych kolorowych pudełek dumnie stojących na półce.

Plus jest taki, że - właściwie bez większej szkody dla samego grania - można część swojej kolekcji sprzedać i odzyskać pieniądze.

Ale wracając do szkodliwości - na pewno można wydać nadspodziewanie dużo, bo to w sumie są drobne sumy. Tu 50 zł, tam 100, czasem 150 i tak się ustuka kilka-kilkanaście tysięcy. Pewnie gdyby mig w ramach swojego hobby miał dokonać jakiegoś zakupu za 15 tysięcy jednorazowo (np kupując motor) to by się mocno zastanowił, zaczął obliczać, przeliczać, dyskutować sensowność zakupu etc. A tak co miesiąc kilka stówek, i nawet nie wiadomo kiedy wydaliśmy majątek na planszówki :)

Co do kwestii społecznej - czasem faktycznie mam tak, że gdy do wyboru jest spotkanie ze znajomymi niegrającymi, a tymi grającymi, wybieram to drugie. Jednak jakiegoś ustawiania życia prywatnego tudziez zawodowowego pod granie jeszcze nie zauwazyłem.
Muttah
Posty: 1197
Rejestracja: 11 wrz 2005, 15:36
Lokalizacja: Katowice
Been thanked: 2 times

Re: Szkodliwość gier planszowych.

Post autor: Muttah »

Ja już dawno wypracowałem sobie standard pod tytułem "planszówkowy weekend" i staram się go trzymać. Co prawda nie zawsze uda się zagrać w to co chciałbym (kobyły od FFG), ale wtedy w zamian za to idzie kilka tytułów lżejszego kalibru. Czasami wyjdzie też tak, że mocno zakrapiany piątek nie pozwala na móżdżenie w sobotę, ale często nawet mimo tego jedziemy maratony w "zombie mode", zaczynając w sobotę rano i kończąc w niedzielę wieczór - jak bardzo jest to wyniszczające, chyba dodawać nie muszę :mrgreen:

Natomiast co do zakupów, to zdecydowanie w pewnym momencie popadłem w nałóg zamawiania wszystkiego co mi się podobało 8) Potem jednak, gdy niektóre gry się kurzyły, zacząłem masowo pozbywać się tego co nie lądowało na stole. Zbyt dużo tytułów w jednej kategorii = niektóre po prostu nigdy nie są grane (mając do wyboru choćby Starcraft, Runewars i Warrior Knights nie czułem potrzeby wyciągania innych strategii). Kilku sprzedanych tytułów w sumie teraz żałuję, ale jak się już rozpędziłem to przewietrzyłem półkę z grami dość porządnie - taki substytut odwyku 8) Obecnie kupuję głównie dodatki i... niestety tutaj nałóg znowu się wyostrzył, bo gdybym miał policzyć ile wydałem na Dust Tactics oraz Hybrid... Nie, to może dopiero jak założymy grupę boardgamers anonymous :mrgreen:
ODPOWIEDZ