Strona 1 z 2

Porozmawiajmy - grający rodzice.

: 19 maja 2018, 21:33
autor: BasiekD
Hej forumowicze!
Zauważyliśmy, że na forum jest wielu graczy-rodziców.

Niedawno urodziło nam się dziecko. Jak na niemowlę jest całkiem zdolne, ale ma problem z Tzolkinem i innymi grami. Ponieważ to zawsze my skupialiśmy grono planszówkowe i większość rozgrywek toczyliśmy u nas w mieszkaniu, wraz z pojawieniem się dziecka nasz czas na granie uległ drastycznemu ograniczeniu. Sami wiecie, z niemowlakiem nie jest już tak łatwo - ani zagrać u nas, ani wyjść do kogoś czy na miasto. Zaczęliśmy już sobie trochę z tym radzić, ostatnio dzieciaczek spał smacznie w chuście kiedy my odświeżyliśmy stare euro - więc jest nadzieja, może uda się wrócić do grania wcześniej niż później.


Na BGG toczy się ciekawy wątek, który nas zainspirował by zapytać was o wasze historie: https://boardgamegeek.com/thread/199016 ... manage-get

Gracze - rodzice, opowiedzcie wasze historie.
Jak narodziny dzieci wpłynęły na was jako graczy? Jak daliście radę utrzymać hobby? Czy wasze dzieci grają teraz z wami, dały się wciągnąć? Czy w ogóle byliście graczami przed narodzinami dzieci, a może staliście się nimi dopiero przez nie?

Re: #Porozmawiajmy - grający rodzice.

: 19 maja 2018, 22:12
autor: probbi
Ja po 3 miesiącach od pojawienia się syna mogę z całą mocą potwierdzić, że da się dalej grać i utrzymać hobby! Ale różowo nie jest. Od wspomnianych 3 miesięcy ani razu GWT ani Terraformacja na stole nie zagościły. Da się zagrać ale w jakieś tytuły które zamykają się w 1,5 godziny. I najważniejsza sprawa, gdy już wieczorem, po kąpaniu i usypianiu masz czas usiaść to stajesz przed dylematem: gra czy sen :p
Pogodziłem się z tym, że nie będę grał tak dużo i często w najbliższym czasie, więc nie kupuje dłuższych tytułów szukając perełek, które w krótkim czasie rozgrywki zaoferują mi wiele jakości gry :) No i tytułu 2 osobowe też zacząłem doceniać( bądź, takie dobrze działające na 2 osoby), bo skoro nie wyjdzeisz na wieczór, to zostaje gra w mniejszym gronie

Re: #Porozmawiajmy - grający rodzice.

: 19 maja 2018, 22:16
autor: Fiacik
U nas przy 5 miesięcznym dzieciaczku nie odczulismy żadnej różnicy, a nawet gramy więcej bo żona na wolnym. Jedynie co to rozgrywki ograniczone są do naszego mieszkania. Dziecko to nie terrorysta pomimo tego co ludzie opowiadają o macierzystwie ( zaznaczam jednak że mamy względnie spokojne dziecko i normalne podejście do sprawy ).

Re: #Porozmawiajmy - grający rodzice.

: 19 maja 2018, 23:19
autor: Zack
Fiacik pisze: 19 maja 2018, 22:16 U nas przy 5 miesięcznym dzieciaczku nie odczulismy żadnej różnicy, a nawet gramy więcej bo żona na wolnym. Jedynie co to rozgrywki ograniczone są do naszego mieszkania. Dziecko to nie terrorysta pomimo tego co ludzie opowiadają o macierzystwie ( zaznaczam jednak że mamy względnie spokojne dziecko i normalne podejście do sprawy ).
Potwierdzam sytuację. Półroczna córka pozwala pograć, terrorystką nie jest, chociaż często chce uczestniczyć przy stole i trzeba nosić na rękach podczas grania. To sprawia, że gry kooperacyjne są sporo wygodniejsze, bo bez spiny można na chwilę odejść od stołu i ponosić dziecko, kiedy partner nami "ruszy".

