Strona 1 z 4

Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

: 05 sty 2014, 23:52
autor: Rocy7
Kasuje post poniewaz moja poprzednia ocena sytuacji byla jak sie po czasie okazalo zbyt pochopna a zachowanie, ktore opisywalem nie mialo zwiazku z planszowkami, bylo po prostu "fochem". Stawia to cala sytuacje w nieco innym swietle.
Podsumowanie:
1) wszyscy goscie wiedzieli ze bedziemy grac w planszowki
2) pewna para miala spiecie przed Sylwestem
3) skutkiem tego byl foch dziewczyny i uprzykrzenie grania reszcie gosci, ale nie zwiazane z planszowkami jako takimi.

I poniewaz to slowo powinno pasc wiec przepraszam za opisanie sytuacji pod wplywem negatywnych emocji przed pelnym sprawdzeniem wszystkich faktow.

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

: 06 sty 2014, 00:01
autor: Kriss
Nie każdemu planszówki podejdą, to jest jasne. Ale ta dziewoja wykazała się wyjątkową ignorancją i po prostu unikałbym jej towarzystwa. Są ludzie i taborety którzy nie szanują nikogo i niczego.

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

: 06 sty 2014, 00:07
autor: romeck
Z jednej strony to smutne, ale z drugiej...

Z tego co wyliczyłem, na imprezie było co najmniej 7 osób. Ty wziąłeś grę 2-5 osobową, w dodatku o stopniu skomplikowania na pewno nie dla początkujących. Wiedząc, że na imprezie będą obce mi, a w dodatku zupełnie planszówkowo zielone osoby, zabrałbym ze sobą coś zupełnie innego. I byłaby to albo Cytadela, albo jakiś Dixit, albo coś w tym guście.

Do poznawania planszówek najlepszy wg mnie jest Stone Age (tak, właśnie w mojej opinii po to on przyszedł na świat :)), no ale podstawka jest tylko do 4 osób (z dodatkiem do 5).

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

: 06 sty 2014, 00:12
autor: Rocy7
Wybór gry nie zależał ode mnie
więc na jego prośbę wziąłem Lord of Waterdeep.
:) poza tym plan był taki że cześć osób miała grać w Lords a reszta w GoT.

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

: 06 sty 2014, 00:20
autor: romeck
Eee tam. Kto się zna na planszówkach? On czy Ty? Powinieneś zachować rozsądek, użyć wyobraźni i zaoponować jako ten, który się lepiej zna.
I jeszcze druga gra, też nie dla początkujących. Szkoda gadać. I planowałeś w noc sylwestrową wytłumaczyć obie te gry i jeszcze pilnować jak ludzie w nie grają?! :lol:
Sam sobie strzeliłeś w kolano. Smutna jest Twoja historia (naprawdę), ale kompletnie mnie nie dziwi.
To tak, jakbyś chciał kogoś zarazić pasją oglądania filmów, rozpoczynając od Bergmana.

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

: 06 sty 2014, 00:37
autor: Rocy7
Gota akurat to znaliśmy wcześniej i dla osób które miały w niego grać nie byłaby to pierwsza partia raczej 4 czy 5. Czy w moim pierwszym poście gdziekolwiek wspomniałem iż była to pierwsza partia w planszówki dla kogokolwiek przy stole? (ale dobrze niech będzie że tak wynikało z mojego postu). Lordowie nie mieli być Gatewayem bo gateway nie był potrzebny, choć IHMO na gatewaya się nadają.

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

: 06 sty 2014, 00:43
autor: romeck
Skoro sam nie dobierałeś gości, to założenia natychmiastowe są takie:

1. Na pewno będzie ktoś, kto nie grał nigdy w planszówki
2. Na pewno będzie ktoś, kto będzie się bał grać albo się w nich nie odnajdzie
3. Na pewno znajdzie się ktoś, komu nie przypadnie do gustu sposób spędzenia tego wieczoru, albo tematyka gry, więc gra musi być
a) wesoła
b) łatwa (także do wytłumaczenia)
c) o wysokiej interakcji
d) szybka

Abecadło wyobraźni.

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

: 06 sty 2014, 00:48
autor: Rocy7
Lordowie pomijając 3a spełniają warunki, ale oki niech będzie że sytuacja była moją winą gdyż pokazałem nie tą grę co trzeba.

