Leo pisze:No to właśnie w skali taktycznej najlepsze byłyby niewielkie starcia. A nie gigantyczne bitwy z setkami żetonów. Czyli jednak powstanie.
To, że nie było żadnej polskiej gry o wojnie secesyjnej to wybaczcie, ale dla mnie żaden argument. Jak kogoś interesuje ta tematyka to ma naprawdę taki wybór gier na rynku, że aż głowa boli! I zostawmy ten temat Amerykanom, czyli tym, którzy się na tym najlepiej znają. Po cóż młócić już wymłócone...?
Leszku najchętnie to ja bym ciepnął tą wojnę domową w kąt i zrobił np. Plewnę, choćby we fragmencie. Albo coś z Wojny Krymskiej.
Obawiam się jednak, że więcej osób będzie miało ochotę na przemłóconą wojnę secesyjną, zwłaszcza, że zawsze miałem ochotę zmierzyć się z tematem.
Poza tym to, że Amerykanie lepiej wiedzą nie przzekonuje znowu mnie.
Na I wojnie na froncie wschodnim też znamy się lepiej jak oni, a mimo to robią gry (i być może nienajgorsze).
Sławku, nie ulegaj presji, zrób powstanie.
Jest szansa, że zadowolę i tych i tych. Być może gra będzie zawierała dwa w jednym: scenariusze z secesyjnej i dodatek z Powstania.
jax pisze:Ja jestem przeciwny 'podrasowywaniu' historii (no chyba ze w jakichs dodatkowych, hipotetycznych scenariuszach). 'Core' powinien pozostac jednak stricte historyczny.
No włąśnie o takich scenariuszach mówię. Można zrobić Gochowiska historyczne, czyuli dośc kiepsko wyposażone wojsko powstańcze, bardzo słąbo wyszkolone i o słabym morale i na dodatek kiepsko dowodzone (Langiewicz nie dowodził praktycznie, Czachowski np. sam się przebijał) oraz scenariusz hipotetyczny - wojsko powstańcze dużo lepiej wyposażone (choćby) w broń palną, co wcale nie było takim absurdem, bo tej broni byłol bardzo dużo i docierała do kordonu, tylko że mało jej ten kordon przechodziło.
Ale gdzieś czytałem (nie moge znaleźć, gdzie), że broń strzelecka powstańcza była znakomitej jakości, dużo lepszej jak broń rosyjska.
Przypomnę, że pod Grochowiskami 25 żuawów Rochebrunne'a zmusiło do ucieczki dragonów rosyjskich, oczywiście tylko ogniem posiadanych karabinów - dowódca żuawów tylko łaził przy nich i powtarzał jedyne znane sobie polskei słowa: "Psiakrew, htóra godzina!"
Leszek ma rackję, że skala taktyczna na pewno byłaby bardzo dobra do mały starć - nie setki żetonów, a dziesiątki najwyżej.
Stąd myślałem o I bitwie Manassas, gdzie każda ze stron miałaby po ok. 50 żetonów + ewentualnie kilkadziesiąt żetonów tyralier.
Poza tym można byłoby robić fragmenty większych starć (np. starcia rosyjsko-tureckie w 1877 na południe od Bałkanu, gdzie biło się po kilka tysięcy ludzi z każdej strony)
Lesiu kusisz, oj kusisz...