My zaczęliśmy więcej grać w tytuły 2 osobowe niż przed narodzinami i nawet dajemy radę w cięższe tytuły jak Gloomhaven. Czasem zostaje na stole do następnego dnia, jak nas sen dopadnie.

Ze znajomymi nadal gramy w większym gronie, ale są ostrzeżeni, że w każdym momencie może być nieoczekiwana przerwa na przewijanie czy bujanie na rękach. Ostatnio córka dodaje efekty dźwiękowe typu "Nazgul" z władcy pierścieni (wyczuwa pierścień w okolicy czy co).

Re: #Porozmawiajmy - grający rodzice.

: 19 maja 2018, 23:44
autor: Lets_Grajmy
Półroczny bobo, który wymaga od nas ciągłego zainteresowania jest sporym wyzwaniem. Z żoną w tym czasie nie grałem, na mieście też już nie bywam. Po prostu, gdy idzie spać to nie marzymy żeby w coś zagrać, tylko odrabiamy dzienne zaległości na komputerze :) , szybki serial, myciu, spaniu... Najgorzej jest gdy muszę nagrać nowy odcinek. Zajmuje to bardzo dużo czasu, nie mówiąc już o montażu.

W skrócie, moglibyśmy z żoną zagrać w coś raz na jakiś czas, ale planszówki spadły obecnie w naszej piramidzie potrzeb dosyć nisko.

Re: #Porozmawiajmy - grający rodzice.

: 22 maja 2018, 12:57
autor: Haloon
Na początku było przerażenie co dalej z hobby ale po tych dwóch miesiącach kiedy to człowiek się przyzwyczaił i przestawił grafik dnia mogę powiedzieć, że planszówki nie zostały rzucone w kąt. Jest inaczej ale dotyczy to głównie dużych tytułów, które teraz kończymy za dwoma, trzema posiedzeniami (przerwa na usypianie, gorszy dzień młodego). Np. wczoraj rozłożyliśmy Lords of Hellas, a w następnych dniach planujemy zacząć kampanię w Wild Blue Yonder lub mistrzostwa w Thunder Alley i nie widzę problemu, że nie ma czasu. Jak się chce to zawsze znajdzie się rozwiązanie :)

Re: #Porozmawiajmy - grający rodzice.

: 23 maja 2018, 11:33
autor: Szaweł
Mój najmłodszy wczoraj skończył miesiąc więc za szybko, żeby się wypowiedzieć, ale przyznam, że ostatnie 2 miesiące nie zagraliśmy ani jednej planszówki... (nadrobiłem za to kilka instrukcji :) ), ale jakby się nad tym zastanowić to mam nadzieję, że nie będzie tak źle. Oprócz planszówek często grywaliśmy z moim pierwszym synem w komputerowego HotS'a (syn mieszka na drugim końcu Polski) i tu niestety temat padł totalnie - spróbowaliśmy 3 razy i za każdym razem narzeczona musiała... kończyć przed czasem. Przy głównie meczach ligowych/rankingowych stwierdziliśmy zwyczajnie, że nie ma to żadnego sensu. Planszówki mają tę wielką zaletę, że w niemal każdej chwili można wstać od stołu i wrócić do niego za godzinę czy nawet pięć. Oczywiście, nie rozłożymy każdego tytułu i nie zajmiemy sobie połowy mieszkania na pół dnia, ale mniejsze i średnie pozycje mam nadzieję gościć w miarę regularnie. Tak jak poprzednicy muszę potwierdzić, że ostatni miesiąc czytam i przyglądam się co raz większej ilości gier działających od dwójki graczy - przypuszczam, że 90% czasu, który będziemy mogli poświęcić na grę to będzie czas, który spędzamy tylko we dwoje (nie wliczając najmłodszego). Nadchodzący weekend będzie pierwszym, w którym planujemy pograć - odwiedza nas przyszły chrzestny najmłodszego, który sam lubi zagrać... zobaczymy jak to wyjdzie. Plany są ambitne, bo chcemy rozłożyć Rising Sun i Inis :) Rzeczywistość (czyt. Krzesimir) zweryfikuje jednak wszystko ;) Aktualnie to on jest decyzyjny w domu :D

Re: #Porozmawiajmy - grający rodzice.

