Gra miesiąca - listopad
: 02 gru 2017, 12:26
Jak u Was planszówkowo upłynął jeden z bardziej ponurych miesięcy w roku?
U mnie tylko 20 partii, z czego aż 9 - na Pionku.
Najwięcej, drugi miesiąc z rzędu, we Fuse. Z cięższych tytułów, dwie partie w Orlean, które zdecydowanie narobiły nam smaku na dodatki.
Z nowości graliśmy w:
Sen - bardzo piękna premiera Naszej Księgarni. Grało się zdecydowanie przyjemnie, choć może bez efektu ,,wow" jeśli chodzi o mechanikę. Na ,,wow" za to zdecydowanie zasługuje wykonanie i cena. Największym minusem tego tytułu jest chyba to, że jest od trzech osób, a my zwykle grywamy we dwoje.
Królestwo Królików - wiele sobie po tym tytule obiecywałam i srodze się zawiodłam. Właściwie nic, poza grafikami kart, mi się w tej grze nie spodobało. Cieszyłam się, że trwa tylko cztery rundy, bo od drugiej wypatrywałam już w sumie końca. To chyba było największe rozczarowanie listopada.
Ubongo - gdybym miała w rodzinie jakieś dzieci, na pewno bym kupiła. Ten tytuł zdecydowanie przypadł mi do gustu, mimo że wyobraźnia przestrzenna nie jest moją mocną stroną.
Gorączka podziemnej mocy - jako imprezówka - zdecydowanie na plus. Graliśmy tylko we trzy osoby, w pięć pewnie byłoby dużo ciekawiej. Chętnie jeszcze kiedyś zagram w pełnym składzie.
Istanbuł:Gra kościana - wyjątkowo mi ten tytuł przypadł do gustu, sprawna i przyjemna mechanika, brak przestojów - ale obawiam się, że szybko by się znudził, bo nie ma tam szczególnej głębi.
Obecność - jeżu, co za porażka. Graliśmy, czekając na swoją kolej w Queendomino, nie rozumiem zachwytów tym tytułem. Dla mnie jedna ze słabszych gier, w jaką grałam kiedykolwiek.
Queendomino - przyzwoity tytuł, ale moim zdaniem mając Kingdomino nie ma sensu w niego inwestować. Siłą Kingdomino była prostota, w Queen dodano kilka elementów (tak wiem, że prototypem było tak naprawdę Queendomino, które autor musiał ,,odchudzić" do tytułu familijnego - moim zdaniem było to słuszne posunięcie) które są okej, ale bez efektu wow.
U mnie tylko 20 partii, z czego aż 9 - na Pionku.
Najwięcej, drugi miesiąc z rzędu, we Fuse. Z cięższych tytułów, dwie partie w Orlean, które zdecydowanie narobiły nam smaku na dodatki.
Z nowości graliśmy w:
Sen - bardzo piękna premiera Naszej Księgarni. Grało się zdecydowanie przyjemnie, choć może bez efektu ,,wow" jeśli chodzi o mechanikę. Na ,,wow" za to zdecydowanie zasługuje wykonanie i cena. Największym minusem tego tytułu jest chyba to, że jest od trzech osób, a my zwykle grywamy we dwoje.
Królestwo Królików - wiele sobie po tym tytule obiecywałam i srodze się zawiodłam. Właściwie nic, poza grafikami kart, mi się w tej grze nie spodobało. Cieszyłam się, że trwa tylko cztery rundy, bo od drugiej wypatrywałam już w sumie końca. To chyba było największe rozczarowanie listopada.
Ubongo - gdybym miała w rodzinie jakieś dzieci, na pewno bym kupiła. Ten tytuł zdecydowanie przypadł mi do gustu, mimo że wyobraźnia przestrzenna nie jest moją mocną stroną.
Gorączka podziemnej mocy - jako imprezówka - zdecydowanie na plus. Graliśmy tylko we trzy osoby, w pięć pewnie byłoby dużo ciekawiej. Chętnie jeszcze kiedyś zagram w pełnym składzie.
Istanbuł:Gra kościana - wyjątkowo mi ten tytuł przypadł do gustu, sprawna i przyjemna mechanika, brak przestojów - ale obawiam się, że szybko by się znudził, bo nie ma tam szczególnej głębi.
Obecność - jeżu, co za porażka. Graliśmy, czekając na swoją kolej w Queendomino, nie rozumiem zachwytów tym tytułem. Dla mnie jedna ze słabszych gier, w jaką grałam kiedykolwiek.
Queendomino - przyzwoity tytuł, ale moim zdaniem mając Kingdomino nie ma sensu w niego inwestować. Siłą Kingdomino była prostota, w Queen dodano kilka elementów (tak wiem, że prototypem było tak naprawdę Queendomino, które autor musiał ,,odchudzić" do tytułu familijnego - moim zdaniem było to słuszne posunięcie) które są okej, ale bez efektu wow.