Strona 1 z 1

Shadows in Kyoto

: 22 lis 2017, 01:03
autor: rattkin
Kolejna (#2) gra Emperor S4 z serii ... właściwie nie wiadomo jakiej. Bo już kilka tych gier mają i numeracja na pudełkach nadal pozostaje tajemnicą. Numery się dublują, nachodzą na siebie. Tak czy siak, u nas skojarzenie będzie od razu z "Gejszami" czyli z sławnym Hanamikoji - grze z numerkiem #1 od EmperorS4. Skojarzenie przez grafiki, rzecz jasna.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Re: Shadows in Kyoto

: 22 lis 2017, 01:37
autor: rattkin
Od razu mówię - ta gra z Hanamikoji nie ma wspólnego prawie nic. Owszem, grafiki są bardzo podobne, w tym samym stylu i też przedstawiają panie w kolorowych strojach. Tyle, że te grafiki to centrum Hanamikoji, a w Shadows in Kyoto są sprytnie marketingowo podczepione, jako zaawansowany wariant gry. Ktoś gdzieś stwierdził, że "tak będzie fajnie", na pudełku dopisał "Hanamikoji" i ma być dobrze. Dobrze jest, ale z innych powodów. Jeśli ktoś więc ma po prostu słabość do samego stylu graficznego, tą grą będzie zawiedziony. Te grafiki są tu tylko na kilku kartach, które równie dobrze mogą nawet nie brać w grze udziału.

Jeśli jest coś wspólnego, to pomysł na - znów - sprytną logiczno-strategiczną grę dwuosobową w bardzo kompaktowym wydaniu. I o ile w Hanamikoji nieobce jest poczucie "hm... nie wiem czemu wygrałem" i "hm... nie wiem czemu przegrałem", jako pochodna strategii "grać na nie-przegraną", o tyle w SiK zdecydowanie jest pole do popisu.

Trzon gry to stary jak świat koncept a'la Stratego. U nas dość znana była swego czasu gra Alexa Randolph - Duchy. Rzecz zasadza się na pomyśle, że każdy gracz prowadzi swoje pionki, a każdy z tych pionków ma dwie strony. Jedną - zwyczajną i drugą, specjalnie oznaczoną. Pionki ustawione są w taki sposób, że gracze widzą strony specjalne swoich własnych pionków, ale nie widzą ich u przeciwnika - widzą tylko normalne fronty. Zrozumiałe? No, to właściwie już cała gra. Reszta to już tylko kwestia ustalenia warunków zwycięstwa.

Mamy rok 1867 i ostatni rząd wojskowy feudalnej Japonii. W Shadows in Kyoto pojedynkujemy się jako Oniwaban, podziemna grupa szpiegów, potajemnie wspierająca szoguna, przeciwko agencji wywiadowczej rządu imperatora Meiji, za którym stoi postęp i technologia zachodu. Koncentrujemy się na żeńskiej częsci oporu i wywiadu, dzielnych kobietach, które sprzyjały sprawom poszczególnych stron. Oniwaban swoją kwaterę główną miał niedaleko właśnie ulicy Hanamikoji (ponoć). W 1878, udało im się zamordować ówczesnego sekretarza stanu, zagrażając tym samym stabilności rządu Meiji. W odpowiedzi, agencja wywiadowcza rozwinęła własną siatkę wspomaganą nowoczesną bronią, podsłuchami, metodami ataku, kontrolując Oniwaban i osłabiając ich pozycje. Owa walka ciągnęła się przez kilka dekad, aż do ekonomicznego kryzysu Japonii po Pierwszej Wojnie Światowej w 1927. Po miesiącach dochodzeń i podchodów, Oniwaban dotarło do najważniejszych dokumentów, w których zgromadzona była wiedza o zaawansowanych technologiach stosowanych przez rząd. Równocześnie, rząd wreszcie zdemaskował i odkrył siedzibę Oniwaban. Obydwie strony wiedzą wiele o sobie. Nadchodzi decydujące starcie.

Tyle wstępu. Jest on napisany w taki sposób, że nie mam do końca pewności, czy jest wymyślony, czy też opiera się na "faktach autentycznych". Historia zna oczywiście imperatora Meiji, oraz 'oniwaban', ale czy reszta nie jest podkolorowana na potrzeby miłego wstępu - niech znający historię Japonii mi podpowiedzą.