: 23 maja 2018, 12:04
autor: helloween85
Moja historia jest trochę inna, gdyż w momencie gdy mi się urodził syn nie miałem zielonego pojęcia o grach planszowych. Dopiero 1,5 roku temu, mój syn (wtedy 6-cio letni) poprosił na gwiazdkę o Olifanta (czytałem mu wcześniej książki Tolkiena) no i tak się złożyło, że szukając takich zabawek w necie natrafiłem na Wojnę o Pierścień. Zaryzykowałem (licząc się z tym że najwyżej będzie się mały tylko figurkami bawił) ale ostatecznie wyszło tak, że w tydzień ja opanowałem zasady, po następnych 3 tygodniach młody. To że mały bardzo był już w tym czasie wkręcony w świat WP sprawiło, że cały czas chciał się uczyć, bardzo wątpię by opanował inną tak trudną grę na początku. W każdym razie po pierwszym tak skomplikowanym tytule opanowanie zasad do innych gier, które później kupiłem dla niego nie sprawiało nam już problemów. Inna sprawa, że nawet przy prostych grach Euro z zasadami mały problemu nie ma, ale z optymalizacją ruchów już nie radzi sobie aż tak dobrze:) Gramy zatem głównie w "figurkowce", żeby po partii można było jakąś fikcyjną bitwę zasymulować:) Zakupiłem też kilka prostszych tytułów do gry z żoną (min. Wyspa Skye, Wsiąść do pociągu), powoli staram się zarazić też znajomych i pozostałą część rodziny, możliwe zatem, że grono graczy mi się wkrótce powiększy, ale póki co gram głównie z 7,5 letnim synem:)

Re: #Porozmawiajmy - grający rodzice.

: 23 maja 2018, 12:43
autor: Trolliszcze
Pewnie, że się da, choć wszystko zależy od dziecka. Początki są łatwiejsze, kiedy dziecko jeszcze się nie przemieszcza i sporo śpi - można grać. Przy córce (spokojnej) dawaliśmy radę robić parogodzinne sesje w Horror w Arkham. Z czasem jednak będzie spać coraz mniej i coraz więcej się przemieszczać - a wtedy to już bywa różnie. Córce można było dać klocki albo stos książeczek i na godzinę spokój. Syn (drugi potomek) pozostawiony sam sobie na 10 minut jest w stanie wleźć na regał, ściągnąć krem i wysmarować nim siebie oraz wszelkie przedmioty stojące mu na drodze (ze stania na drodze szczególnie dobrze znane są ściany), przewrócić się parę razy, coś sobie rozbić... Generalnie NIE POLECAM ;) To jest tak energiczny gość, że granie w cokolwiek, co wymaga skupienia, absolutnie odpada - chyba że wieczorami, kiedy już śpi.

Z tymi wieczorami to oczywiście zależy od nawyków samego dziecka. Nasze jest wcześnie wstające (około 6 rana, bo praca i żłobek), więc zasypia też dość wcześnie, między 20 i 21 - wtedy przy dobrej organizacji spokojnie jesteśmy w stanie zagrać z żoną w jakiegoś sucharka czy co tam akurat ogrywamy.

Reasumując, jeśli dla kogoś planszówki są najważniejszym hobby, to zawsze uda się wykroić na nie trochę czasu. Jeśli są drugim czy trzecim hobby... Będzie ciężko, bo na te dwa pierwsze ledwie starczy czasu.

EDIT: Och, a z tym energicznym synem to ja sobie poradziłem tak, że wcześniej przez parę lat szkoliłem w graniu córkę. I jak żona jest w dobrym humorze i ma siły, to zamyka się z młodym w innym pokoju, a my z córką ciupiemy sobie w Hero Realms ;) Więc generalnie na problemy z graniem spowodowane przez dzieci najlepszym rozwiązaniem są... kolejne dzieci! ;P

Re: #Porozmawiajmy - grający rodzice.

