4 powody by nie przyznawać się do grania w planszówki

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
zbirone
Posty: 7
Rejestracja: 29 mar 2015, 23:07

4 powody by nie przyznawać się do grania w planszówki

Post autor: zbirone »

Bracia i siostry zakładam ten wątek ku przestrodze
nastał czas by podjąć konfrontację z mrocznym tabu, czyli by przestać unikać dyskusji o wpływie planszówek na byt człowieka.
"Nie jestem Twoim bratem ty świrze" - niejeden z Was rzeknie, lecz to nieistotne: to nie temat o więzach krwi a o sidłach zniewolenia, czyli o grach planszowych i karcianych.

Od razu przyznaję, że choć zjawisko gier pochłonęło mnie zaledwie rok temu to jednak pochłonęło mnie na dobre, a nawet na złe. Chciałbym grać coraz mniej za to z coraz większym wstrętem, lecz niestety gram coraz częściej za to z coraz większą frajdą. Wydaję hajs na kolejne tytuły, spraszam w znacznych ilościach ludzi do domu, nierzadko nieopanowane salwy śmiechu niosą się w miasto zaburzając ciszę nocną, po skończonym szpilu jeśli wygrałem pali mnie głód kolejnych triumfów, jeśli przegrałem pali mnie głód rewanżu. Dla mnie jest już za późno.

Lecz nie dla innych.
Trafiają na te forum ludzie, którzy dopiero "wchodzą" w planszówki, to ich można a nawet należy przestrzec przed czyhającymi w mroku kajdanami uzależnienia, kazamatami upadku. To w trosce o ich dobro zakładam ten wątek, z jasno wyłożonymi faktami o patologicznym zjawisku zwanym "gry bez prądu". Już sama ta nazwa została sprytnie uknuta by łudzić ludzi, że mają do czynienia z czymś bezpiecznym, nic bardziej mylnego! Biorąc sprawę serio oczywistym jest, że 30 % powierzchni pudełka na grę powinna zakrywać w ramce przestroga identycznie jak na pudełkach papierosów. "Dlaczego? coś ty żarł za tablety?" - ktoś może pochopnie zapytać w swej niezawinionej nieświadomości, pora więc uzmysłowić sobie na co narażają gry bez prądu:

- na przysparzanie cierpienia innym
Jeśli wciągniesz w gry kilku znajomych, potem kolejnych, a wreszcie następnych to dojdzie wreszcie do sytuacji gdy inicjując któreś spotkanie jesteś zmuszony selektywnie podejść do sprawy doboru graczy. To niecne zjawisko zwane "dylematem werbunku", zapraszając na spotkanie 4 konkretne osoby by mieć komplet do gry tym samym rezygnujesz z zaproszenia innych. Wykluczasz innych. A ów fakt - podłego pominięcia, plugawego wyeliminowania - do nich dojdzie, ci o twardej psyche jakoś sobie z tym bólem poradzą wypijając setę wódy jednym haustem, ale ci o słabszej? mogą to uznać za afront, despekt lub wręcz ostracyzm, to może zaburzyć ich samopoczucie, sprowadzić na drogę depresji i degrengolady.

- na szok oksydacyjny
Coraz więcej ludzi wydaje coraz więcej pieniędzy na gry. Coraz więcej ludzi coraz bardziej angażuje swe mózgi by na najwyższych obrotach analizowały korelacje między zasobami na planszy, by planowały swoje posunięcia i antycypowały ruchy oponentów. To gwałtownie wymusza popyt na źródła energii. Wola gracza prowadzona za rączkę przez jego układ wegetatywny podpowiada mu by energię czerpał z tego co w toku ewolucji zostało uznane za najsmaczniejsze (czyli posiadające najwięcej zasobów białka, cukrów i tłuszczy), dlatego gracz zamierzający osiągnąć zwycięstwo w Tzolkin bezrefleksyjnie sięgnie dłonią raczej do miseczki z chipsami niż do miseczki z niepaloną kaszą gryczaną ugotowaną na parze. Chcąc rozgromić oponentów w Smallworld wybierze prędzej węglowodany proste niż złożone, chcąc zasilić wszystkie miasta w Wysokim Napięciu sięgnie po tłuszcze trans zamiast po kwasy Omega-3. Przypłaci to wszystko swoim zdrowiem i pieniędzmi które wydaje na kolejną grę zamiast na jarzyny w warzywniaku.