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

: 06 sty 2014, 01:08
autor: gafik
romeck +1
Na sylwestra, i to z potencjalnymi neofitami, to tylko gry pokroju 6.bierze, Pictomania, Time's up...
Chyba, że wszyscy są wkręconymi planszowymi nerdami - wtedy wszystko jest dozwolone.
Też mi się z kinem to porównało - ale mi na myśl przyszedł Lars von Trier i Melancholia
:P

No ale współczuję sytuacji :(

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

: 06 sty 2014, 01:18
autor: Rocy7
Dobra napiszę to jeszcze raz, osoby na Sylwestrze (oprócz jednego kolegi, który grał wcześniej tylko w Kolejkę) nie były świeżakami. Z tym towarzystwem grałem wcześniej w Cyklady, Grę o Tron oraz Agentów Molocha i wcześniej nie było problemów. Tym bardziej, mnie zdziwiła reakcja koleżanki, ale może ona akurat nie złapała bakcyla.

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

: 06 sty 2014, 01:18
autor: Curiosity
@Rocy7
Wiesz co to są znaki przestankowe? Uznajesz przecinki, kropki, średniki?

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

: 06 sty 2014, 01:22
autor: Rocy7
Jak nie przeoczę, to tak. Już poprawiam. :)

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

: 06 sty 2014, 01:25
autor: Al_Dente
Koleżanka zdecydowanie słaba, błędu z Lordsami być może nie było, co nie zmienia faktu, że na takie imprezy i tak bezpieczniej zabrać coś bardziej lajtowego - nawet na wszelki wypadek.

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

: 06 sty 2014, 01:30
autor: Rocy7
Al_Dente pisze:że na takie imprezy i tak bezpieczniej zabrać coś bardziej lajtowego - nawet na wszelki wypadek.
wiem może nie ten rodzaj imprezy do gry tego typu:). Mimo wszystko, gdy koleżanka poszła spać Ci co wytrwali przez pół nocy grali w Grę o Tron i jakoś nie było "zgrzytów" :P.

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

: 06 sty 2014, 01:40
autor: romeck
Mimo wszystko uważam, że dobór tytułów nietrafiony. W Sylwestra ludzie chcą się bawić, a nie móżdżyć! :)

W każdym bądź razie nie takich widziałem jak ta koleżanka. Nie ma co się przejmować, tylko wyciągnąć wnioski.
gafik pisze: Też mi się z kinem to porównało - ale mi na myśl przyszedł Lars von Trier i Melancholia
:P
Melancholia to chyba najbardziej lajtowy film Larsa. :)

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

: 06 sty 2014, 02:02
autor: BloodyBaron
u nas szło Zombicide, ale:
1) wesołe
2) lekkie
3) wszyscy dobrze wkręceni

wszakże, w sytuacji koleżanki faktycznie rozsądnie byłoby rozciąć jajko krótkim tekstem w duchu: mam wrażenie, że źle się bawisz, czynisz komentarze, które nie służą dobrej atmosferze przy planszy - jeśli tak jest, zaproponuj inny sposób spędzenia czasu - i jeśli koleżanka zgodzi się i wymyśli np. kalambury - odpuścić granie, zwłaszcza jesli inni gorąco nie zaoponują przeciw przerywaniu gry. Nie ma się co męczyć, czasem lepiej przerwać grę - jeśli nie wszyscy dobrze się bawią - niż pozwolić, żeby jeden malkontent zabił innym dobre wrażenia i chęć do ponownego spotkania z planszówkami.

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

: 06 sty 2014, 02:43
autor: Bartekwts
Kto co lubi. Osobiście wyobrażam sobie scenariusz, gdzie wszyscy dobrze bawią się przy tak specyficznym tytule. Euro w tematyce D&D mogło przestraszyć niektórych graczy graczy, to już 40 minut tłumaczenia co może palić, a czego nie może rozkaz Palenia w GoT nie wydaje mi się optymalne na Sylwestra.

(Spoiler - Gra o tron to pierwsza planszówka w jaką zagrałem od czasów Monopoly i rozpoczęła moją planszówkową pasję Oo.)

Wracając do tematu. Warto zabrać kilka tytułów o zróżnicowanej tematyce, poziomie trudności i czasie rozgrywki. Ja na tego rocznego Sylwestra, gdzie pojawiły się trzy pary, zabrałem Potwory w Tokio, Kolejkę, Senji, Drakulę i K2. Moja dziewczyna zagra, choć głownie ze względu na mnie. Druga para trochę bardziej ogarnięta - z brzydzą częścią tego duetu często grywamy w euro. Ostatni goście mają najmniejsze doświadczenie w towarzystwie. On kilka razy zagrał ze mną w Got, bo uwielbia całą Pieśń Lodu i Ognia. Ona miała strasz w oczach, kiedy pokrótce opisywałem, o czym są poszczególne gry.