: 23 maja 2018, 15:09
autor: Pan_K
Trolliszcze pisze: 23 maja 2018, 12:43 Więc generalnie na problemy z graniem spowodowane przez dzieci najlepszym rozwiązaniem są... kolejne dzieci! ;P
Raczej wcześniejsze ;)
Jak ktoś nie chce tego etapu przejściowego przy pierwszym, może zaadoptować już grające dziecko. 8)

Re: #Porozmawiajmy - grający rodzice.

: 23 maja 2018, 23:34
autor: seki
Z mojej perspektywy wygląda to tak. Mam syna dziś już 6-letniego. W lutym urodziło mi się kolejne dziecko. Choć to starsze jest samodzielne to jednak też nadal wymaga uwagi co jest naturalne. Myślałem, że jak urodzi się drugie dziecko to z graniem będzie krucho. Ale okazało się, że nie jest tak źle pod warunkiem, że grasz z żoną, ewentualnie z innymi członkami rodziny. W ciągu dnia udaje nam się zagrać rodzinnie ze starszym synem (który ogarnia wiele fajnych dorosłych rodzinnych tytułów) max 7 partii w miesiącu. Ale ogólnie naliczam zawsze ponad 30 partii i to raczej nie w popierdułki. Poznajemy też zwykle od 2 do 5 nowych tytułów miesięcznie. Gramy z żoną zwykle od godziny 21:30 czasami siadamy dopiero o 22:00. W gry jak Cywilizacja poprzez wieki, czy Terraformacja czyli raczej z tych dłuższych udaje nam się zagrać rzadko (1 na miesiąc może nawet rzadziej) ale w tytuły z czasem gry 1-1,5 h gramy niemal codziennie. Człowiek się nie wysypia wstając potem o 6 rano ale daje radę. Jest jednak jedno ale... żona jest jeszcze na macierzyńskim. Gdy wróci do pracy będziemy pewnie obowiązki domowe realizować wieczorami i będzie z graniem gorzej. Mam jednak nadzieję, że nadal uda się jakichś sensowny poziom ilości partii zachować. Nie dajemy jednak rady spotykać się ze znajomymi na granie. W nocy odpada bo nigdy nie wiadomo kiedy się małe obudzi. A w ciągu dnia też cały czas dziecko wymaga uwagi. Nasze w ciągu dnia prawie w ogóle nie śpi. Mimo to nie narzekam.

Re: #Porozmawiajmy - grający rodzice.

: 24 maja 2018, 00:01
autor: hsiale
strategie_pl pisze: 19 maja 2018, 23:44 Półroczny bobo, który wymaga od nas ciągłego zainteresowania jest sporym wyzwaniem. Z żoną w tym czasie nie grałem, na mieście też już nie bywam. Po prostu, gdy idzie spać to nie marzymy żeby w coś zagrać, tylko odrabiamy dzienne zaległości na komputerze :) , szybki serial, myciu, spaniu... Najgorzej jest gdy muszę nagrać nowy odcinek. Zajmuje to bardzo dużo czasu, nie mówiąc już o montażu.

W skrócie, moglibyśmy z żoną zagrać w coś raz na jakiś czas, ale planszówki spadły obecnie w naszej piramidzie potrzeb dosyć nisko.
Jeśli w piramidzie potrzeb serial jest wyżej niż granie, to raczej nie dziecko jest powodem że nie grasz :P

Re: #Porozmawiajmy - grający rodzice.

: 24 maja 2018, 00:15
autor: Lets_Grajmy
hsiale pisze: 24 maja 2018, 00:01
strategie_pl pisze: 19 maja 2018, 23:44 Półroczny bobo, który wymaga od nas ciągłego zainteresowania jest sporym wyzwaniem. Z żoną w tym czasie nie grałem, na mieście też już nie bywam. Po prostu, gdy idzie spać to nie marzymy żeby w coś zagrać, tylko odrabiamy dzienne zaległości na komputerze :) , szybki serial, myciu, spaniu... Najgorzej jest gdy muszę nagrać nowy odcinek. Zajmuje to bardzo dużo czasu, nie mówiąc już o montażu.