Tak czy siak, każdy z graczy kontroluje 6 swoich agentek. Agentki mają przypisaną "siłę" od 0 do 3, przy czym cztery z nich są podłożonymi agentami, dla zatarcia śladów, a tylko dwie z nich przenoszą faktyczne wartościowe informacje. Zadaniem graczy jest doprowadzić do jednej z poniższych sytuacji (w której wygrywają):
- pochwycą obydwie "prawdziwe" agentki przeciwnej frakcji
- wystawią (pozwolą pochwycić) przeciwnikowi trzy swoje fałszywe agentki
- doprowadzą do ucieczki jednej prawdziwej agentki (jej pionek dotrze do przeciwnej strony planszy)

Każdy gracz dysponuje talią kart z lokacjami odpowiadającymi malutkiej planszy. By ruszyć się jakimś pionkiem, trzeba zagrać kartę odpowiedniego koloru, przy czym pionek może isć tylko naprzód (lub naprzód po skosie) - nigdy na bok lub w tył. Jeśli w rezultacie wejdzie na pole, na którym jest agentka przeciwnika, następuje starcie - obrońca zmuszony jest do ujawnienia siły swojej agentki, po czym atakujący porównuje siły (nie ujawniając prawdziwej siły swojej własnej atakującej agentki!) i oznajmia wynik. Jeśli przegrywa, wraca na miejsce, z którego wrócił (wciąz nie ujawniając siły). Jeśli wygrywa, bierze wrogą agentkę do niewoli i zajmuje jej miejsce.

Żeby było ciekawiej, kazdy z graczy dysponuje 8 kartami specjalnymi, które pozwalają na większe manipulacje ruchem, np. zamianę dwóch agentek na planszy (przy okazji utajniając ich tożsamość), ruch w poziomie, itd. Po każdej swojej turze, gracz sam decyduje, czy chce dobrać sobie karty z talii zwykłych lokacji, czy specjalnych - jego limit to 6 kart, ale jak sobie stworzy rękę, to już od niego zależy.

I to już wszystko :) A gdzie te kolorowe panienki z dużych kart? W wariancie specjalnym. Każda strona dysponuje bowiem trzema kartami agentek. Przed startem gry, każda strona wybiera lub losuje sobie jedną z nich (lub korzysta z neutralnej). Nie jest to nic innego jak specjalna dodatkowa umiejętność, która istotnie wpływa na przebieg gry, bo wypacza jakąś tam zasadę. Karta z panią leży na stole głównie w charakterze przypomnienia. Zdolności te są bardzo silne i nie jestem do końca przekonany, czy gra z nimi zyskuje. O wiele lepszym wariantem jest zaawansowany wariant drugi, gdzie po utracie agentki, gracz ma prawo do pozyskania jednej z trzech kart ekwipunku specjalnego - jednorazowego zagrania z unikalnym efektem specjalnym.

Brzmi jak banalna gierka w ukryte role i może poniekąd jest taką. Ale gra się w to naprawdę nieźle. Przez pierwsze kilka gier wydaje się, że grą w dużej mierze rzadzi przypadek. Ale potem pojawią się tzw. momenty "aha!". Aha, bo można dedukować siłę przeciwnika! Aha, bo można na starcie rozstawić już agentki tak, by zmylić przeciwnika! Aha, bo tożsamość można chować kartami specjalnymi! Aha, bo można wystawiać przeciwnikowi "wydmuszki"! Aha, bo można blokować ruch przeciwnika, podsuwając mu pod nos agentki, z którymi on walczyć nie chce! I tak dalej, i tak dalej. Pole tej malutkiej gierki zamienia się w wcale niemały pojedynek umysłów, na blef, dedukcję i sprytne podchody.

Shadows in Kyoto brakuje elegancji i wdzięku Hanamikoji, ale doskonale broni się jako samodzielna gra. Może trochę szkoda tego marketingowego "podchodu", który, niczym Oniwaban, wykonał tutaj wydawca, na siłę wciskając podobne grafiki do zupełnie innej gry. Ale łatwo im to wybaczyć, bo grafiki te wciąż są ładne, a gra - jak to mi Google Translate podpowiada - 上等.

7.7/10

Uwaga specjalna: po Essen miałem braki w około 6-8 grach, które przywiozłem. Do wszystkich wydawnictw napisałem mniej więcej w tym samym czasie. To od EmperorS4 (Taiwan! Chiny! Tysiące kilometrów stąd!) zarówno odpowiedź, jak i faktyczna przesyłka z komponentami przyszła najszybciej. Bardzo mi tym zaimponowali.

