Mnie się wydaje, że ten temat prowadzimy jedynie dla swojej higieny psychicznej, bo na pewno nie zmieni on sytuacji.
To co napiszę jest przykre ale prawdziwe. Wydawcy gier to biznesmeni a nie ludzie z misją (i wcale nie piszę tego żeby ich potępiać) więc my gracze musimy pogodzić się z tym, że niestety sytuacja na naszym rynku się nie poprawi. Całość jest bardziej złożona i dotyka całej sfery gospodarki. Mam takie odczucie, że cały czas panuje u nas XIX wieczny kapitalizm i jedyne nastawienie to maksymalizacja zysków i nic innego się nie liczy. Generalnie klienta od momentu sprzedania mu produktu/usługi traktuje się jak zło konieczne. A polityka długoterminowa przywiązywania klienta do firmy praktycznie nie istnieje. Oczywiście są tutaj wyjątki jak choćby z naszego podwórka sklep Rebel który wykonuje czasami niezrozumiałe z punktu widzenia tego co napisałem wcześniej działania typu dosyłanie zniszczonych przez użytkowników komponentów. Ale jak tak się zastanowić to popatrzcie ilu mają wiernych klientów właśnie dla tego, że o nich dbają i nierzadko ludzie wolą kupić u Nich coś trochę drożej bo czują się potem bezpieczniej.
Co do samego wydawania polskich wersji i to nie tylko gier podam następujące przykłady z własnego doświadczenia.
Wydawca video Imperial Cinepix wydał w polskiej wersji językowej na DVD serial "Millennium" Crisa Cartera z uwagi na to, że lubię te klimaty kupiłem pierwszy sezon a po pewnym czasie drugi niestety trzeci i ostatni sezon nie został i nie zostanie wydany.
TiM Film Studio wydaje j.w. Battle Star Galactica pierwszy i drugi sezon. Bardzo lubię ten serial więc kupuję mija rok i drugi nic dalej piszę z zapytaniem do firmy i otrzymuję odpowiedź, że pozostałych 2 sezonów nie wydadzą.
Pytam po co wydawali pierwsze. Następnym razem jak będę chciał kupić legalnie jakiś serial na DVD to kopnę się w tyłek i ściągnę pirata. Tak będę piratem, złodziejem i oszustem bo nie rozumiej jak może być moralnie uzasadnione, ze ja jestem oszukiwany przez firmę a jej oszukiwać nie wolno.
Podobnie jest z grami jest tu jedna jedyna różnica, że nie można sobie ściągnąć pirata, ale wydawcy powinni sobie zdawać sprawę z tego, że coraz więcej ludzi mówi w językach "zagranicznych"
a ci co nie mówią bardzo często mogą sobie w sieci znaleźć polonizacje gier. Co z kolei doprowadza do tego, że więcej graczy kupować będzie wersje np. angielską, szczególnie w przypadku gry "skazanej" na dodatki a co za tym idzie zyski wydawców będą coraz mniejsze i wydawanie czegokolwiek będzie coraz mniej opłacalne.
Tu jest tak jak w naturze, żeby zebrać trzeba zasiać.
Trolliszcze pisze:Przykład Galakty pokazuje, że jednak można. Rynek planszówek rozwija się bardzo dynamicznie, widzę to po znajomych, po liczbie nowych sklepów i wydawnictw. To, co dziś jest nieopłacalne, za jakiś czas może się zmienić. Oczywiście nie mam wątpliwości, że stanowisko wydawnictw też się wówczas szybko zmieni, ale na razie uczą one klienta nieprawidłowych odruchów (lepiej kupić wydanie oryginalne niż polskie).
Tak to ciekawe co na to powiedzieli by niedawno "wciągnięci" miłośnicy "Warhammer inwazji" którzy chcieli by zakupić np. podstawkę lub "duży" dodatek.
Jednak cały czas wygrywa krótkoterminowy rachunek ekonomiczny.
A na koniec wszystkim rodzimym wydawcom życzę milionowych nakładów gier i dodatków zakończonych dodrukami.