W skrócie, moglibyśmy z żoną zagrać w coś raz na jakiś czas, ale planszówki spadły obecnie w naszej piramidzie potrzeb dosyć nisko.
Jeśli w piramidzie potrzeb serial jest wyżej niż granie, to raczej nie dziecko jest powodem że nie grasz :P
Myślę, że serial jednak nie jest wyżej. Po prostu nie wymaga on takiego zaangażowania umysłowego jak gra planszowa. Dodam, że w szybkie i łatwe planszówki raczej nie gramy.

Ja na nic innego nie mam siły najzwyczajniej :)

Re: #Porozmawiajmy - grający rodzice.

: 24 maja 2018, 09:51
autor: Kilson
Ja z żoną i znajomymi grywamy czasem przy naszych dzieciakach w wieku 0,5 - 2,5 roku. Nie jest łatwo, bo te starsze chcą zabierać ze stołu żetony, figurki czy maple, albo co chwilę trzeba odejść od stołu jak czegoś chcą albo zaczyna się walka o zabawkę. I w ten sposób szybkie i proste gry, które powinny zająć 40-60 minut rozciągają się na 2 godziny :P

Re: Porozmawiajmy - grający rodzice.

: 25 maja 2018, 11:19
autor: bukimi
Wszyscy, którzy piszą, że z dziećmi gra się spoko, bo ich 2-miesięczne lub 6-miesięczne dziecko daje się pogodzić czasowo z hobby wywołują u mnie uśmiech i miłe wspomnienia :D
Jasne, że z niemowlakiem sobie pograsz bez większych wyrzeczeń - pomijając oczywiste momenty, gdy dziecko po prostu grzecznie śpi / leży, to pamiętam sesje ze znajomymi z dzieckiem w rożku na rękach.

Problem pojawia się dopiero, gdy dziecko zaczyna samodzielnie chodzić i interesować wszystkim, a niekoniecznie rozumieć zasady rozgrywki :wink: Przy małym ściągaczu żetonów, miętoszaczu kart, połykaczu znaczników, nie zorganizujesz sobie spokojnej całowieczornej posiadówki ze znajomymi. Zostają spotkania po tym jak dziecko zaśnie (chyba, że się nagle obudzi - niespodzianka) lub granie bez jednej osoby, która skutecznie zajmuje dziecko, gdy inni grają.

W praktyce w domu zmieniliśmy chwilowo podejście do grania. Szafka z grami "czeka na lepsze czasy", ale gramy nadal:
1. Przez wersje mobilne, np. Splendor, Carcasonne na Androidzie (można nawet na 1 urządzeniu).
2. Przez BGA (najlepiej w trybie turowym, bo można zacząć jednego dnia i dokończyć później, nawet kolejnego dnia).
3. Na jakichś spotkaniach rodzinnych, gdy w grupie są inne dzieci, które bawią się razem i osoby, które i tak nie grają i mogą na te dzieci spoglądać.

Re: Porozmawiajmy - grający rodzice.

: 28 cze 2018, 08:40
autor: Koteki
bukimi pisze: 25 maja 2018, 11:19 Wszyscy, którzy piszą, że z dziećmi gra się spoko, bo ich 2-miesięczne lub 6-miesięczne dziecko daje się pogodzić czasowo z hobby wywołują u mnie uśmiech i miłe wspomnienia :D
Jasne, że z niemowlakiem sobie pograsz bez większych wyrzeczeń - pomijając oczywiste momenty, gdy dziecko po prostu grzecznie śpi / leży, to pamiętam sesje ze znajomymi z dzieckiem w rożku na rękach.
Prawda to! Mamy dzieci w wieku 2 lata z kawałkiem i 4,5 miesiąca. Jak starszak jest u babci, to grać można właściwie jakby dzieci nie było. Za to jeśli jest w domu, jest niepowstrzymywalną siłą niszczycielską :lol:
Ale z dwójką dzieci też gramy, ostatnio najczęściej w Terraformację Marsa, bo gra jest szybka w porównaniu do innych, w które grywaliśmy wcześniej. Czasami zdarzy się też Eldritch Horror, bo z kolei, jak ktoś już napisał, w kooperacyjną gra się łatwiej przy ogólnym rozproszeniu. Tyle że teraz gramy głównie we dwójkę, bo dla większości znajomych bezdzietnych rozgrywka z dziećmi jest średnio atrakcyjna :wink:
Nawet myślałam, żeby poszukać tutaj innych grających rodziców, ale w sumie nie wiem, czy nie skończyłoby się to ogólną destrukcją :)