- na alienację
Publiczna deklaracja dorosłego obywatela w gronie niegrającym, że spędziło się pół soboty na "planszówkach" może wywołać na twarzach otoczenia grymas idiosynkrazji, ów spontaniczny grymas nieludzko wykrzywia twarze, gdyż ludzie dla ułatwienia sobie życia myślą stereotypowo a pula asocjacji w jakiej partycypują umysły większości jest ograniczona (jak ilość gildii w 7 Cudów Świata), gry planszowe kojarzą im się z czymś infantylnym, z czymś głupim. Usłyszą "gry planszowe" pomyślą: Chińczyk. To Emil Cioran pisał, że "ludzie nienawidzą się nawzajem", abstrahując od prawdziwości/fałszywości tej tezy faktem jest, że w większości podchodzą nieufnie do zachowań niepospolitych i łatwo wydają negatywny osąd. To zapalonego gracza naraża na utratę powagi w oczach otoczenia, szczególnie jeśli otoczenie jest tępawe uzna, że tak spędzać czas (na grach) może tylko osoba niedojrzała, tarzająca się w życiowej indolencji, bo w wolnym czasie wybiera jakieś planszówki zamiast robić ambitniejsze rzeczy jakie robi większość normalnych ludzi: oglądanie TV, błąkanie się po galeriach handlowych, godzinami bełkotanie na facebooku itp.

- na mniejszy dostęp do seksu
Jeśli chce się uwieść jakąś dziewczynę, niekoniecznie by założyć rodzinę, ale by wspólnie ściągać majtki - jedną z głupszych rzeczy jakie można zrobić na wstępie znajomości to zdradzić się z uzależnieniem od gier planszowych. Chodzi tu tylko o statystykę, nie najważniejsze, ale dość istotne jest "pierwsze wrażenie" dlatego wypada uważać na swoje komunikaty. Nieroztropne jest więc wspominanie o czynnościach których większość ludzi w ogóle nie wykonuje w ciągu całego swojego życia; jak np. zabijanie zwierząt, czytanie książek, zażywanie narkotyków, granie w gry bez prądu itp. Bynajmniej nie są to zajęcia które ludziom przeszkadzają (większość z nich w pełni popiera zabijanie zwierząt, bo chce je zjadać), ale jawne deklarowanie się jako pasjonat zabijania czy grania? to statystycznie za duże ryzyko, że przy pierwszym wrażeniu wypadnie się jako "dziwak", czyli jako nośnik gorszych genów. A to zmniejsza szanse na seks, dlatego na samym wstępie znajomości lepiej poruszać proste tematy ("masz piękne oczy") a nie poruszać bardziej hardcorowych ("zagrałbym z Tobą dziś w nocy na ostro"). Oczywiście gracz - jak każdy inny uzależniony - wreszcie musi zdradzić się ze swoich skłonności i jeszcze będzie próbował wciągnąć w tę czeluść kolejną niewinną ofiarę, czyli zagadniętą dziewczynę. Jeśli zrobi to nieostrożnie może utracić szanse na szybki ożenek, lub na szybkie posuwanie, oczywiście pionków.
Lecz - co jeszcze gorsze - każdy kij ma dwa końce. Dlatego zapraszając jakąś nieznajomą lub znajomą na grę 1 vs. 1 można wpaść w sidła lubieżnej nimfomanki. Po rozgrywce zamiast do zrobienia herbaty gracz może przez oponentkę zostać przymuszony do zgody na fellatio. No może nieco poniosła mnie fantazja, lecz to nie ujmuje powagi niebezpieczeństwu: wiadomo co o niewiastach pisali Ojcowie Kościoła.

