Od jakiegoś miesiąca jestem szczęśliwym posiadaczem podstawki + dodatku z drogami i rzekami (kupione w UK w bardzo fajnej cenie z tanią przesyłką do PL). Gra zrobiła wręcz furorę w domu. Spodobała się młodszym i starszym, ale do rzeczy... Era: Medieval Age reklamowana jest jako gra roll&build, czyli klocuszkowa wersja roll&write. Nie lubię gier roll&write, drażni mnie bazgranie flamastrem, a tu ... zupełnie tego problemu nie odczuwam. Mam wrażenie, że buduję miasto z klocków. Ponieważ jednak to jest gra, to te klocki najpierw muszę kupić. A żeby móc je kupić, muszę zebrać odpowiednią liczbę określonych zasobów. A żeby z kolei te zebrać muszę wyrzucić na kostkach odpowiednie symbole w odpowiedniej liczbie... (mamy dwa przerzucenia - mechanika jahtzee) Do tego niektóre klocki to domki mieszkańców mojego miasta, których muszę wykarmić co rundę. Ponadto, w zależności od liczby czaszek na kościach pojawiają się różne wydarzenia, które uprzykrzają życie mi albo współgraczom! Mamy więc w zasadzie mieszankę roll&build i rywalizacyjnego city-buildera z domieszką Rosenbergowskiego karmienia
Pomimo tego wszystkiego, to wciąż prosta gra rodzinna, która sprowadza się do zbudowania najlepiej punktującego miasta w momencie zakończenia gry (ta kończy się, gdy wyzerujemy określoną liczbę dostępnych rodzajów budynków). Niemniej, rzucanie kostkami za zasłonkami, wyścig po budynki i szukanie w rzucaniu kośćmi czaszek, które zepsują plany rywalom dawało nam sporo radości. Gra świetnie się prezentuje - to istny festiwal plastiku, który wydaje się dość pancerny. Jeśli ktoś szuka dobrze wyglądającej, niespecjalnie skomplikowanej gry na ok. 45-60 minut, w którą można zagrać z każdym i która po 50 partiach będzie wyglądała jak nowa, to na pewno to dobry kierunek. Jeśli jednak, ktoś poszukuje gry o niskiej losowości, z dużą interakcją między graczami, to nie jest to Era: Medieval Age. Ja akurat lubię kostki w grze, o ile można nimi jakoś sensownie zarządzać. Tu jest ok, ale bez rewelacji. Ot rzut początkowy i dwa przerzuty (wszystkich bądź części kości, ew. modyfikowane przez posiadane budynki). Nie jest to Marco Polo. Ale ... w ciągu rozegranych 10 partii nigdy nie miałem poczucia, że wygrałem albo przegrałem przez kości. Kości, jak to kości, stanowiły pewne ograniczenie, ale finalnie liczyły się moje wybory, co zrobię z zasobami, które mam i czy ryzykuję, aby mieć więcej i przerzucam, czy odpuszczam i biorę to, co jest. Nie odczuliśmy ani razu problemów wskazanych przez chłopaków z Gradania, że od 3 osób wzwyż, to czysty festiwal losowości i że gra rzekomo jest zepsuta na 3-4 osoby. Nic z tego! Im więcej osób, tym większa interakcja między graczami. To nie tylko wyścig o budynki, ale przede wszystkim rosnące prawdopodobieństwo wrzucenia syfa innym graczom w postaci spalenia im jakiegoś budynku bądź obszaru spalonej ziemi, który - szczególnie pod koniec gry - może zepsuć plany otoczenia miasta murami (co jest kluczowe, ponieważ wszystkie budynki w mieście otoczonym murami punktują x2). My akurat lubimy interakcję, także tę dość losową, generowaną przez kostki, więc było bardzo fajnie (rzucanie garścią kości co turę również jest jednym z aspektów tej gry, który się albo lubi, albo nie).
Era: Medieval Age to na pewno najdroższy filler w mojej kolekcji. Podstawka z dodatkiem kosztowała mnie około 300 PLN. Jak na prostą grę to bardzo dużo. Nie żałuję jednak ani złotówki, w zasadzie już wydatek się spłacił, zapewniwszy nam około 10h fajnej zabawy.
Na koniec mały minus techniczny - podstawka i dodatek to dwa sporej wielkości pudła, zaprojektowane tak, że nie da się dodatku bez wyrzucania wypraski upchnąć do podstawki ...