Pierwszy wybór padł na Potwory w Tokio. Spokojne wejście, łatwe do przyswojenia zasady i sporo interakcji. Panowie okazali się dżentelmenami i polegliśmy jako pierwsi. Panie rozstrzygnęły, między sobą sobą, kto wygra.
Ogólne wrażenia - pozytywne.

Potem zagraliśmy w Kolejkę... Wiem, że sporo osób zarzuca Kolejce potworną losowość, dużo negatywnej interakcji, niemożność stworzenia strategi dłuższej niż 1 tura etc. Pomijając to wszytko uważam, że Kolejka jest najlepszą grą dla początkujących graczy. Znajoma tematyka przepychania się w kolejce w czasie gospodarki niedoborów, zabawne opisy towarów i ciągła walka z innymi graczami gwarantuję kupę śmiechu. Nawet fakt, że gra jest przeznaczona dla 5 graczy nie ogranicza zabawy, bo można połączyć się w 2 osobowe zespoły.
Ogólne wrażenia - strzał w 10

To w rękach graczy spoczywa zadanie popularyzacji gier planszowych jako formy spędzania wolnego czasu. Czasem trzeba odłożyć ukochane Cyklady, Grę o Tron, Lords of Waterdeep, Agricolę czy też inne Eclipsy na rzecz Osadników z Catanu, Pandemica cz Kolejki by wciągąc innych go hobby( a przynajmniej nie zniechęcić). ;)

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

: 06 sty 2014, 02:50
autor: romeck
BloodyBaron pisze: wszakże, w sytuacji koleżanki faktycznie rozsądnie byłoby rozciąć jajko krótkim tekstem w duchu: mam wrażenie, że źle się bawisz, czynisz komentarze, które nie służą dobrej atmosferze przy planszy - jeśli tak jest, zaproponuj inny sposób spędzenia czasu
To brzmi jak mądre i szczere rozwiązanie. Ale w praktyce mogłoby się skończyć fochem nr 43, po którym impreza by zdechła, bo każdy by latał do koleżanki ją przeprosić.* :mrgreen:

*źródło: autopsja

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

: 06 sty 2014, 04:07
autor: sirafin
Po przeczytaniu relacji od razu przypomniało mi się coś takiego:
http://granapare.wordpress.com/2013/05/ ... clude=1698

Nie zwalajmy na grę, że ktoś zachowuje się prostacko :roll: Normalni, dorośli ludzie nie komunikują się fochem nr 43, czy szczeniackimi docinkami. Niestety jedyny sposób by uniknąć takich sytuacji, to nie zapraszać toksycznych "terrorystów" na spotkania. Grupa najwyraźniej dobrze by się dogadywała gdyby nie to jedno zgniłe jabłko.
wszakże, w sytuacji koleżanki faktycznie rozsądnie byłoby rozciąć jajko krótkim tekstem w duchu: mam wrażenie, że źle się bawisz, czynisz komentarze, które nie służą dobrej atmosferze przy planszy - jeśli tak jest, zaproponuj inny sposób spędzenia czasu - i jeśli koleżanka zgodzi się i wymyśli np. kalambury - odpuścić granie, zwłaszcza jesli inni gorąco nie zaoponują przeciw przerywaniu gry. Nie ma się co męczyć, czasem lepiej przerwać grę - jeśli nie wszyscy dobrze się bawią - niż pozwolić, żeby jeden malkontent zabił innym dobre wrażenia i chęć do ponownego spotkania z planszówkami.
+1. Następnym razem zaproście zamiast "koleżanki" BloodyBarona, z kulturalnymi graczami zawsze gra się miło ;)

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

: 06 sty 2014, 10:13
autor: RasTafari
Miałem podobne doświadczenia chociaż nie w sylwestra :wink: jedna koleżanka tak właśnie marudziła przez całą grę i psuła frajdę z rozgrywki, od tego czasu (z nią już nie gram wcale :lol: ) gdy pada propozycja zagrania w "coś" i ktoś coś proponuje to jak widzę chociaż jedną krzywą minę mówię stanowcze NIE, jak się pytają dlaczego to mówię, że MI się w to nie chce grać, wtedy na stole ląduje duxit i wszyscy się dobrze bawią :mrgreen:

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

: 06 sty 2014, 11:45
autor: zephyr
Wybór tytułu IMO nie ma znaczenia. Mnie irytują ciągłe głosy żeby dla nowych dawać coś prostego... równie dobrze mogą się nowi gracze zrazić po prosych gier - że to hobby jest głupie, prymitywne i nie interesujące dla nich. Trzeba dobrać grę do graczy. (zwykle faktycznie lżejszy tytuł jest lepszy i bezpieczniejszy, ale nie zawsze; może faktycznie w tym wypadku lżejsza gra podeszła by koleżance)

Inna sprawa że dziewczyna najwyraźniej strasznie się nudziła i nie umie się w takiej sytuacji zachować. Myślę że najlepiej byłoby się jej spytać co chce robić i jakoś rozwiązać konflikt. Pewnie perspektywa nudzenia się 5 h w sylwestra, kiedy reszta towarzystwa z przyjemnością gra w aGoT nie była specjalnie atrakcyjna i ten sabotaż miał was skłonić do wyboru bardziej ciekawego dla tej osoby sposobu spędzenia czasu.

Mam wrażenie ze w tej sytuacji planszówki nie są specjalnie istotne. Pewnie jakbyście chcieli oglądać zawody MMA, kolarstwo, rozmawiać o koloniach mrówek, czy ogólnie robić coś co większość lubi, ale pewnej osoby kompletnie to nie bawi, reakcja mogłaby być podoba.

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

: 06 sty 2014, 12:11
autor: mig
Taki marudzący gracz to w ogóle chyba największa tragedia z możliwych. Czasem niestety ma tak moja żona - no, potrafi marudzeniem każdego zniechęcić do naprawdę fajnych gier.
Na szczęście zwykle są to szybkie i proste tytuły. Za to znajomy ma doświadczenie z wiele tygodni umawianej partyjki Twilight Imperium. 5 godzin żywej rozgrywki, napalenie maksymalne i gość co się chciał przed swoją dziewczyną popisać jaki to on jest zabawny i jak 'takie rozrywki" w pompce ma (dziewczyna znalazła się tam przypadkiem i dość nieoczekiwanie) i przez całe 5 godzin nie dość, że grał "głupio" - nie dbając o własne zwycięstwo, kingmejkując co jakis czas kogoś innego, to jeszcze cały czas "robił sobie jaja", krytykował mechanikę i rozwalał grę. No, 5 godzin grania jak w zlew... :/ Od 2 lat nie mogę się umówić na partyjkę TI, więc jakby mnie takie coś spotkało, to bym chyba kolesia przez okno wywalił ;)

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

: 06 sty 2014, 17:43
autor: lacki2000
Niestety też mi się trafił dwa razy taki przypadek - marudna kobieta (nomen omen płeć przeciwna), nie chciała grać w nową grę, "bo nie" i komentarze podczas prezentacji zasad w stylu "głupie" "bez sensu" "nic z tego nie rozumiem" rozwaliło nam spotkania i zraziło ekipę do prezentowanych gier. Łagodna sugestie, że nie powinna oceniać gry przed zagraniem oraz, że jak nie chce to nie musi grać nie skutkowały. Ponieważ takie potyczki słowne nad planszą są z góry przegrane to warto przemyśleć poradę Tuwima i Słonimskiego o ciosie w szczękę.

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

: 06 sty 2014, 18:01
autor: blacklunthor
u nas jest różnie

jak ktoś nie chce grać to siedzi obok i się patrzy :) i jest całkiem spoko

Jak mamy do czynienia z nowymi graczami dajemy im coś łatwego lub robimy tak by pomiędzy dwójką wyjadaczy była osoba początkująca i pomagamy takiej osobie wtedy.

W Sylwestra o 4 rano wyciągnąłem Resistansa Agentów Molocha w grupie gdzie nikt nie grał nigdy wcześniej w gry i było całkiem fajnie :) niektórzy się bardzo przejmowali tym kogo wylosowali i starali się jak najbardziej dopasować do gry :) wytrwaliśmy tak aż do 6 i potem wszyscy padli

Powodzenia z planszówkami w nowym roku :) a co do osób które marudzą i psują grę to albo powiedzieć szczerze - jak nie chcesz grac to nie graj i nie psuj zabawy innym innej rady nie ma. W Twoim przypadku to ta panni pokazała jak jest nie dojrzała i tyle.

Re: Jak nie grając zniszczyć grę czyli opowieść Sylwestrowa

: 06 sty 2014, 21:27
autor: ghostdog
Tak naprawdę to na sylwestra z osobami nie wciagnietymi w planszowki trzeba było raczej zaproponować munchkina czy carcassone. Moja żona jest totalnie nieplanszowkowa ale przy munchkinie sie swietnie bawiła.