Więc ludzi którzy wchodzą dopiero w świat planszówek lepiej przestrzegać by porzucili tę rozrywkę na rzecz telewizora, rozmów o niczym, robienia zakupów, facebooka i kebabów lecz spożywanych sporadycznie, a jeśli jest już za późno, to niech przynajmniej się z tym nie obnoszą, bo zmniejszają tym swoje szanse na różne rzeczy które w swej łaskawości oferuje krótkie życie.
Awatar użytkownika
Blacksad
Posty: 284
Rejestracja: 14 lut 2014, 01:02
Lokalizacja: Łódź
Has thanked: 35 times
Been thanked: 9 times

Re: 4 powody by nie przyznawać się do grania w planszówki

Post autor: Blacksad »

Nie wiem co brałeś, czy to był czekoladowy zajączek, czy świąteczne jajeczko, ale upiekłeś bardzo pozytywnie zakręcony "felieton" na Wielkanoc :)
Awatar użytkownika
Gambit
Posty: 5226
Rejestracja: 28 cze 2006, 12:50
Lokalizacja: Gdańsk
Has thanked: 522 times
Been thanked: 1818 times
Kontakt:

Re: 4 powody by nie przyznawać się do grania w planszówki

Post autor: Gambit »

Zbirone --> Poproszę namiar na dilera :) Też tak chcę...
Jolly_Roger
Posty: 102
Rejestracja: 26 lip 2012, 20:59

Re: 4 powody by nie przyznawać się do grania w planszówki

Post autor: Jolly_Roger »

No powiem ci, że spotkałem się parokrotnie z taką sytuacją:
- Gram w planszówki.
- Aaaa w Chińczyka hahaha.
- Nie, nie w Chińczyka :| :?
Koniec tematu.

Zacząłem grać już będąc żonaty, więc do ostatniego punktu nie mam uwag :)
Awatar użytkownika
romeck
Posty: 2875
Rejestracja: 20 sie 2009, 22:22
Lokalizacja: Warszawa / Łódź
Has thanked: 8 times
Been thanked: 5 times

Re: 4 powody by nie przyznawać się do grania w planszówki

Post autor: romeck »

Analogiczna historia, z tym, że zamiast nazwy "Chińczyk", padło "Grzybobranie".
Właśnie czytasz kompletnie bezużyteczne zdanie.
Awatar użytkownika
mat_eyo
Posty: 5597
Rejestracja: 18 lip 2011, 10:09
Lokalizacja: Warszawa / Łuków, woj. lubelskie
Has thanked: 779 times
Been thanked: 1217 times
Kontakt:

Re: 4 powody by nie przyznawać się do grania w planszówki

Post autor: mat_eyo »

Boskie! :D
pendzik
Posty: 81
Rejestracja: 04 kwie 2015, 22:42
Lokalizacja: Grodków
Has thanked: 4 times

Re: 4 powody by nie przyznawać się do grania w planszówki

Post autor: pendzik »

Tylko jedno pytanie mam. Po jakiej grze zwoje mózgowe tak się prostują, że tworzy się takie teksty? :lol: Chyba kupię...
Dobry post :wink:
Awatar użytkownika
sqb1978
Posty: 2620
Rejestracja: 18 gru 2013, 16:54
Lokalizacja: Rzeszów
Has thanked: 41 times
Been thanked: 139 times

Re: 4 powody by nie przyznawać się do grania w planszówki

Post autor: sqb1978 »

Ktoś chyba nie domknął bramy w Eldritch horror ;)
Awatar użytkownika
Neoptolemos
Posty: 1962
Rejestracja: 09 sty 2014, 18:30
Has thanked: 191 times
Been thanked: 837 times

Re: 4 powody by nie przyznawać się do grania w planszówki

Post autor: Neoptolemos »

zbirone pisze: Jeśli chce się uwieść jakąś dziewczynę, niekoniecznie by założyć rodzinę, ale by wspólnie ściągać majtki - jedną z głupszych rzeczy jakie można zrobić na wstępie znajomości to zdradzić się z uzależnieniem od gier planszowych.
Piękne :D
Game developer w Lucky Duck Games
Autor bloga Karta - stół!
Redaktor Board Times
Awatar użytkownika
sqb1978
Posty: 2620
Rejestracja: 18 gru 2013, 16:54
Lokalizacja: Rzeszów
Has thanked: 41 times
Been thanked: 139 times

