Wigilion 2008
: 26 gru 2008, 23:43
Święta , Święta i po Świętach ...
Jako , że w związku ze Świętami , przybytek mój odwiedziło trochę więcej gawiedzi , była sposobność , ażeby oddać się bez reszty ulubionemu zajęciu
Kluczowe było pojawienie się przed samą wieczerzą Salou wraz z damą jego serca , który na wstępie zapowiedział "okupację" mojego domu do końca Świąt
Jako rzekł , tak i się stało
Wieczerza przebiegła odpowiednio "szybko" i można się było zabrać do rozpakowania prezentów , a w zasadzie wyłożenia ich na stół
Na pierwszy ogień poszedł Eketorp i muszę powiedzieć , że zabawa była przednia ( kobiety nas zlały )
Następnie Mystery of the Abbey w szóstkę z dwójką debiutantów , którzy sprawili , że gra była FUNtastyczna , ok. 1 w nocy okazało się , że mordercą był brat Julian
Kolejne prezenty również prosiły się na stół , zatem nie było odwrotu , "poszedł" Giants
My z kolei poszliśmy mocno "po bandzie" kończąc grę o 4 rano
Kilka godzin odpoczynku , i w przerwie pomiędzy jednym ciastem a drugim , na stole lądowały "znane i lubiane": Wysokie Napięcie i Agricola.
Tu formą błysnął Salou , ale trenował chłopak do Świąt sam ze sobą i ćwiczenia zaprocentowały
Jako , że podmęczona świąteczną wyżerką ekipa nie chciała dać się namówić na Cytadelę , zmuszeni byliśmy w mniejszych siłach przystąpić do Colloseum. Tu znów wysoka forma Salou , nie wiem czy te kilka talerzy makówek nie należy w tej sytuacji uznać za doping ???
Zwieńczeniem drugiego dnia Świąt było niezawodne Puerto Rico , gdzie mistrzowską formą błysnął niżej podpisany , a Salou raz jeszcze udowodnił , że nawet 200 partii w jakąś grę nie upoważnia do grania w/g właściwych zasad
Reasumując , fajnie było , ale się skonczyło ...
Ale to przecież nie powód do smutku , skoro jutro zaczyna się przecież WEEKEND !!!!!!
Howgh! Powiedziałem.
Jako , że w związku ze Świętami , przybytek mój odwiedziło trochę więcej gawiedzi , była sposobność , ażeby oddać się bez reszty ulubionemu zajęciu
Kluczowe było pojawienie się przed samą wieczerzą Salou wraz z damą jego serca , który na wstępie zapowiedział "okupację" mojego domu do końca Świąt
Jako rzekł , tak i się stało
Wieczerza przebiegła odpowiednio "szybko" i można się było zabrać do rozpakowania prezentów , a w zasadzie wyłożenia ich na stół
Na pierwszy ogień poszedł Eketorp i muszę powiedzieć , że zabawa była przednia ( kobiety nas zlały )
Następnie Mystery of the Abbey w szóstkę z dwójką debiutantów , którzy sprawili , że gra była FUNtastyczna , ok. 1 w nocy okazało się , że mordercą był brat Julian
Kolejne prezenty również prosiły się na stół , zatem nie było odwrotu , "poszedł" Giants
My z kolei poszliśmy mocno "po bandzie" kończąc grę o 4 rano
Kilka godzin odpoczynku , i w przerwie pomiędzy jednym ciastem a drugim , na stole lądowały "znane i lubiane": Wysokie Napięcie i Agricola.
Tu formą błysnął Salou , ale trenował chłopak do Świąt sam ze sobą i ćwiczenia zaprocentowały
Jako , że podmęczona świąteczną wyżerką ekipa nie chciała dać się namówić na Cytadelę , zmuszeni byliśmy w mniejszych siłach przystąpić do Colloseum. Tu znów wysoka forma Salou , nie wiem czy te kilka talerzy makówek nie należy w tej sytuacji uznać za doping ???
Zwieńczeniem drugiego dnia Świąt było niezawodne Puerto Rico , gdzie mistrzowską formą błysnął niżej podpisany , a Salou raz jeszcze udowodnił , że nawet 200 partii w jakąś grę nie upoważnia do grania w/g właściwych zasad
Reasumując , fajnie było , ale się skonczyło ...
Ale to przecież nie powód do smutku , skoro jutro zaczyna się przecież WEEKEND !!!!!!
Howgh! Powiedziałem.