Gambit pisze:Napisz, napisz...bo ja zacząłem się zastanawiać nad pledge za 300$, a to zły znak
Mam podobnego smaka na Folklore i jedyne, co mnie powstrzymuje, to standardowe pytanie: Z kim ja w to będę grał?
Tytuł
wybitnie mi się podoba, ale każda rozgrywka - to jak sesja RPG. Trzeba liczyć minimum 4-5 godzin. Gdzie ja znajdę na to czas w tym wieku?
Na razie obejrzałem jedynie filmiki (polecam!!!). Na zerknięcie w instrukcję nie miałem jeszcze czasu. Przed podjęciem decyzji muszę to zrobić, bo źle napisana instrukcja jest koszmarem każdego gracza.
Na razie z samych filmików wynika:
Tytuł jest przeniesieniem RPG na plansze z tym, że.... Nie ma mistrza gry. Mamy scenariusz, karty, mechanikę i wszystko rozstrzyga za nas sama gra. Uwielbiam takie rozwiązania! Brak overlorda i kogoś, kto gra przeciw graczom, to dla mnie super sprawa (może dlatego, że sam nim zwykle bywałem
). Wszystkie "misje", eventy i potyczki - rozwiązuje za nas mechanika gry i karty. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by ktoś "mistrzował", ale na całe szczęście - nie ma takiego obowiązku.
STRASZNIE podoba mi się pomysł, że wykonując questy podróżujemy po mapie i ciągniemy karty przygód. Kiedy dochodzi do potyczki - przenosimy się na konkretny kafelek i zaczynamy klasyczny, taktyczny pojedynek. No cudne rozwiązanie!
Walki wyglądają epicko i bardzo taktycznie, choć mogłyby być trochę bardziej uproszczone. Ale to już moje zboczenie - nie znoszę liczenia tony modyfikatorów, pilnowania statusów, etc. Wprawdzie nie ma tego za wiele w Folklore (znów - nie jestem do końca pewny, bo oglądałem same filmiki), ale nadal poziom komplikacji potyczek taktycznych oceniam jako dość wysoki.
No i na koniec dwie rzeczy, które dla mnie są haczykiem, na którym Greenbrier Games mnie zaczepiło:
1. Fantastyczny klimat horrorów ze świata Draculi, Van Helsinga i horrorów Hammer Films!!! Klimat jak z filmu Polańskiego "Nieustraszeni Pogromcy Wampirów". Czy ktoś pamięta starą pecetową gierkę, przy której spędziłem lata młodości Quest for Glory: Shadows of Darkness? Anyway - wampiry, wilkołaki, rusałki, duchy i inne stwory, które można spotkać w mrocznych zakątkach Bałkanów. Dla mnie - jako wielbiciela tych klimatów - miód na serce.
2. Kapitalne grafiki i doskonałe figurki. Tak klimatycznych artworków nie widziałem dawno. Ponownie - trafili idealnie w mój gust.
No i na koniec - to chyba jedyna gra, w której jak umrzesz... Możesz grać duchem swojej postaci!
A jak drużyna się postara, to za pomocą rozmaitych rytuałów ma szansę cię wskrzesić. Death is not the end... It is the beginning!
Więcej - po przestudiowaniu rulebooka.
I co najgorsze - Jak siebie znam, to i tak kupię, pomimo świadomości, że gra będzie grzała półę.