Re: 4 powody by nie przyznawać się do grania w planszówki

Post autor: sqb1978 »

Opowiadanie o uzależnieniach na starcie znajomości daje kobiecie informację o nienajlepszych zdolnościach negocjacyjnych, co może wskazywać na słabą pulę genową, podobnie jak skłonność do uzależnień oraz przesadnego uzewnętrzniania się ;)
Awatar użytkownika
Rocy7
Posty: 5456
Rejestracja: 05 maja 2013, 14:10
Lokalizacja: Warszawa / Kobyłka
Been thanked: 5 times

Re: 4 powody by nie przyznawać się do grania w planszówki

Post autor: Rocy7 »

1 cos w tym moze byc, 2 nie zauwazylem, 3 czeste watek wielokrotnie poruszany na forum, 4 śmiem twierdzic, ze liczba tematow "w co grac z dziecmi"przeczy takiej tendencji;)
Awatar użytkownika
Dellas
Posty: 626
Rejestracja: 28 kwie 2014, 13:50
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 63 times
Been thanked: 14 times

Re: 4 powody by nie przyznawać się do grania w planszówki

Post autor: Dellas »

Dzięki za chwile radości !!!
Awatar użytkownika
Figas
Posty: 269
Rejestracja: 15 mar 2012, 10:07
Lokalizacja: Stromiec Radom
Has thanked: 1 time
Been thanked: 2 times

Re: 4 powody by nie przyznawać się do grania w planszówki

Post autor: Figas »

Co tu dużo gadać, sama prawda. Tekst co prawda żartobliwy ale ciężko nie zgodzić się z argumentacją.
Awatar użytkownika
sillue
Posty: 468
Rejestracja: 18 kwie 2012, 14:23
Lokalizacja: Piastów
Has thanked: 3 times
Been thanked: 1 time

Re: 4 powody by nie przyznawać się do grania w planszówki

Post autor: sillue »

świetne, chociaż nie bardzo wiem czy przestrzegasz czy zachęcasz :D
Nadis
Posty: 451
Rejestracja: 05 lut 2015, 21:24
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: 4 powody by nie przyznawać się do grania w planszówki

Post autor: Nadis »

Złe dziewczyny sobie chyba wybieracie, panowie, skoro Wasza planszówkowa pasja cokolwiek Wam w uwodzeniu przeszkadza :P Największą wadą mojego faceta jest to, że w gry planszowe gra ze mną z miną unieszczęśliwionego dziecka i wiele bym dała, by podzielał mój entuzjazm (i chęć kupowania coraz to nowych gier). Co do reszty, niestety się zgadzam w całej rozciągłości, za każdym razem, gdy ktoś pogardliwie prycha ,,Aa, w chińczyka grasz, czy monopol?" mam ochotę porzucić dziewczęcą elegancję i zrobić tej osobie krzywdę.
Świetnie napisana przestroga, szkoda, że nie natknęłam się na nią tak z cztery miesiące temu :D Choć właściwie - jak każda osoba uzależniona wcale nie żałuję, ba, łudzę się, że mam kontrolę nad graniem i kupowaniem nowych gier. Teraz właśnie przeżywam dylemat, bo 5 gier jeszcze nieogranych, dwie w folii, kupuję prezent dla brata (Robinson) i kusi, by zamówić coś jeszcze...
Awatar użytkownika
arturpe
Posty: 469
Rejestracja: 12 lis 2014, 21:11
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 1 time
Been thanked: 2 times

Re: 4 powody by nie przyznawać się do grania w planszówki

Post autor: arturpe »

