Szczerze mówiąc, gra stricte wojenna powinna wg mnie być dwu- lub jednoosobowa. Ująłbym to szerzej: każda gra jako rozrywkowy model konfliktu powinna być co najwyżej dwuosobowa - ale to już pewnie byłoby dla wielu zbyt jaskrawą prowokacją
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Niemniej gry wieloosobowe są dla mnie - mniej lub bardziej udanymi - dziwolągami lub eksperymentami.
That being said... Bardzo dobrze bawiłem się przy Here I Stand, czteroosobową rozgrywkę we wzmiankowaną The First World War uważam za jedno z najwspanialszych moich doświadczeń growych, wariant wieloosobowy Napoleon's Triumph wydaje mi się bardzo interesujący, choć nigdy tak w NT nie grałem ani nawet nie czytałem opisu takiej rozgrywki.
Te wyjątki nie zmieniają jednak mojego zasadniczego nastawienia, zwłaszcza w odniesieniu do gier historycznych/wojennych, które ze swej istoty są dla mnie są "dwustronne" (co nie musi znaczyć "dwuosobowe", bo mogą być solo). Przełamać ten pogląd mogą tylko ciekawe oddanie w grze:
![Arrow :arrow:](./images/smilies/icon_arrow.gif)
elementów rywalizacji nakładających się na zasadniczą oś konfliktu (FWW),
![Arrow :arrow:](./images/smilies/icon_arrow.gif)
struktury dowodzenia i jej funkcjonowania (NT),
![Arrow :arrow:](./images/smilies/icon_arrow.gif)
nieostrego podziału więcej niż dwóch stron konfliktu (COIN-y, nadchodzący Churchill).
Pomijam rzecz jasna gry udające tylko konflikty historyczne, np. Condotierre, w którym bitwę toczyć może kilku dowódców na zasadzie wszyscy przeciw wszystkim.
Wracając do problemu postawionego w tym wątku. Niewykluczone, że ma tu zastosowanie wątpliwość Panny Młodej z Wesela: "To może i szukać szkoda"?
![Wink :wink:](./images/smilies/icon_wink.gif)