DEATHLOK pisze:Dokładnie o tym piszę (ciach)
Wręcz przeciwnie - piszesz o czymś całkowicie odwrotnym, tylko chyba nie zdajesz sobie z tego sprawy.
DEATHLOK pisze:przesuneliście/przesunęła się granica. Coś co kiedyś było ekstremalne staje się teraz "dbałością". Myślę, że będzie to dalej postępować.
Ta dbałość zawsze w klasie średniej była. Nie zawsze natomiast istniały sposoby jej wspomagania. Twoja perspektywa zdaje się być dość świeża i pozbawiona dłuższego doświadczenia - tak ze 20 lat. Ja sam doskonale pamiętam z jaką czcią traktowano karty Magica w latach 90, karty Pokemonów i LotR TCG w okolicach roku 2000 na naszych ziemiach. Pamięta jaki to był szpan, jak kolega miał importowane koszulki z USA.
Większość ludzi - nie-graczy - ma problem ze zrozumieniem, że pomimo tego że gra to kawałki kartonu, tania nie jest. Wtedy też był ten problem, szczególnie z karciankami. Wszyscy przyzwyczajeni do tego, że karty można w kiosku dostać, zabierali się do tasowania z delikatnością kombajnu, za co raz byłem świadkiem przemocy fizycznej, gdy mój kolega palnął innego typa za takie zachowanie. Czy wiesz, czemu tak było? Bo gry są i były drogie (szczególnie importowane), a ludzie przełomu lat 80-90 w Polsce mają tendencję do szanowania posiadanych dóbr. Ona tam zawsze była - nie tylko u nas, bo nawet w tak konsumpcyjnie nastawionym państwie jak Stany Zjednoczone tradycyjne wartości dbania potrafią być jeszcze silne. Inną rzeczą jest to, że rynek do tego zapotrzebowania nadgonił, i teraz bada jak daleko to zapotrzebowanie idzie.
Inny przykład, jeden z bardziej znanych. Czy rozumiesz, jak działa rynkowa segmentacja horyzontalna? Chodzi o powód różnorodności produktów. Dlaczego każdy większy sklep posiada wiele różnych rodzajów kawy, sosu, napojów...? Bo istnieją różne potrzeby. Kiedyś w planowaniu linii produktów myślano bardziej o ogóle, niż o niszach - z czasem to się zmieniło. (Dla pogłębienia wiedzy polecam zapoznać się z profilem Howarda Moskowitza.) Do czego zmierzam, to prosty klucz do sytuacji na rynku protektorów: rynek nie wie, czego chcą klienci. Dopiero teraz zaczynamy uderzać w środek ciężkości potrzeby, która zawsze tam była. Tak więc, nie, środek ciężkości się nie przesuwa - zawsze tu był. Po prostu nikt nie wspierał tego zapotrzebowania na taką skalę, jak ma to miejsce teraz.
Pragnę tylko zauważyć raz jeszcze, jak bardzo nie możesz się powstrzymać od jadu i podziału: "
przesunęliście/przesunęła się granica". Coś, co dzieje się bez twojego udziału, a my rzekomo robimy. Naprawdę nie rozumiesz co to znaczy dbać o coś? Daj mi przykład zwyczajnej dbałości, skoro tą bierzesz w cudzysłów, a z chęcią zestawię twoją koncepcję z moją na podstawie prostych logicznych przesłanek - albo daruj sobie wywyższone nastawienie. Pójdę nawet dalej - piszesz: "Coś co kiedyś było ekstremalne staje się teraz "dbałością"." A ja mówię: to, czym kiedyś była dbałość, uznałbyś teraz za chorobliwe/ekstremalne. Prosty przykład: buty "do kościoła", zakładane tylko w niedziele i święta, chronione, pastowane i polerowane. Na wsiach często noszone pod pachą, gdy wierzący szli na mszę przez pola i bezdroża, zakładane dopiero pod kościołem, a następnie w drodze powrotnej również zdejmowane. Czy jesteś gotów powiedzieć, że dawniej naturalny i powszechny proceder dbałości jest mniej ekstremalny, niż zakoszulkowanie karty? Chyba nie z poważną miną.
DEATHLOK pisze:To co mnie tak zniechęciło do komiksów - przestały one służyć do czytania a zaczęły słuźyć do... przechowywania w plastikowych protektorach i prezentowania na półce. Udało się polskich klientów przekonać, że komiksy to forma "inwestycji" i z grami już się robi podobnie. O tym jest mój pierwszy post, że to hobby zmienia się na gorsze pod tym względem.
Rynek komiksów to nie moja działka, ale szybko wyjaśnię ci w czym rzecz, bo akurat wiem - chodzi w dużej mierze o papier. Do druku komiksów nie używano specjalnie dobrego papieru, przeważnie jest on zbyt kwaśny, dlatego z czasem żółknie i słabnie. Stąd pomysł, by zabezpieczać komiksy w jakiś sposób. Kontrolowanie wilgotności i temperatury pozwala spowolnić proces ich starzenia. Niektórzy traktują to jak inwestycję, tak, ale wielu po prostu lubi swoje komiksy, zbiera je niczym wspomnienia młodości, albo symbol minionego czasu, archetypiczny znak przemijającej sztuki popularnej. Być może ten rodzaj sentymentalizmu do ciebie nie trafia, być może nigdy nie trafi. Być może jesteś tak pogodzony z przemijaniem materii, że nigdy Cię to nie ruszy, ale ludzie - generalnie - tacy nie są. Dlatego wiele osób jest w stanie wyłożyć wiele pieniędzy dla zachowania, zamrożenia pewnego stanu rzeczy: protektory, gabloty, sejfy. Nie tylko dla rzeczy drogich, ale też i takich, które mają jakąś wartość sentymentalną. Komiksy akurat mogą tu pasować, ale nie zestawiaj tego z grami, ponieważ można grać w jakąś grę z ogromną częstotliwością - ale nie dotyczy to komiksów. Idąc dalej tropem twoich niedokładnych wynurzeń: co z zachowywaniem własnej młodości? Ćwiczenia, diety... Powszechnie rozumiane dbanie o siebie samego - czy to też jest chorobliwe? Niby czasu nie można cofnąć ani zatrzymać - a jednak tyle osób próbuje. I w niczym nie różni się to od foliowania komiksów.
Punktuję wszystkie Twoje twierdzenia jedno za drugim, bo są zbudowane na nierzeczywistym modelu świata. Przez to Twój punkt wyjścia jest zwyczajnie nieprawdziwy, a to, że w każdym kolejnym poście próbujesz się do niego odnosić sugeruje, że nie bierzesz takiej możliwości pod uwagę - nawet kiedy wszystkie dane i przesłanki przemawiają przeciwko Twojej tezie. Spróbuj ją jakoś zredefiniować, jeśli ta rozmowa ma mieć jakąś konkluzję.