Nadis pisze:Złe dziewczyny sobie chyba wybieracie, panowie, skoro Wasza planszówkowa pasja cokolwiek Wam w uwodzeniu przeszkadza :P Największą wadą mojego faceta jest to, że w gry planszowe gra ze mną z miną unieszczęśliwionego dziecka i wiele bym dała, by podzielał mój entuzjazm (i chęć kupowania coraz to nowych gier). Co do reszty, niestety się zgadzam w całej rozciągłości, za każdym razem, gdy ktoś pogardliwie prycha ,,Aa, w chińczyka grasz, czy monopol?" mam ochotę porzucić dziewczęcą elegancję i zrobić tej osobie krzywdę.
Świetnie napisana przestroga, szkoda, że nie natknęłam się na nią tak z cztery miesiące temu :D Choć właściwie - jak każda osoba uzależniona wcale nie żałuję, ba, łudzę się, że mam kontrolę nad graniem i kupowaniem nowych gier. Teraz właśnie przeżywam dylemat, bo 5 gier jeszcze nieogranych, dwie w folii, kupuję prezent dla brata (Robinson) i kusi, by zamówić coś jeszcze...
Tekst świetny. Ubawilem się jak pszczoła. A co do powyższego cytatu, może trzeba otworzyć portal randkowy dla planszowkowiczow? :)
pendzik
Posty: 81
Rejestracja: 04 kwie 2015, 22:42
Lokalizacja: Grodków
Has thanked: 4 times

Re: 4 powody by nie przyznawać się do grania w planszówki

Post autor: pendzik »

