Moje doświadczenie wskazuje, że trzeba zmienić obiekt, na taki, którego nie trzeba do niczego przekonywać, bo sam kupuje świetne gry... Prawda Apos? :>
Jeszcze tak dodam, sporo moich koleżanek ze studiów (ciężki kierunek, także grupa wydawała mi się obiecująca) przy rozłożeniu byle gry w stylu Osadnicy z Catanu miało reakcję pt.
niee, za głupia jestem, ale nie śmiejcie się ze mnie, że nie ogarnę zasad itd. W tym naprawdę najlepsze studentki na roku, także nie jakieś w ciemię bite czy mające większe podstawy do kompleksów... Ale że mamy naprawdę miłą atmosferę, to się przekonały, w bólach, ale jednak. I dość regularnie się spotykamy na granie
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Trzeba wyczuć, co jest dla kogo problemem odnośnie planszówek.
Czy to nastawienie pt. planszówki są dla dzieci (z tym dość łatwo myślę walczyć, wystarczy pokazać takiego Tzolk`ina żeby wątpliwości, że dzieciaki sobie mogą tam najwyżej kółkami pokręcić, nie było), czy obawa przed wyjściem na osobę mało inteligentną (z tym jest gorzej, w szkołach niektórzy nauczyciele wciąż podkreślają, jak to dziewczynki mają mniejsze predyspozycje do przedmiotów ścisłych - a myślenie logiczne w grach jednak jest nagradzane - i część kobiet, jeśli miały pecha, potem żyje w takim bzdurnym przeświadczeniu), czy to rzucenie na zbyt głęboką wodę... Aż wreszcie pozostaje czwarta opcja, czyli po prostu - Wasza druga połowa, płci dowolnej, woli spędzać czas na czymś innym, bo ją po prostu bardziej cieszy w czasie wolnym granie na komputerze/robienie paznokci/czytanie książek/sport/siedzenie na fb niż gry planszowe.
I tu się pozostaje albo pogodzić i podejść do tego tak, że związek, gdzie się wszystko robi razem, staje się w końcu męczący i naprawdę każda ze stron potrzebuje swojej przestrzeni (czyli, Wy panowie idziecie na planszówki, druga połowa idzie do kina z koleżankami, albo, panie idą na planszówki, a druga połowa gra z kumplami w LoLa...), albo zamiast co weekend truć cztery litery ,,zaagraj ze mną, no ale zaagraj" to znaleźć taką, co sama grę przyniesie. Tych naprawdę trochę jest, ostatnio byłam z chłopakiem w Ludiversum w Katowicach i poza parami, których było dużo, dużo też było przy stolikach wyłącznie grających dziewczyn.