Planszówki na Narodowym - refleksje ogólne
: 29 wrz 2013, 23:02
Pomyślałem, że dla potomności warto założyć wątek podsumowujący owo wydarzenie.
Po pierwsze, dobrze się bawiłem, choć byłem tam jedynie 3h.
Wrażenie pierwsze: trudno było znaleźć festiwal jako taki. Wchodziło się intuicyjnie centralnie na płytę i szukało 2 piętra. I co? I nic. Trzeba się było cofnąć na dwór, skręcić w lewo, dojść do szarej budki, potem na recepcję, potem bramka i schodami ruchomymi do góry 3 piętra. Czułem się jakby ktoś wpuścił mnie do pałacu wejściem dla służby. Czar Narodowego prysł.
Wniosek: fatalne oznaczenia na zewnątrz.
Wrażenie drugie: jedno skrzydło dla młodszych, długie dla gamerów, środek dla sklepów, które miały branie, że hej! Serce rosło na widok tłumów u lady. Mam nadzieję, że przynajmniej co drugi rodzic zechce się przebić przez instrukcję gry, którą kupił dziś swojemu dziecku.
Wrażenie trzecie: odczuwalny chaos organizacyjny, być może w uwagi na zbyt małą liczbę instruktorów. Jeżeli chciało się wypróbować coś konkretnie, trzeba było mieć mega szczęście albo DUŻO czasu na warowanie. Był na sali jeden stolik z Westerplatte a przy nim 10-latki, które bawiły się kartami w wojnę. "Ta-ta-ta, giniesz! Nieprawda, schowałem się pod stół, ha ha" Czyli zablokowali jedyny egzemplarz i nikt ich nie przegoni, bo nie o to chodzi w sympatyczne niedzielne południe. Parę razy podbiłem do stolika z Nehemiaszem, ale był zajęty przez familie z dziećmi 7-10 lat i instruktorem. Rozumiem, że gra jest familijna?
Wrażenie czwarte: było dużo atrakcji i sporo ludzi, z godziny na godzinę coraz więcej. O 16:00 były kolejki pod konkretnymi salami i przed samym Stadionem. Miło.
Wrażenie piąte: były różne gry. Bitewne, euro, abstrakcje, amerithrash. Dla każdego coś miłego. Znajomy przywiózł swojego 10-letniego syna i zakotwiczyli przy stoliku z DUST'em i wielką pro-makietą. Zasną szczęśliwi.
Wrażenie szóste: bawiłem się dobrze, bo przywiozłem własny majdan. Gdybym miał polegać na organizatorach, to mogło być różnie i podłużnie. A tak, pokazałem paru nowym osobom Divinare i wszyscy mieli ubaw. Pozdrawiam Hadżiego i Gosię z Łodzi, jeśli tu kiedykolwiek zajrzą!
Wrażenie siódme: sal ze stolikami było kilka, w tym parę dużych. Niestety jedna z nich, ta dla zaawansowanych capiła męską szatnią, że ho ho! Klima pracowała na pełen zycher, bo sprawdzałem. Inne sale były zapachowo-neutralne, a ta JEDYNA - wprost przeciwnie. Dlatego apeluję pokornie do wszystkich nerdów, geeków, mrocznych rpg'owców i innych pasjonatów:
-------------- KĄPMY SIĘ RAZ DZIENNIE, PIERZMY UBRANIA i NIE CHODŹMY W T-SHIRTACH, KTÓRE DOSTALIŚMY OD MAMY POD CHOINKĘ 5 LAT TEMU - artykuły bieliźniane się przepacają na amen i trzeba je uśmiercać. ---------------
Nie drwię, bo rozumiem: w liceum też przeginałem z higieną. Młodość nie radość.
Sumując: było zacnie, a będzie jeszcze lepiej, bo zagrano ładną melodię z niskiego C.
Po pierwsze, dobrze się bawiłem, choć byłem tam jedynie 3h.
Wrażenie pierwsze: trudno było znaleźć festiwal jako taki. Wchodziło się intuicyjnie centralnie na płytę i szukało 2 piętra. I co? I nic. Trzeba się było cofnąć na dwór, skręcić w lewo, dojść do szarej budki, potem na recepcję, potem bramka i schodami ruchomymi do góry 3 piętra. Czułem się jakby ktoś wpuścił mnie do pałacu wejściem dla służby. Czar Narodowego prysł.
Wniosek: fatalne oznaczenia na zewnątrz.
Wrażenie drugie: jedno skrzydło dla młodszych, długie dla gamerów, środek dla sklepów, które miały branie, że hej! Serce rosło na widok tłumów u lady. Mam nadzieję, że przynajmniej co drugi rodzic zechce się przebić przez instrukcję gry, którą kupił dziś swojemu dziecku.
Wrażenie trzecie: odczuwalny chaos organizacyjny, być może w uwagi na zbyt małą liczbę instruktorów. Jeżeli chciało się wypróbować coś konkretnie, trzeba było mieć mega szczęście albo DUŻO czasu na warowanie. Był na sali jeden stolik z Westerplatte a przy nim 10-latki, które bawiły się kartami w wojnę. "Ta-ta-ta, giniesz! Nieprawda, schowałem się pod stół, ha ha" Czyli zablokowali jedyny egzemplarz i nikt ich nie przegoni, bo nie o to chodzi w sympatyczne niedzielne południe. Parę razy podbiłem do stolika z Nehemiaszem, ale był zajęty przez familie z dziećmi 7-10 lat i instruktorem. Rozumiem, że gra jest familijna?
Wrażenie czwarte: było dużo atrakcji i sporo ludzi, z godziny na godzinę coraz więcej. O 16:00 były kolejki pod konkretnymi salami i przed samym Stadionem. Miło.
Wrażenie piąte: były różne gry. Bitewne, euro, abstrakcje, amerithrash. Dla każdego coś miłego. Znajomy przywiózł swojego 10-letniego syna i zakotwiczyli przy stoliku z DUST'em i wielką pro-makietą. Zasną szczęśliwi.
Wrażenie szóste: bawiłem się dobrze, bo przywiozłem własny majdan. Gdybym miał polegać na organizatorach, to mogło być różnie i podłużnie. A tak, pokazałem paru nowym osobom Divinare i wszyscy mieli ubaw. Pozdrawiam Hadżiego i Gosię z Łodzi, jeśli tu kiedykolwiek zajrzą!
Wrażenie siódme: sal ze stolikami było kilka, w tym parę dużych. Niestety jedna z nich, ta dla zaawansowanych capiła męską szatnią, że ho ho! Klima pracowała na pełen zycher, bo sprawdzałem. Inne sale były zapachowo-neutralne, a ta JEDYNA - wprost przeciwnie. Dlatego apeluję pokornie do wszystkich nerdów, geeków, mrocznych rpg'owców i innych pasjonatów:
-------------- KĄPMY SIĘ RAZ DZIENNIE, PIERZMY UBRANIA i NIE CHODŹMY W T-SHIRTACH, KTÓRE DOSTALIŚMY OD MAMY POD CHOINKĘ 5 LAT TEMU - artykuły bieliźniane się przepacają na amen i trzeba je uśmiercać. ---------------
Nie drwię, bo rozumiem: w liceum też przeginałem z higieną. Młodość nie radość.
Sumując: było zacnie, a będzie jeszcze lepiej, bo zagrano ładną melodię z niskiego C.