sqb1978 pisze:Ktoś chyba nie domknął bramy w Eldritch horror ;)
Gdzie jest "lubię to" na tym forum? :mrgreen:
Święta to dla mnie jak brama do szaleństwa. Więc zamiast spamować o dilerach odpowiem autorowi tematu 8) :twisted:.
zbirone pisze: - na przysparzanie cierpienia innym
Jeśli wciągniesz w gry kilku znajomych, potem kolejnych, a wreszcie następnych to dojdzie wreszcie do sytuacji gdy inicjując któreś spotkanie jesteś zmuszony selektywnie podejść do sprawy doboru graczy. To niecne zjawisko zwane "dylematem werbunku", zapraszając na spotkanie 4 konkretne osoby by mieć komplet do gry tym samym rezygnujesz z zaproszenia innych. Wykluczasz innych. A ów fakt - podłego pominięcia, plugawego wyeliminowania - do nich dojdzie, ci o twardej psyche jakoś sobie z tym bólem poradzą wypijając setę wódy jednym haustem, ale ci o słabszej? mogą to uznać za afront, despekt lub wręcz ostracyzm, to może zaburzyć ich samopoczucie, sprowadzić na drogę depresji i degrengolady.
Tutaj jak zwykle w życiu towarzyskim pomaga $. Duża i rozbudowana kolekcja wykluczy konieczność ograniczania uczestników do 4, 3, 6 czy ile na ile osób chodzi gra. Nieważne ile osób przyjdzie, dla każdego znajdziesz planszę lub karty. A jak zapewnisz jeszcze setki wódki w sporych ilościach to etykieta duszy towarzystwa gwarantowana :P. Twoje lokum może przypominać squat lub konwent, ale nie ma róży bez kolców :mrgreen:.
zbirone pisze: - na szok oksydacyjny
Coraz więcej ludzi wydaje coraz więcej pieniędzy na gry. Coraz więcej ludzi coraz bardziej angażuje swe mózgi by na najwyższych obrotach analizowały korelacje między zasobami na planszy, by planowały swoje posunięcia i antycypowały ruchy oponentów. To gwałtownie wymusza popyt na źródła energii. Wola gracza prowadzona za rączkę przez jego układ wegetatywny podpowiada mu by energię czerpał z tego co w toku ewolucji zostało uznane za najsmaczniejsze (czyli posiadające najwięcej zasobów białka, cukrów i tłuszczy), dlatego gracz zamierzający osiągnąć zwycięstwo w Tzolkin bezrefleksyjnie sięgnie dłonią raczej do miseczki z chipsami niż do miseczki z niepaloną kaszą gryczaną ugotowaną na parze. Chcąc rozgromić oponentów w Smallworld wybierze prędzej węglowodany proste niż złożone, chcąc zasilić wszystkie miasta w Wysokim Napięciu sięgnie po tłuszcze trans zamiast po kwasy Omega-3. Przypłaci to wszystko swoim zdrowiem i pieniędzmi które wydaje na kolejną grę zamiast na jarzyny w warzywniaku.
Olej kaszkę od tego nie urośniesz. Stejki i suple i nawet jak w Tzolkina przegrasz to i tak będziesz miał respekt :mrgreen:.
zbirone pisze: na alienację
Publiczna deklaracja dorosłego obywatela w gronie niegrającym, że spędziło się pół soboty na "planszówkach" może wywołać na twarzach otoczenia grymas idiosynkrazji, ów spontaniczny grymas nieludzko wykrzywia twarze, gdyż ludzie dla ułatwienia sobie życia myślą stereotypowo a pula asocjacji w jakiej partycypują umysły większości jest ograniczona (jak ilość gildii w 7 Cudów Świata), gry planszowe kojarzą im się z czymś infantylnym, z czymś głupim. Usłyszą "gry planszowe" pomyślą: Chińczyk. To Emil Cioran pisał, że "ludzie nienawidzą się nawzajem", abstrahując od prawdziwości/fałszywości tej tezy faktem jest, że w większości podchodzą nieufnie do zachowań niepospolitych i łatwo wydają negatywny osąd. To zapalonego gracza naraża na utratę powagi w oczach otoczenia, szczególnie jeśli otoczenie jest tępawe uzna, że tak spędzać czas (na grach) może tylko osoba niedojrzała, tarzająca się w życiowej indolencji, bo w wolnym czasie wybiera jakieś planszówki zamiast robić ambitniejsze rzeczy jakie robi większość normalnych ludzi: oglądanie TV, błąkanie się po galeriach handlowych, godzinami bełkotanie na facebooku itp.
Nie graj w sobotę. Na ten dzień znajdź sobie inne, bardziej cywilizowane zajęcie. Na przykład kibicowanie. Będziesz kryty przed społeczeństwem - na pytanie co robiłeś w sobotę będziesz opowiadał o wyjeździe, zadymie i przygodach w pociągu. Graj w tygodniu, w piątek i w niedzielę(o ile na wyjeździe nie wdepłeś w kanał i nie dostałeś 48h - w celi gra się ciężko wszystko zabierają) :mrgreen:
zbirone pisze: Jeśli chce się uwieść jakąś dziewczynę, niekoniecznie by założyć rodzinę, ale by wspólnie ściągać majtki - jedną z głupszych rzeczy jakie można zrobić na wstępie znajomości to zdradzić się z uzależnieniem od gier planszowych. Chodzi tu tylko o statystykę, nie najważniejsze, ale dość istotne jest "pierwsze wrażenie" dlatego wypada uważać na swoje komunikaty. Nieroztropne jest więc wspominanie o czynnościach których większość ludzi w ogóle nie wykonuje w ciągu całego swojego życia; jak np. zabijanie zwierząt, czytanie książek, zażywanie narkotyków, granie w gry bez prądu itp. Bynajmniej nie są to zajęcia które ludziom przeszkadzają (większość z nich w pełni popiera zabijanie zwierząt, bo chce je zjadać), ale jawne deklarowanie się jako pasjonat zabijania czy grania? to statystycznie za duże ryzyko, że przy pierwszym wrażeniu wypadnie się jako "dziwak", czyli jako nośnik gorszych genów. A to zmniejsza szanse na seks, dlatego na samym wstępie znajomości lepiej poruszać proste tematy ("masz piękne oczy") a nie poruszać bardziej hardcorowych ("zagrałbym z Tobą dziś w nocy na ostro"). Oczywiście gracz - jak każdy inny uzależniony - wreszcie musi zdradzić się ze swoich skłonności i jeszcze będzie próbował wciągnąć w tę czeluść kolejną niewinną ofiarę, czyli zagadniętą dziewczynę. Jeśli zrobi to nieostrożnie może utracić szanse na szybki ożenek, lub na szybkie posuwanie, oczywiście pionków.
Dziewczyny wyrywaj na sobotnie przygody, kibicowanie i mecze. Kobiety kochają badboyów. Przeważnie do czasu, aż parę razy są zmuszone do wyciągnięcia ich z aresztu. Tak więc jak z jednostrzałowej przygody będziesz chciał zamienić znajomość z dziewczyną na raczej dłuższą kampanię, a wybranka powoli będzie miała po dziurki w nosie twoją sobotnią normalność - zacznij oficjalnie grać. Ona się ucieszy, że masz hobby, które nie generuje problemów z prawem i wybitych zębów, ty będziesz mógł na legalu i z błogosławieństwem drugiej połówki naparzać w planszówki. Win - win situation. :lol:
zbirone pisze: Lecz - co jeszcze gorsze - każdy kij ma dwa końce. Dlatego zapraszając jakąś nieznajomą lub znajomą na grę 1 vs. 1 można wpaść w sidła lubieżnej nimfomanki. Po rozgrywce zamiast do zrobienia herbaty gracz może przez oponentkę zostać przymuszony do zgody na fellatio. No może nieco poniosła mnie fantazja, lecz to nie ujmuje powagi niebezpieczeństwu: wiadomo co o niewiastach pisali Ojcowie Kościoła.
Gentleman kobiecie nie odmawia. :twisted: :mrgreen:
Awatar użytkownika
kwiatosz
Posty: 7874
Rejestracja: 30 sty 2006, 23:27
Lokalizacja: Romford/Londyn
Has thanked: 132 times
Been thanked: 416 times
Kontakt:

