grabol pisze: ↑19 sty 2023, 19:33
Uprzejma prośba o szersza relację z rozgrywki w Marie, tym bardziej że zwyciężyła Austria. Jestem bardzo ciekawy.
Którego Napoleona wybrać 6, 7, czy 15…?
Trudno mi teraz sobie przypomnieć jak to było dokładnie. Na pewno jako Prusak popełniłem trochę błędów, głównie w manewrowaniu na samym początku. Wdałem się też w bitwę w kolorze, w którym byłem bardzo silny, ale okazało się, że Austria była w nim jeszcze silniejsza. Bitwa skończyła się moim niedalekim odwrotem, i choć w ludziach strat wielkich nie poniosłem, to jednak w kartach były to straty nie do odzyskania. Gigantyczny błąd zrobiłem, gdy mogłem zablokować niekorzystne dla Prus przesunięcie znacznika politycznego w Rosji (przysługa od Francuza) i nie wykorzystałem tego (zostawiłem sobie tę przysługę na inny moment... a okazało się że kluczowy byłe właśnie ten). Za moment przegrałem walkę o kolejną kartę i nagle zacząłem dostawać zamiast 3 kart, tylko 2 co turę. Dodatkowo Austriak skupił się na mnie ze swoimi huzarami, skubiąc mnie z kolejnych kart. W sytuacji, w której Francuz właściwie nie naciskał na Austriaka od zachodu, a na mapie zachodnich Niemiec niewiele się działo, Austria mogła pełną siłę skupić na mnie. No i się skupiła.
Próbowałem coś ustukać jako Pragmatyk, ale też się tam z Francuzem gdzieś zamotaliśmy w dziwnych manewrach i ostatecznie ani ja jego, ani on mnie. W innej rozgrywce, którą pamiętam, rzuciliśmy się na Austrię bardzo mocno od początku, no i nie było z niej co zbierać. Widać trzeba jednak bardziej agresywnie działać.
A co do Napoleona, to kupuj dowolnego, jeśli potrzebujesz takiej gry w kolekcji. 1806 jest krótszy i bardziej asymetryczny, no i można go łączyć z 1807, za to 1807 toczy na ziemiach polskich i jest bardziej wyrównany, do tego obszar działań większy. W 1815 z tego co kojarzę, to znowu powrót do mniejszej skali, ale można grać w trzy osoby.
*****************************
Dzisiaj z Mirkiem ponownie graliśmy w Napoleon 1807, tym razem scenariusz bitwa pod Frydlandem (niby 30-45 min). Te czasy trwania scenariuszy są niedoszacowane mocno, ale generalnie udało nam się całość zmieścić w 2 godziny. I były to bardzo fajne 2 godziny. Nawet taki krótki scenariusz, toczący się na bardzo ograniczonej przestrzeni, niezbyt manewrowy, może dać sporo radości dzięki kartom, systemowi aktywacji itp.) Francuzi teoretycznie mają w nim przewagę, ale musza ją wykorzystać idealnie, bo wygrywają tylko przez sudden death rosjan. Czyli musza zejśc do 0 punktów, a każdy inny wynik punktowy (1-20) oznacza zwycięstwo rosjan. Zagraliśmy znowu z vedetami i z jednej strony mogą one wydłużać grę (wprowadzają więcej niepewności, trzeba się zastanawiac nad kilkoma ruchami więcej), ale z drugiej, nawet przy takim scenariuszu pozwalają na trochę ciekawych manewrów. Scenariusz rozpoczął się od próby wycofania rosjan na północ. Wojska francuskie odcięły drogę na Królewiec i otoczyły siły Bennigsena, wydając mu walną bitwę pod... Frydlandem (11 do 8 kart). Odpusciłem trochę inne kierunki na korzyść tej bitwy (skomasowanie sił do bitwy plus odcięcie Bennigsenowi dróg odwrotu, ale rezultaty były gorsze niż zakładałem (straty 4 ru vs 2 Fra). W tej bitwie nie mogłem de facto skorzystać z Napoleona, bo zajęty był adorowaniem Pani Walewskiej :///// Gdyby nie to dobierałbym jeszcze jedną kartę więcej. Po bitwie być może powinienem Bennigsena jeszcze raz dopaść, tylko że bitwa miała miejsce w 2 turze, a były tylko 3 w tym scenariuszu. Na ponowne koncentrowanie sił nie starzyłoby czasu i musiałbym uderzać z marszu, czego się troche przestraszyłem (czekała mnie bitwa mniej więcej 6 do 6 kart) i postanowiłem dokonać zwrot na Królewiec (przynajmniej 3 VP + VP za straty przy wygranej bitwie). Tam stał korpus gen.L'Estocqa (łącznie 3 karty) i atak Napoleona z 2-3 korpusami (4-5 kart) mógł się powieść. Niestety, jak na złość zaplanowane manewry nie powiodły sie przez zbyt niskie karty dociągane z talii i ostatecznie Królewiec zaatakowałem tylko częścią planowanych sił, a bitwa 3 na 3 karty zakońćzyła się moją porazką. No i w tym momencie szans na zwycięstwo już nie miałem. Nie zmienia to faktu, że grało się bardzo przyjemnie i jeszcze nie raz będę napoleon wyciągał na stół.
Przed Napoleonem zagraliśmy sobie jeszcze w Warchest (bardzo fajne, trochę szachowe, ale też emocjonujące) i karciankę Radlands (ostatnio jedna z moich ulubionych gier). łącznie, w 5 godzin, zaliczylismy 4 rozgrywki (2x Warchest, Radlands, N1807), co jest świetnym wynikiem.
Przy stole obok Grzegorz z Jankiem grali w Enemy Actions: Kharkov. Ciekaw jestem rozgrywki dwuosobowej, bo mam za sobą rozgrywkę w Soviet Solo. Sytuacja u kolegów rozwijała się zupełnie inaczej niż w moich rozgrywkach z botem. Janek zrobił przełamanie, plansza wyglądała na pustą, wydawało się że można hasać... Tymczasem w solo bot dość szybo wypełnia szczeliny i zalepia dziury. Rozkłada sporo garnizonów (powstrzymują ruch nacierających jednostek) i równomiernie lokuje rezerwy. Trudno jest wyjść w przestrzeń operacyjną.
Za tydzień być może też uda się wykroić środe lub czwartek na jakies granie. Z pewnością chętnie zagrałbym w Bismarcka, kiedyś też EA Kharkov dwuosobowy, Polis, Almoravid... No jest tego trochę. Cieszą kolejne spotkania z kolegami, mam nadzieję, że coraz częstsze.