The Mind (Wolfgang Warsch)
: 06 kwie 2019, 10:49
Aż się dziwię, że tak kontrowersyjna gra jeszcze nie ma tematu!
![Obrazek](https://cf.geekdo-images.com/original/img/oY3_hpZPjvxCCrC5dmk2oQ31jag=/0x0/pic4424433.jpg)
Autor: Wolfgang Warsch
Wydawca (polski): Foxgames
W skrócie: gra w downtime
a dokładnie: kooperacyjna karcianka dla 2-4 graczy, gdzie bez werbalnego porozumiewania się musimy zagrywać karty z numerami od 1 do 100 we właściwej kolejności. Zależnie od liczby graczy jedna partia trwa 8-12 rund, w trakcie których dostajemy na rękę coraz więcej kart, co wymusza wymyślenie odpowiedniego systemu porozumiewania się.
A teraz ode mnie:
Gra budzi bardzo duże kontrowersje, co widać po dyskusji o Golden Geekach (wygrała w kategorii gra karciana i imprezowa, nominacji bez liku, a i swego czasu mogła liczyć na SdJ; również w Polsce wygrała w plebiscycie Gram Prix w kategorii imprezowej). Nie ma co się dziwić - to właściwie nie jest gra: raczej rodzaj wspólnego ćwiczenia, doświadczenia, a przy tym jedna z niewielu pozycji, które naprawdę wymagają kooperacji wszystkich graczy (podobnie jak gry real-time) - tu nie ma żadnej opcji na syndrom lidera. Z jednej strony jest to banalnie proste, z drugiej: w tej prostocie tkwi ziarno geniuszu, a z trzeciej - to tytuł zdecydowanie nie dla każdego.
Jak pojawiła się nominacja do SdJ, przeczytałem zasady i zrobiłem swoją własną wersję z kartki papieru (nie jest to trudne - właściwie cała gra to tylko karty od 1 do 100 i kilka kart żyć oraz gwiazdek), zagraliśmy ze znajomymi z pracy i byliśmy pod ogromnym wrażeniem. Wszyscy byliśmy przekonani, że to nie ma prawa działać, a jednak! Niby tylko gra w siedzenie w kółko i łypanie na siebie spode łba, a jednak motywacja do osiągnięcia 8 poziomu była bardzo wysoka (dodam, że wszyscy gramy dużo w planszówki i to nie jest tak, że jestem tam jedynym geekiem). Jednocześnie zgodnie uznaliśmy, że to w ogóle nie jest regrywalne - ok, fajne doświadczenie, można swobodnie powtórzyć w innym gronie, ale ciężko to w ogóle nazwać grą.
Tydzień temu jednak kupiliśmy egzemplarz od FoxGames, żeby pokazać The Mind kilku innym osobom (raczej mniej ogranym) i również były zachwycone, być może nawet bardziej - ale i my bawiliśmy się nieźle. Obecnie już nie jestem tak przekonany o jednorazowości The Mind, natomiast wciąż nie jest to gra na codzienne pykanie. I ja doskonale rozumiem te oburzone głosy - "przecież to nie jest gra!" - bo The Mind jest co najmniej dziwne, by nie rzec: w poprzek tradycyjnych gier. Jednocześnie chylę czoła przed panem Warschem, że wymyślił coś tak prostego i cwanego i będę obserwował jego kolejne gry (Szarlatanów mam, gram, również cenię za nieszablonowość).
Mam jednak dwie refleksje - jedną natury technicznej, drugą a propos Golden Geeków. Pierwsza jest taka, że The Mind jest prawdopodobnie najgorzej wydaną grą, jaką znam. Serio, w tym pudełku poza kilkoma kartami żyć i gwiazdek (mogłyby zamist nich być w zasadzie dowolne znaczniki, ale mniejsza) są wyłącznie karty z liczbami od 1 do 100... i mało, że wszystko to jest brzydkie, to jeszcze skrajnie niefukncjonalne! Serio, w każdej grze ktoś myli 89 z 68 albo coś podobnego... Aż się nasuwa "you had ONE job"! Nie jest to zarzut do FoxGames, bo tak gra wygląda również w niemieckim oryginale, ale skoro stać ich było choćby na reskin Coup i paru innych gier... Do tego zresztą gra jest droższa niż wiele innych małych karcianek typu Fasolki czy Gra o Tor, których regrywalność jest imho większa, ale może to już czepialstwo.
Druga refleksja natomiast jest taka, że imho The Mind zdecydowanie zasługuje na wyróżnienie w różnych plebiscytach, ale... nie jestem przekonany, że w kategorii gra karciana, a już zupełnie nie jestem przekonany w kategorii gra imprezowa (a to mnie zaskoczyło już przy okazji Gram Prix) - mam wrażenie, że dla wielu głosujących pojęcie "party game" i "filler" są tożsame. O ile jednak The Mind mogę nazwać fillerem - specyficznym, ale jednak - to już tytuł z ograniczeniem graczy do 4 i polegający w zasadzie na siedzeniu w ciszy jako żywo nie kojarzy mi się z imprezą, nawet geekowską. Runner-upem w tej kategorii było zresztą Decrypto i ta gra z kolei mieści się w moim pojęciu gry imprezowej, ale już nie nazwałbym jej fillerem - mam więc wrażenie, że owo "party games" to takie dziwne zwierzę, które pożera wszystkie gry z jakichś powodów nie nadające się do kategorii "poważne gry planszowe". O wiele chętniej widziałbym wysokie miejsce The Mind w kategorii "innowacyjne", bo jak ktoś już słusznie zauważył w wątku o Golden Geekach, innowacyjność nie musi oznaczać kolejnego dokładania mechanik, elementów i warstw interpretacyjnych. Geniusz tkwi w prostocie.