Re: 4 powody by nie przyznawać się do grania w planszówki

Post autor: kwiatosz »

I'm kwiatosz and I approve this message :)
Czy istnieje miejsce bardziej pełne chaosu niż Forum? Jednak nawet tam możesz żyć w spokoju, jeśli będzie taka potrzeba" - Seneka, Listy moralne do Lucyliusza , 28.5b

ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
LudoS
Posty: 17
Rejestracja: 12 gru 2014, 20:34
Lokalizacja: Radlin
Has thanked: 1 time

Re: 4 powody by nie przyznawać się do grania w planszówki

Post autor: LudoS »

A ja nie wiem o co chodzi z tym Chińczykiem. Osobiście posiadam bardzo fajne wspomnienia związane z tą grą. Grałem dawniej często razem z Babcią i Bratem, mieliśmy swoje reguły "na wyrzucanie" - kiedy pionek gracza stał na którymś z kolorowych kwadracików, a najechał na niego inny pionek to ten co tam stał lądował na wcześniejszym kolorze lub w bazie. Wprawdzie było trochę oszukiwania (a to ktoś był zagadany i sie pionek przestawiło), ale pamiętam że każda rozgrywka była emocjonująca (przez to wyrzucanie) i z kupą śmiechu.
Co do postu tytułowego to świetnie napisane.
Fegat
Posty: 837
Rejestracja: 23 lut 2015, 08:22
Lokalizacja: Zabrze
Been thanked: 1 time

Re: 4 powody by nie przyznawać się do grania w planszówki

Post autor: Fegat »

Genialny tekst! Ostatnio pierwszy raz (po wciagnieciu w gry z 10 osob) mialem dylemat moralny kogo zaprosic... Ale problem rozwiazany, bo kolekcja gier jest juz nawet nawet, a gramy w studio muzyczno-fotograficznym, wiec miejsca jest sporoooo :)
www.przystole.org <<=== Ameri, ameri i więcej ameri! :D
Awatar użytkownika
elayeth
Posty: 1051
Rejestracja: 07 sty 2009, 16:29
Lokalizacja: Bydgoszcz
Has thanked: 175 times
Been thanked: 192 times

Re: 4 powody by nie przyznawać się do grania w planszówki

Post autor: elayeth »

Eee tam. ;)

Teraz to jest o niebo lepiej niz kilka lat temu. Chyba ze trzy lata temu stworzylem podobny post, gdy kuzynka na urodzinach wyrzucila mi w twarz: "no ale ile mozna grac w grzybobranie czy monopoly"... ;)

Teraz to ja co i rusz spotykam sie z nowymi ludzmi, ktorzy albo co nieco wiedzą o fakcie, że planszowki sie rozwijają albo mają wsrod znajomych kogoś kto gra... Zdarza sie, ze nawet sami grają! Widzę duzy postep w ostatnich latach. Ja sam wciagnąlem z 15 osób, z czego pewnie pięć tworzy swoją kolekcję. :)

I to prawda, że z czasem zaczyna człowiek preferować tych znajomych, ktorzy lubią odpowiednie gry i/lub od grania oczekują tego samego... życie.

