Musisz uważać - jak Pan Bóg chce kogoś pokarać, to mu spełnia marzenia.
Panic Lab to mała, zgrabna gierka, spełniająca ten warunek. Rodzic ma tylko jeden problem - zdobyć choć jeden punkt, zanim 9-latka zdobędzie ich pięć niezbędnych do zwycięstwa.
Zasady są do wytłumaczenia w 5 minut, fabuła tworzy klimat. Bakteria uciekła z laboratorium i teraz krąży, ulegając mutacjom. Na stole w kręgu leży 25 kafelków, z których 16 to portrety bakterii. Każda ma trzy cechy: kształt, kolor i wzorek. Rzucamy 4 kostkami by określić, skąd startowała uciekinierka, w którą stronę zmyka i jakie miała początkowe cechy. A teraz już - na czas - trzeba pokazać, która to jest. Bakteria po drodze wpada i wypada z kratek kanalizacyjnych oraz trafia do kolb, gdzie ulegają zmianie jej cechy. Trzeba tylko te zmiany śledzić, by nieuchronnie zidentyfikować zbiega.
Rzecz w tym, że dzieci przetwarzają te dane w rozpaczliwie szybkim tempie. Mają z tego wielką radość. Ja nie nadążam, liczący tylko na jakichś ich błąd, zrobiony w pośpiechu. Absolutnie Najlepsza Żona w ogóle odpuściła. Myślałem, że po pięciu partiach będę równorzędnym partnerem z siadającą pierwszy raz do gry trzynastolatką. Znów 1:5. Chyba będą musiały dalej grać same
![Evil or Very Mad :evil:](./images/smilies/icon_evil.gif)
Ładne i tanie.
http://www.boardgamegeek.com/boardgame/121073/panic-lab