Re: Porozmawiajmy - grający rodzice.

: 28 cze 2018, 08:45
autor: seki
Nie zapominajcie, że co jak co ale dzieci są bardzo różne. Mój przedszkolak uwielbia gdy gramy, a młodsze 12 m-cy nienawidzi i robi aferę jak tylko usiądziemy do grania. Nie jest więc tak, że czym starsze tym trudniej grać. U mnie jest na odwrót.

Re: Porozmawiajmy - grający rodzice.

: 28 cze 2018, 09:00
autor: Koteki
Jasne, dzieci są różne. Chodzi raczej o to, że zazwyczaj łatwiej jest z niemowlakiem, który jeszcze sam się nie przemieszcza w tempie ekspresowym i nie zgarnia wszystkiego ze stołu. A roczniak to już nie taki niemowlak ;)
Z kolei wyobrażam sobie, że starsze dzieci można łatwiej czymś zająć albo jakoś twórczo zaangażować w grę. Ale to tylko moje wyobrażenie, bo doświadczeń jeszcze nie mam.

Re: Porozmawiajmy - grający rodzice.

: 28 cze 2018, 09:14
autor: seki
Moja młodsza czy miała 5, 7, 10 czy 12 m-cy zaczynała płakać i wyciągać rączki jak tylko siadalismy do gry. A jest to dziecko twarde, które ogólnie rzadko marudzi i potrafi się samo bawić. W ciągu dnia praktycznie nigdy nie śpi więc jedyna szansa grania w nocy między 21 a 23 bo potem się mała budzi. Ze starszym synem nie mieliśmy problemu z graniem a gdy zaczęliśmy to hobby to miał 3 lata. Zawsze lubił chociaż nam pomagać przy grze, obserwować, czy grać w swoje gry. Dziś ma 6 lat i kocha planszówki tak jak my, gra w wiele dorosłych tytułów, regularnie przegrywa ale czerpie radość ze spędzania z nami czasu przy stole. Dlatego jestem przeciwny takiemu uogolnianiu "czym starsze dziecko tym trudniej grać".

Re: Porozmawiajmy - grający rodzice.

: 28 cze 2018, 11:56
autor: espresso
Zazdroszczę bardzo wszystkim, którzy piszą, że da się grać. U nas się nie da. Przez pierwszy rok zagrałam na żywo może 10 partii. Teraz nie gram już wcale, bo 1,5 roczniak chodzi spać po 22 (a wtedy ja też już usypiam na stojąco), w dzień drzemka trwa 1h, a jak nie śpi, to albo trzeba się z nim bawić, albo chce robić to, co ja (a mało jest gier, w które mogłabym go zaangażować w tym wieku). Zaczynam z niebierpliwością spoglądać w stronę półek z tytułami HABY czy innymi tytułami dla 2+, żeby mieć choć namiastkę grania :mrgreen: Ratuje mnie BAJ i BGA.

Re: Porozmawiajmy - grający rodzice.

