jolietjake pisze:O "A Few Acres of Snow" oczywiście słyszałem i rozważałem, ale czy gra nie jest za bardzo skomplikowana? (wiem, że to pojęcie względne, dla porównania Robinson i Nowa Era to najdluzsze instrukcje przez ktore się przedzierałem) Czy warto sięgać po taki tytuł jeśli wie się, że gracz do takiej parti dopisze raz na jakiś czas, np raz na 2 tyg, czy żeby nauczyc się, poznac gre, wyciagnac z niej przyjemnosc to trzeba mocno i czesto tluc wiele partii?
Hmm ja tylko grałem 2 razy online (trzecia gra w trakcie) i tam cały setup oraz czuwanie nad błędami czy dostępnymi ruchami piastuje oczywiście system. Przyjemność odczuwałem już od pierwszej gry
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Gra raczej jest złożona (ponoć też jest zepsuta ale ponoć są na to jakieś domorosłe remedia no i na początku jest to nieważne) - w takim sensie, że zasady da się łatwo wytłumaczyć/pojąć ale strategii jednak trzeba się nauczyć z ogrania (z tego co poczułem to można grać i ofensywnie i defensywnie a wygrać można albo podbojem głównego miasta przeciwnika albo ekspansją na neutralne tereny). Jest to deck building z planszą i ponoć nierozważne budowanie talii mści się na jej właścicielu.
Może wypróbuj na yucata.de (ja chętnie pomogę i się też pouczę
![Razz :P](./images/smilies/icon_razz.gif)
).
Poza tym gracz raz na 2 tyg. do dobrej gry to i tak dar niebios
A z opinii różnokierunkowych wnioskuję, że kobietom raczej się nie podoba - no bo negatywna interakcja, oblężenia, zimno, jacyś Indianie napadają w zamieci, śnieg, mróz, brrrr...