![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Jakie są wasze obserwacje ? Też łapiecie siebie albo znajomych, że podświadomie "wstydzicie się" kasy wydanej na takie hobby jak gry ? Jeśli dostrzegacie podobne zjawisko jak ja to czy zagranicą jest inaczej ?
Nie łapię ironii...Edmund Czarna Szyja pisze:Ja zwykle kupuję pod wpływem impulsu. Potem, kiedy patrzę ile wydałem w ciągu dwóch-trzech miesięcy, to łapię się za głowę, bo jeszcze chwila i kupiłbym sobie jacht. Czasem więc lekko żałuję, ale kiedy wieczorem siadam do stołu i otwieram butelkę żal znika i nie wraca aż do następnej wizyty w monopolowym.
Dreadnought pisze: Czemu ci sami ludzie...?
Gambit pisze:Nie łapię ironii...Edmund Czarna Szyja pisze:Ja zwykle kupuję pod wpływem impulsu. Potem, kiedy patrzę ile wydałem w ciągu dwóch-trzech miesięcy, to łapię się za głowę, bo jeszcze chwila i kupiłbym sobie jacht. Czasem więc lekko żałuję, ale kiedy wieczorem siadam do stołu i otwieram butelkę żal znika i nie wraca aż do następnej wizyty w monopolowym.
To przepraszam, bo waści nie chciałem obrazić. Tak mi się jakoś luźno skojarzyło ze spotkaniami AA, bez powodu zapewne.Gambit pisze:Nie łapię ironii...
Nie wykluczam tego, że jestem uzależnionyrastula pisze:Edmund zapewne uważa, że jesteś uzależniony i przeprowadzasz proces racjonalizacji nałogu...
Nie obraziłeś. Po prostu nie wiedziałem, jak to Twoje stwierdzenie ugryźćEdmund Czarna Szyja pisze:To przepraszam, bo waści nie chciałem obrazić. Tak mi się jakoś luźno skojarzyło ze spotkaniami AA, bez powodu zapewne.
Wiem, że za dużo wydaję. Nie szukam usprawiedliwienia. Po prostu słabą wolę mam i tyleEdmund Czarna Szyja pisze:Zasada jest prosta - jeśli uważasz, że za dużo wydajesz na gry to najprawdopodobniej tak jest. Nie ma co szukać usprawiedliwienia dla własnego popędu konsumpcyjnego.
Dreadnought pisze:Akurat kino jest złym porównaniem bo większość ludzi w Polsce na tym oszczędza i chodzi bardzo rzadko. Raz w roku średnia ważona ?
Chodzi mi o inne hobby, na których generalnie ludzie nie oszczędzają. Typu akcesoria, gadżety etc. Może tu też chodzi o aspekt potencjalnego zarobku na hobby ? Dlatego np. pieniądze wydane na zbiory numizmatyczne są postrzegane inaczej niż wydane na gry (no może oprócz MtG bo rzekomo są osoby, które na tym kolekcjonowaniu zarabiają).
Dreadnought pisze: sporo podróżowałem poszło na to znacznie więcej pieniędzy i nie żałuję. Postrzegam to jako coś wartościowego.
rastula pisze:to ja cię pocieszę - nic w tym wartościowego nie widzę - wywaliłeś kasę - gry są lepszeDreadnought pisze: sporo podróżowałem poszło na to znacznie więcej pieniędzy i nie żałuję. Postrzegam to jako coś wartościowego.
SaszaPL pisze:rastula pisze:to ja cię pocieszę - nic w tym wartościowego nie widzę - wywaliłeś kasę - gry są lepszeDreadnought pisze: sporo podróżowałem poszło na to znacznie więcej pieniędzy i nie żałuję. Postrzegam to jako coś wartościowego.
(rastula nie podróżował więc nie wie ile traci więc w uproszczeniu przelicza to na walutę).
Zgadzam się z Tobą w kwestii pierwszej. Też zauważyłam, że niektórzy dziwnie patrzą na piętrzące się u mnie gry i próbują mnie podsumowywać w stylu: Tyle gier to już jakieś dwa tysiące, pojechałabyś za to na wakacje. A ja na to: To dopiero przepuszczanie pieniędzy, dwa tysiące wydane w tydzień, a tu mam setki godzin dobrej zabawy, a jak mi się znudzi to sprzedam i częściowo mi si zwróci. Nie do każdego jednak dociera. Przyjęło się, że wydawanie na "normalne" hobby typu kino czy wakacje, książki itp jest akceptowalne, bo więcej osób to robi. O papierosach i piwie nie wspomnę, bo na to idą w społeczeństwie kokosy, ale powiedzmy, że nie jest to hobby i nie jest powszechnie akceptowane. Mimo to wiele osób wydających na pety i alkohol ok 300 zł miesięcznie zdziwiłoby się, że ja na planszówki wydaję mniej.Dreadnought pisze:Chciałbym wyjść od następującej tezy : wydawanie pieniędzy na gry w Polsce jest postrzegane jako złe dysponowanie pieniędzmi, zarówno przez otoczenie jak i samego kupującego. (...)
Czemu ci sami ludzie, którzy wydają setki złotych na gadżety do auta czy mieszkania (niepotrzebne z praktycznego punktu widzenia) nie podważają w swoim umyśle sensowności zakupu, nie nakładają miesięcznych limitów ani nie podliczają ile na to rocznie wydają ? Już nawet nie mówię o hobby traktowanym jako spekulacyjna inwestycja (numizmatyka etc.). Ale np. pieniądze wydawane na podróże czy rekreację, sprzęt sportowy. To wręcz jest powód do chluby dla co po niektórych.
Jakie są wasze obserwacje ? Też łapiecie siebie albo znajomych, że podświadomie "wstydzicie się" kasy wydanej na takie hobby jak gry ? Jeśli dostrzegacie podobne zjawisko jak ja to czy zagranicą jest inaczej ?
No właśnie w tym problem, że to też nie jest postrzegane identycznie. Jest nagonka publiczna piętnująca uzależnienie od internetu. Jakoś się nie krytykuje aż tak gospodyń domowych siedzących przed Klanem, M jak Miłość i coś tam jeszcze prawie przez cały dzień. Zmam osoby, u których telewizor leci włączony (dosłownie) cały dzień, ale ochoczo orędują jak to internet uzależnia.rastula pisze: Zresztą my tu o pieniądzach - a źle można zarządzać każdym zasobem - choćby czasem. Pomyślmy o kimś kto ogląda M jak miłość, Telewizję śniadaniową czy siedzi godzinami na FB ...czy forum.
Bo trzebaAyaram pisze:No i czemu każdy z was zakłada, że na planszówki trzeba wydawać regularnie dużo kasy