: 28 cze 2018, 14:20
autor: olocop
To i ja się wypowiem, jako ojciec trójki dzieci. Jeśli by podzielić granie, to:
- w tym roku wspólnie z żoną zagraliśmy dosłownie kilka partii i to w ferie. W normalnym tygodniu po prostu nie starcza nam sił przy ogarnianiu całej dzieciarni, którą udaje się uśpić 21-22, a potem dochodzą jeszcze obowiązki domowe, przygotowanie do pracy itp.
- Kilka razy zarwałem nockę, żeby zagrać ze znajomym w Wojnę o Pierścień, ale potem nadrabiałem niewyspanie przez tydzień :)
- Aktualnie najczęściej - czyli w weekendy, jak nigdzie nie jedziemy - gramy córkami (7 i 5 lat) i to zarówno w gry dziecięce, jak i we Wsiąść do pociągu i Carcasonne. Starsza ogarnia bez problemu, młodszej pomagamy i też jest dobrze (obie dobrze czytają, więc opisy z kart w TTR to nie problem). Niestety spokojnie można to robić jedynie w weekend, gdy syn (2 lata) ma drzemkę. Jeśli nie śpi, to lepkie raczki chcą np. wszystkie pociągi ułożyć w węża i do gry na planszy dochodzi gra nad stołem pt. "jak powstrzymać małego, żeby nie zdemolował planszy i się nie rozbeczał". Puszczenie synowi bajki powoduje, że starsze dziewczyny również zagapiają się w ekran, a nie chcemy zamulać mózgi dzieci bajkami, podczas gdy my sobie gramy. Pozostaje więc często opcja: mama gra, tata bawi się z synem, która jest w gruncie rzeczy bardzo fajną opcją dla całej rodziny.

Re: Porozmawiajmy - grający rodzice.

: 29 cze 2018, 09:41
autor: Mixthoor
Przykład leży w rodzicach. Jakie ziarno posiejesz, taki owoc zbierzesz. Spójrz na tę ilustrację: https://pbs.twimg.com/media/DXC3rt_WsAAoaTh.jpg

Re: Porozmawiajmy - grający rodzice.

: 29 cze 2018, 10:14
autor: hutriel
Mixthoor pisze: 29 cze 2018, 09:41 Przykład leży w rodzicach. Jakie ziarno posiejesz, taki owoc zbierzesz. Spójrz na tę ilustrację: https://pbs.twimg.com/media/DXC3rt_WsAAoaTh.jpg
Pewnie jest w tym dużo racji, ale pamiętajmy że dzieci funkcjonują nie tylko w domu, ale również w szkołach/przedszkolach. Mam zresztą wrażenie, że niekiedy spędzają tam więcej "aktywnego" czasu niż w domach. Z jednej strony rówieśnicy "sieją" tak, że można swojego owocu nie poznać, z drugiej ciężko skazywać dzieciaki na całkowitą alienację w grupie. Broń Boże nie twierdzę, że trzeba dzieciom pozwalać na wszystko "bo koledzy", jednak z drugiej strony nie zamknę ich w głuszy leśnej pozwalając tylko na lekturę, planszówki i ćwiczenia fizyczne. :)

A wracając do tematu - u nas planszówki pojawiły się w momencie kiedy spodziewaliśmy się pierwszego dziecka czyli dość szybko zostaliśmy skonfrontowani z problemem "jak grać"? I jak to u innych przechodziliśmy okresy totalnej posuchy, później przerywania gier bo mały się obudził i za nic nie chce zasnąć, aż do czasu kiedy 4 i 7 latek śpią jak susły i można grać bez stresu.

Re: Porozmawiajmy - grający rodzice.

: 29 cze 2018, 11:19
autor: 13thSON
Nie rozumiem czemu nikt nie przytoczył przykładu kiedy dziecko zostawiamy u dziadków, zapraszamy ludzi i gramy ;) U nas to działa :)

Re: Porozmawiajmy - grający rodzice.

: 29 cze 2018, 13:46
autor: Szaweł
13thSON pisze: 29 cze 2018, 11:19 Nie rozumiem czemu nikt nie przytoczył przykładu kiedy dziecko zostawiamy u dziadków, zapraszamy ludzi i gramy ;) U nas to działa :)
Lucky Ty. Ja mam jednych dziadków ponad 500 a drugich prawie 400km od siebie także ta ewentualność to maksymalnie 5% roku :) A przeważnie kończy się to tylko tym, że w tym czasie biega się i załatwia inne sprawy, które z dziećmi ciężko jest załatwić.