Dodatki zabijają grę?
: 21 lis 2019, 14:29
Tak!
No, częściowo. W kilku przypadkach... Może więcej niż kilku. I nie chodzi o dodatki ewidentnie psujące grę!
Bo czy nie zdarzyło wam się, że gra, w którą pocinaliscie non stop, nagle dostaje rozszerzenie, po czym przestaje trafiać na stół?
Grałam nałogowo w Star realms. Cała idea lezy w tym, ze to szybkie maleństwo. No, ale świetne. Więc jeden dodatek, drugi... Colony wars, frontiers... No I przesiadka na wielki karton. W efekcie w gwiezdne światy nie gram już wcale. Przesiadłam się na hero realms
ale podobało mi się tak bardzo, że kupiłam hero packi. I przestalam tak często w nie grać...
To samo z Eldrith horror. Gra gościła co weekend na stole, po czym dostała dwa małe dodatki, żeby odświeżyć rozgrywkę, po czym właściwie od razu przestałam ja wyciągać.
Robinson, po ograniu wszystkich scenariuszy dostał paczkę dodatków, z którymi zagrałam raz, po czym odłożyłam całość na półkę.
Terraformacja też przygasła po zakupie dodatków, ale tu rozwiązaniem okazało się zamknięcie bajerów w osobnym pudle
Podstawka wciąż gości na stole.
Flamme rouge grane kilka razy, po dodatku już wcale.
Aeons end, ograne obie kampanie z legacy i new age, odpakowalam dodatek i już nigdy nie zagrałam. I mogę tak wymieniać dalej.
Nie wiem skąd się to u mnie bierze. To nie to, ze dodatki psuja grę. Czasem dają super możliwości. Niby zwiększają regrywalność. A jednak powodują u mnie spadek zainteresowania grą (Co ciekawe jestem typowym kolekcjonerem i fizycznie mnie boli brak np środkowej części jakiegoś cyklu).
Może to po prostu ogranie tytułu i przejście do nowości? Albo sentyment do "gołej" bazy? Za duże skomplikowanie zasad? Rozwodnienie clue rozgrywki? Problemy z bilansem (spróbujcie zagrać wszystkimi kartami że star realms)?
Chyba ze jestem jedyną która ma ten problem (możliwe, bo w końcu do każdej gry są dostępne dodatki i kyos kusi je kupować, inaczej nikt by ich nie wydawał)...
No, częściowo. W kilku przypadkach... Może więcej niż kilku. I nie chodzi o dodatki ewidentnie psujące grę!
Bo czy nie zdarzyło wam się, że gra, w którą pocinaliscie non stop, nagle dostaje rozszerzenie, po czym przestaje trafiać na stół?
Grałam nałogowo w Star realms. Cała idea lezy w tym, ze to szybkie maleństwo. No, ale świetne. Więc jeden dodatek, drugi... Colony wars, frontiers... No I przesiadka na wielki karton. W efekcie w gwiezdne światy nie gram już wcale. Przesiadłam się na hero realms
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
To samo z Eldrith horror. Gra gościła co weekend na stole, po czym dostała dwa małe dodatki, żeby odświeżyć rozgrywkę, po czym właściwie od razu przestałam ja wyciągać.
Robinson, po ograniu wszystkich scenariuszy dostał paczkę dodatków, z którymi zagrałam raz, po czym odłożyłam całość na półkę.
Terraformacja też przygasła po zakupie dodatków, ale tu rozwiązaniem okazało się zamknięcie bajerów w osobnym pudle
Podstawka wciąż gości na stole.
Flamme rouge grane kilka razy, po dodatku już wcale.
Aeons end, ograne obie kampanie z legacy i new age, odpakowalam dodatek i już nigdy nie zagrałam. I mogę tak wymieniać dalej.
Nie wiem skąd się to u mnie bierze. To nie to, ze dodatki psuja grę. Czasem dają super możliwości. Niby zwiększają regrywalność. A jednak powodują u mnie spadek zainteresowania grą (Co ciekawe jestem typowym kolekcjonerem i fizycznie mnie boli brak np środkowej części jakiegoś cyklu).
Może to po prostu ogranie tytułu i przejście do nowości? Albo sentyment do "gołej" bazy? Za duże skomplikowanie zasad? Rozwodnienie clue rozgrywki? Problemy z bilansem (spróbujcie zagrać wszystkimi kartami że star realms)?
Chyba ze jestem jedyną która ma ten problem (możliwe, bo w końcu do każdej gry są dostępne dodatki i kyos kusi je kupować, inaczej nikt by ich nie wydawał)...