Czyż nie jest znamienne to, że nawet w takim empiku mają... Splendor, Smallworld, Shogun... a nawet Battlestara! 3 lata temu było to nie do pomyslenia! ;)
Fegat
Posty: 837
Rejestracja: 23 lut 2015, 08:22
Lokalizacja: Zabrze
Been thanked: 1 time

Re: 4 powody by nie przyznawać się do grania w planszówki

Post autor: Fegat »

Empik bankrutuje, pewnie dlatego :)
www.przystole.org <<=== Ameri, ameri i więcej ameri! :D
Awatar użytkownika
walkingdead
Posty: 2036
Rejestracja: 06 lut 2013, 19:57
Has thanked: 121 times
Been thanked: 331 times

Re: 4 powody by nie przyznawać się do grania w planszówki

Post autor: walkingdead »

Świetnie się czytało tekst:)
Ja ostatnio spotykam ludzi, którzy sami znają temat. Powiem więcej, szukałam ostatnio osób do teamu w pracy i byłam pozytywnie zaskoczona tym, ile osób uwzględnia planszówki w sekcji hobby swojego CV.
Awatar użytkownika
Legun
Posty: 1786
Rejestracja: 20 wrz 2005, 19:22
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 76 times
Been thanked: 158 times

Re: 4 powody by nie przyznawać się do grania w planszówki

Post autor: Legun »

Oj widać, że kolega Zbirone jest dopiero w pierwszej, ostrej fazie choroby. Wszystkie opisane przez niego zagrożenia są dość łatwe do uniknięcia. Prawdziwe problemy pojawiają się po jakimś czasie, gdy rzecz przejdzie w fazę chroniczną. Wtedy już na nic się nie zda próba ukrywania swoich słabości:
* Choroba (choć nie we wszystkich przypadkach) przenosi się drogą płciową. Współuzależnione małżonki, miast studzić zgubne skłonności, dolewają tylko oliwy do ognia - "no to może chociaż jeszcze małe Ligretto, tak na domknięcie żołądka..."
* Szczególnie ciężkie są przypadki uzależnienia wrodzonego - przenoszącego się na progeniturę. Prawdziwy dramat zaczyna się dopiero wtedy, gdy pięciolatka, po i przed całym dniem na nartach, staje koło łóżka rodziców o 7 rano mówiąc "Nie chcę więcej spać, chcę z tatusiem grać!".
* Z czasem wszyscy znajomi wiedzą bardzo dobrze o nałogu, rozpoznając to po tym, że nie potrafi się mówić o niczym innym.
* Osoby, które wciągnęło się w nałóg, lecz są we wcześniejszych jego fazach, nieustająco dopominają się o porady co kupić, jak również przynoszą gry otrzymane w prezencie od innych - do rozkminienia. Także takie, o których wiadomo, że nie są udane lub nie trafiają w gusta roznosiciela nałogu. Pomagać - ból. Nie pomagać - straci się sławę mołojecką grożercy, czyli wszystko, co się ma.
Najlepsze gry to te, w które wygrywa się dzięki wybitnej inteligencji, zaś przegrywa przez brak szczęścia...
Awatar użytkownika
MichalStajszczak
Posty: 9425
Rejestracja: 31 sty 2005, 19:42
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 503 times
Been thanked: 1441 times
Kontakt:

Re: 4 powody by nie przyznawać się do grania w planszówki

Post autor: MichalStajszczak »

Legun pisze:Wtedy już na nic się nie zda próba ukrywania swoich słabości
Ukrywania? Niektórzy wręcz to eksponują, np. ustawiajac się na tle swojej kolekcji podczas udzielania wywiadu poważnej stacji informacyjnej o sprawach wagi państwowej :mrgreen:
ODPOWIEDZ