GRY-PLANSZOWE.pl

Mechaniki, których szczególnie nie lubicie. Które, macie wrażenie, że Was ograniczają.
Macie takie, które jak tylko zobaczycie w opisie, to już na pewno nie sięgniecie po tytuł?

Dla ułatwienia mechanizmy w grach wg BGG --> https://boardgamegeek.com/browse/boardgamemechanic

Po wielu rożnych rozgrywkach, takie oto mechanizmy w grach planszowych mnie denerwują:

1. Area/Territory controll - przykład: El Grande, Rialto...
2. Pattern building - przkład: Basilica, Capital...

Analogicznie można zrobić wątek o mechanizmach, które najbardziej lubimy, ale ja lubię całą resztę...

Worker placement. Kojarzy mi się to z potworną nuda typu zdobądź dwa kamienie i dwa drewna, żeby zbudować domek, który da ci jednego robotnika, który da ci jedna żywność, która da ci 5 punktów zwycięstwa. W ogóle nie lubię punktów zwycięstwa w grach, bo jest to zwykle całkowicie abstrakcyjne i oderwane od klimatu.

kooperacja, ble.

Draft w ciemno i licytacja.

Te wszystkie co są w grze Terra Mystica i w Small World

Mi Dominion obrzydził deck building. OK, jako element większej całości - nie drażni, ale czysty db kojarzy mi się ze straszliwym sucharstwem.

Licytacja zamkniętej ręki w poważnych tytułach zawsze mnie drażni, często kara za zalicytowanie dużo, gdy ktoś da dużo+1 jest niewspółmierna do kontroli jaką się ma w trakcie licytacji.

"Rywalizacja o pierwszego gracza, a potem kolejność w kółeczko" (patrz Agricola, Terra Mystica bez dodatku). Taki sposób ustalania kolejności spostrzegam jako błąd w sztuce designerskiej. Gdy gram w taką grę z osobą, która wiem, że ceni bardziej niż przeciętny gracz przywilej rozpoczynania tury to chcę siedzieć po jej lewej, a nie po prawej. Jeżeli przed grą myślę o tym, gdzie usiąść przy stole, by mieć większe szanse na zwycięstwo to coś jest nie tak (TAK, ze mną, ale też i z grą). Jeżeli jest rywalizacja o pierwszego gracza to powinna być także o drugiego, trzeciego itd. (patrz Caylus, Zamki Burgundii).

Licytacji innej niż Spartacus/GoT (w cykladach nie znoszę tego przebijania i wędrowania swoim ziomkiem).
Ogólnie losowości (ciągnięcie kart z O:NI)

kooperacyja i licytacja

Negocjacje nad stołem - zazwyczaj bez związku z mechaniką + Wygrywa nie lepszy, lecz ten kto ma bardziej gadane.
Budowanie decka przed rozgrywką.

Kooperacja i negocjacje

_Berenice_ pisze:Negocjacje nad stołem - zazwyczaj bez związku z mechaniką + Wygrywa nie lepszy, lecz ten kto ma bardziej gadane.

Czyli jednak wygrywa lepszy.
To tak, jakbyś powiedziała, że nie lubisz biathlonu, bo wygrywa nie lepszy, tylko ten, kto lepiej strzela. A w ogóle to strzelanie jest zazwyczaj bez związku z narciarstwem

Curiosity pisze:

_Berenice_ pisze:Negocjacje nad stołem - zazwyczaj bez związku z mechaniką + Wygrywa nie lepszy, lecz ten kto ma bardziej gadane.

Czyli jednak wygrywa lepszy.
To tak, jakbyś powiedziała, że nie lubisz biathlonu, bo wygrywa nie lepszy, tylko ten, kto lepiej strzela. A w ogóle to strzelanie jest zazwyczaj bez związku z narciarstwem

Masz bardzo wiele racji, a właściwie to całą rację Moje stanowisko wynika pewnie z przeświadczenia, że planszówka to pojedynek umysłów, natomiast negocjacje nad stołem to jakieś kupczenie, przekonywanie i zupełnie inne umiejętności.

I z osobistej ułomności, gdyż jestem tak kiepska w negocjonowaniu i przekonywaniu, że dobry handlarz wcisnąłby mi piasek na Saharze

Licytacje, kooperacje, take that, eliminacja graczy, odgrywanie ról, negocjacje.

Czysta kooperacja i eliminacja graczy (w grach trwających dłużej niż ~10 minut). Ble

Mechanika kostek. Rzuć i licz na to że Ci się przyfarci.

Licytacja oraz wszelkiego rodzaju imprezówkowe wymuszacze "dobrej zabawy", zwłaszcza te polegające na szybkości, przekrzykiwaniu lub dotykaniu.

Tak mi przyszło do głowy "Powiedz jakiej mechaniki nie lubisz, a powiem ci kim jesteś". Fajne ćwiczenie dla początkującego psychoanalityka.

Negocjacje i gry czasu rzeczywistego. Nie cierpię tych rzeczy! Na podium znalazłoby się również miejsce dla jawnej licytacji.

Każda mechanika, która doprowadza do utraty tury w grze. Nic mnie tak nie drażni.

To ja też dorzucę licytację (nie cierpię ) i gry czasu rzeczywistego (stresują mnie).

Licytacja i pojedynczy rzut kością przesadzający rozgrywkę/dający ogromne korzyści (przykład z czapy - Seafall). Kości bardzo lubię, ale musi się dużo rzucać, żeby zrównoważyć losowość.

Kooperacje i budowanie silniczków.

Element losowy w dużej przemyślanej grze - tak jak np. rzut kością w Martwej Zimie... Doprowadziło to, że gra przy której miałem hype przy długim słuchaniu zasad zgasł w 3 minuty...

Duża losowość w długich grach - grasz w coś półtorej godziny i nie wyjdzie Ci jeden rzut kością i cały misterny plan poszedł...

Nienawidzę kostek. Choć chyba bliżej prawdy jest to, że to kostki nie lubią mnie. Zawsze jak są kostki, których nie można modyfikować to mam przejebane. Jak można modyfikować to wcale nie jest lepiej. Kostki dopuszczam w grach lekkich albo ameritrash. Z tym mogę żyć.
Oczywiście są gry z kostkami w które grywam, bo co zrobić

Tapnięte | keep-disco-evil