wilecki pisze:olsszak pisze:Mam pytanie - czy ktoś ma to i grał? Zastanawiam się nad wsparciem.
Miałem, grałem i już nie mam... Wsparłem na podstawie bardzo klimatycznych grafik na kartach i faktu, że twórcą gry jest NinjaDorg - autor scenariuszy fanowskich do LOTR LCG. Zagrałem dwa razy solo (nigdy nie planowałem testować rozgrywki wieloosobowej), ale niestety gra mnie nie przekonała. Po pierwsze klimat dark fantasy z kart jest mocno zaburzony znacznikami rodem z Osadników (serduszka i chmurki). Po drugie gra jest bardzo oldskulowa mechanicznie i kilka nieudanych rzutów kostką, potrafi skutecznie odebrać przyjemność z gry, bo w następnej rundzie trzeba będzie zaczynać questa od nowa. Praktycznie nie opłaca się, przynajmniej na początku, poruszać się bez poświęcenia jednej akcji na ukrycie się, bo każda ewentualna rana zmniejszy liczbę dostępnych akcji! Ponadto moim zdaniem bossowie są zbyt podobni do siebie, ale regrywalność ratuje losowa mapa. Oprócz niej podobało mi się również łączenie ras i klas postaci, prawie jak w RPG. Niestety mozolne ciułanie słów kluczowych potrzebne jest do posuwania "fabuły" każdego scenariusza i to nie zmienia się do końca gry. Chyba właśnie ta monotonność sprawiła, że ta gra mi się nie spodobała.
Wydaje mi się, że w przypadku Gloom of Kilforth sprawdza się powiedzenie Ignacego Trzewiczka, że autorzy gier nie powinny być jednocześnie wydawcami. Moim zdaniem ta gra miała potencjał (te grafiki!), ale chyba zabrakło właśnie kogoś z większym dystansem i doświadczeniem w branży, żeby oszlifować ten produkt. Jeśli chodzi o mnie, to jako lekką grę solo fantasy prędzej wybrałbym najnowszego Runebounda, a ratowanie świata bardziej podobało mi się w Eldritch Horror. Z drugiej strony oceny na BGG oraz sukces obu kampanii na Kickstarterze dowodzą, że ta gra ma wielu fanów...
Dzięki za opinię
Ja zacytuję to co napisalem na jednej z grup na FB:
"Zapoznałem się z kilkoma recenzjami pisanymi na bgg, obejrzałem setup i gameplay One stop co-OP shop oraz jeden opis fabularny rozgrywki czy jak to nazwać.
Podoba mi się fabuła - jest jej sporo, buduje się ją poprzez nasze działania wraz z rozwojem scenariusza. W połączeniu ze świetnymi w mojej opinii grafikami buduje świetny klimat. Jak dorzuci się do tego proponowany podkład muzyczny to razem daje nam niesamowite połączenie.
Podoba mi się pomysł z 25 lokacjami odpowiadającymi 25 dniom, w czasie których musisz wypełnić swoją sagę/misje włącznie z walka z finałowym przeciwnikiem (Ancient). Kart Sagi jest 24 po 3 na każdą sagę. Do tego wybieramy wspomnianego bossa i powiązane z nim karty plot (tych jest 24, wiec wychodzi mi, że jest po 6 na bossa). I tutaj pojawia się moja pierwsza wątpliwość - czy nie jest zbyt mało finałowych przeciwników, bo o ile mamy 8 sag to jednak zastanawiam się czy nie za mała różnorodność bossów po jakimś czasie. Chyba, że kluczowa jest "pogoń za króliczkiem", a nie to co zrobisz z nim jak go dopadniemy?
W skrócie chyba można określić tę grę jako coś czym Mystfall pragnęłoby być. Swoją droga autorem czy jednym z nich jest Tristan Hall, którego część osób może kojarzyć z bgg i scenariuszy do Władcy Pierścieni LCG (sam w nie grałem, a styl kart przypomniał mi od samego początku Władcę
).
W grze oprócz kart mamy tez kostki - służą nam one do testów oraz do walki. Sukcesy to 5/6 i chyba nie ma modyfikatorów rzutów. Co najwyżej dodatkowe sukcesy z kart. Tu mam kolejną wątpliwość - na ile losowość będzie psuła mi przygodę ?
Na plus trzeba jeszcze dodać słuchanie społeczności - jako jeden z dodatków wprowadzone są elementy których brakowało - sakiewka do losowania żetonów, dodatkowe kości, karty pomocy itp.
To tyle na szybko - zastanawiam się na ile ta gra może stanowić dla posiadanych przeze mnie Pathfindera RotR czy będącego w drodze Thunderstone Quest. Na ten moment wydaje mi się, że ta gra ma szanse wygrać z nimi warstwą fabularną.
Niestety jestem prawie przekonany, że to wezmę a w 2019 czeka nas kolejna gra z tej serii, która z tego co wiem będzie standalone, ale pewnie będzie możliwe połączenie"
Zapomniałem dodać, wtedy, że element z akcjami powiązanymi z życiem wydał mi się interesujący, ale nie wiedzialem jak się sprawdza w praktyce
i też zastanawialem się nad tym jak bardzo kostki psują zabawę