Nie mieszałem postaci i scenariuszy. Nie widze schematyczności - asne, można leczenia do Bishopa... Ale jak nam Bishop w 3 turze padnie to co? Nie ma medyka w drużynie ;P
Każda rozgrywka nawet w ten sam scenariusz była zgoła odmienna od wcześniejszych (jak dla mnie i moich współgraczy). "Krótkości" gry nikt nie zauważył - wg mnie jest w sam raz te kilkanaście tur (hehe, jak dożyjemy...) w stosunku do "zawartości" gry. I nigdy nie było "wszyscy wiedzą i lecimy"... Co najwyżej wszyscy wiedzą, że skanując trzeba się sąsiada podpytać czy w razie czego ściągnie nam mordossacza ;P Choć i to czasami nie udawało się "Spoko, mam ataku dosyć, aby ci pomóc" I chlast - mordossacz na twarz... Potem jakiś strike dla sąsiada, odrzucenie kart z ręki i... "Sory stary, nie dam rady tego gada załatwić..."
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Różnie to bywa, zwykle epicko, czasami zabawnie, czasami jak po maśle by nagle, w jednej turze wyciskać łzy i generować chęć rzucenia stołem ;P Takie moje zdanie. U ciebie widzę już analizowanie, liczenie ile tur zagram etc to nie ten typ gry ;P Lepszy może być Mage Knight w Twoim przypadku @Alwrin
W Alienie nie ma co analizować, los płata nam co i rusz figle i rzuca kłody pod nogi, czasami mami niby serią sukcesów, które za chwilę bokiem nam wyłażą... Losowe, szybkie, emocjonujące, klimatyczne i potrafiące dać w kość.
Co do kart z umiejętnościami postaci/postaciami - jak dla mnie są mocno różne. Wrzucenie Marines zamiast innego teamu w scenariuszu X spowoduje na pewno inną grę... O ile ci marines pojawią się w barakach ;P Losowe... Scnariusz nr 1 (Alien) bez np. Inżyniera z jego patykiem elektrycznym do przesuwania/przeganiania obcych może być znacznie trudniejszy do wygrania... No chyba, że i Organizm Doskonały zastąpimy innym "bossem" końcowym ;P