--------------------------------------------
Tl;dr - warto poznać The Mind, ale nie łykać bezkrytycznie ani świetnych, ani fatalnych opinii.
![Obrazek](https://cf.geekdo-images.com/original/img/oY3_hpZPjvxCCrC5dmk2oQ31jag=/0x0/pic4424433.jpg)
Autor: Wolfgang Warsch
Wydawca (polski): Foxgames
W skrócie: gra w downtime
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
A teraz ode mnie:
Gra budzi bardzo duże kontrowersje, co widać po dyskusji o Golden Geekach (wygrała w kategorii gra karciana i imprezowa, nominacji bez liku, a i swego czasu mogła liczyć na SdJ; również w Polsce wygrała w plebiscycie Gram Prix w kategorii imprezowej). Nie ma co się dziwić - to właściwie nie jest gra: raczej rodzaj wspólnego ćwiczenia, doświadczenia, a przy tym jedna z niewielu pozycji, które naprawdę wymagają kooperacji wszystkich graczy (podobnie jak gry real-time) - tu nie ma żadnej opcji na syndrom lidera. Z jednej strony jest to banalnie proste, z drugiej: w tej prostocie tkwi ziarno geniuszu, a z trzeciej - to tytuł zdecydowanie nie dla każdego.
Jak pojawiła się nominacja do SdJ, przeczytałem zasady i zrobiłem swoją własną wersję z kartki papieru (nie jest to trudne - właściwie cała gra to tylko karty od 1 do 100 i kilka kart żyć oraz gwiazdek), zagraliśmy ze znajomymi z pracy i byliśmy pod ogromnym wrażeniem. Wszyscy byliśmy przekonani, że to nie ma prawa działać, a jednak! Niby tylko gra w siedzenie w kółko i łypanie na siebie spode łba, a jednak motywacja do osiągnięcia 8 poziomu była bardzo wysoka (dodam, że wszyscy gramy dużo w planszówki i to nie jest tak, że jestem tam jedynym geekiem). Jednocześnie zgodnie uznaliśmy, że to w ogóle nie jest regrywalne - ok, fajne doświadczenie, można swobodnie powtórzyć w innym gronie, ale ciężko to w ogóle nazwać grą.
Tydzień temu jednak kupiliśmy egzemplarz od FoxGames, żeby pokazać The Mind kilku innym osobom (raczej mniej ogranym) i również były zachwycone, być może nawet bardziej - ale i my bawiliśmy się nieźle. Obecnie już nie jestem tak przekonany o jednorazowości The Mind, natomiast wciąż nie jest to gra na codzienne pykanie. I ja doskonale rozumiem te oburzone głosy - "przecież to nie jest gra!" - bo The Mind jest co najmniej dziwne, by nie rzec: w poprzek tradycyjnych gier. Jednocześnie chylę czoła przed panem Warschem, że wymyślił coś tak prostego i cwanego i będę obserwował jego kolejne gry (Szarlatanów mam, gram, również cenię za nieszablonowość).
Mam jednak dwie refleksje - jedną natury technicznej, drugą a propos Golden Geeków. Pierwsza jest taka, że The Mind jest prawdopodobnie najgorzej wydaną grą, jaką znam. Serio, w tym pudełku poza kilkoma kartami żyć i gwiazdek (mogłyby zamist nich być w zasadzie dowolne znaczniki, ale mniejsza) są wyłącznie karty z liczbami od 1 do 100... i mało, że wszystko to jest brzydkie, to jeszcze skrajnie niefukncjonalne! Serio, w każdej grze ktoś myli 89 z 68 albo coś podobnego... Aż się nasuwa "you had ONE job"! Nie jest to zarzut do FoxGames, bo tak gra wygląda również w niemieckim oryginale, ale skoro stać ich było choćby na reskin Coup i paru innych gier... Do tego zresztą gra jest droższa niż wiele innych małych karcianek typu Fasolki czy Gra o Tor, których regrywalność jest imho większa, ale może to już czepialstwo.
Druga refleksja natomiast jest taka, że imho The Mind zdecydowanie zasługuje na wyróżnienie w różnych plebiscytach, ale... nie jestem przekonany, że w kategorii gra karciana, a już zupełnie nie jestem przekonany w kategorii gra imprezowa (a to mnie zaskoczyło już przy okazji Gram Prix) - mam wrażenie, że dla wielu głosujących pojęcie "party game" i "filler" są tożsame. O ile jednak The Mind mogę nazwać fillerem - specyficznym, ale jednak - to już tytuł z ograniczeniem graczy do 4 i polegający w zasadzie na siedzeniu w ciszy jako żywo nie kojarzy mi się z imprezą, nawet geekowską. Runner-upem w tej kategorii było zresztą Decrypto i ta gra z kolei mieści się w moim pojęciu gry imprezowej, ale już nie nazwałbym jej fillerem - mam więc wrażenie, że owo "party games" to takie dziwne zwierzę, które pożera wszystkie gry z jakichś powodów nie nadające się do kategorii "poważne gry planszowe". O wiele chętniej widziałbym wysokie miejsce The Mind w kategorii "innowacyjne", bo jak ktoś już słusznie zauważył w wątku o Golden Geekach, innowacyjność nie musi oznaczać kolejnego dokładania mechanik, elementów i warstw interpretacyjnych. Geniusz tkwi w prostocie.
--------------------------------------------
Tl;dr - warto poznać The Mind, ale nie łykać bezkrytycznie ani świetnych, ani fatalnych opinii.