This War of Mine - Notatnik Bruna

Relacje z pojedynczych gier, raporty z sesji oraz rozgrywki rpg na forum.
Awatar użytkownika
Lets_Grajmy
Posty: 396
Rejestracja: 16 lip 2016, 19:22
Has thanked: 75 times
Been thanked: 438 times
Kontakt:

This War of Mine - Notatnik Bruna

Post autor: Lets_Grajmy »

Tą relację-list napisałem na FB, ale spotkał się on z bardzo pozytywnym odzewem, dlatego chciałbym umieścić go również tutaj, dla tych którzy są bardziej zainteresowani taką formą relacji z gier.

PS. Ta wersja notatek jest trochę dopracowana i ma inne zakończenie, wydaje mi się że lepsze.


"To co najbardziej zapadło mi w pamięć z czasu wojny to często padające zdanie "Nie powinniśmy tego robić".

Moje towarzyszki spotkałem kilka dni po wybuchu wojny. Akurat przeczesywały dom, w którym nocowałem. Później Arica zdradziła mi, że chciała mnie wtedy "uwolnić", jak to mawiała gdy wbijała komuś nóż w jelita, ale podobno moja tusza zdradziła jej, że nie jestem dla nich zagrożeniem. Byłem jej oczywiście wdzięczny za ułaskawienie, ale nie przeczę, że trochę mnie to uraziło.

Była jeszcze Emilia. W zasadzie nie wiem o niej zbyt dużo. Była małomówna, Arica też nie chciała o niej rozmawiać, ale wydaje mi się, że znały się dużo wcześniej. Arica opiekowała się nią niczym starsza siostra.

Razem postanowiliśmy, że zostaniemy w tym domu na dłużej. Znaleźliśmy w nim sporo zdatnych do użytku śmieci. Ja zrobiłem dla nas łóżko. Nie spaliśmy w nim jednak w nocy, tylko na zmianę w ciągu dnia. Noc była zbyt pracowita.

W domu znaleźliśmy kilkoro zamkniętych, solidnych drzwi. Arica zrobiła więc małe stanowisko do majsterkowania, na którym wykonała kilka przydatnych przedmiotów, w tym wytrychy, którymi posługiwała się zadziwiająco zręcznie. Wiadomo, nie pytałem o szczegóły. A Emilia? No cóż, sprzątała i znosiła przydatne rzeczy znalezione w zakamarkach domu.

Arica i ja nocami wychodziliśmy na poszukiwania. Emilia pilnowała domu w pojedynkę, ale o dziwo, radziła sobie całkiem dobrze. Tymczasem my skupiliśmy się na opanowaniu dotkliwego głodu. Pierwszego dnia znaleźliśmy bardzo blisko nas wędrownego handlarza, dzięki czemu przez kilka pierwszych dni chodziliśmy najedzeni do syta, jednak później zniknął bez śladu.

Pewnego dnia zapukał do nas były żołnierz. Był bardzo wychudzony a my mieliśmy małe zapasy, więc zaprosiłem go do nas. Roman, bo tak się przedstawił, był bardzo silny i przydał się w obronie domu przed intruzami.

Niestety zaniedbaliśmy trochę ocieplenie budynku przed zimą. W jednym momencie prawie wszyscy byli chorzy a później było już tylko gorzej. Sypało tak mocno, że nawet dogrzewanie piecykiem nie pomagało w rozgrzaniu naszych zmarzniętych ciał.

Pewnego dnia dziwczyny wróciły z Placu Snajperów. Wiedzieliśmy, że to było niebezpieczne, ale było też konieczne. Cieszyliśmy się więc, że wróciły całe i zdrowe, ale opowiedziały nam o znalezionej przez nie ukrzyżowanej i poćwiartowanej, młodej dziewczynie. Razem z Romanem wiedzieliśmy, że musimy ich od tamtej pory pilnować.

Niestety Roman był bardzo chory, nie mógł pomagać w codziennych czynnościach, mimo że leków starczało zawsze dla całej czwórki. Następnego dnia dziewczyn już nie było. Nie zostawiły nawet słowa wyjaśnienia. Zabrały za to nóż myśliwski, jedyną broń jaką mieliśmy do obrony. Jakoś nie mam nawet do nich żalu. Myślę, że lepiej poradzą sobie bez nas.

Wkrótce Roman zmarł. Gorączka nie ustąpiła. Odszedł jednak w spokoju, we śnie. Myślę, że to dobra śmierć.

O dziwo ja poczułem się znacznie lepiej. Leki postawiły mnie na nogi a bimber pozwolił odegnać złe myśli. Słyszałem, że mówiono o rychłym zawieszeniu broni, więc oczyma wyobraźni już widziałem siebie zamawiającego każdą pozycję z menu w Maku.

Byłem jednak sam. Nie mogłem wyjść po jedzenie, leki czy opatrunki. Próbowałem zdrapać tą zieleninę ze ścian w domu i trochę ją podgotować, ale to tylko przygwoździło mnie do sedesu. W nocy pilnowałem domu a gości miałem wielu. Zostawili mi pusty schowek i połamane nogi. Nawet jednego papierosa mi nie zostawili.

Dziś rano słyszałem wiwaty i muzykę. To może być koniec wojny. Niestety, wygląda na to, że jest to również koniec dla mnie. Nie jadłem nic od 4 dni i nie piłem od dwóch. Nie mam już siły, ale nie chciałem odejść zapomniany, więc piszę te, może ostatnie, słowa w notatniku na przepisy. Słyszę muzykę i śmiech. Dawno nie słyszałem śmiechu.

Nie przepraszam nikogo, nikomu nie mówię "dziękuję". Żyłem najlepiej jak potrafiłem, robiłem błędy jak każdy. Chcę żyć. W takim momencie wielu myśli zapewne "jeszcze tylu rzeczy nie zrobiłem, nie byłem w tylu miejscach, jestem zbyt młody, żeby umierać". Myślę, że gdybym przeżył, żyłbym tak samo jak do tej pory, zwyczajnie. Ale umierać wcale nie chcę. Muzyka i śmiech na zewnątrz.

Zabawne. Nie czuję już głodu. Tylko muzyka i śmiech. I nie jestem tak spragniony jak wcześniej. Czuję się dobrze. Zrobiło się cieplej. Jestem śpiący. Muszę się przespać. Jestem zmęczony. Tak.

Tak. To dobra śmierć. Muzyka i śmiech.

Boję się. Nie chcę umierać.

Muzyka i śm "


Spoiler:
Facebook: LET'S GRAJMY - Facebook
YouTube: LET'S GRAJMY - YouTube
Buycoffee: Jeśli sądzisz, że to co robię zasługuje na uznanie to --> Wspieraj kanał tutaj <--
JoannaJak
Posty: 10
Rejestracja: 28 paź 2019, 14:12
Been thanked: 2 times

Re: This War of Mine - Notatnik Bruna

Post autor: JoannaJak »

specyficzny opis, dziekuje :)
ODPOWIEDZ