Nam w tej chwili najwięcej satysfakcji dają rozgrywki w Zombicide Najeźdźcę. Choć satysfakcja to dość słabe słowo na to, co ta gra z nami wyczynia
Tak mocno nas wciągnęła, że nic innego nie jest w stanie wejść na stół, a do tego moja dziewczyna, po trzeciej rozgrywce zakupiła ks-owe cyvilian extras. Liczba kart namnażania Xenosów, w tym abominacji, urosła drastycznie, natomiast ekwipunku ocalałych stoi w miejscu. Na tę chwilę, w styczniu, rozegraliśmy już 20 partii, (nasz życiowy rekord odkąd zaczęliśmy grać w zeszłym roku w planszówki) z których trzy zakończyły się sukcesem
Ta gra wywołuje w nas dość gwałtowne reakcje, rumieńce na twarzy, podnosi ciśnienie i powoduje, że właściwie od miesiąca bez przerwy o niej rozmawiamy przeżywając rozgrywki. Scenariusze rozgrywamy po kolei, więc na tę chwilę, nie licząc samouczka, z sukcesem zakończyliśmy dwa pierwsze. Przy każdym jest adnotacja „łatwy”
Myślę, że nasi sąsiedzi mogą się z lekkim strachem zastanawiać, co się u nas wyprawia, gdy słyszą podniesione głosy pełne agresji i wulgaryzmów typu:
-Ty suko!!! ( to ja do abominacji, ale i moja ukochana nie przebiera w słowach
), rozwal ją!!! (to do mojej dziewczyny)
-Czym?
-Napieprzaj młotkiem, czy ja wszystkiego mam cię uczyć?!
-Naucz k...wa! Nie mam baterii dupku!!! ( to ostatnie to bardzo złagodzona wersja
)
-No to przegraliśmy!
Na początku naszej przygody z Najeźdźcą, gdy graliśmy drugi raz z rzędu, Brood Mother, przez bardzo niekorzystne namnażanie innych abominacji, zabiła nam dwóch ocalałych w pierwszej turze Xenosów!!! W domu zaległa grobowa cisza. Grobowa! Bo oboje z niedowierzaniem i otwartymi ustami wpatrywaliśmy się w planszę. Trwało to z kilka minut, zanim się otrząsnęliśmy. A potem wprowadziliśmy home rules, że ocalały może w swojej turze od razu przeznaczyć wszystkie akcje na przeszukiwanie. I powiem tak, nadal giniemy często, ale nie zniechęca nas
Portalu czekamy z wielką niecierpliwością na wszystkie dodatki!