Wrzuciłem ten opis na inną grupę, ale z wami też się podzielę
Worker placement wygląda tak, że ustawiasz robotnika na polu i możesz go dopakować dowolną liczbą kart współplemieńców z ręki. Karty dają punkty Labor które wydajesz na polu na którym postawiłeś workera. Różne akcje mają różne koszty i możesz wykonać tą samą czynność kilka razy. Więc jak wydasz sporo kart to możesz zrobić naprawdę spor w jednym ruchu np. kupić 4 nowe karty. Potem wykonujesz dolną akcję z pola która nie wymaga Labor, ale czasami może wymagać surowców. Tą też można wykonać dowolną ilość razy. Na końcu masz bonus dla pierwszego gracza który dotrze na dane pole.
Do tego przed ruchem możesz zagrać karty kultury które dają ci surowce lub dodatkowe akcje. Czyli taki mini silniczek.
Do tego dochodzi kilka innych fajnych mechanik:
- budowanie megalitów daje bonusy jak karty kultury, oraz punkty terenu
- kontrola terenu dzięki namiotom i osadom co również daje zasoby oraz punkty (kolejny silniczek)
- zdejmując elementy ze swojej planszetki odsłaniamy bonusy co tworzy trzeci już silniczek
- runda kończy się zaćmieniem słońca w czasie którego walczmy o kolejność w następnej rundzie oraz możemy użyć alternatywnych zdolności z kart
A są jeszcze tory zwiększające punktację na koniec, prywatne cele, set collection.
Dla mnie największa siła jest w tym, że mimo tylko 12 akcji do wykonania masz poczucie, że zrobiłeś naprawdę dużo. A to dlatego, że zamiast akcji w rodzaju "weź jeden kamień" znanych z innych worker placement to akcje potrafią być naprawdę duże dzięki kartom, np. wystaw 3 namioty, przesuń je na 3 kafle terenu i zbuduj z nich osadę
No i faktycznie jest tu wszystko co w dobrym deckbuildingu. Staramy się dobierać dużo kart, pozbywać się tych słabych i ukierunkować deck. Do tego karty nie definiują Ci na jakie pola możesz pójść, a jedynie dają bonusy na określonych polach. Więc jak Ci zależy to zawsze zrobisz to co chcesz.
Mi się gra bardzo podoba i nie mogę się doczekać kolejnych rozgrywek.