Re: Shadows in Kyoto

: 22 lis 2017, 03:17
autor: Skid_theDrifter
Aye, grafiki to typowa zmyła, mam zresztą wrażenie, że te gry (ta i Hanamikoji wcześniej) przez próbę dodania powodu/historii/motywu bardziej na tym cierpią niż korzystają. Mechanicznie gra wydaje się wystarczająco ciekawa, nie potrzeba jej zatem skomplikowanego motywu który i tak będzie niezrozumiały/konfundujący dla gaijinów. Lubię bardzo blef jako mechanizm w grach, więc gra trafia na listę oczekujących, ale może trochę później - czytałem historie o różnych odcieniach pionków, nawet Ty tutaj piszesz o pewnych brakach... Może bezpieczniej będzie odczekać... może do polskiego wydania? Ciekawe, czy NK miało dość profitów z Hanamikoji, by chcieć wydać i tą pozycję...?

Re: Shadows in Kyoto

: 22 lis 2017, 08:43
autor: probbi
jakby NK to wydało, to były by pewnie zarzuty, że chcą odciąć kupony na Gejszach, a jak widać tylko ilustracje tego samego artysty łączą te gry. Ciekawe jak by brzmiał polski tytuł wtedy.
Co do samej gry rozgrywka bardzo ciekawa, szczególnie podobają mi się różne wręcz skrajnie różne sposoby na wygraną. Podrzucić 3 fałszywych agentów do zbicia daje super pole do blefowania. Miałem z żoną kilka razy sytuacje, że obydwoje zbiliśmy po dwóch fałszywych agentów no i się zaczęło blefowanie. Czy zbić kolejnego czy nie? Może pozwolić mu przejść dalej. Ale co jeżeli ten ma wartościowe informacje? Super sprawa.
Jednak kilka razy zdarzyło się też, że mieliśmy "martwe ręcę". Widać było, że jeden gracz pruje do końca planszy ,a drugi nie był w stanie go zbić, bo nie posiadał na ręku karty w odpowiednim kolorze pozwalającym na ruch. Poza tym jak mi ktoś powiedział, po grze wygląda to jak szachy z ukrytymi tożsamościami figur. Tyle, że nie zawsze można się ruszyć tak jak by się chciało. Gierkę uważam za dobrą, ale jakoś nie wywołała u mnie wielkiej chęci do kolejnych partii.

Re: Shadows in Kyoto

: 22 lis 2017, 10:19
autor: rattkin
Nie jestem pewien, czy ktoś to u nas wyda. Raczej wątpię. Profil gry nie jest już tak słodkopierdzący jak Hanamikoji.

Ciekawe, w moich grach nie zauważyłem ani razu problemu z martwą ręką.

Re: Shadows in Kyoto

: 22 lis 2017, 12:57
autor: ENDryu
graliśmy na Essen z dziewczyną na fali zachwytu nad Gejszami i... totalny zawód. Ta partia była tak słaba, że aż się zdziwiliśmy, że nam tak nie podeszło. Dużo bardziej wolę Onitamę, która jest w podobnym stylu. Tu zbyt dużo zależy od szczęścia jak się trafi, bo nie wiesz jakie pionki ma przeciwnik. Nawet jak ktoś to wyda, to na bank nie kupię.

Re: Shadows in Kyoto

: 22 lis 2017, 13:11
autor: mikeyoski
Numeracja gier EmperorS4 jest prosta. Mają trzy serie gier. Duże (Round House), średnie (Planet Defenders i to coś nowego) i małe (Hanamikoji, Herbalism, Shadows in Kyoto). Gier, które wydają na licencji nie numerują.

A sama gra to takie Dobre i złe duszki na lekkich sterydach. Mi się podoba

Re: Shadows in Kyoto

: 22 lis 2017, 14:21
autor: crsunik
NK stwierdziło, że tej gry nie wyda.

Re: Shadows in Kyoto

: 19 sie 2018, 19:00
autor: sydonia
rattkin pisze: 22 lis 2017, 10:19 Nie jestem pewien, czy ktoś to u nas wyda. Raczej wątpię. Profil gry nie jest już tak słodkopierdzący jak Hanamikoji.
Odświeżę nieco temat, bo niebawem pojawi się dzięki Lucrum Games polska edycja tej gry pod nazwą "Tajne Agentki" :)